@hellgihad licbaza pierwsza klasa, w zasadzie liceum profilowane, mieszczące się w jednym z mechaników w moim mieście - czyli niby liceum, ale jednak trochę patola xD
Z paroma "kumatymi" ziomkami zawsze zbieraliśmy się na przystanku pod szkołą, i radziliśmy czy iść do budy czy sobie odpuścić. Mieliśmy swoją miejscówkę paręset metrów od szkoły, ja z jednym ziomkiem piłem tanie wina, z drugimi paliłem blanty i tak się żyło, dość powiedzieć że rzadko bywałem w szkole xD. No i wśród nas był jeden taki ziomeczek, z takim trochę małpim ryjem xD mówiliśmy na niego Bambo. Poczciwy typek chociaż no, trochę nieogar xD. Któregoś dnia spóźniłem się na przystanek, nikogo nie ma, to myślę dobra, pokażę się w szkole bo ostro walczyłem o te 50% frekwencji, czy ile tam musiało być. No i tamten ziomek też walczył, jak my wszyscy.
Wbijam spóźniony na pierwszą lekcję, polski, dwie godziny z rzędu. Widzę że żadnego z naszych ziomeczków nie ma, więc myślę, oho, coś jest grane :P.
Druga godzina. W połowie wchodzi Bambo, kurtka cała obłocona, ryj rozwalony (w sensie podrapany policzek) i ujebany w błocie i tej krwi. Przeszedł na koniec, rzucił plecak na ziemię i siedzi sobie jakby nigdy nic. Cała klasa cicho, babka też wyraźnie skonfundowana, po chwili wzięła go gdzieś na stronę na korytarz, wrócił z czystą gębą, widocznie kobieta się nad nim zlitowała i kazała mu siedzieć cicho, w tej szkole pewnie niejedno widziała.
Na przerwie przychodzi kolejny ziomeczek z ekipy. Mówi co Bambo odjebał. Napił się z tym ziomeczkiem od tanich win, zajarał z drugim i w moment tak się porobił że się zaczął zataczać, i powiedział że idzie do szkoły bo ma lipę z frekwencją, zarzuca plecak i idzie zygzakiem. Jeden kumpel chwycił go za rękę tłumacząc mu że jest na⁎⁎⁎⁎iony jak szpadel i żeby nawet się nie wygłupiał, co poskutkowało wyjebaniem się Bamba prosto w kałużę xD po czym podniósł się i wy⁎⁎⁎ał drugi raz, ryjem o chodnik xDD zwyzywał ich i poszedł.
No ale nic, jakoś mu się upiekło. Kolejna lekcja, chemia, z babką totalną żyletą która była na nas cięta, z resztą ze wzajemnością. Ten ziomek co przyszedł (on akurat się nie porobił, wpadł tylko dla towarzystwa) siedzi z nim w ławce. Babka coś tłumaczy, a Bambo ją przedrzeźnia, myślał pewnie że po cichu ale tak że słychać na całą klasę, i jeszcze robi miny XD za pierwszym razem tylko się obróciła. Ale jak za chwilę zaczął znowu, chyba jeszcze rzucił coś w stylu "no i co ona pi⁎⁎⁎⁎li", to babka zaczęła się na niego drzeć, mówi że idą do dyrektora i że co on sobie w ogóle debil wyobraża itp. itd. Ziomek z ławki kazał mu usiąść, jako że tamten raczej nie miał dobrej linii obrony, stoi i mówi że kolega ma trudny okres i że bardzo przeprasza, i że proszę mu dać kolejną szansę Pani Profesor.
Na co Bambo wstaje i drze się na pełną p⁎⁎dę:
NO WŁAŚNIE! SZANSA DLA SZYMPANSA!!! I JEB w ławkę rękami tak że aż podskoczyła XDDD
Cała klasa leży ze śmiechu, a babka tak zagotowała że się zrobiła centralnie czerwona i za bety zatargała go do dyra.
Dość powiedzieć, że do końca roku musiał co tydzień czy dwa przynosić próbkę moczu, na badanie na obecność THC, to był warunek żeby go nie wydalono. Do zbiorniczka zazwyczaj lał mu ten ziomek z ławki, bo on nie jarał niemal w ogóle xD