Jesteście w stanie wskazać jedną grę, którą z czystym sumieniem nazwalibyście grą swojego życia?
W moim przypadku wybór może być tylko jeden. Od dwudziestu lat regularnie wracam do GTA Vice City. Urzekła mnie klimatem, żywymi kolorami, poczuciem humoru i genialną muzyką. San Andreas choć również było wspaniałe (chyba pierwsza gra w przypadku której odliczałem czas do premiery) w moim sercu ustępuje poprzedniczce. Z kolei GTA V rozczarowuje brakiem interesującej fabuły, jest ogromną i dopracowaną pozycją ale bez jaja.
Informacja dla młodszych - mechanika w Vice City zestarzała się słabo i jeżeli wychowaliście się na najnowszej odsłonie to gra Wam raczej nie podejdzie.
Kolejne miejsca na liście należą do złotej ery Need For Speedów czyli Underground 1+2 i Most Wanted. Przeróżne odsłony Fify również skradły mi dziesiątki (setki?) godzin ale ciężko tu mówić o sentymencie.
#gry #gta #rozkminy





