leciałem ryanairem ponad 50 razy, pewnie więcej (nie mówcie Grecie) i chociaż od dłuższego czasu jest faktycznie dramat ze względu na praktycznie pełne obłożenie wszystkich lotów, to bez ryanaira ciężko mi sobie wyobrazić jakieś sensowne przemieszczanie się po UE klasy robotniczej. raz tylko pojechałem do UK autobusem, za pierwszym razem i podróż trwała 52 godziny. później już tylko latałem.
pamiętam początek ryanaira w Polsce i inne linie typu polski centralwings (podlinia LOTu), które jednak nie ogarniały podstawowego faktu, że tanie linie mają być tanie. około 15 razy leciałem za darmo (tzn. 1 grosz, 1p, 1zł itp.), często pustym samolotem i to były złote lata tanich linii. to dzięki tanim liniom, a w głównej mierze ryanairowi można sobie iść kupić Kielecki w polskim sklepie od Islandii po Teneryfę, a bez tego spora część fali emigracyjnej początku naszego członkostwa w UE zatrzymałaby się u hansa na polu szparagów, ewentualnie w holenderskiej szklarni.
nie dostrzegam wad ryanaira. chyba że dla kogoś podróż stansted-pyrzowice to przeżycie godne zapamiętania. to wtedy są inne linie, nie tanie linie. jak ktoś codziennie 30km do Krakowa dojeżdża to też taksówką nie jeździ tylko busem, bo chociaż ciasno, to przynajmniej jest połączenie ze wsi, jest szybciej i jest taniej .