#hejtodetectivesquad

10
46

A kro mi zabroni was poczęstować tym razem oficjalnym teaserem historii naszego Stoika? Głosy w mojej głowie? Jak zaczną na siebie zarabiać, to pogadamy. Draft jest gotowy, zostały opisy i kilka dialogów. Teraz niech Pajonk żyje w niepewności, czy poczekam z wypuszczeniem odcinka, aż wróci, czy będzie szkalowanie pod nieobecność. XD


Piosenka po łacinie zdradza historię, ale tu nikt tego języka nie zna, więc nie ma obaw o spoilery.


Bydzie mrocznie i niekomfortowo. Wychodzę z założenia, że to ma mnie jakoś rozwijać, dlatego lecimy w naprawdę gruby klimat. Taką mam przynajmniej nadzieję.


#hejtodetectivesquad

4cd48133-6ce2-436b-80bd-03cc313bb5fd
113334ec-da85-433a-b05b-73cc92850aed
b902a359-3aea-4625-a867-3bbf96123f46
b08cd49f-d931-4c73-8cb7-abebcf9914f0
splash545

@Dziwen zapowiada się świetnie i nie mogę się doczekać No nawet podobny jestem, tylko broda i włosy trochę krótsze teraz xd

Zaloguj się aby komentować

Wracają do wpisu z brama , znowu jestem w zadupiu gdzie ja spotkałem to cyknąłem więcej fotek samego budynku. Gdybym musiał skończyć życie w mieście to właśnie w czymś takim.

Syyyyto cegły, w końcu umarłbym w dziwnych okolicznościach a śledztwo prowadziliby #hejtodetectivesquad .


#architektura

6435c10d-790c-40a2-a091-a0b43c47fe77
05e0b906-3414-4a13-9d6f-b60ea79e7e71
f0244557-5f61-4804-a411-0f9a9e697112
ErwinoRommelo userbar

Zaloguj się aby komentować

Dobre, streszczenie historii, specjalnie dla Owcena, bo się gubi za często. Trudno mi to zrozumieć, bo miał być mastermindem. Ja ci misiek jakieś lepsze zakończenie muszem dopisać. xD


------------

Odcinek Specjalny napisany przez Wrzoo: Backstory Wodzianki.


Odcinek 1: Katy Winchester przynosi naszym detektywom notes Paszy, co rozpoczyna śledztwo. Molly w kawiarence kieruje ich do Wodzianki i sugeruje, że Owcen maczał kopyta w zniknięciu @UmytaPacha .

Odcinek 2: Wodzianka zdradza kilka szczegółów na temat @bojowonastawionaowca i jego poprzednich rządów. Dosłownie tyle do zapamiętania z odcinka. Kieruje ich do pokoju 69.

Odcinek 3: Backstory naszych detektywów. Ich pierwsza rozwiązana sprawa, gdzie powstrzymują Łukaszka, znaczy Dawida Entropiusa, Karła Zeusa. Na końcu okazuje się, że nasi detektywi to idioci, bo zamiast do 69 weszli do 68 i przesłuchiwali gościa, co robił foty stóp.

Odcinek 4: W pokoju 69 jest tańczący Mongoł, który sugeruje, że Pasza nie zniknęła. Detektywi nie zastają jej w domu, ale jej sąsiedzi ją widują regularnie.

Odcinek 5: Depresja detektywa. Sprawa nie rusza, dlatego dowiadujemy się, jak Czosnek i Dziwen się poznali. Smok był upadłym detektywem w Oil-Ren City (Wykop), który uzależnił się od czosnku. Erwino załatwił towar, a Sowen pomógł wyjść z nałogu. Odcinek kończy się powrotem Owcena w roli Kapitana Policji w Hejto City, co wcale nie podąża za tym, co dzieje się na hejto. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Odcinek 6: Jedyny ślad to pomoc od byłego oficera Maxi Komarnana, który wcale nie jest @maximilianan i ta historia wcale nie podąża za tym, jak zrezygnował z pozycji moda. Ten pokazuje, że sąsiadem pachy jest @spawaczatomowy , który również zaginął, a po powrocie zaprosił Owcena spowrotem na stanowisko. Co realnie zrobił na hejto, wysyłając mema z Cyberpunka ( Wracaj Samuraju ). Spotkanie z Pachą dowodzi, że notes nigdy do niej nie należał, mamy też pierwszą wzmiankę o piwnicy. Na końcu jest inicjał właściciela i świątynia, do której musimy się udać.


GDZIEŚ TUTAJ: Animacja o Sowenie.

-----------

Seria After Dark nie wpływa aż tak bardzo na serię główną. To są często historie dziejące się obok i jak gdzieś tu się gubisz, to potraktuj to, jako coś osobnego. I tak w głównej zaznaczam, kiedy co się krzyżuje. Cała reszta to Easter Eggi.


#hejtodetectivesquad

c17b5091-2894-4aa4-ab36-426c72dcfa33
maximilianan

@Dziwen ech maxi komarnan... Chciał zmienić świat w polityce, a to polityka zmieniła jego świat. Taksówka to tylko przykrywka.

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad


Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad

Niżej dodam linki do wszystkich odcinków.


---------------------------------

DZIWNY TROP


Byliśmy w drodze do jedynej osoby, która mogła nam pomóc. Światła migotały gdzieś we mgle, rzucając cienie na mokry asfalt, jak duchy przeszłości, które nigdy nie odpoczywają. Rozmyślałem nad zdaniem z notatnika Paszy: "Wiedzmy poza tym, że są one naszą własnością, lecz nie stanowią części naszej jaźni." Mocne słowa, dające do myślenia, zwłaszcza w mieście, gdzie granice własności i tożsamości były równie mętne jak ta noc.


Dotarliśmy do celu, do obskurnej kamienicy, której wrota wyglądały, jakby nie znały ciepła oliwy od dekad. Przeszliśmy przez ciasny korytarz, gdzie wilgoć i pleśń walczyły o dominację, aż stanęliśmy przed drzwiami oznaczonymi wyblakłym numerem 13. To tutaj mieszkała osoba, która mogła nam dostarczyć odpowiedzi.


Gdy je otworzyliśmy, duszny powiew powitał nas niczym duch przeszłości, pokazując jak musi się czuć cebula z rosołu, gdy zapomniała o rocznicy ślubu kościelnego. Powietrze było ciężkie od wilgoci, jakby ktoś wycisnął całą mgłę z bagien Hejto City i upchnął ją w tych czterech ścianach. Tapety, kiedyś pewnie zielone, teraz wyglądały jak stare, spleśniałe książki, gotowe do rozpadu przy najdelikatniejszym dotyku. Wszystko tu było jak zły sen, z tych, które nawiedzają cię w środku nocy, przypominając o błędach z przeszłości.


Okna były zasłonięte tekturą, co dodawało wnętrzu jeszcze bardziej przygnębiającego wyglądu. Wyobraziłem sobie, że gdyby te ściany mogły mówić, to pewnie szeptałyby tajemnice tego człowieka, a ich głosy brzmiałyby jak symfonia Beethovena grana na fujarce z papieru. Podłoga trzeszczała pod naszymi stopami, a każde skrzypnięcie przypominało ostrzeżenie, że zbliżamy się do czegoś, czego nie powinniśmy widzieć.


Na środku pokoju, w tej całej plątaninie wilgoci i cieni, siedział on - Komarnanan. Były policjant, który teraz wyglądał bardziej jak wspomnienie niż żywy człowiek. Jego ciało, choć humanoidalne, miało coś niepokojąco owadziego. Długie, cienkie kończyny i ta charakterystyczna rurka gębowa, która drgała przy każdym jego oddechu. Kiedy nas zobaczył, odruchowo zaczął ją prostować, jakby przygotowywał się do wywiadu z dawno niewidzianymi kolegami z pracy.


Jego oczy, wielkie i błyszczące z segmentami, jak małe czarne lusterka, śledziły każdy nasz ruch. Było w nich coś, co mówiło, że ten komar widział więcej, niż ktokolwiek powinien. Jego ubranie, choć kiedyś pewnie eleganckie, teraz wyglądało jakby przeszło przez wojnę. Były to resztki munduru, które wciąż trzymały się na jego wątłej sylwetce, przypominając o jego dawnych czasach jako stróż prawa.


Komarnanan otworzył usta, a jego słowa brzmiały, jak cichy, jednostajny dźwięk, jakby bzyczenie komara. Zrozumieliśmy, że komunikacja z nim nie będzie łatwa, ale w tej pracy nic nie jest proste. 


- Maxi Komarnanan, dla przyjaciół Komar, dla kochanek Maxi, a pies mi mówi hau. Do usług. 

- Słyszeliśmy, że możesz nam pomóc w pewnym śledztwie. Chodzi o komendanta Owcena. 

- Ooo panowie. - Powiedział, lekko drgając. - W kujawiaki się nie bawimy. Sru do celu, nawet jak mowa o tak potężnej postaci. 

- Czas nagli, a śledztwo stoi w martwym punkcie. 

- Rozumiem. Myślę, że mogę pomóc... Bzzzt whoOoop, mmm... - Komar znowu prostował rurkę - Nutka podniecenia. Panowie powinni wpadać częściej. 

Czosnek spojrzał na niego podejrzliwie. - Co ty właśnie zrobiłeś? 

- Zassałem emocje. Sam nie jestem w stanie ich odczuwać, dlatego bazuję na... Powiedzmy zewnętrznych bodźcach. 

Smok zwrócił się do mnie. - Komar emocjonalny. Czytałem o nich, jako kijanka. Cholernie rzadkie i niebezpieczne. 

- A tam od razu niebezpieczne. - Odparł Komar, machając ręką. - Panowie usiądą. A tak w ogóle, słyszeli koledzy o trollach w Hejto City? Przebrzydłe kreatury, a niektóre to udają kobiety!

- Trolle? - Zapytałem unosząc brew.

- Trolle! - Powiedział gorliwie. - Wszędzie! Moja teoria jest taka, że to właśnie przez nich znikają mieszkańcy.

Czosnek zaśmiał się cicho. - Chyba wiem, dlaczego wyleciałeś z policji...

- O nie, nie. - Odpowiedział szybko Komar. - Jestem porządnym komarem, wyleciałem po skandalu obyczajowym.

- Za dużo ssania? - Zapytałem z przekąsem.

- Natury nie oszukasz kolego. Gdyby mnie tam nie chcieli, to by zamykali za sobą drzwi.

- Gdzie?

- W toalecie.

- Siłą rzeczy to raczej miejsce "prywatności".

- To czemu inni chodzili tam parami?! Tylko komar wyłączony. Potem dają kartkę do podpisu, że dla firmy lepiej, że z własnej woli odchodzę. - Komar prostował rurkę. - A byłem tak blisko... 

- Sprawy z trollami?

- To też...

Westchnąłem ciężko. - To możesz nam pomóc, czy nie?

Komar przymrużył ślepia, a jego rurka zaczęła drgać. - Zaczekajcie.


Komarnanan pofrunął pędem w stronę małej biblioteczki, gdzie przechylił jedną z ksiąg. Usłyszeliśmy cichy klik, a zza regału wyłonił się ukryty schowek. Mężczyzna zręcznie wyjął z niego klucz i nie tracąc czasu, pofrunął do starego telewizora. Tam, przy pomocy klucza, otworzył kolejny pojemnik, wyciągając następny klucz. Tym razem skierował się do otwartej kuchni. Ostatnim kluczem otworzył zamrażalnik w lodówce, a w środku ujawniony został sejf. Moje sowie oczy wyłapały kod - 2137. Warto zapamiętać, bo może się przydać.


Z sejfu Komarnanan wyjął kilka notatników, wybrał jeden i zaczął go przeglądać namiętnie, jakby szukał skarbu. Nagle zatrzepotał skrzydełkami i krzyknął z podnieceniem, a jego rurka wyprostowała się jak struna.


- Mam trol! Znaczy trop!

Spojrzałem na Czosnka - Jak wróci tu z teorią o Trollach, to nie ręczę za siebie...

- Komar-Man dużo słyszy. Tym razem nie trolle, ale blisko. Jonas Atomówka.

Próbowałem sobie przypomnieć. - Brzmi znajomo...

- Oficer policji, który zachęcił Owcena do powrotu, sam zaginął dwa tygodnie wcześniej. Znałem go. Wrócił odmieniony, przestał się odzywać. Wiek bliżej nieokreślony, status, nieznany... O, miejsce zamieszkania jest. Worcester 69, mieszkanie numer 5.

Czosnek zmarszczył czoło. - Przecież to adres Pachy.

Zastanowiłem się na chwilę. - Czekaj, jak nazywał się ten sąsiad, który nam powiedział o tym, że ona w ogóle nie zniknęła?

Czosnek zbladł. - Jonas...

Komarnanan zaczął drżeć z ekscytacji. - Bzzzt whoOoop, ooo, a to nowe. W smaku przypomina cynamon. - Zaczął mlaskać, jak osoba testująca smak wina. - Komuś jest gluuuuuupio.


Spojrzeliśmy na siebie, a w powietrzu unosiło się uczucie, że stoimy przed naszym przełomem. Ta sprawa nabierała tempa, a my byliśmy tylko pionkami w grze, rozgrywanymi przez siły Owcena. Podczas wychodzenia z jego mieszkania rzuciłem pytanie, które mocno zmieszało naszego gospodarza.


- Tak w ogóle kto jest odpowiedzialny za Hejto City? Kto tu rzadzi i kto mianował Owcena komendantem?

- Panowie nie wiedzą? - Zapytał z ironicznym uśmieszkiem.

- Nie.

- To dobrze, bo ja też nie powiem. - Odparł szybko Komarnanan - Jeszcze mi życie miłe. Konie się zezłoszczą i skończy się bzykanie.

- Konie? Jakie konie? - Zapytał Czosnek, marszcząc brwi.

- Żadne, do widzenia! - Komar odleciał ku drzwiom, by nas wyprosić. - Ubera ktoś zamówił do Świebodzina. Zatrzymamy się w polu i skasuję podwójnie. Pewnie jakiś frajer się natnie. Ooo. Francuz. Znaczy ma hajs. To potrójnie będzie. Panowie czują? Zapach pinądza. 

Westchnąłem ciężko. - Czas na nas, Smoku. Mamy adres, mamy trop. Śledztwo nie poczeka.


Czosnek kiwnął głową i ruszyliśmy w stronę ulicy Worcester 69.


CHWILĘ PÓŹNIEJ...


Drzwi mieszkania numer 4 otworzyła nam kobieta, której rysy twarzy i fryzura przypominały w jakiś sposób sikorkę. Miała delikatnie zakrzywiony nos, małe, błyszczące oczy, które ciągle błądziły, jakby szukały czegoś w powietrzu, oraz krótkie, poszarpane włosy, układające się w sposób przypominający pióra. Jej pierwszą reakcją były drgawki, jak u spłoszonego ptaka, ale po chwili uspokoiła się i spojrzała na nas nieśmiało. Jej ubranie było proste i nieco znoszone – stara, wełniana sukienka w lazurowo-białym kolorze, która podkreślała jej kruchą sylwetkę. Na ramionach miała narzucony sweter z widocznymi śladami łatania, a na stopach nosiła miękkie, filcowe kapcie, które ledwie wydawały dźwięk, kiedy się poruszała.


Mimo że początkowo wydawała się przestraszona, w jej oczach można było dostrzec iskierkę ciekawości i determinacji, jakby była gotowa stawić czoła nieznanemu, choćby z delikatnym drżeniem rąk.


- Panowie Jehowi?

- Nie... - Kobieta w nerwach szybko chwyciła mnie za rękę, jakby pokazując, że musimy zachować dyskrecję.

- Tak, tak, przyszliśmy pogadać o... - Spojrzałem na Smoka, kompletnie nie wiedząc o czym oni gadają, bo zawsze jak przychodzili gasiłem światło i udawałem, że mnie nie ma w mieszkaniu.

- Jehow. - Odparł z pewnością Smok. - To bardzo sławny bóg. 

Mrugnąłem pokazując, że rozegrał to po mistrzowsku. - Mamy dla pani broszurkę, o tutaj. - Podałem jej zagubiony notes. - Wróbelki ćwierkają, że znajdują się w niej informacje, które ktoś mógł zgubić.

- Ach tak! - Kobieta chwyciła za długopis i zaczęła pisać, to był znak dla Czosnka, żeby kontynuować.

- Tak, proszę pani. - Zaczął Smok, podchodząc bliżej. - Jehow to bóg, który podróżuje po świecie, naprawia wszystko, co zepsute. Kiedy masz zepsuty ekspres do kawy, wystarczy, że pomodlisz się do Jehowego, a on przyjdzie i go naprawi.

Kobieta spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Naprawdę? A co jeszcze potrafi? - Niby była w niebezpieczeństwie, a zabiła mu ćwieka bez wahania tym pytaniem.

- Jehow naprawia wszystko. - Odpowiedział Smok, uśmiechając się szeroko. - Lodówki, telewizory, nawet złamane serca. I co najważniejsze, jednocześnie parzy herbatę i kawę.

Kobieta oddała notes, od teraz przez krótką chwilę rozmawialiśmy tekstowo, a Smok opowiadał o Jehowim.


- Nie mogę z nikim rozmawiać, ktoś zawsze patrzy. To wina Owcena, on stoi za zaginięciami!

- Możesz nam pomóc?

- Nie wiem jak, trzymał mnie cały czas w piwnicy. Kazał robić rzeczy...

- Jakie? - Kobiecie napłynęły lekko łzy do oczu i wiedziałem, że lepiej tego nie drążyć. - Coś więcej pamiętasz?

- Owcen wszędzie nosił ten notes, w nim pewnie znajdziesz wskazówki. - Kolejny ćwiek, tym razem w moim kierunku. 

- To nie jest twój notes?

- Nie. Musimy kończyć, bo zaraz Jonas zacznie coś podejrzewać.

- Będziesz bezpieczna?

- Gdyby chcieli mnie zabić, już by to zrobili.


- Jechow jest także ekspertem w odnajdywaniu zaginionych skarpetek i potrafi rozplątać kable za jednym dotknięciem. Nawet najbardziej skomplikowane węzły nie mają z nim szans.

- Wspaniałe. - Szepnęła kobieta, kończąc rozmowę.

Wychodząc, usłyszałem, jak Umita mówi do siebie - Jechow... muszę o nim więcej poczytać.


Za drzwiami otworzyłem notes jeszcze raz, szukając rzeczy, które przegapiłem myśląc, że należał do Paszy. Na ostatniej stronie widniał dziwny napis. 


"Świątynia Pająka"

"B.O."


---------------------------------

Temat muzyczny odcinka: ANSWERS NEEDED


Odcinek miał być o Czosnku i Oil-Ren City, ale to bardziej pasuje do przyszłego sezonu. Zakończenie tego powie wam dlaczego. No i z biegiem czasu idziemy w mniej śmieszkowe tereny. Tak jakoś seria poważnieje.


Wyjaśnienie prostowania rurki jest TUTAJ , a wyznanie o zapomnianej rocznicy TUTAJ .

Ściana tekstu, jak ktoś dotrwa, to podziwiam. Hasło to "Owca pracuje dla KGB". xD


---------LISTA ODCINKÓW---------

01 UMITA DAMA

02 WODNA KRÓLOWA

03 DAVID ENTROPIUS

04 MONGOŁ I GRZYB

05 ŚLEPY ZAUŁEK

06 DZIWNY TROP (To ten obecny)


EXTRA:

ORIGIN Wodzianki pięknie napisany przez @Wrzoo


Piękna animacja o SOWENIE wykonana przez dream team @UmytaPacha , @DiscoKhan i @ErwinoRommelo .

Seria After Dark od @ErwinoRommelo , ale tu to ja nie wiem jaka jest chronologia. xD

@Okrupnik też zaczął swoje ORIGIN STORY o Walterze z Sulejówka i zobaczymy jak to się rozwinie.

---------------------------------

#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate

b977a607-3193-412d-a6a6-182b97dbc2d5
15323cb6-f2a5-4a72-b3be-13c7b6618766
splash545

@Dziwen tak żem czuł, że raciczka zajeżdża onucą. A tak w ogóle to chyba zacznę wierzyć w tego Jehowa bardzo przekonująco wygląda ta wiara xd

Fajny odcinek sporo fajnych tekstów i też eleganckie nawiązanie do tekstu @ErwinoRommelo

Wrzoo

@Dziwen ależ świetna długa część :D ta brama, tęskniąca za ciepłem oliwy! To dla psa - hau! Ten komar emocjonalny!

ErwinoRommelo

Sledztwo idzie dalej, robi sie coraz cieplej, i ten notesik, ciekawe co jeszcze sie z niego dowiemy na temat piwnicy.

Zaloguj się aby komentować

#sowieuniswersum #hejtodetectivesquad #daewoofso

Za dobrym odzewem @Dziwen zdecydowałem się opublikować moją własną historię z tego uniwersum! Taki mój sekret, zawsze chciałem coś napisać. Zobaczymy jak się przyjmie. Oczywiście opowiadanie jest napisane na szybko i będzie wątek walthera i pędzenia bimbru!


Tam pierdolenie z opisem starego zarośniętego i zapomnianego lasu pod wypizdowem, kogo by to interesowało? Tak, narrator albo trzecia osoba bredzi trzy po trzy.

*Stara przyczepa niewiadówka ta większa*

-Nosz k⁎⁎wa! Popierdoli mnie znowu z tym złumem! - powiedział stary dziad po raz 2137 naprawiający borewicza. Stary samochód tylko popatrzył na niego z marzeniem o wiecznym spoczynku na złomowisku.

-Ile jeszcze w życiu będę remontował ten rozrusznik?! To już trzeci w tym roku, a mamy dopiero marzec! - Wykrzyczał stary dziad...

-Tylko ty, dżejsi mój koteczku ukochany jesteś przy mnie przez tyle lat... - powiedział do uśmiechając się do kotka. Dżejsi stary kocur zamruczał miło do dziada i powiedział:

-Weś ty się, kurde w końcu za uczciwą robotę! Co ci po tych polonezach i daewoo? Gadasz z kotem! Znajdź sobie wreszcie prawdziwych przyjaciół bo zwariujesz! Mamy 2024 rok! FSO już dawno gryzie kwiatki od spodu, nie wspominając o daewoo *świeć Panie nad ich duchem* Jesteś serio jebnięty! - Tak mu odpowiedział kocur.

-We ić ty pal boscha, tym razem odpali! - Dziad zaskomał z nadzieją w głosie.

*Odgłos odpalanego OHV 1600 na LPG*

-Daj k⁎⁎⁎ie miodu stary!

-Niech ci będzie, ale będzie nas to kosztować sporo, zamiast doliny papeci będzie karma z stonki

*Trzy strzelenia przy przełączaniu na benzynę*

-Niesamowite! Patrz Dżejsi! Odpalił i w miarę równo pracuje!

-Jesteś chory... - odpowiedział dżejsi

splash545

@Okrupnik

Stary samochód tylko popatrzył na niego z marzeniem o wiecznym spoczynku na złomowisku.

Ten tekst mnie urzekł w szczególności


A tak nawiązując do tego:

Taki mój sekret, zawsze chciałem coś napisać.

Ja właśnie z tego powodu założyłem #naopowiesci

Dziwen

@Okrupnik jedyne, co ci mogę doradzić, to robienie tego na spokojnie. Jak polecisz za szybko z tematem, to i jakość spadnie i sam się wiele nie nauczysz, a tu trochę też o to chodzi, by podczas pisania podnosić skilla, żeby potem było łatwiej. Poza tym każdy może pisać pod HDS, a jak w kimś to budzi artystyczne wnętrze, to tym lepiej. xD

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci


Marzyło mi się, by pożenić Na Opowieści z #hejtodetectivesquad . Mam nadzieję, że @Dziwen i @ErwinoRommelo nie obrażą się, gdy dorzucę tu swoje trzy grosze. ;)


***


Wodzianka - origin story


Sountrack do opowiadania:

https://www.youtube.com/playlist?list=PLpswG7KvmTW4pFMHMqP26oP-fIoJSEGuo


- Nie, no kur&$a, nie! Koniec. Mam dość! - wrzasnęłam i rzuciłam dziurawą szmatą o podłogę. Przeskoczyłam przez bar, wywaliłam przy tym dwa hokery i szkło wiszące nad barem, po czym otrzepałam się i bezceremonialnie wyszłam z lokalu wprost na deszczowe Hejto City.

Decyzja, która gotowała się we mnie już miesiącami, w końcu wykipiała niczym ziemniaki, których kazała pilnować mama. Jasne, "Plemnik w piwie" nie był renomowanym lokalem gastronomicznym. Nie miałam wysokich oczekiwań. Wiedziałam to już wtedy, gdy się tu zatrudniałam. Byłam nowa w mieście, nagrana wcześniej robota w wodociągach nie wypaliła i musiałam pilnie coś znaleźć. To wtedy przypadkiem trafiłam na to miejsce i z desperacji zapytałam właściciela, czy znalazłoby się dla mnie miejsce za barem. W końcu pić umiałam, to czemu nie miałabym umieć tego picia robić?


Ale teraz miarka się przebrała, a wraz z nią ja przebrałam się w mój wysłużony żółty płaszcz przeciwdeszczowy. Kupiłam go za napiwki z pierwszego tygodnia pracy, kiedy zorientowałam się, że w tym mieście parasol nie wystarczy. Trzy lata minęły jak w mordę strzelił. Ale informacja, że mam zacząć nagle kasować ludzi za wodę z kranu tak podniosła mi ciśnienie, że decyzja o rzuceniu tej roboty przyszła szybciej, niż się spodziewałam. Owcen naprawdę jest pazerny. Kasować za kranowiankę! Ha tfu na tego kędzierzawego merynosa! Może sobie trząść lokalami w całym Hejto City, ale mną na pewno nie zatrzęsie. 


Przeciętna kobieta, będąc rozsierdzoną i podejmując tak ważną i spontaniczną życiową decyzję, poszłaby po prostu do fryzjera i radykalnie zmieniła swoją fryzurę. Moja głowa miała natomiast pozostać wolna od nieprzemyślanych trwałych i paziów, gdyż zaczął w niej już kłębić się plan. Plan na coś więcej. Plan na sięgnięcie po… władzę. A na pewno na wkurzenie Owcena. Bo choć Hejto City nie było miejscem, z którego się wywodzę, to stało mi się domem. A w moim domu woda to prawo, nie przywilej.

Nałożyłam słuchawki na uszy i odpaliłam na walkmanie swoją ulubioną kasetę.   

W takim miejscu jak Hejto City bycie kobietą miało swoje plusy. W mieście rządzonym przez mężczyzn, niepozorna dziewczyna może długo pozostawać niezauważona. Może pleść intrygi jak szaliczek i realizować swoje plany w ukryciu, zdobywając kolejne rangi półświatka i ze statysty stać się wreszcie grubą rybą. I może też liczyć na wsparcie paru dobrych znajomych. 


Kierowałam się więc do miejsca, w którym wiedziałam, że należy rozpocząć swój plan. Szum deszczu przybrał na sile, gdy zaczęłam iść wzdłuż głównej alei miasta. Do przejścia miałam spory kawałek, ale nie przeszkadzało mi to - zawsze lubiłam deszcz. Mieszkańcy Hejto City, którzy na niego narzekali, zwyczajnie mnie dziwili. Przecież ta woda z nieba jest jak manna z nieba.

Moje rozmyślania przerwała srebrna Toyota Yaris, która nadjeżdżała z naprzeciwka. Ten dzban jedzie na długich w środku miasta! I chyba nawet nie patrzy się na drogę, tylko grzebie w schowku! Dopiero po chwili dotarło do mnie, jak blisko krawężnika jedzie. I jak blisko krawężnika znajduję się ja. 

Zanim zrozumiałam, co się ma stać, Yariska już mnie wyminęła, wjeżdżając z całym impetem w chyba największą kałużę w mieście. Żółty płaszczyk nie pomógł. Byłam cała przemoczona, od stóp do głów. 


Zaklęłam szpetnie i poczułam rosnący we mnie wkurw. Ale po chwili przypomniałam sobie, co mówił mój mentor, Stoik: “Dzisiaj może się stać wszystko to, co może zdarzyć się też kiedy indziej”. Przymknęłam na chwilę oczy, wzięłam głęboki oddech i ruszyłam dalej. 


Przemoknięte do cna stopy powiodły mnie na ulicę Pod Ułamanym Zębem wprost do Kawiarenki Za Firewallem. Ten niepozorny lokal, który mimo zakazu palenia śmierdział lekko dymem papierosowym skradł moje serce od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłam jego właściciela, Georga Starka, wyrzucającego przez drzwi jakąś niewiastę. Jak dziś pamiętam, że krzyknął wtedy “I już nigdy więcej się tu nie pokazuj, Kaśka! To jest porządny lokal, a nie jakieś polityczne szambo!”.


Wchodząc do kawiarenki z mokrymi włosami lepiącymi się do twarzy, jak zwykle zapomniałam o tym nieszczęsnym schodku i, potknąwszy się jeszcze o zakurzony turecki dywan (którego więcej nie było, niż było z uwagi na aktywność molli), wywinęłam orła wprost przed barem. 


- Nic ci nie jest? - zapytał George, który niewzruszony moim wejściem spokojnie pucował kufel. Zapewne zadał to pytanie wyłącznie z barmańskiej uprzejmości. Żadnego barmana nie obchodzi, z czym klient przychodzi do baru. Ale uprzejmość daje napiwki, i choć Za Firewallem nie było miejscem, w którym zostawiało się napiwki, to George reprezentował sobą starą szkołę barmanów. A z takiej szkoły nie wyrugujesz mechanizmów zdobywania napiwków.

- Trochę obiłam sobie cztery rymy. I godność. Ale poza tym, oczy całe, uszy całe, zęby całe, to najważniejsze.

- To, co zwykle? - George oderwał wzrok od kufla, i, nie czekając na moją odpowiedź, nalał mi szklankę wody z kranu. 

- Dzięki. Ale mam nadzieję, że Owcen jeszcze tu nie dotarł i nie zmusił cię do tego wodnego haraczu. - wypiłam wodę duszkiem i dodałam - Bo za kranowiankę płacić nie będę.

- Owcen? Tutaj? - George się lekko obruszył i spojrzał na mnie z pretensją. - Przecież wiesz, że ten sfilcowany safanduła nie ma tu wstępu. Nie odważyłby się po tym, co wtedy zrobił.

Nie drążyłam, o co chodziło z przeszłością George’a i Owcena. Wiedziałam, że temat jest drażliwy i kiedyś Stark sam o tym opowie. Pokiwałam jednak głową z szacunkiem i zrozumieniem, co ewidentnie udobruchało właściciela kawiarenki.

- Jeśli szukasz reszty pijaków, to są w tylnej części - dodał, gdy poprosiłam go o dolewkę.

- Nigdzie indziej bym się ich nie spodziewała.


Tylna część Kawiarenki była pieszczotliwie nazywana Owczym Zadupiem. Głównie dlatego, że wszyscy tu mieli Owcena w d⁎⁎ie. I po troszę dlatego, że nieco w niej capiło. W sumie to było to bardziej niewielkie pomieszczenie techniczne, niż jakaś loża. Ale wstęp do niej mieli tylko wybrani (albo ci, których George nie chciał, by byli widziani w tej bardziej reprezentacyjnej części lokalu), i ta ekskluzywność skutecznie wynagradzała nam bliskość kibla oraz kanciapy George’a, w której chyba on sam jeden nie wiedział, co się rozkładało.

- Uwaga, dzik! - krzyknął ktoś przy drzwiach, przez co podskoczyłam i uderzyłam głową we framugę. Na szczęście, gdy zaczęłam rozcierać głowę i przyzwyczajać wzrok do ciemności, zobaczyłam, że to tylko Severin.

W mroku rozpoznałam sylwetki jeszcze dwóch postaci, których nie szło zrozumieć: Conrada, będącego dalekim siostrzeńcem Sowena, którego hejto-szkocki pidżyn pokonałby nawet największego poliglotę, oraz Geparda, który - choć nie mówił - to intensywnie porozumiewał się z nami dzięki Libijskiemu Językowi Migowemu. Kiwnęłam do nich głową, odpowiedzieli mi tym samym.

- Co tam, Włodzia? Nie za wcześnie się tu dzisiaj zjawiasz? Zazwyczaj pojawiasz się koło dziesiątej - zapytał Severin, szczerząc się i popijając swój ulubiony arbuzowy drink.

- Plany się pozmieniały. Z Plemnikiem koniec. I pora w końcu na rozkręcenie misji o kryptonimie "Wodopój".

Severinowi, Conradowi i Gepardowi zrzedły miny i spojrzeli na mnie z lękiem.

- Elye tie steim ney zhotvalays? - wybebłał Conrad. Kompletnie nic z tego nie zrozumiałam, więc Gepard szybko wymigał mi tłumaczenie.

- Nie, nie żartowałam. Poważnie, dość już dyktatu Owcena - powiedziałam stanowczo, odstawiając pustą szklankę po wodzie na stół. - Pora coś z tym zrobić. Ktoś musi coś z tym zrobić. I jeśli nikt inny nie chce tego zrobić, to ja to mogę zrobić. 

- Ale wiesz, z czym to się wiąże? Wiesz, jak ona uzależni ludzi? - zapytał z lękiem Severin. 

- Wiem. - wzdechnęłam. - Jestem tego świadoma. Ale musimy poświęcić parę jednostek. Większość będzie z niej korzystała rekreacyjnie. A chodzi przecież o to, żeby przestali brać towar od Owcena. - gestykulując, próbowałam wytłumaczyć swój plan chłopakom. - Kiedy ludzie zaczną pić naszą Wodę, wyjdą w końcu z marazmu, który serwuje im Owcen swoim doprawionym alko i syntem. Może wtedy zobaczą, na co cały czas przyzwalali. Może w końcu coś się zmieni.


Severin pokiwał głową ze zrozumieniem i wyczułam, że jest gotowy na realizację planu i przejęcie przeznaczonej mu roli. 

To on pomógł mi odkryć Wodę. Podczas jednego z wieczorów, gdy woda z rynsztoka wdarła się do kawiarni i pomagaliśmy George’owi opanować zalanie, do jednego z wiadek z deszczówką Severin wlał odrobinę swojego arbuzowego drina i wyzwał mnie do napicia się tej mikstury. Stawka była wysoka, bo do wygrania było najlepsze miejsce w Owczym Zadupiu, czyli fotel w najdalszym rogu pomieszczenia, z którego najmniej czuć było smród kanciapy i kibla. Nie mogłam odpuścić takiej szansy.

Gdy wzięłam niewielki łyk, poczułam powoli narastającą ekstazę. Pomieszczenie momentalnie rozjaśniło się, a ja czułam na języku wszystkie jego kolory. Przed oczami roztaczały mi się zapachy arbuzów, melonów i ogórków, pod palcami czułam słodką muzykę wody. 

- Severin, dziku, jesteś geniuszem… - powiedziała moja przepona.


Okazało się, że mieszanka w proporcji 2.1 litra kwaśnej deszczowej wody z Hejto City i 37 mililitrów arbuzowego drinka tworzy związek zbliżony działaniem do MDMA, jednak sto razy silniejszy i intensywniejszy w działaniu, przy - jak się później okazało - znacznie mniejszych skutkach ubocznych, gdyż wywoływał wyłącznie lekkiego kaca. Zrobiliśmy badania pilotażowe na grupie kawiarenkowiczów, i tylko Łoś zaliczył po nim zgona. Reszta była zachwycona i prosiła o więcej.


Przyszła więc pora na to, by kuć to żelazo, póki gorące. Choć kontakty w Plemniku były spalone i nie mogłam prosić ich o pomoc, to dzięki trzem latom obserwacji wiedziałam, jak prowadzić lokal (a raczej, jak go nie prowadzić) i wyrobiłam sobie pewne kontakty. Pewien znajomy marynarz znał się na rynku nietypowych nieruchomości. Sam mieszkał w bunkrze, który własnoręcznie postawił, korzystając z planów architektonicznych pozostawionych jeszcze przez Nazistów. Podał mi namiary na gościa, który chciał się pozbyć niepozornego lokalu w czystym zakątku Hejto City. Lokal okazał się być byłym burdelem, który jakimś cudem umknął radarowi Owcena. Nadawał się więc idealnie. Na szczęście przez lata kariery za barem odkładałam wszystkie napiwki, które uzbierały się w całkiem pokaźną sumkę. Wystarczyło w sam raz na zakup domku z dziesiątkami małych pokoików wielkości kurników. No, dobra, w grę poszło też zastraszenie sprzedawcy i wymuszenie obniżenia ceny. Ale koniec końców był chyba zadowolony, że Mongoł, który rozpoczął u mnie pracę w roli wykidajły w zamian za pełną akceptację, dyskrecję i pokój o numerze 69 na pełną wyłączność zostawił go przy życiu. 

No i, najważniejsze, dzięki dobremu systemowi rynien wystarczyła tylko lekka przeróbka, i po pociągnięciu kilku dodatkowych rur do piwnicy mogłam w niej urządzić swoje laboratorium.


Po dwóch tygodniach ciężkiej pracy mogłam nareszcie stanąć, wyprostować się i spojrzeć na swoje dzieło. Sterylne, niewykrywalne laboratorium z Severinem za sterami, marketing szeptany ogarniany przez Geparda oraz dbałość o pokoje zapewniana przez Conrada. I pośrodku tego wszystkiego ja, Włodzia Anna - na tronie wykonanym z plastikowych butelek, na które nie było w moim lokalu miejsca.


Byłam gotowa, by rozpocząć walkę o władzę nad Hejto City. Nawet, gdybym to nie ja miała wygrać. Nawet, gdybym miała swoim interesem dać tylko prztyczka w nos Owcenowi. Ktoś musi popchnąć ten pierwszy klocek domina.


Gepard spojrzał na mnie i wymigał pytanie, nad którym zastanawiałam się od tych dwóch tygodni. Ale teraz, patrząc na nasze wspólne dzieło, znałam odpowiedź.

- Nazwiemy go “Codzienne piciu”.


#tworczoscwlasna #zafirewallem

291e4692-ab67-4ba4-8ba3-1a4c01cea261
Wrzoo userbar
koszotorobur

@Wrzoo


Na opowieści,

Za długie,

Unikam,

Krótsze formy,

Mnie bawią,

Je czytam.

splash545

@Wrzoo świetne! Przede wszystkim szanuję za zachowanie tradycji umieszczenia stoickiego cytatu i za stoicki spokój z nim związany. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Owcze zadupie xd Jakoś mnie urzekło to plecenie intrygi jak szaliczka Poza tym ilość śmiesznych nawiązań zatrważająca

George_Stark

Ze względu na różne rzeczy nie czytam (niestety - łudzę się, że kiedyś nadrobię) #hejtodetectivesquad więc odniesień nie jestem w stanie docenić ale:


  • kapitalna narracja!; choć za to już chyba kiedyś Cię chwaliłem? Jeśli tak, to teraz chwalę za utrzymanie poziomu narracyjnego;

  • humor, żarty, porównania i zabawa w operowaniu szczegółem: nie będę wymieniał co mi się w tym zakresie podobało, bo to bym musiał chyba z pół opowiadania przekopiować. A to chyba bez sensu, prawda?


EDIT: A, i kontrasty i ich tempo. To już na przykładzie mojej postaci: stara szkoła barmaństwa i od razu skontrowanie tymi napiwkami. Fantastyczne!

Zaloguj się aby komentować

Dziwen

@maximilianan pacz, obgadujo. XD

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 3

#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate

w #zafirewallem

Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.

PROLOG

VOL 1

VOL 2

17DSOL

SOUNDTRACK : MF DOOM ; FIgaro.

ART : Nighthawks, 1942 Edward Hopper.

----------------------------------

OSOBY:

Erwin Rommelo: Diler wierszokleta, trencz detektywistyczny Sowena, pod nim czarna bluza z kapturem, na twarzy ma maskę Dr. DOOM'a, ale szczęka jest odsłonięta, ryj lekko nieogolony. Na nogach dres Manchesteru United oraz czarne najeczki.


Maxi Komarnan: Taksówkarz, były polityk z Hejtocity, jeździ srebrną Toyotą Yaris rocznik 2018, pewien anonimowy mechanik z Hejto przerobił mu ją na gaz. Burza czarnych włosów, biała lniana koszula, szara marynarka i podrabiane Levisy, ślady ketchupu przy prawej kieszeni.


George Stark: Właściciel lokalu Za Firewallem, kawiarnia w Hejtocity, miejsce uczęszczane przeważnie przez wszelakich lokalnych poetów. Podobno raz przejazdem sama Wisława Szymborska musiała się tam awaryjnie wysrać. Wierszokleta, barman oraz członek gangu Juggalos. Ubrany jest w gruby świąteczny czerwono-zielony sweter z reniferami.


Czosnkowy: Detektyw amator, razem z Sowenem odnaleźli Paszkę, także wierszokleta i bywalca kawiarenki za Firewallem. Grafik oraz znany w Hejtocity mememaker. Oryginalne Levisy, ramoneska oraz biały t-shirt. Na głowie irokez zafarbowany na hejto-blue.


MIEJSCE:

Hejtocity, ciemne słabo oświetlone ulice (update z latarniami będzie na tygodniach, nie panikować), wnętrze samochodu Maxia w drodze do i z kawiarenki.

Kawiarenka Za Firewallem, przytulny lokal, drewniane wnętrze, szerokie ciemnoczerwone wpadające w truskawkowy blond fotele, tylko stoliki przy fotelach są oświetlone małymi lampkami, ale zielone abażury blokują większość światła. W rogu jest mały bar z kilkoma drewnianymi stołkami. Słoiki z ziarnami kawy, wszelakie trunki oraz asortyment szklanek i kubeczków.


AKT TRZECI

SCENA PIERWSZA

Wnętrze Toyoty Maxia, który siedzi za kierownicą, Erwin rozjebany na tylnym siedzeniu, pasy zapięte.


Maxiu: Stuka palcem w kierownicę w rytm muzyki, z radia leci The Growlers; Vacant Lot.


He's looking like a sailor who hasn't a ship

Same salty song and curled up lips


Erwin: Podnosi oczy znad telefonu i szuka wzroku Maxia w lusterku.


In the land of the brave and running out of vain

Waiting for a guy, silver-eyed like a bullet train


Maxiu: Dalej stuka w kierownicę, oczy skupione na drodze.


Kinda wishes that he wouldn't show up

'Cause it's all become a stain of the terra-cotta mud


Erwin: Ehh, ale leje, ja pi⁎⁎⁎⁎lę.


Way down in the valley of the mud ...


Maxiu: Ścisza całkowicie radio.

Już jesteśmy.

Zaparkował przed kawiarenką.


Erwin: Poczekasz? Mam tam sprawę do załatwienia.


Maxiu: Wyciąga 4.69g zielska ze schowka na rękawiczki, a z wewnętrznej kieszeni marynarki waporyzator.

Nie ma problemu, i tak wątpiłem w jakikolwiek kurs tej nocy.


Erwin: Jakbym nie wrócił do godziny, to masz tu numer do Vredo, dzwonisz i mówisz, że jest akcja, panterka zatankowana, ma tu wjechać na pełnej k⁎⁎⁎ie.


Podaje karteczkę.


Maxiu: OK.


Erwin: Wysiada i zamyka za sobą drzwi.


Maxiu: Podgłaśnia radio i zaczyna mielić susz.


Gotta crawl out of the vacant lot

But the helping hands have all been burned

Cried wolf, a thousand times

Used up every line

Lady Luck won't turn again


SCENA DRUGA


Kawiarenka Za Firewallem. George Stark wyciera szklankę przy barze, nikogo innego nie ma w lokalu.


Erwin: Podchodzi do baru.

Siema George, to co zawsze.


George: Czy ty kiedyś nauczysz się poprawnie interpretować tabliczkę "ZAMKNIĘTE"? Erwin?

Obraca się i przygotowuje podwójne espresso i Jamesona z Colą.


Erwin: Wyciąga z płaszcza malboraska, zapala go srebrnym porysowanym zippo.

Sprawa jest, Sowen zaginął, miał hotel zarezerwowany na słupie*. (*Słup: slang, tożsamość oparta na fałszywych dokumentach).

Nie ma go tam, znalazłem ślady krwi w łazience.


George: Ta sprawa śmierdzi, ja w tym nie siedzę, nie chcę problemów z sam-wiesz-kim, jak tańczy na rurze to lokal jest pełny. Wiesz dobrze jak jest, trochę wełny, trochę tyłeczka i kawiarenkowicze kwiczą z zachwytu.

Podaje kawę i drinka.


Erwin: Kładzie kiepa w popielniczce, kawa na raz, przepija drinkiem.

Dobra, mnie tu przecież nie było, ale potrzebuję namiarów na Czosnkowego, byłem kiedyś na imprezie, skończyło się gdzieś na przedmieściach. Muszę odnaleźć pewnego typa, który tam był.


George: Że w lokalach nie wolno palić, też ci nie będę przypominał...


Erwin: To po kiego te popielniczki?!

Przenosi kiepa do wary.


George: Estetyka lokalu.


Erwin: Dobra, ale do Czosnkowego zadzwonisz?


George: Nie trzeba. Podnosi filiżankę po kawie i obraca się w stronę zlewu.


Czosnkowy: Wychodzi z toalety, trochę spocony i czerwony na twarzy.

Ehh, nigdy więcej z podwójnym ostrym...


Erwin: Hej Czosnkowy, pamiętasz mnie? Byłem tu parę razy na wieczorkach poezji. Erwin.

Wyciąga rękę.


Czosnkowy: No wiadomo, miło cię znowu spotkać.


Przybija grabę z Erwinem i rozsiada się przy barze.


George: Stawia przed Czosnkowym potrójną wódkę z Red Bullem.

Wychodzi z za baru przez drzwi dla personelu.


Czosnkowy: Dzięki, kierowniku!

Popija drinka.


Erwin: Pamiętasz może taką imprezę? Skończyło się u Sewerynka w piwnicy, muzyka jakaś, wiesz, gadanie o niczym, wszyscy wstawieni, totalna umieralnia.


Czosnkowy: Coś mi to mówi...


Erwin: Był tam wtedy taki koleś, koszulka z kolorowym nadrukiem, z tyłu numerek 17, mówi ci to coś?


Czosnkowy: Nie za bardzo, trzeba by było Sewerynka zapytać.

Dopija drinka i odstawia szklankę na bar.


Erwin: A czciciele białej wełny? Sekta wyższych sfer Hejtocity.


Czosnkowy: W co ty się pakujesz, Erwin? Że ci zdjęli zawiasy i kuratora, to nie znaczy, że trzeba od razu z mostu skakać.


Erwin: Wstaje wyraźnie zdenerwowany.

Sowen zaginął, to twój partner, nie chcesz go odnaleźć? Może być w poważnych tarapatach!


Czosnkowy: Myślisz, że nie robię wszystkiego, żeby go odnaleźć? Trzeba zachować ostrożność. Oczk ma wiele oczu, widzi, co się dzieje na mieście. Nie chcesz chyba, żeby Owca się dowiedział? Wiesz dobrze, co się dzieje z tymi, co zadają zbyt wiele pytań.


Erwin: To będzie po prostu wizyta u znajomego, mam taryfę, czeka przed lokalem, Sewerynek będzie wiedział, o kogo chodzi. Znajdziemy kolesia z tej imprezy, jestem przekonany, że będzie wiedział coś, co pomoże nam odnaleźć Sowena.


Maxiu: Wchodzi do lokalu. Oczy wyraźnie przekrwione.

Sorka, ale zachciało mi się siku, a tak na oponę to nie wypada.


Erwin: Maxiu, to Czosnkowy, prywatny detektyw, a to Maxiu, nasz kierowca.


Czosnkowy: Maxiu? Ten Maxiu z m...


Wymieniają uścisk dłoni.


Maxiu: Tak, ten, długa historia.


Idzie w stronę WC.


Erwin: No to jak? Idziesz na to? Głowy trzymamy nisko i tylko rozmawiamy ze znajomymi, nic poza tym.


Czosnkowy: Zgoda, może dowiemy się czegoś wartościowego, lepsze to niż ukrywać się u George'a.


Maxiu: Wraca uśmiechnięty.

Jak to mówią, nie muszę myć rąk po jedynce, mam czystego ch... Co jest, jedziemy już?


Erwin: Tak, Czosnkowy da ci adres do Sewerynka.


Czosnkowy: Bierze od Maxia telefon i pokazuje mu, gdzie zawiedzie ich noc.


Maxiu: Dobra, wiem gdzie to, spokojne osiedle, jedziemy dalej bez nawigacji?


Erwin: Zero śladów i żadnej fakturki, jak coś, to jesteś naszym znajomym i jedziemy na sesję Warhammera.


Maxiu: OK, dobra, panowie, trzaśniem, bo tu zaśniem, a trzeba się zatrzymać na Orlenie na dwójkę i hotdoga.


Erwin: To brzmi jak plan, też mi się chce, a tutaj nie mogę, złe wspomnienia w kawiarenkowym kiblu mam...


Czosnkowy: Ano, było parę dziwnych akcji.


Maxiu: Spogląda na wypchaną głowę łosia wiszącą nad barem.

Zastanawialiście się kiedyś, czy w innej rzeczywistości jest kawiarenka, gdzie łosie sobie piją kawę, a nad barem wisi moja głowa?


Erwin: ...


Czosnkowy: Tak, ale pogadamy o tym w drodze. Bywaj, George, dzięki za pomoc.


Erwin: Do zobaczenia, kierowniku! Dopisz mi to wszystko do rachunku.


George: (głos spoza sceny) Na razie chłopaki, po co, i tak nie zapłacisz, wolę zachować ołówek na wiersze.


Wszyscy trzej wychodzą z kawiarenki.

4adb0ba6-5fd7-4666-acf4-3983c9b6e74c
ErwinoRommelo userbar
splash545

@ErwinoRommelo ale to jest świetne, uśmiałem się A lepszego opisu kawiarenki być chyba nie może, że Szymborska kiedyś przyszła się tu wystać

Wrzoo

@ErwinoRommelo Z Szymborskiej parskłam tak, że aż mi woda nosem poleciała. Musiałam zrobić przerwę i ogarnąć biurko. 10/10, czytam dalej xD

ErwinoRommelo

@moderacja_sie_nie_myje wyszło ze przynajmniej jeden były moderator nie myje rąk po siku więc chyba miałeś racje.

Zaloguj się aby komentować

Wrzoo

@ErwinoRommelo Aż podskoczyłam na koniec xD

splash545

@ErwinoRommelo jebuem xdd

Okrupnik

@ErwinoRommelo grałbym w taki horror xD

Zaloguj się aby komentować

Mały rozkład jazdy. Z racji, że z doskoku piszę wszystkie odcinki na raz, mogę wam trochę namieszać w głowach i przy okazji już zaklepać obecną strukturę, żeby nie kusiło mnie, by coś drastycznie zmieniać, lub dodawać. Grafiki ostatniego odcinka nie dodam, bo to byłby ostry spoiler. Myślę że niektórzy bez problemu ocenią gdzie się pojawią ich postaci. Przy okazji tak wygląda zwieńczenie pierwszego sezonu.


• Czosnek

• Psalm Rozpaczy

• Walter z Sulejówka

• Pustka

• ???


#hejtodetectivesquad


Swoją drogą tak, jeden odcinek będzie się różnił wyraźnie stylistyką. Wychodzę trochę poza strefę komfortu, ale mam nadzieję, że choć jednej osobie się spodoba.

b71811f0-1fe6-4cfb-9782-368b21f985be
ec6f87bd-76ab-494e-92a9-1b7764d865c9
c0cced59-ede4-41b9-ade1-0a68bf783383
66771e44-0a27-4d27-9a94-1299a691a261
splash545

Ja poznaje wszystkich No imponująco wygląda moja postać ( ͡° ͜ʖ ͡°)

entropy_

jeden odcinek będzie się różnił wyraźnie stylistyką.

@Dziwen sądząc po ostatnim obrazku to w końcu się przełamiesz i zaczniszesz r⁎⁎⁎ać modów?

xDDD

Okrupnik

@Dziwen ten z przyczepą super klimatyczny!

Zaloguj się aby komentować

W następnym odcinku HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark dowiemy się czemu taksiarz zabrał Erwino do Świebodzina, kto stoi za dziwną inwazją ślimaków w hejto City i jaką rolę w tym wszystkim odgrywa wielka statua. Jedyna wskazówka? Każdy ślimak ma malutki tatuaż Jar Jar Binksa. @ErwinoRommelo już się za to zabiera.


Pacz jak cię na konia wsadziłem. XD

#hejtodetectivesquad #gownowpis #heheszki

b277d656-3aaf-4f77-b810-85c4bf517fc3
Dziwen

@Okrupnik ty żyjesz? XD

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 2

#tworczoscwlasna #hejtodetectivesquad w #zafirewallem#owcagate

Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.

PROLOG

VOL 1

SOUNDTRACK : The Growlers : Night Ride

ART: Aleksandra Waliszewska. #aleksandrawaliszewska

----------------------------------

Taryfa na Wawel


Dojechał punktualnie, legitymacja Maxi Komarnan.

Dobry, dobry i od razu, bez zwlekania wsiadaj pan.

Ładny płaszcz, z jakiej to marki? Sprzedajesz tam pod nim lewe zegarki?

Tak, byłem w polityce, przystawiłem d⁎⁎ę do kserokopiarki.


I wyleciałem, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi...

Taa, no wiem jak jest, wszyscy byliśmy kiedyś młodzi,

Hejtocity bywa toksyczne dla swych GURU.

Zaraz śpiewaliśmy razem do refrenowego chóru.


Potem ściszył radio, dokąd tak późno z nocnymi zmorami?

A ja mu, że ludzie koty chodzą własnymi drogami.

Czosnkowy, znasz typa? Tak pytam, nie bądźmy formalni.

5 gieta (4.69) do schowka; on często w tej dziwnej kawiarni.


Aha, to jedziesz, tylko bez GPS-a, na Wawel smoczka.

Unikając lunety wszystkowidzącego Oczka.

4ac3628f-204c-42ef-ada3-f0bf5e97ce76
ErwinoRommelo userbar
maximilianan

@ErwinoRommelo taksiarz. Zostałem taksiarzem.

CzosnkowySmok

@ErwinoRommelo doktorze, tobie wystarczy dać lekką inspiracje i jedziesz jak walec po łące pełnej chabrów.

Zaloguj się aby komentować

Hejto Detective Squad


Dzisiaj trochę mniej śmieszkowo, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Wcześniejsze odcinki są pod tagiem #hejtodetectivesquad .


-------------------------

ŚLEPY ZAUŁEK


Neonowe światła igrały na mytych deszczem szybach, a Hejto City tonęło w melancholii. Siedziałem w biurze, patrząc na mokre ulice, gdzie każdy krok prowadził do nikąd. Wszystko było jak sen, z którego nie mogłem się obudzić. Moje myśli krążyły wokół sprawy, która zdawała się nie mieć końca. Gdy poprzedniego dnia dotarliśmy do mieszkania Umitej, nie zastaliśmy nikogo, ale jej sąsiedzi twierdzili, że kobieta nie zaginęła, a jedynie pracuje nocami. To wszystko było dla mnie bardzo trudne.


W jej notesie znalazłem słowa, które zdawały się pasować: „Jeśli nie wiesz, do którego portu płyniesz, żaden wiatr nie jest właściwy.” Tak, to było to. Każdy ślad, każda wskazówka, wszystko prowadziło mnie w ślepą uliczkę. Jakby cała sprawa była jednym wielkim labiryntem, bez wyjścia. Wpatrywałem się w deszcz, jakby szukając odpowiedzi w jego niekończącym się szumie. „Nie jest nieszczęściem nie osiągnąć celu; nieszczęściem jest nie mieć celu do osiągnięcia.” Ale jaki był nasz cel?


Smok chrapał na kanapie, a telewizor szeptał coś w tle, ale nie zwracałem na niego uwagi. Wszystko wydawało się odległe i bez znaczenia.


/ - Przerywamy program by nadać specjalne ostrzeżenie dla mieszkańców hejto City... W mieście grasuje nowy lokator, który nie zareagował dobrze na dysaprobatę jego relacji z własnym psem. Uprzejmie prosimy o nie wychodzenie z domów, póki odpowiednie służby nie zajmą się tą sprawą.


Kolejny... To mi przypomniało historię z przeszłości, zanim istniała agencja. W tamtych czasach byłem jeszcze młodym i naiwnym psychoanalitykiem, wciąż pełnym wiary, że nie każde złe zachowanie i niepożądaną cechę można wytłumaczyć frustracją związaną z tłumionymi fantazjami seksualnymi. Teraz, z perspektywy czasu, wiem, że jeśli tylko odpowiednio to opisać, wszystko może mieć takie podłoże.


Mój gabinet mieścił się w zaniedbanej kamienicy na peryferiach miasta, a szyld nad drzwiami głosił: "Sowie Tetate, Psychopomoc*" z małym dopiskiem poniżej: "*właściciel nie ma uprawnień do niesienia pomocy psychologicznej i nie ponosi odpowiedzialności za ewentualny paraliż mentalny". Wiem co myślisz, pewnie tanio nie było. W takim miejscu od razu wiesz, że nie wejdziesz na NFZ, a gość w środku zna się na swoim fachu.


W burzową noc, bo o dziwo hejto ma tylko takie, kiedy pierwszy raz zobaczyłem Smoka, byłem sam w gabinecie. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, jakby ktoś nieśmiało zapukał, po czym upadł z wielkim impetem. Za drzwiami znalazłem omdlałego i przemoczonego mężczyznę z irokezem, który stał się już nie tyle fryzurą, co chaotycznym zlepkiem włosów i jakichś odpadków. Jego skóra pokryta łuskami była ziemista, oczy przekrwione, a twarz zdawała się mieć cień zarostu i plamy, które mogły być zarówno brudem, jak i bliznami po dawno zapomnianych bójkach. Pachniał tak intensywnie, że zapach unosił się wokół niego jak niewidzialna tarcza, którą czuć było z dużego dystansu. Jego ubranie, składające się z przetartej skórzanej kurtki i podartych dżinsów, wyglądało na równie zmęczone życiem, co on sam.


- Pomóż... - Mężczyzna wyszeptał kompletnie zdartym głosem, po czym zemdlał ponownie.


Symptomy zdawały się pasować do uzależnienia od substancji, z którą zetknąłem się wiele lat wcześniej. Substancji gorszej, niż woda, a której zbyt szybkie odstawienie często oznaczało drogę bez powrotu. W hejto City znałem tylko jedną osobę, która mogłaby ją zdobyć.


FRANCUZ

Romlą był osobliwą postacią, która balansowała gdzieś na granicy półświatka hejto City. Siedział sam przy stoliku w rogu ciemnego, zadymionego baru, wpatrując się w szklankę z whisky.


- Masz to? - Wyszeptałam siadając przy stoliku.

- Erwino zamyślił się chwilę, po czym odpowiedział z lekkim uśmiechem: A czy Mongoł tańczy kujawiaka?

- Znowu bawisz się w narratora? - Zapytałem lekko poirytowany.

- Erwino podniósł wzrok, patrząc na Sowę i wyrażając lekkie rozbawienie. Erwino nie lubi się ograniczać do jednego punktu widzenia. Wiesz, że nikt nie handluje tym w Hejto City.

Nerwowo przetarłem twarz dłonią. - Wiem, ale muszę to mieć. Ktoś potrzebuje pomocy.

- Erwino przechylił się do przodu, konspiracyjnie ściszając głos: Czosnek to towar nie do zdobycia tutaj, ale mam swoje źródła. Stara przysługa, jeszcze z czasów, gdy Erwino działał na wschodzie. Ale to będzie kosztować, i nie mówię tylko o pieniądzach.

- Czego chcesz?

- Erwino wpatrując się w szklankę, jakby szukał odpowiedzi na dnie: Potrzebuję więcej, niż zwykle.

- Da się zrobić. - Odparłem z pewnością godną niejednej osoby będącej w błędzie.


Posiadając klinikę miałem dostęp do leków, które nie były dostępne dla zwykłych ludzi, a przynajmniej Romlą tak myślał, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że mój biznes był tak legalny, jak dym cygara w knajpie dla niepalących. Tak naprawdę sprzedawałem mu dropsy, ale Romlą nie musiał o tym wiedzieć.


- Erwino odpowiadając powoli, jakby ważył każde słowo: pod szklanką masz saszetkę. Świeżo starty.


KILKA GODZIN PÓŹNIEJ


- Ooohhoooooo - Mężczyzna leżący na sofie obudził się jakby z wiecznego snu, w którym zapomniał, czym jest oddech.

- Jesteś bezpieczny.

- Gdzie... Gdzie ja jestem? - Zdezorientowany smok zdawał się niezbyt wiele pamiętać.

- W klinice psychologicznej, Sowie Tetate.

- Czyli miała rację...

- Kto?

- Molly.

- Rincewind?

- Nie pytałem o nazwisko. - Mężczyzna wyznał jakby uspokojony całą wymianą zdań, po czym ponownie zabrały go odmęty snu.


...


- Masz, wypij.

- Co to? - Gość jakby w obawie powąchał dziwny napar. - Czosnek? Skąd wiedziałeś?

- Przeczucie. - Odparłem próbując ukryć prawdę.

- Nie. To coś więcej. Pewnie zetknąłeś się już z podobnym przypadkiem. - Smok przyglądał mi się chwilę. - Ktoś bliski, lub nieudana próba. Chyba muszę się cieszyć, że tym razem ci się udało. - Powiedział, jakby od niechcenia.

- Ciekawa analiza... - Z jakichś powodów uśmiechąłem się pod nosem.

- Ćpun nie zawsze był ćpunem.


Smok opowiedział mi swoją historię tej nocy. Był upadłym detektywem, którego życie legło w gruzach po jednej nieudanej sprawie. Zdawało się, że w czosnku znalazł swój sposób na ucieczkę od bólu, choć z początku nie chciał wyjawić wiele więcej o swoim problemie. W miarę jak odkrywałem jego historię, czułem, że pod tą warstwą uzależnienia kryje się człowiek, który nie zapomniał, czym jest dobroć i sprawiedliwość. To było dziwne, ale tamtej nocy, w strugach deszczu dudniących o szyby mojego gabinetu, narodziło się coś więcej niż tylko relacja terapeutyczna. Podwalina pod agencję detektywistyczną, która miała pomóc tym, których system pozostawił samym sobie.


Nieoczekiwany gość miał zapłacić za leczenie, naprawiając stary toster, który opiekał chleb tylko z jednej strony, a przynajmniej właśnie to zaproponowałem, wiedząc że tak naprawdę niczego nie potrzebuję. Ci co widzą szklankę do połowy pełną, powiedzą, że naprawa była skuteczna, bo problem zniknął za sprawą eksplozji i kupna nowego urządzenia.


Przez kolejne miesiące zmniejszałem powoli dawkę narkotyku, aż Smok przestał go w ogóle potrzebować, choć niepokój o to, że jest jeden zły dzień, od powrotu nie opuścił mnie nigdy. Czosnek do tej pory nosi amulet w kształcie małego ząbka, który ma symbolizować jego odwagę w zerwaniu z nałogiem. Co dokładnie go w niego wpędziło? Sprawa dziejąca się w innym mieście, mroczniejszym, niż hejto City. Miejscu, które po samej nazwie powoduje u niektórych ciarki i przebłyski historii do których nikt nie chce wracać.


Oil-Ren City...


Moje rozmyślania przerwała pewna wiadomość nadana w telewizji.


/ - Po dłuższej nieobecności powraca znana postać, która stanie na czele Policji w hejto City. Po ostatnich zawirowaniach nowy kapitan przychodzi z ważną misją: zapanować nad chaosem wywołanym przez falę zaginięć. - Powiedziała jakby łamiącym się głosem prezenterka.


- Owcen...


-------ŹRÓDEŁKA I POSTACI--------------

Theme song odcinka: https://streamable.com/2g6aiv


W zasadzie chyba każdy wie kto gdzie jest. XD


#zafirewallem #tworczoscwlasna #owcagate

a4e7c7c4-a2af-4c0a-887a-7bada7d95d92
7a395171-ff4d-44a7-9484-6083233e99e6
f10f5ee8-cc29-4d10-9946-40752778b384
f08a313b-804a-4a57-8b18-6430c2c35982
1c9ae8bc-4a9b-40ab-ba60-b8c077486d36
splash545

@Dziwen bardzo dobry odcinek, poznać kawałek historii ciekawa sprawa. A @ErwinoRommelo narrator mnie zaskoczył i kompletnie rozwalił xd

Dziwen

Zostawię małą wskazówkę, jak będzie wyglądało Oil-Ren City, do którego musimy trafić, by się przekonać co zniszczyło życie Czosnka. Mam nadzieję, że to dość oczywiste, że mówimy o Wykopie. XD


In Oil-Ren City, shadows always fall,

Where the sun's too scared to shine at all.

Streets of sorrow, soaked in rain,

A place where hope's a foreign name.


Windows boarded, buildings weep,

Rats run rampant, secrets keep.

Faces haunted, eyes so dim,

Life's a battle you can't win.


Orlen City, where dreams go to die,

In the night, you hear the helpless cry.

No one trusts, and no one's free,

Living in the shadow of misery.


https://streamable.com/a7oqjp

CzosnkowySmok

@Dziwen sztos, kawał dobrej historii.

Zaloguj się aby komentować

Z dedykacją dla @maximilianan , bo zawsze jest pomijany. XD


-------Tekst-------


Once a titan in the skies,

Maxi Komarnanan, oh what a rise,

A creature feared by all the lands,

Now just a nuisance, buzzing demands.


Oh Maxi, Maxi, where’d you go?

From power peaks to buzzing low,

Caught naked in the wheat fields, oh,

Just a shadow, a mere mosquito.


Speaks in tongues of politics,

Every word a cunning trick,

Posing as a doctor fine,

But healing skills? A thin, thin line.


Oh Maxi, Maxi, where’d you go?

From power peaks to buzzing low,

Caught naked in the wheat fields, oh,

Just a shadow, a mere mosquito.


In the fields of gold, a sight so rare,

Maxi’s folly, a scandal laid bare,

Once a ruler, now just a jest,

A doctor? Please, give it a rest.


Bzzz, bzzz, the sound he makes,

A relic of past, his power fakes,

Hovering close, annoying still,

Maxi’s saga, a tragic thrill.


Oh Maxi, Maxi, where’d you go?

From power peaks to buzzing low,

Caught naked in the wheat fields, oh,

Just a shadow, a mere mosquito.


Once a legend, now just a jest,

Maxi Komarnanan, you’ve lost the test,

From mighty heights to fields of shame,

Just a buzzing nuisance, nothing to gain.


https://streamable.com/q3nzay


#hejtodetectivesquad

Wrzoo

@Dziwen And the thick plotens!

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark VOL 1

#tworzczoscwlasna #hejtodetectivesquad #owcagate w #zafirewallem

Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.

PROLOG

SOUNDTRACK Tito  & Tarantula ; After Dark.

ART : John Dunkley, Spider's Web, 1940.

----------------------------------


Dobra, wybiła dziesiąta. Recepcjonistka ledwo podniosła wzrok znad telefonu, ale drogę wskazała. Sowenowi obiecał, że będzie chwilkę po 18:00, że już jest w drodze, ale tak na czas to nie wypada być. Sowa od dawna się nie odzywał, wcześniej okazjonalnie dzwonił po małe co nieco, zazwyczaj trochę trawki, no i za każdym razem pytał, czy nie da rady załatwić meskaliny. Jak j⁎⁎⁎ny Obelix z magicznym napojem, no popytam, popytam, ale ciężko, chłopaki na blokach nie przepadają za orientalną kuchnią. Drzwi były niedomknięte, numerek 101, czyli dokładnie tam, gdzie miał znaleźć Dziwena, fałszywe nazwisko, Erwino sam mu to załatwiał, rumuński paszport za parę BTC. Co znaczyło, że detektyw się ukrywał, ale czemu Ciechocinek? Sowa zawsze był dziwny, no ale jak poprosił, czy można z dowozem zielsko, to trzeba było poratować. Erwino wyciągnął telefon i sprawdził wymienione wiadomości:


"Nie ma problemu, z dostawą to ci to zrobię za 500."

i zaraz dodane;

"Synta piątka, dorzuciłem coś ekstra, mogę być po 18."


Tak naprawdę na wadze było 4.69g, ale tego Sowa wiedzieć nie musiał. Erwino wybrał kontakt "SOWEN" i spróbował. Nic, od razu automatyczna sekretarka głosowa. Schował telefon i instynktownie sprawdził, czy paka dalej jest w bokserkach, tam gdzie ją schował. Była i nieprzyjemnie uwierała tam, gdzie nie trzeba. Miał też w bluzie ukrytą kieszeń właśnie na takie dostawy, ale Sowa sam prosił o ten specyficzny sposób transportu. Tak, totalnie odklejony, lecz lata nauczyły Erwina, że dobremu klientowi nie zadaje się zbyt wielu pytań, a sam Sowen wpadał w spiralną tiradę o "chemi organicznej i optymalnej temperaturze wstępnej przed waporyzacją...". Nie dało się tego słuchać, kończyło się na "No, ma być ciepłe." Gorsze typy się po Hejtocity kręciły, a poza swoimi ekscentrycznymi kolorkami Sowa był naprawdę w porządku. Ostatnio było o nim głośno, razem z partnerem odnaleźli zaginioną Paszkę. Nie śledził dokładnie jego kariery, ale sowa coś wspominał, że spodziewa się, że ona zniknie ponownie, i że się znajdzie. Sowen robił się wtedy spokojny i opowiadał o "piwnicy z wieloma wejściami", wbijał w Erwina te sowie oczy i przestrzegał "Za wszystkim stoi Owca". Czy konsekwencje tego śledztwa były związane z ukrywaniem się na jakimś zadupiu pod Toruniem?


Otworzył drzwi i wkroczył do pokoju wypełnionego mrokiem i statycznym dźwiękiem nocnej burzy szalejącej na zewnątrz. Szybki pstryk oświetlił minimalistyczny salon z łazienką, która stała otworem. To właśnie tam coś było nie tak, czerwień na białych płytkach. "Sowa? Dziobas, mordeczko, schowany gdzieś jesteś?" Na pytanie Erwina odpowiedziało tylko lekkie echo pustej przestrzeni. Naturalnie brudna biel wystroju łagodzona ciepłą barwą ledwo żyjącej żarówki energooszczędnej, nic więcej. A ślady w łazience? Też nic, otwarta puszka Nivea na podłodze przekreślona czerwoną smugą. Prawdopodobnie krew. Przeszukanie reszty pomieszczenia nic nie przyniosło, trencz Sowena na wieszaku, paczka czerwonych Marlboro. Żadnych śladów włamania czy walki. Za oknem wiatr zmienił kierunek i zacinał w szybę, podnosząc zagłuszany przez budynek szum o kilka decybeli. Od nowa, do łazienki. Tym razem asynchroniczny błysk pioruna uderzającego gdzieś nad Hejtocity oświetlił trochę mocniej scenę. Na łamanej barwie płytek widniały ledwo widoczne włókna białej wełny. "W co ty się, Sowen, wpakowałeś..." wyszeptał Erwino sam do siebie. Zbliżył się do okna, potrzebował chwili do namysłu, bo coś trzeba z tym zrobić. Sowa by w potrzebie nikogo nie zostawił, a i wisiał jeszcze trochę siana. Nawet jeśli ślady w łazience to krew, to jest jej za mało, żeby już nie było kogo szukać, policja nie pomoże, jeśli w ruch poszedł alias "Pan Dziwen", to znaczy, że działał już ponad prawem.


Najbardziej niepokoiła go ta wełna, bo budziła mętne wspomnienia jakiejś imprezy zakończonej w podmiejskiej piwnicy, gdzie przy nabijanym bongosie tematy do rozmów nie były już związane łańcuchami norm społecznych. I ten nieznany typ... Może się przedstawił, może nie? W sumie to Erwino sam pamiętał to wszystko jak przez mgłę. Czarny t-shirt z śmiesznym nadrukiem, neonowy Pepe the Frog tylko z mackami jak Cthulhu. Kiedy już go siekło, to mówił jak w transie, pokazywał zdjęcia, screeny z chanów wszelakich. I ten nieprzerwany potok słów, który łączył fakty między sobą. Polityka, władza, spory o wpływy, kopia fotek z sesji Maksia w zbożu, szantaż i dymisja, jeszcze więcej władzy, sekta, poszlaki były wszędzie, wełna, biała wełna. Nieznajomy w końcu dopalił i powiedział o randomowej trzeciej trzydzieści rano, że musi spadać; "Bywajcie, do następnego." i sobie poszedł. Ostatnim wspomnieniem były cyfry 17 nadrukowane na plecach koszulki. Musiał go jakoś odnaleźć, zdobyć więcej informacji na temat tej sekty. Ale czy to na pewno oni mają Sowena? Kto jeszcze może coś wiedzieć, partner Sowy? Ten czosnkowy z agencji Hejtodetectivesquad, to był dobry początek. No i popytać o kontakt z mistycznym prorokiem 17, ale to się zrobi kiedy indziej. Trzeba zamówić Ubera i się stąd zwijać, za często tu nie sprzątają, ale Pan Dziwen zapłacił pewnie do końca tygodnia, więc w końcu ktoś zobaczy ślady krwi i zadzwoni na moderację. Ok, czarna Toyota nanana będzie o 21:37. Bezpieczniej byłoby iść na piechotę, ale od kilku dni deszcz padał dosłownie bez przerwy. Zaraz, zaraz pomyślał, stanął w miejscu, zdając sobie sprawę, że do samego hotelu przyjechał już po dziesiątej. To miejsce było coraz dziwniejsze. Ubrał na siebie płaszcz Sowena i wyszedł, zatrzaskując drzwi.


Powietrze na ulicy miało ozonowy posmak, czekając na taryfę Erwino zastanawiał się, czy znajdzie się kocyk. Gdzie zaprowadzi go biała nitka? Mimo złego przeczucia, nie zdawał sobie jeszcze sprawy jak ciemna będzie ta #noc .

956f3157-c13a-46a8-b0de-9edbbec708e2
ErwinoRommelo userbar
splash545

@ErwinoRommelo dobre. Ale kurde żeniona 5 za 500 bój się Boga ( ͠° ͟ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Także ten #hejtodetectivesquad . Teaser? Może tak, może nie.


--------TEXT---------

In the dead of night, where the shadows blend,

An owl detective, his wits his only friend,

Eyes like the moon, sharp as a blade,

In the city of Hejto, he made his trade.


The case was strange, a twist of fate,

A missing soul, a path so late,

But clues grew cold, the truth unclear,

No kidnapping tale, just fog and fear.


In the alleyways of doubt, where the whispers crawl,

The owl faced the dark, his back against the wall,

A slippery Sheep, now in command,

The city's safety, under woolen hand.


The suspect laughed, a velvet mask,

In charge of peace, a dubious task,

The owl knew more, but his wings were tied,

In this twisted game, where could he hide?


In the alleyways of doubt, where the whispers crawl,

The owl faced the dark, his back against the wall,

A slippery Sheep, now in command,

The city's safety, under woolen hand.


But all of this was just a lie,

The Sheep's deceit, a clever guise,

The owl, though valiant, now stood alone,

In a city of shadows, truth overthrown.


In the alleyways of doubt, where the whispers crawl,

The owl faced the dark, his back against the wall,

A slippery Sheep, now in command,

The city's safety, under woolen hand.


No clues in sight, just suspects vague,

His mind a maze, his spirit plagued,

The case still twisted, an unsolved scheme,

Lost in the darkness of a shattered dream.


https://streamable.com/2g6aiv

Wrzoo

@Dziwen


The owl knew more, but his wings were tied,

To jest świetna linijka!

Zaloguj się aby komentować

HEJTO DETECTIVE SQUAD


Czyli zabawa dyletanta i prowokacja do roastów w twórczości, lub peanów, bo może akurat ktoś chce być postacią pozytywną. Kolega @ErwinoRommelo stworzy spin-off HEJTO DETECTIVE SQUAD After Dark, a jak się wycofa, to dostanie rolę niegodną w głównej serii. Lekki szantasz. Nie wchodziłem często na hejto, dlatego macie mniej odniesień. Low effort, żeby utrzymać balans musku. xD


----------------------------------

CZĘŚĆ: NIE WIEM KTÓRA, DALSZA


/Ostatnio nasi bohaterowie w końcu spotkali pewnego tańczącego pana w jednym z pokoi u Wodzianki/

TERA:

Mongoł, postać jak z surrealistycznego obrazu Dalí, tańczył w sam w pokoju 69, będąc jednocześnie wyrazem modernistycznej swobody i absurdalnego konserwatyzmu. Miał na sobie hełm i przylegające do ciała slipki, które zdawały się być ostatnim bastionem jego przyzwoitości, pulsując w rytmie dzikich dźwięków jakiejś ojczystej piosenki.


Jego hełm mieszał zmysły, przypominając zarówno podwodny kabel światłowodowy, jak i skomplikowaną kompozycję japońskiego sushi, które z jakichś powodów były dla mnie nie do odróżnienia. Ta metalowa konstrukcja zdawała się błyszczeć i pulsować światłem, jakby przenosiła dane z jednego końca Hejto City na drugi, mieniąc się różnorodnością barw niczym oceaniczne głębiny. Broda Mongoła była tak dzika i niesforna, jakby zamiast ją pielęgnować, każdego ranka strzelał w jej kierunku pistoletem z konfetti. Wyglądała, jakby mogła równie dobrze służyć jako siedlisko dla zapomnianych cywilizacji i mikroskopijnych stworzeń, które z nieznanych przyczyn kochały dyskotekowe światła. Mężczyzna, tańcząc, zdawał się przeprowadzać operację na otwartym sercu rzeczywistości, używając jako skalpela bananów, a jako nici chirurgicznych, spaghetti. Każdy jego ruch był jak próba zrozumienia, dlaczego rytuał, który wykonywał zwyczajnie nie działa. 


- On poklepuje grzyba... - wycedziłem przez zaciśnięty dziób.

- Gdzieś wyczytałem, że tak trzeba, ktoś z nordycką katastrofą w nazwisku o tym wspominał, to pomyślałem: A co mi tam? Fajne. No i niby nic, a zmienia perspektywę. - odpowiedział Mongoł, wykonując piruet, który sprawił, że hełm niebezpiecznie się zachwiał na jego głowie.

- Zaczynam żałować, że ten człowiek z aparatem nic nie wiedział o Umitej Paszy - stwierdził Czosnek, rzucając okiem na tańczącego Mongoła.

- Umitej?

- Znasz ją? - zapytał Czosnek, unosząc jedną łuskę w wyrazie zdziwienia.

- No tak, grono ludzi, którzy nie wywalili mnie za drzwi jest, jak by to ująć, niezbyt pokaźne, a Pasza nigdy nie miała problemów z moją ekspresją samego siebie - Mongoł puścił nam oko, kończąc kolejny akrobatyczny ruch.

- Wiesz coś o jej zaginięciu?

- Jakim zaginięciu?

- Pasza przepadła jak skarpetka w pralce. Słyszałeś coś?

- Ale widzieliśmy się dzisiaj rano, sprawdzaliście czy jest w mieszkaniu? Może tylko skoczyła po bułki. - Mężczyzna powiedział to tak pewnie, jak człowiek trzymający w ręce kilogramowy kondensator.

- ...

- ...


- Warto to sprawdzić. - Dodałem po chwili niezręcznej ciszy, udając że jestem poważnym detektywem, że nasza agencja jest poważna, i że sprawdziliśmy dom zaginionej. Kogo ja oszukuję...


- Wiedźcie, o, na drogę. Ten grzyb to nie byle co, to grzyb o nadzwyczajnych właściwościach! Potrafi... no, właściwie to nie potrafi nic, a tu nie ma kosza. - Jego spojrzenie i oferta były jak pęknięty hydrant – mokre, chaotyczne i trudne do naprawienia.

- ...

- ...


Podczas opuszczania budynku naszą uwagę przykuł pewien głos za drzwiami numer 42. Wydawał się podejrzanie znajomy. 


/ - O tak, tyle wody wystarczy, teraz raź Łukaszka, aż zaboli! /

/ - Ooooo oo o zzZZzzz taaaak

/ - Cięcie! Mamy to! /

/ - Jakie k⁎⁎wa cięcie?! Jeszcze nie skończyłem! /

/ - Ale panie Łukaszku, to niebezpieczne.

/ - Niebezpieczne kurna, mogłem zostać przy tych tokarkach CNC. Po co mi to było, a rodzice mówili, porządny zawód zdobądź, a mnie się zachciało aktorstwa.


- Smok? 

- No?

- Ten koleś mówi do siebie?

- Chyba tak. Znajomy ten głos jakiś. - Odparł Czosnek z nutką zaciekawienia.


Podczas podróży w stronę mieszkania Paszy, ulice Hejto City rozciągały się przed nami jak scena z surrealistycznego snu. Między zwojami asfaltu i neonowymi wirami, "Płaskownik KurdeTen", mała miejska rzeka, prowadziła nas nieustannie swoim leniwym, zielonkawym nurtem. To właśnie na jej powierzchni, tanecznym wzorem, pływały arbuzy, uzupełniając wodę swoją obecnością niczym kwiaty w bujnym ogrodzie.


- Zastanawiałeś się kiedyś, czemu w tej rzece jest tyle arbuzów? - rzuciłem pytanie, podczas gdy moje oczy próbowały śledzić jeden z przemykających owoców.

- Większość mieszkańców wierzy, że są jakąś metaforą entropii, jakiej ulega Hejto City - odpowiedział Smok, a jego głos niósł się nad wodą, mieszając się z szumem miasta.

- To jest pierwsze co przychodzi do głowy? - spytałem, przekrzywiając głowę w geście zadumy i lekkiego zdziwienia.

- A masz lepsze wyjaśnienie? - Smok obrócił się w moją stronę, a jego wielkie, oczy iskrzyły ciekawością, jakby właśnie obierał Cebulę do Rosołu.

- No w sumie to nie, choć mam dziwne przeczucie, że są ważne. - Wzruszyłem ramionami, przyznając się bez bólu do braku alternatywnej teorii. Moje spojrzenie ponownie powędrowało ku arbuzom, które, mimo ich symbolicznego ciężaru, płynęły z niezachwianą beztroską, ukazując ironię tkwiącą w sercu miasta.


Podczas gdy zbliżaliśmy się do ulicy, na której mieściła się kawiarenka, przeszły mnie ciarki. W powietrzu unosiło się coś niepokojącego, coś, co sprawiało, że to miejsce wydawało się niewłaściwe.


/ - Eee, kierowniku, chyba coś nam umknęło... - Powiedział jakiś ledwo widoczny typ o wielkiej paszczy. /

/ - Proszę, nie bij, naprawdę nie wiem jak to się stało! /

/ - Co zawsze mówi szef? Pamiętaj społeczności! /


----------------------------------

MUSIKUM: https://streamable.com/n8b3uy


Grzyb to odniesienie do posta w społeczności grzybiarskiej o klepaniu. Mongoł na focie ma szlafrok, bo podobno łamię warunki użytkowania, jak proszę o fotę w samych szortach i hełmie mongolskim. No kurde. xD

Entropia, jako wyjaśnienie, arbuzów, to zasługa społeczności i @DiscoKhan .

Czy ta opowieść ma sens? Nie. Absolutnie.


I nuhy mini a mach

Hudy nee see weee

Han da dudzi il łee

Uuuu hu

Hoh u czilicz be


Dobra ta piosenka o grzybach.


Ogólnie to mi się kończą kolorowe metafory i pasuje, żeby ktoś coś, bo samemu ciężko. xD


#hejtodetectivesquad #owcagate #zafirewallem

13825867-2c8f-41da-b28e-681e62b37e61
e24b1fee-52b6-4e48-8106-d4f39eab598f

Zaloguj się aby komentować

splash545

Pierwszy filmik to @bojowonastawionaowca próbująca swoich sił w #pompujwpoprzekziemi xd A co do reszty to im więcej tego widzę to się utwierdzam, że te owce to faktycznie jakieś podejrzane zwierzęta są. Już nigdy nie będę patrzeć na nie jak kiedyś.

GrindFaterAnona

@entropy_ Jest i @DiscoKhan

ErwinoRommelo

Noc spadła na Ciechocinek jak gołębia 2jka na maskę świeżo umytego passata. Ukryty w hotelowym pokoju Sowen rozmyślał nad swoim następnych ruchem, teraz kiedy całe hejtocity opłakiwało jego nagłe zniknięcie miał on wolne ręce, liczył ze sami-wiecie-kto opuści gardę i w końcu popełni błąd. Ludzie niby wracali lecz żaden z nich nie wspominał ani o piwnicy ani o tym gdzie byli jak ich nie było. Ehh bez nowych elementów zostało mu tylko się nawadniać i czekać, obserwować . Chwiejnym skacowanym krokiem podszedł do stolika i włączył tv, 50pln za pornoska VOD??!! Chyba ich pojebalo bedzie pamieciowka, pomyślał Sowen ruszając w stronę łazienki gdzie czekał przeterminowany krem nivea. Tylko coś było nie tak, drzwi lekko otwarte, co samo w sobie nie było problemem bo wolał srac przy otwartych, to śladowe ilości białej wełny przyspieszyły bicie jego serca oraz krystalizacje potu między sowimi posladmai.

Zaloguj się aby komentować

bojowonastawionaowca

@splash545 co to za jakieś próby uciekania Sowy z mojej piwnicy?

splash545

@bojowonastawionaowca

entropy_

Zniszczyło mnie to xDDD

CzosnkowySmok

@entropy_ XDDD mnie też

entropy_

@CzosnkowySmok Ty patrz kto zapiorunował post xD

madhouze

@splash545 co tu się wydarzyło? Cykl mikroblogera?

Zaloguj się aby komentować

entropy_

@bartek555 to się dopiero okaże jak sowen napisze kolejną część xDDD

vredo

@bartek555 A kto tak stukał Rose aż statek zniosło na górę lodową?

DziwnaSowa

@entropy_ piękne i jak pasuje do HDS. xD

splash545

@entropy_ dobry masz awatar kolego! Już nie taki bezosobowy, propsuje!

DziwnaSowa

@splash545 jak przystało na profesora frezarek i maszyn CNC. Wreszcie się nie wstydzi. xD

splash545

@DziwnaSowa ośmieliłeś go

Zaloguj się aby komentować