Zdjęcie w tle
arento

arento

Specjalista
  • 7wpisy
  • 11komentarzy

1350 + 1 = 1351


Tytuł: Zdeterminowany. Jak nauka tłumaczy brak wolnej woli

Autor: Robert M. Sapolsky

Kategoria: Nauki społeczne, biologia

Wydawnictwo: Media Rodzina

Format: książka papierowa

ISBN: 8382656366

Liczba stron: 592

Ocena: 8/10


Geny które otrzymałem od moich rodziców, to jakie oni otrzymali od swoich; moje wychowanie; ludzie których spotkałem w swoim życiu; moje miejsce urodzenia, aktualne miejsce zamieszkania, obecna praca, znajomi, życie. To wszystko doprowadziło mnie do tego, że teraz piszę recenzję książki na portalu ze śmiesznymi obrazkami. Czy musiało do tego dojść? Czy swoją silną wolą mógłbym nagiąć koleje losu i zamiast tego zjeść twaróg lub napić się wody? Nie mógłbym. Nie mógłbym, bo nie mam silnej woli. Słabej zresztą też. W ogóle nie mam wolnej woli. Wy także.


Tak przynajmniej twierdzi Robert Sapolsky. W swojej książce przedstawia argumenty za istnieniem wolnej woli i sukcesywnie je obala, posiłkując się obecnym stanem wiedzy naukowej. Pomimo dość przygnębiających wniosków płynących z lektury, "Zdeterminowanego" czyta się przyjemnie dzięki umiejętności autora do opisywania trudnych tematów w prosty sposób oraz jego ironicznemu humorowi. Książka nie tłumaczy tylko tego, dlaczego nie mamy wolnej woli, ale także prezentuje, jak świadomość jej braku może wpłynąć na społeczeństwo.


Ten ostatni wątek jest szczególnie ciekawy, ponieważ przyjęcie za prawdę braku wolnej woli ma szerokie implikacje. Czy powinniśmy karać morderców i gwałcicieli za ich zbrodnie, skoro nie mają wolnej woli i to nie ich wina, że dopuścili się takich czynów? Czy świat nie spłonie, gdy ludzie będą sądzić, że nie są odpowiedzialni za swoje czyny? Czy powinniśmy cieszyć się ze swoich sukcesów, skoro ich osiągnięcie nie zależało od nas?


Sapolsky w snuciu swojej wizji świata bez wolnej woli jest radykalny, a raczej powininem powiedzieć, konsekwentny w ocenie jej następstw. Z jednej strony ciężko mi się z nią zgodzić i trudno przyjąć mi do wiadomości, że nie mamy wolnej woli. Z drugiej jest to logiczny wniosek i nie znajduję argumentów przeciw.


Czy polecam książkę? A nie powiem Wam. Tak (nie) zdecydowałem.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto

561a85a1-13f8-4906-b93d-ae15c0c89a6f
Cerber108

Trochę dziwne rozumowanie autora: oczywistym jest, że zamkniemy/zabijemy morderców/gwałcicieli, bo nawet jeżeli dany czyn nie został rzekomo popełniony z ich winy, to i tak lepiej prewencyjnie uniemożliwić im zrobienie tego kolejny przypadkowy raz.

arento

@Cerber108 Sapolsky jest jak najbardziej za izolowaniem niebezpiecznych ludzi, chodzi mu bardziej o zmianę podejścia do zbrodniarzy. Według niego w przyszłości nie będziemy czuć gniewu i nie będziemy pałać chęcią zemsty wobec gwałciciela, ale będziemy na niego patrzeć z politowaniem i żalem, że los doprowadził go do popełnienia takiego czynu.

Kazix

Sapolsky top, polecam

Trypsyna

Pan Sapolsky pełna fachura

Zaloguj się aby komentować

287 + 1 = 288


Tytuł: Substancja

Rok produkcji: 2024

Reżyseria: Coralie Fargeat

Czas trwania: 140 min

Ocena: 9/10


Gdy w google wpiszemy frazę "najbrzydsze zwierzę świata", znajdziemy informacje o takich tworach matki natury jak blobfish, palczak, golec czy gwiazdonos. Dziwi mnie, że nigdzie w rankingach nie jest umieszczany człowiek. Dlaczego powinniśmy znajdować się w tym gronie, przypomina nam "Substancja" Coralie Fargeat.

O filmie usłyszałem po raz pierwszy w kontekście tego, jak paskudne i ohydne potrafią być sceny w nim zawarte. Scenografia, zdjęcia, montaż, muzyka, te wszystkie aspekty są zrealizowane perfekcyjnie i służą jednemu celowi - wywołaniu u widza gamy negatywnych emocji, od niepokoju, poprzez wstręt, kończąc na przerażeniu. Oglądając "Substancję" wierciłem się w fotelu, odwracałem wzrok, zakrywałem oczy, nie chciałem patrzeć na ekran, cel więc został osiągnięty.

Zdarzają się filmy, które szokują wizualiami i niestety to jedyne, co są w stanie zaoferować. Film Carolie Fargaet jest całe szczęście czymś więcej. Poprzez brzydotę wylewającą się z ekranu ukazuje nam brzydotę ludzkiego wnętrza. Oglądając "Substancję" przypomniałem sobie, jakimi godnymi pożałowania istotami jesteśmy. Próbujemy działać wbrew naturze i wbrew sobie. Oszukujemy samych siebie, tworzymy sobie maski i zatracamy nasze prawdziwe ja. Nie mamy przy tym żadnego umiaru i żadnych granic. Moglibyśmy zaprzedać siebie, byleby osiągnąć złudne poczucie sukcesu.

Pomimo, że film jest genialny, to nie obejrzałbym go drugi raz i ciężko mi jest go polecić, nie każdy będzie mógł go strawić. Polecam za to spojrzeć sobie w oczy w lustrze, zobaczycie podobny obraz.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

2705ba86-b55c-4d7f-a3f4-5a9a936249e4
Odczuwam_Dysonans

@arento ogólnie mi się podobał, głównie ze względu na pomysł i realizację. Końcówka w moim odczuciu doklejona na siłę, żeby zapadło w pamięć. Ale zrealizowane naprawdę ciekawie, było też napięcie, ogólnie na plus. Mimo że jak wyżej, jest dużo takich logicznych niedociągnięć. Mimo wszystko coś innego i dobrze zagrane.

Sweet_acc_pr0sa

@arento ladny wizualnie, świetna gra kolorami i sceneria, ciekawe mocne przerysowania tez podkreslanie wladnie sceneria, ale gwneralnie nędzny film xD a ostatnie 15 minut całkowicie zbędne

arento

@AureliaNova @maks_kow @Sweet_acc_pr0sa

Patrząc na Wasze opinie dochodzę do wniosku, że chyba trochę mnie odkleiło z oceną tego filmu XD. Aż zacząłem się zastanawiać, czy w trakcie oglądania nie zacząłem go nadinterpretować i dorobiłem sobie przekaz, którego w nim nie było. Napisałem, że nie obejrzałbym go drugi raz, ale chyba teraz muszę, żeby ocenić go na chłodno.

maks_kow

@arento Bez przesady, nic sie Tobie nie odkleiło.

Film sam w sobie jest spoko, tyle ze zostal przehypowany a wazny problem, jakiego dotyka scenariusz, zostal nie dość ze potraktowanu powierzchnlownie to jeszcze dolozyl kilka groszy do patologii

Zaloguj się aby komentować

497 + 1 = 498


Tytuł: Kultura jako źródło cierpień

Autor: Zygmunt Freud

Kategoria: Psychologia

Wydawnictwo: Bellona

Format: książka papierowa

ISBN: 978-83-11-17505-1

Liczba stron: 202

Ocena: 3/10


Dzieło Freuda jest fenomenem, książką transcendentalną. Jest nie tylko opisem danego tematu, ale i jego przeżyciem. "Kultura jako źródło cierpień", jako bezsprzecznie wytwór i element kultury, jest powodem cierpienia czytelnika. Myślę, że gdyby Freud był Polakiem, to na pewno ten esej byłby w spisie lektur szkolnych, ze względu na spełnianie zasady 3 cierpień - cierpiał autor w trakcie pisania, książka jest o cierpieniu i cierpi odbiorca dzieła.

Wielka szkoda, bo Freud porusza bardzo ciekawe kwestie, takie jak walka między indywidualnymi a cywilizacyjnymi potrzebami człowieka, rola kultury w naszym życiu, kształtowanie się sumienia. Mimo że wiele z jego rozważań straciło na znaczeniu lub zostało już dawno obalone, to stawiane przez niego tezy i pytania skłaniają do refleksji i przemyśleń.

Były dla mnie tym bardziej ciekawe, ze względu na niedawną lekturę "Niewolników Dompaminy". Podczas gdy Frued napisał, że "ceną postępu cywilizacyjnego jest utrata szczęścia przez wzrost poczucia winy", to z książki Anny Lembke można wysunąć zupełnie inne wnioski. Rozwój cywilizacji i obwarowań kulturowych jest czymś, co umożliwia nam wewnętrzną kontrolę i osiągnięcie szczęścia.

Wracając do cierpienia czytelnika, chciałem dać książce ocenę 1/10, ale podwyższyłem ją ze względu na poruszane w niej tematy. Dlaczego taka surowa ocena? Czyta się ten esej tragicznie. Autor skacze z wątku na wątek, przy wydawałoby się prostych kwestiach zapętla się i opisuje to samo różnymi słowami przez 5 kolejnych stron, by zaraz potem przy ciekawszym temacie stwierdzić, że nie będzie go szerzej poruszać. Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez. Z jednej strony autor swoim stylem chce zbliżyć się do czytelnika. Zadaje bezpośrednie pytania, domyśla się, co odbiorca może sobie po danym fragmencie pomyśleć. Z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, że autor pisał ten esej do szuflady i ani razu nie zastanowił się głębiej, czy na pewno jasno przekazał to, co chciał napisać.

Nie polecam.


Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytanie #ksiazki #psychologia

690cbbe4-992e-4f66-bd77-8e911f61f589
fisti

@arento

Stawia niepodbudowane niczym wnioski a priori, by na nich budować argumentacje do kolejnych tez.


Czyli, jak wszystkie pomysły Freuda. Jedna wielka pseudonauka. Niestety, ktoś musiał być pierwszy i na niego trafiło.

Zaloguj się aby komentować

324 + 1 = 325


Tytuł: Traktat o łuskaniu fasoli

Autor: Wiesław Myśliwski

Kategoria: literatura piękna

Wydawnictwo: Znak

Format: książka papierowa

ISBN: 978-83-240-6505-9

Liczba stron: 445

Ocena: 9/10


Moim wychowaniem zajmowała się w głównej mierze babcia. Pamiętam, jak siedziałem przy stole, oglądałem Cartoon Network, babcia przyniosła mi ugotowane parówki, usiadła na fotelu i zaczęła kolejną opowieść. "Ja w twoim wieku takich parówek nie jadłam. Różne mięsa się u nas w domu jadło, słonina była, boczek, kiełbasy, ale takich parówek nie. Takie to po wojnie dopiero. A jak wojna była, to o cokolwiek było trudno, pamiętam jak kiedyś...."

Ktoś mógłby spytać "arento, a co to ma do książki Myśliwskiego?!" Otóż bardzo wiele, bo dokładnie tym jest ta książka. Zwierzeniem się, gawędą starego człowieka na temat swojego życia. Opowieścią, w której między tak fascynującymi tematami, jak wybieranie kapelusza czy wizyty u lekarza, przemycone są rozważania o życiu i jego sensie. Mądrości, których nie uczy się z książek, a z doświadczenia i przeżytych lat. Albo od innych ludzi, jeżeli uda nam się, hehe, wyłuskać je z ich życiowych historii.

Wystawiona przeze mnie ocena obiektywnie rzecz biorąc jest zawyżona. "Traktat" nie jednego wymęczy, mnie zanudził, tak samo jak zanudzały mnie historie mojej babci. Koniec końców żałuję jednak, że ich nie słuchałem, a nie żałuję, że przeczytałem tą książkę. Mnie poruszyła, a chyba po to się czyta.


Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytanie #ksiazki

fc1aee7f-54e4-48e3-987c-47c8836a187f
janekwoz

@Modrak @arento zdania ekspertów są podzielone. No nic, teraz to już chcę przeczytać, żeby wyrobić sobie swoje zdanie.

Modrak

@janekwoz aż zazdroszczę. Chciałbym jeszcze raz ja przeczytać po raz pierwszy 😉

arento

@Modrak @WujekAlien Nieprecyzyjnie się wyraziłem. To, że książka jest według mnie "nudna" nie jest w moim przekonaniu zarzutem. Ba, podziwiam autora, że udało mu się tak poprowadzić narrację, bo jest to coś unikalnego. Ciężko mi to wytłumaczyć. To jak z tym zdjęciem - twarze na przeciwko siebie i zarazem obie en face. "Traktat" jest nudny i zarazem ciekawy.

Zaloguj się aby komentować

129 + 1 = 130


Tytuł: The Brutalist

Rok produkcji: 2024

Kategoria: Dramat

Reżyseria: Brady Corbet

Czas trwania: 215 min

Ocena: 10/10


Są dwa rodzaje filmów, które klasyfikuję jako arcydzieła - takie, które wypełniają moją głowę po wyjściu z kina i takie, które zostawiają w niej pustkę. "Brutalista" zalicza się do tej drugiej kategorii. Minęło parę dni od seansu, a ta pustka jest nadal obecna i nie wiem, jak mam opisać ten film. Cokolwiek bym o nim nie napisał, mam wrażenie, że byłoby to za mało. Idźcie do kina, obejrzyjcie. Historię László Totha po prostu trzeba zobaczyć.


Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app


#filmmeter #filmy #ogladajzhejto

Piechur

Nawet nie czytam, bo niedługo sam idę, ale fajnie widzieć tak wysoką ocenę

arento

@pingWIN @Piechur @AlvaroSoler Wstawcie swoje recenzje jak obejrzycie, może będziecie w stanie coś więcej opowiedzieć o filmie niż ja Przeglądam teraz jego recenzje, jest on na tyle wielowątkowy, że każdy zwraca uwagę i kładzie nacisk na inne aspekty.

grzmichuj_gniezno

Mnie natomiast nie zachwycił. Wolny, długi, męczący. 3,5h klaustrofobicznych ujęć (no dobra, może 3h, bo było też trochę miłych dla oka). Choć ma swoje plusy; postacie fajnie rozpisane. Przez większość filmu zastanawiałem się po co to wszystko, chyba nie łapię symboliki. ***SPOILER*** Aż do epilogu. Epilog wywrócił mi trochę spojrzenie na ten film. Sprawił, że nawet zaczął mi się podobać, ale drugi raz bym nie obejrzał.

arento

@grzmichuj_gniezno Mam podobne zdanie co do epilogu, definiuje on w pewnym sensie to, jak trzeba interpretować ten film, gdyby go zabrakło na pewno gorzej bym go ocenił. Co do czasu trwania filmu to mnie w ogóle nie wymęczył, chyba przez to, że mocno się zaangażowałem w historię - zastanawiałem się, co stanie się w następnej scenie, jak bohaterowie się zachowają, itd. Moje predykcje zazwyczaj się nie sprawdzały, więc regularnie byłem zaskoczony


*SPOILER*


tak było np. z wątkiem narkotykowym - przy każdej scenie brania heroiny spodziewałem się, że zaraz to się jakoś negatywnie odbije na Laszlo - drugi architekt go podkabluje do szefa, na spotkaniu z chrześcijańskim stowarzyszeniem nie będzie w stanie przedstawić swojego pomysłu, itd.

Piechur

@arento Ja akurat w miarę dobrze przewidziałem przebieg wydarzeń.


*SPOILERY*


Jak tylko zobaczyłem, że jego żona bierze leki, wiedziałem co się stanie, i że strzelba Czechowa musi wystrzelić. Po pierwszych scenach z Harrisonem powiedziałem też kolegom, że będzie się dobierać do Laszla, tylko nie wiedziałem, że w taki sposób xD To co się nie sprawdziło, to podejrzenie, że jego żona i siostrzenica będą szpiegami.

Zaloguj się aby komentować

96 + 1 = 97


Tytuł: My. Kronika upadku

Autor: Dmitry Głuchowski

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Insignis

Format: audiobook

ISBN: 9788368053852

Liczba stron: 368

Ocena: 6/10


"Rosja pędzi przez czas i przestrzeń prostopadle do doświadczenia i logiki. (...) Przed sobą zawsze ma mgłę, za sobą zawsze mrok"


Mam problem z oceną tej książki. "My. Kronika upadku" jest zbiorem politycznych felietonów autora o Rosji z lat 2012-2023. Po ich przeczytaniu uważam Głuchowskiego, pod względem stylu, za świetnego felietonistę - płynnie przechodzi od prześmiewczego, ironicznego opisu patologii rosyjskiego państwa do ciężkiego rugania polityków i własnych rodaków. Przybiera w swoich tekstach rolę proroka, a jego przewidywania są zarazem gorzkie i szydercze.

Sam o swojej roli wieszcza wypowiada się z dystansem, pisząc, że "diagnostyczna, a nie prognostyczna część tej książki jest ważniejsza". Jednakże to do tej części miałbym właśnie zastrzeżenia - pomimo tego, że jako Polak nie znam realiów rosyjskiego świata, to słuchając felietonów miałem wrażenie, że jego oceny też nie są do końca trafne. Da się odczuć, że swoje teksty pisze z perspektywy intelektualisty, nie zawsze rozumiejącego "prostych" ludzi.

Większość artykułów jest poprzedzona informacyjną częścią, nadającą kontekst opisywanym wydarzeniom. Jest ona niezbędna, by zrozumieć o co dokładnie chodzi w felietonie. Na ich końcu często znajduje się też posłowie, będące oceną treści z perspektywy czasu. Jest to miłe urozmaicenie, szczególnie że autor krytycznie podchodzi do tego, co napisał.

Największy problem z tym zbiorem felietonów mam taki, że... jest to zbiór felietonów. Pierwszy raz przeczytałem tego typu formę i przypomina mi trochę czytanie dramatów. Niby można, ale taki tekst kultury powinno się inaczej przyswajać. Felietony były pisane w konkretnym czasie, miejscu i były skierowane do konkretnej grupy odbiorców. Gdybym był Rosjaninem i przeczytał felieton Głuchowskiego w momencie jego wydania, na pewno wywołałby u mnie jakieś emocje i skłonił do przemyśleń. A tak, z mojej odległej czasowo i przestrzennie polskiej perspektywy, jest to tylko ciekawy z punktu widzenia historyków zapis tego, jaki stosunek do ówczesnych wydarzeń w Rosji miał przedstawiciel inteligencji tego kraju.


Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytanie #ksiazki

d8402eb6-94eb-4142-9280-75fbb1789fc0
arento

PS Jeżeli ktoś chce poznać "dziwy" rosyjskiej rzeczywistości, to polecam "Creme de la Kreml. 172 opowieści o Rosji" Wacława Radziwinowicza.

Zaloguj się aby komentować

77 + 1 = 78


Tytuł: Niewolnicy dopaminy. Jak odnaleźć równowagę w epoce obfitości.

Autor: Anna Lembke

Kategoria: Psychologia

Wydawnictwo: ZYSK i S-ka Wydawnictwo

Format: książka papierowa

ISBN: 978-83-8202-805-8

Liczba stron: 286

Ocena: 8/10


Wydaje mi się, że wielu ludzi odczuwa niechęć do książek psychologicznych, socjologicznych, coachingowych, itp. Po części zaliczam się do tej grupy. Z jednej strony mam wrażenie, że ze względu na popularność tematu wiele treści jest słabej jakości, a autorzy wysuwają często zbyt daleko idące wnioski na podstawie ograniczonych badań. Z drugiej strony popularyzację wiedzy o psychologii uważam ogólnie za pozytywne zjawisko.

"Niewolnicy dopaminy" Anny Lembke zalicza się moim zdaniem do grupy książek psychologicznych wartych polecenia. Przede wszystkim dobrze się ją czyta - Lembke w przystępny (powiedziałbym, że miejscami "łopatologiczny") sposób tłumaczy jak działa dopamina, co powoduje jej nadmiar i niedomiar oraz jak możemy balansować jej poziomem. Daje przy tym liczne przykłady z badań naukowych oraz z jej własnej pracy klinicznej. Bardzo spodobał mi się styl przekazywania wiedzy. Czytając książki psychologiczne często odczuwam, że autor uważa to co napisał za prawdę objawioną. Ta książka raczej stawia drogowskazy niż wskazuje, co trzeba, a czego nie wolno.

Jeżeli zmagasz się w swoim życiu z mniejszym lub większym uzależnieniem, co obecnie dotyka prawie każdego, sięgnij po tę książkę, na pewno coś z niej wyciągniesz.


To mój pierwszy wpis na tagu jak i na hejto, przewrotnie zakończę przywitaniem - cześć wszystkim :)


Opublikowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #czytanie #ksiazki #psychologia

51791724-f23a-45ba-84cc-b9d23ace8003
bojowonastawionaowca

@arento witamy i zapraszamy częściej

informatyk

@arento też czytałem tę książkę - w mojej ocenie całkiem spoko (6/10), choć bez szału. Nie miałem żadnych zastrzeżeń co do samej treści, więc również mogę ją polecić.

ttoommakkoo

Cześć, dobry początek!


Opis zachęcający 🙂

Zaloguj się aby komentować