A fakty są takie że to kolejna grupa o komunistycznej mentalności
@ColonelWalterKurtz wszystkich wrzucasz do jednego worka, a nie każdy nauczyciel się tak zachowuje
22h etatu tygodniowo LOL
i przy okazji widać jak mało wiesz o pracy nauczyciela i jakim ignorantem jesteś. Jeśli pensja nauczyciela dyplomowanego wynosi około 6k brutto, a średnia wynagrodzeń niecałe 10k, to znaczy, że robią najczęściej na 1.5 etatu przynajmniej. A robią dlatego, że jest obecnie bardzo duży problem ze znalezieniem nauczyciela do pracy bo ich po prostu brakuje - nie ma tylu chętnych, żeby iść w ten zawód. Więc te 22h to se możesz w końcówkę układu pokarmowego wsadzić, bo skoro już mają 33h samych lekcji + przerwy, do tego dochodzą dziury w planie, sprawdzanie klasówek itd i się okazuje, że mają te 40h w tygodniu albo i więcej. Dochodzą do tego rady z rodzicami, rady pedagogiczne itd.
roczne urlopy (tylko dwa haha)
o tym już pisałem jak to działa, i że tylko i wyłącznie wtedy, kiedy lekarz orzecznik się na to zgodzi. Ale niestety albo nie przeczytałeś, albo olałeś, albo nie zrozumiałeś co napisałem. W każdym z tych przypadków można z dużym prawdopodobieństwem orzec, że z twoją edukacją coś poszło nie tak i tylko udowadnia to tezę, że edukacja jest w tym kraju niedoinwestowana. A te "roczne" urlopy to działają tak, że w rodzinie mam osobę, która jako nauczyciel wf'u miała wszczepianą endoprotezę biodra (w sumie obydwa do wymiany). Zazwyczaj robi się jedno biodro + rehabilitacja kilika miesięcy, a potem drugie biodro i znów rehabilitacja. Normalnie to powinno z pół roku i więcej zając, a lekarz nawet na 3 miesiące nie chciał się zgodzić urlopu na poratowanie zdrowia. Więc tyle właśnie mają te "roczne urlopy" o których gadasz...
dwa miechy wakacji i wszystkie ferie wolne
xDDDD Z każdym kolejnym zdaniem tylko pokazujesz, jak bardzo brakuje ci wiedzy o zawodzie nauczyciela i jakim ignorantem jesteś w tym temacie. Wakacje 2 miesiące - o jezu dobre. Po zakończeniu roku rodzice zawsze siedzieli po 2-3 tygodnie w szkole robiąc papierologię, chodząc na rady pedagogiczne, uzupełniając masę dokumentów, sprawozdania, papiery do kuratorium itd. 2 tygodnie przed rozpoczęciem roku znów rady, układanie planu, papierologia i masę innnych rzeczy o których też pewnie nigdy nie słyszałeś. Finalnie wakacji było może 5 tygodni a i tak nie zawsze. To samo z feriami - w szkole są dyżury i nauczyciele siedzą i pilnują dzieciaków, bo nie każdy rodzic jedzie na ferie, a opiekę dzieciom trzeba zorganizować.
Do tego praktycznie zero wymagań
Studia wyższe + przygotowanie pedagogiczne to praktycznie 0 wymagań? xDDD
0 wymagań to masz na kasie, bo możesz nawet nie mieć średniego wykształcenia. Ba - nawet podstawowe niepełne możesz mieć. Albo na jakimś magazynie czy taśmie w fabryce.
brak rozliczania z jakichkolwiek efektów
omg i kolejna perełka. Tego też widzę, że nie ogarniasz ale po gimnazjach i szkole średniej dzieciaki zdają egzaminy (gimnazjum już nie ma, ale było i działało tam to identycznie). Kuratorium oświaty analizowało potem wyniki i szkoły które były poniżesz średniej miały wizytacje i zaczynało się trzepanie papierów, dzienników, sprawdzanie nauczycieli itd czemu wyniki wyszły tak słabo. Potem były programy naprawcze które kuratorium musiało zaakceptować a następnie rozliczyć.
zaraz po tirowcach najtrudniejszy zawod świata XD
Większość twoich wypowiedzi to wyśmiewanie i próba zdyskredytowania całego zawodu. Zawodu bardzo potrzebnego, zawodu niedocenianego i zawodu olewanego przez kolejne grupy rządzących. Nie wiem skąd wynika takie twojego podejście do nauczycieli (czy cię skrzywdzili czy co), czy może miałeś słabych nauczycieli. Zakładam, że to właśnie ta przyczyna ale wynika właśnie z faktu, że z powodu niskich zarobków najczęściej do tego zawodu idą osoby, które nigdy w szkole nie powinny się znaleźć.
Nie zmienia to jednak faktu, że w edukacje trzeba inwestować, bo potrzeba nam wykształconych obywateli, bo później przekłada się to na inowacyjność całej gospodarki i bogacenie się społeczeństwa. A zapaść w edukacji doskonale widać na przestrzeni ostatnich 10-15 lat, bo ludzie wchodzący na rynek pracy/kończący studia mają coraz mniejszą wiedzę i umiejętności