Czy ktoś z was przerabiał temat depresji związanej z brakiem laktacji u partnerki? Żona obwinia się o brak pokarmu, jaką przez to jest złą matką itp. itd. Niestety mówienie banałów i racjonalnych argumentów typu, że są ważniejsze rzeczy, że lepsze dziecko najedzone mieszanką i kochane niż głodzone na piersi nie pomagają. Oczywiście były próby z doradcami laktacyjnymi, walka przez 2 tygodnie z dostawianiem, laktatorami, SNS itp. ale bez dopchania mlekiem modyfikowanym mała nie dojada i oboje jesteśmy już wykończeni tym, że od 2 tygodni od narodzin wszystko kręci się wyłącznie wokół karmienia.
Próbuję ją namówić na psychologa, ale na razie jest opór. Jakieś pomysły co zrobić, żeby mogła trochę psychicznie odpocząć i się podbudować?
#rodzicielstwo #pytanie
