Sporo czasu u mnie minęło, więc czas na wpis pod tytułem "Co nas wkurwia, co nas dobija na: polskich drogach".
-
Pedały. Wyprzedzasz sobie tira na spokojnie, to ci idiota usiądzie na d⁎⁎ie i będzie siedział. Niech się cokolwiek stanie, że muszę zahamować albo auto mi przestanie trzymać prędkość to mam jego nos w mojej rurze wydechowej. Wyprzedzam - siedzi. Odjeżdżam, żeby tirowi nie wjeżdżać przed nos - siedzi. Zjeżdżam spokojnie na prawy pas, nie szarpię kierownicą tylko łagodnie skręcam - ten już przyspiesza, że mi lusterko prawie trąci, bo musi usiąść kolejnemu na d⁎⁎ie. Za daleko nie zajedzie, bo A4 zapchana jak jego synapsy.
-
Garby/hopki. Sam ich fakt występowania mnie nie mierzi. Ale matko kochana, czy one musza być tak chujowo wykonane? W życiu spotkałem fajne hopki w dwóch miejscach. Fajne, czyli takie, że łagodnie sobie wjeżdżasz, łagodnie zjeżdżasz, musisz zwolnić, ale jak zwolnisz to ledwo tę hopkę czujesz. To nie, większość musi być taka, że nawet jak zwolnisz do 20 to telepie tobą, samochodem i od samego patrzenia autem za tobą. Najlepsze są te w seriach. Na pierwszym jestem zaskoczony, na drugim przyzwyczajony, na trzecim poirytowany, a na czwartym już przeklinam.
-
Studzienki. Tu to się nawet nie uruchamiam. Dwie rzeczy mnie tylko ciekawią. Po pierwsze - w Niemczech też tak robią. Niedawno byłem i zaskoczyli mnie tym. Po drugie - przecież ci drogowcy też jeżdżą tymi drogami. Ale w sumie czego oczekuję od ludzi (nie stricte drogowców, tylko ogólnie ludzi), którzy śmiecą sobie pod nogi w miejscu, w którym żyją.
-
Pedalarze. Ale nie rowerzyści, tylko te kutwy pedalarze. Te ich światełka migające rzeczywiście irytujące. No ale może nie wiedzą, bo nie widzą, nie mają kontaktu z kierowcą. Cholera wie. Ale jak jadę za takim, wyprzedzam go w terenie zabudowanym na prostej, więc wiadomo, że chcę wyprzedzić, ale nie będę jechał zbyt szybko, a ten idiota się ze mną ściga, to co mam zrobić? Przyspieszyć i złamać prawo, czy dojechać do prawej i złamać mu nogę? Nie ma tu dobrych odpowiedzi, chyba trzeba wyprzedzić, wysiąść z auta i wsadzić młotek w szprychy.
-
Dziury. Hehe, jest taka jedna droga, gdzie nie odróżnisz pierwotnej drogi od łaty od dziury. Serio, założę się, że jakby był konkurs na najgorszą drogę, to tamta by wygrała. Może nie o stuwę, ale o dychę to bym!
-
Kostomłoty. Co to? Węzeł pod Wrocławiem. Wiadomo, że niedziela, że długi weekend był, że będzie pełno aut itp. To i tak się znajdzie idiota, co będzie siedział mi na d⁎⁎ie, a potem na Kostomłotach się rozwali czy coś. Koniec końców, nie wiem, co tam się wczoraj działo, ale na szczęście zjechałem zanim stanąłem w tym korku.
-
Żółwie. Sam jeżdżę powoli i pewnie czasem się na mnie ktoś wkurwia, jak jadę 80 poza zabudowanym albo jak blokuje prawy pas jadąc 100, bo tak (chyba od tego k⁎⁎wa jest), ale jak nawet ja się irytuję na czyjąś powolną jazdę, to chyba znak. No ale lepiej tak niż w drugą stronę, więc staram się nie wywierać na nich presji, niech se jadą sk⁎⁎⁎⁎syny.
Nie wiem, co jeszcze, ale pewnie coś jeszcze.
#polskiedrogi #ehhhhhhhhhhhhhhhhhh #hejtojestodhejtowaniaconie