Rynek nieruchomości i spierdolenie urzędasów, którzy klepią deweloperom inwestycje mnie przeraża. W mojej okolicy, na absolutnej k⁎⁎wa wiosce, postawione zostały cztery... domy? Szklarnie? Ciężko powiedzieć. Cenę wyjebali na 650 koła, bo czemu nie, a to i tak dwa razy z ceny spuszczone, bo sprzedać tego nie mogą.
Zaraz naprzeciw buduje się całe osiedle domków jednorodzinnych, tak kilka-kilkanaście na oko.
I teraz do czego się przypierdalam. Postawione jest to wszystko przy drodze, gdzie mieści się jakieś półtora samochodu. Drodze, która jest obustronnie otoczona je⁎⁎⁎⁎mi skarpami. W tej chwili z tamtej strony jeździ jakieś jednocyfrowa liczba aut i jest git majonez, bo szanse na to, że się spotkają, są raczej nikłe.
Ale jakiś K⁎⁎WA DEBIL J⁎⁎⁎NY stwierdził, że można tam postawić kolejnych naście mieszkań, dołożyć kolejnych chujwiile samochodów i NIE TRZEBA absolutnie, nie wiem, POSZERZYĆ K⁎⁎WA DROGI. Skarpa z jednej, skarpa z drugiej, a na skarpie od strony osiedla, a właściwie to obu, już pie⁎⁎⁎⁎⁎ięty k⁎⁎wa płot, bo przecież czemu nie.
I coś takiego jest klepnięte.
#patodeweloperka



