>Chciałbym przekonać nieprzekonanych do noszenia kasku podczas jazdy na rowerze.
@nieinteresujsie najmniejszych szans że kogoś namówisz
osobiście wielokrotnie namawiałem przy uprawianiu sportów zimowych
w tym przypadku cieszy mnie że już dobrych kilka lat temu weszła ustawa o obowiązkowej jeździe w kasku na stokach narciarskich
szkoda że tylko na dzieciach do lat 15
Natomiast abstrahując od ustawy, dopóki ktoś łba sam nie rozpieprzy, dopóty nawet nie pomyśli o czymś takim jak kask.
Nierzadko bywa, że myśleć już nie będzie ani musiał, ani miał o czym.
Co gorsza, wymówki jakie słyszałem stawiały mi włosy dęba na plecach na ilość głupoty jaka padała :<
O dziwo zauważyłem jak grupa ludzi potrafi nieświadomie wywierać realny wpływ na bezpieczeństwo.
Gdy podczas większego spędu snowboardowego, na którym bywało pod 30 osób, ktoś kto w ogóle nie myślał nigdy o jeździe w kasku a zobaczył jak w zasadzie wszyscy zakładają kaski (jak i przeróżne inne ochraniacze), to jakby coś w nim pękało.
Wieczorem, po sportowaniu, zawsze dyletanci zaczynają pytać pytać co daje ten kask i ... bledną jeszcze bardziej po usłyszeniu kilku opowieści.
A już kompletne przerażenie pojawia się w ich oczach gdy widzą na własne oczy pozostałości po nieprzyjemnych incydentach.
Na koło nawet nie wsiadam bez kasku. Znajomi mający po 30-40 lat patrzą na mnie jak na debila pytając nieustannie na H mi kask do jazdy po mieście? Ale trochę im mięknie rura gdy mówię że to już mój czwarty
No, ale co może przeżyć ktoś, kto rowerem nie przejechał w życiu jednorazowo więcej niż 10km?
Bo ani łamiąc przepisy poprzez przejeżdżanie na rowerze na pasach przejścia dla pieszych nikt w niego nie pierdolnie samochodem, ani nie wypieprzy się na zapiaszczonej nawierzchni celując pustym baniakiem w krawężnik, ani dziesiątki innych możliwych do opisania przypadków.
Teraz odparowuję tylko krótką ripostą: mój łeb, moja sprawa. Twój łeb mnie osobiście nie obchodzi.
ps. panie coś ty nawywijał że tak przygwoździłeś? (☉__☉”)
spotkanie z samochodem?