@FriendGatherArena Organizujesz po 1 człowieku na województwo, on ma sobie znaleźć po 1 człowieku na powiat w tym województwie, a ten z powiatu po 1 człowieku na gminę. A ten w gminie szuka ludków chętnych do komisji w zamian za zbieranie podpisów, głównie też wśród znajomych. Wystarczy, że każdemu się udało tylko część obsadzić bo reszty nie dało rady i już masz.
Często to już jest stała klika komisjantów, starzy wyjadacze wyborczy, znają się z komisji z lat poprzednich i tylko czekają na hasło że jest nabór do komisji, bez znaczenia jaki komitet mają reprezentować. Ty, jako kandydat nawet o tych ludziach nie masz pojęcia.
Sama się podpisałam babce co zbierała w tym roku na Wocha 😁 Ona co wybory to siedzi w komisji, gdzieś tam się zawsze zakręci żeby jakiś komitet ja wziął.
@FriendGatherArena tę akurat kwestię Stanowski fajnie naświetlił i uważam, że przydałoby się wokół niej więcej szumu.
Tak, komisje to jest jedno źródło, ale głównym problemem jest to, że PKW nie sprawdza podpisów w legitny sposób. Możesz powpisywać sobie dane dowolnych ludzi z dowolnej innej bazy danych. Nie ma tam żadnej weryfikacji, więc istnieje ogromna szansa na to, że połowa tych kandydatów w ogóle by nie kandydowała, gdyby robiono wszystko w pełni legalnie.