#codziennaiiirzesza

32
12

Luksemburska strefa okupacyjna 1945-1955


(tym razem będzie tekst własny)


Po II wojnie światowej terytorium Niemiec zostało podzielone na cztery strefy okupacyjne — amerykańską, francuską (oddzielnym bytem zarządzanym przez Francję był również Protektorat Saary), brytyjską i sowiecką. W ramach poszczególnych zon istniały mniejsze jednostki takie jak polska, norweska, czy chociażby belgijska strefa okupacyjna. Najmniejszą z nich była luksemburska strefa okupacyjna.


Wielkie Księstwo Luksemburg zostało zaatakowane przez III Rzeszę 10 maja 1940 roku. Księstwo nie posiadało regularnych sił zbrojnych, ich odpowiednikiem był Corps des Gendarmes et Volontaires (Korpus Żandarmów i Ochotników) składający się z jednej kompanii żandarmerii i jednej kompanii ochotniczych sił pomocniczych. Na granicy służbę wartowniczą pełnili ochotnicy, podczas operacji rannych zostało 6 żandarmów, 1 żołnierz, a 76 członków korpusu zostało wziętych do niewoli. Księżna Luksemburga, Szarlotta, udało się na emigrację, najpierw do Francji, później do Kanady, a na końcu do Londynu, tworząc rząd na uchodźstwie. Luksemburg był uważany za część tzw. Wielkich Niemiec (Großgermanisches Reich) i w związku z tym polityka okupacyjna III Rzeszy była nastawiona na bezwzględną germanizację. W kraju działał ruch oporu.


Księstwo zostało wyzwolone we wrześniu 1944 roku. Podczas ofensywy w Ardenach Niemcy próbowali opanować miasto Vianden, bronione przez Luksemburski Ruch Oporu. Między 15 a 19 listopada 1944 roku 30 partyzantów stawiało zacięty opór 250 żołnierzom Waffen SS. Niemcy odstąpili od próby zdobycia miasta. Życie stracił jeden członek ruchu oporu i 18 żołnierzy Waffen SS. W tym samym miesiącu Luksemburg wprowadził powszechny pobór tworząc Gwardię Wielkiego Księstwa i dwa bataliony piechoty, w których służyło łącznie 2150 ludzi.


Luksemburska okupacja Niemiec rozpoczęła się między 11 a 13 listopada 1945 roku. Elementy 1 batalionu piechoty okupował Saarburg, a 2 batalion piechoty zajął Bitburg. Jednym z najciekawszych zarządzeń okupacyjnych był obowiązkowy salut luksemburskiej fladze — każdy niemiecki mężczyzna widząc ją miał zdjąć czapkę i pochylić głowę. Jednocześnie rząd Luksemburga wysunął żądania terytorialne obejmujące teren 544 kilometrów kwadratowych. Ostatni luksemburscy żołnierze opuścili Bittburg w roku 1955. W 1959 luksemburski rząd w zamian za 58 300 000 marek wycofał żądania terytorialne i podpisał traktat graniczny z Republiką Federalną Niemiec.


Ilustracje:

1 Luksemburska strefa okupacyjna

2 Żądania terytorialne rządu luksemburskiego


12/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia

c5cade44-c81d-4378-a1f3-a7835d365d0a
33f530a3-bcae-4cd6-a0fd-5afd13597833

Zaloguj się aby komentować

Leczenie psychiatryczne w Armii Niemieckiej


W pierwszych latach II wojny światowej, w dobie kampanii bliztkriegu, z natury krótkich i mało intensywnych, chorych psychicznie było niewielu. Ich liczba wzrosła jednak po rozpoczęciu inwazji na ZSRR. Generalizując, doradca psychiatryczny przydzielony do 2. Armii Pancernej (dawniej dowodzonej przez Guderiana), doszedł do wniosku, że okresy bez oczywistych "efektów" lub "wielkich wydarzeń", okresy oczekiwania i walk na małą skalę — również z niedogodnościami dnia codziennego — były ciężkim brzemieniem dla żołnierzy.


Typowo niemieckie podejście do przypadków nerwicy spowodowanej walką (psychoneurozy) przejawiało się tym, że nie uznawano ich za oddzielną kategorię, ale raczej opatrywano kwantyfikatorem "przypadków psychiatrycznych", co oznaczało po prostu przypadki wymagające opieki psychiatry. Przypadki psychiatryczne były podzielone w następujący sposób: ranni (żołnierze, którzy oprócz widocznych fizycznych ran mieli uszkodzony system nerwowy), przypadki "neurologiczne" (żołnierze, którzy choć nie odnieśli ran fizycznych, wykazywali objawy uznawane za efekt "wstrząsu" lub "kontuzji" odniesionych w walce lub w wyniku wypadku). Były także przypadki czysto psychiatryczne — czysto, ponieważ objawy wydawały się niepowiązane bezpośrednio czy pośrednio, z obrażeniami fizycznymi.


Jeżeli doświadczenia doradców psychiatrycznych przydzielonych do Grupy Armii Południe mogą stanowić jakąkolwiek wskazówkę, około jednej trzeciej wszystkich przypadków psychiatrycznych zaliczało się do tej trzeciej kategorii. Kategoria ta była z kolei podzielona na dwie podkategorie, z których interesuje nas tylko pierwsza, znana jako "psychogenni". Stanowiła 43% ogółu przypadków czysto psychiatrycznych*. Spośród 121 żołnierzy, którzy zostali sklasyfikowani jako psychogenni w okresie trzech miesięcy, tylko 11 (9,1%) uznano za cierpiących na nerwicę lękową spowodowaną działaniem nieprzyjaciela, a większość z nich posiadała podobno niestabilne i neuropatyczne charaktery**. Ujmując to inaczej: wśród około pół miliona żołnierzy Grupy Armii Południe, 844 znalazło się w ciągu tych trzech miesięcy pod opieką psychiatryczną, a jedynie 14,3% z nich zostało zdiagnozowanych jako cierpiących na — używając amerykańskiej terminologii - "psychoneurozę" (psychoneurosis).


Leczenie wszystkiego rodzaju schorzeń psychiatrycznych, niepowiązanych w oczywisty sposób z uszkodzeniami organicznymi (w tym przypadki paraliżu, utraty mowy i słuchu, ślepoty, drgawek, skurczów i niemożliwości chodzenia), dokonywano z reguły w szpitalu polowym (Feldlazarett) bezpośrednio za linią frontu. Leczenie polegało na uspokajaniu pacjenta poprzez mówienie do niego w stanowczy, lecz przyjacielski sposób lub też na dawkowaniu środków uspokajających. Po okresie nie dłuższym niż osiem dni w łóżku pacjenci przechodzili przez stopniowo trudniejszy program wymagających ćwiczeń wojskowych. Następnie czekał ich odpoczynek w domu ozdrowieńców, z którego większość powracała do swoich jednostek zupełnie wyleczona.


Pacjenci, którzy nie reagowali na to leczenie, byli ewakuowani do szpitala wojskowego (Kriegslazarett), znajdującego się na danym TDW [Teatrze Działań Wojennych — przyp. mój]. Leczenie polegało tam na "faradyzacji", czyli aplikowaniu prądu elektrycznego słabszego niż w przypadku elektrowstrząsów, ale wystarczająćo silnego, by wywoływać ból. Inne formy leczenia obejmowały, w zależności od okoliczności, stosowanie kardiazolu (narkotyku powodującego gwałtowne skurcze ciała) i hipnozy. Jednakże za skuteczne uważano nie same środki, ale raczej związaną z ich stosowaniem sugestię, jak np. wywoływany elektrycznością skurcz sparaliżowanej nogi, przekonujący pacjenta, że może on chodzić, powodujący zarazem wystarczająco dużo bólu, aby pacjent nie chciał powtórzyć tego doświadczenia. Żeby ułatwić sugestię, chorzy nie byli grupowani w oddzielnych salach, lecz rozdzielani pomiędzy oddziały neurologiczne zwykłych szpitali wojskowych, gdzie ich odsetek nie powinien normalnie przekraczać 30%.***


Bez względu na zastosowane metody, były one z pewnością bardzo skuteczne — do 85% leczonych w jednym ze szpitali dla którego dostępne są statystyki, powróciło do służby. Tylko nieliczni, których nie udało się wyleczyć, byli wysyłani na leczenie do Strefy Wewnętrznej, przy czym trafiali wtedy do szpitali odległych od ich miast rodzinnych, gdzie nie mogli ich odwiedzać krewni. Co więcej, w żadnym przypadku nie zwolniono żołnierza ze służby z tego powodu. Kiedy zawodziły inne sposoby, zamykano ich po prostu w zakładach psychiatrycznych.


*Pozostałe 57% stanowili schizofrenicy, osoby z depresją, epileptycy, uzależnieni od narkotyków i przypadki "wyczerpania nerwowego" po przebyciu choroby. W US Army większość z nich zakwalifikowana byłaby jako przypadki "psychozy".

** Pozostałe 90,9% stanowili ludzie (często lekko opóźnieni w rozwoju), których objawy stanowiły reakcję na brak satysfakcji z pracy, oraz "silna liczebnie" grupa złożona głównie z osób starszych, których "krnąbrne charaktery wymagały środków dyscyplinarnych, a nie medycznych, by zaadoptować je do rygorów służby wojskowej"

*** "Faradyzacja" obejmowała najwyraźniej działanie prądu pod natężeniem 100 miliamperów, dawkowanego przez 2-3 minuty


Martin Van Creveld "Siła bojowa. Wehrmacht i US Army w latach 1939-1945"


Ilustracje:

1 Wyczerpani żołnierze, Ukraina 1943

2 Szpital psychiatryczny i wojskowy w olstzyńskim Kortowie

3 Ofiary schorzeń psychicznych w Afrika Korps (Martin Van Creveld "Siła bojowa. Wehrmacht i US Army w latach 1939-1945")


11/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki #psychiatria

e9383574-612c-4a1d-8f2f-96ce3487df80
2ceda4b5-ebd9-4f27-b09e-38d5b4cacf50
705d5055-c411-40f2-960c-ccec7aa7ccc7
FulTun

Komentarz usunięty przez moderatora

cotidiemorior

@FulTun przecież w tym komentarzu nic złego nie było, odbija wam jak na wypoku @hejto ?

Zaloguj się aby komentować

Przyrodni brat Adolfa Hitlera i jego piwiarnia w Berlinie


Adolf Hitler nie lubił słuchać o przyrodnim bracie. Alois Matzelsberger, później uznany oficjalnie jako Alois Hitler, został kelnerem i przez sporą część życia wikłał się w kłopoty z prawem Heiden odnotowuje, że w wieku 18 lat młodzian został skazany na pięć miesięcy więzenia za kradzież, a gdy miał 20 lat, odsiedział kolejne osiem miesięcy za recydywę. W końcu przeprowadził się do Niemiec, gdzie wpadł w następne tarapaty. W 1924 r., gdy Adolf Hitler usychał z bezczynności w więzieniu, sąd w Hamburgu skazał Aloisa na pół roku więzienia za bigamię. Heiden pisze, że później przeniósł się on do Anglii, gdzie szybko założył rodzinę, którą później porzucił.


Objęcie władzy przez narodowych socjalistów oznaczało dla Aloisa nadejście lepszych czasów. Otworzył na przedmieściach Berlina bierstube (niewielką piwiarnię), a tuż przed wybuchem wojny przeniósł ją na Wittenbergplatz w modnej dzielnicy miasta. Chętnie odwiedzali ją nazistowscy funkcjonariusze, a w początkach wojny, gdy brakowało jedzenia, jej spiżarnie były syto zaopatrzone. Zachodziłem tam od czasu do czasu. Alois zbliżał się do sześciedziesiątki, był korpulentnym, prostym i dobrodusznym mężczyzną, który powierzchownością nie przypominał słynnego przyrodniego brata. Prawdę powiedziawszy, wyglądał jak setki innych właścicieli małych piwiarni w Niemczech czy Austrii. Interes szedł mu dobrze i Alois niezależnie od przeszłości ewidentnie cieszył się dostatnim życiem. Bał się tylko jednego: że przyrodni brat w chwili napadu wstrętu lub gniewu, cofnie mu licencję. W maleńkiej piwiarni mówiło się czasami, że kanclerz i Fuhrer Rzeszy ubolewa nad istnieniem owej pamiątki skromnego pochodzenia jego familii. Pamiętam, że sam Alois nigdy nie dawał się wciągnąć w rozmowy o przyrodnim bracie. Była to roztropna postawa, choć niezwykle irytująca dla tych z nas, którzy próbowali dowiedzieć się czegoś o pochodzeniu człowieka, który zdążył już ruszyć na podbój Europy.


William L. Shirer "Powstanie i upadek III Rzeszy. Tom 1. Hitler i narodziny III Rzeszy"


Ilustracje:

1 Alois Matzelsberger/Hitler


10/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

9cf7209b-5e76-435b-8f1f-c930206174d3
Hans.Kropson

Dlaczego Aloisa nie wzieli do wojska w czasie I wojny swiatowej?

Kategorie "d" mial?

TheLastOfPierogi

@Hans.Kropson AFAIK - tuż przed I wojną światową był w Irlandii i Wielkiej Brytanii, w 1914 zrobił sobie hazardowe turnee po Europie, a wielką wojnę spędził w Niemczech (mając austriackie obywatelstwo). Miał też kilka wyroków na koncie, ale nie wiem jak to wpływało na pobór w k.u.k. Armee.

Hans.Kropson

@TheLastOfPierogi Wyroki za "niepłacenie alimentów" czy kradzież nie zwalniają z wojska.

W sumie 11 mln Niemców i 8 mln obywateli Austro-Węgier zostało zmobilizowanych w I wojnie światowej.

Niemcy mogli go wydać Austriakom.

Tytanowy-Owsik

@TheLastOfPierogi bez wąsa to jak Cezary Pazura ( ͡° ͜ʖ ͡°)

walus002

Mi się normalnie pokazało w powiadomieniach

Zaloguj się aby komentować

Konflikt pomiędzy Christianem Wirthem (komendant obozu zagłady w Bełżcu), a Rudolfem Hossem (komendant obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau)


Metoda zabijania gazem ewoluowała trzema odrębnymi kanałami, z których każdy następny był bardzioej zaawansowany od poprzedniego. Najpierw samochody, w których używano tlenku węgla, później komory gazowe, w których stosowano ten gaz, wreszcie kryształki zawierające cyjanowodór (cyklon). Zalety cyklonu jako zabójczego gazu stały się znane. Jeszcze podczas budowy komór gazowych do Auschwitz przybył znakomity gość z Lublina SS-Brigadenfuhrer Globocnik, aby zapoznać się z nową metodą. Odkrycie Hossa stanowiło bowiem bezpośrednie zagrożenie. 


Konflikt ten osiągnął punkt krytyczny w sierpniu 1942 r., gdy zastępca Eichmanna Gunter oraz naczelny oficer ds. dezynfekcji Kurt Gerstein wizytowali Bełżec. Przywieźli ze sobą około 90 kg cyklonu i byli gotowi zmienić sposób gazowania w komorach, tj. zastąpić tlenek węgla cyjanowodorem. Niechciani goście pozostali na miejscu, aby obejrzeć procedurę gazowania, która tego dnia trwała szczególnie długo (ponad trzy godziny), ze względu na defekt silnika wysokoprężnego. Ku zakłopotaniu i poniżeniu Wirtha Gerstein mierzył czas stoperem. Stanąwszy wobec najpoważniejszego w swej karierze kryzysu, Wirth odłożył na bok dumę i poprosił Gersteina, aby "po powrocie do Berlina nie proponował żadnego nowego typu komory gazowej". Gerstein wyświadczył mu tę przysługię i polecił zakopać [puszki z] cyklonem, powołując się na preteskt, jakim miała być [rzekoma] utrata jego właściwości [toksycznych].


Od tej pory Hoss i Wirth stali się wrogami. Komendant Auschwitz nawet po wojnie mówił z dumą o swoich "ulepszeniach". Z kolei Wirth traktował Hossa pogardliwie jako nowicjusza, określając go mianem "niezdolnego ucznia". Pojawiła się zatem klasa "założycieli" i "pionierów" rozwiązań masowego zabijania. Architekci ośrodków zagłady zażarcie ze sobą konkurowali.


Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich"


Ilustracje:

1 Christian Wirth

2 Załoga Auschwitz. Od lewej: Richard Baer, dr Josef Mengele, Rudolf Hoss


9/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

9f1c7699-b8ab-4ff8-9ee9-7ad948761bf9
9c6a8164-95e4-4974-b45a-521d8e6f3ef4
bojowonastawionaowca

@TheLastOfPierogi Where #codziennaiiirzesza

TheLastOfPierogi

@bojowonastawionaowca strasznie zarobiony jestem, mam nadzieje, ze uda się w tym tygodniu.

Zaloguj się aby komentować

Planowanie operacji "Barbarossa" - logistyka


Pod względem logistycznym sama kampania wiązała się z problemami logistycznymi większymi o rząd wielkości od wszystkich dotychczasowych operacji w historii wojen: pod wieloma względami zresztą także od wszystkich późniejszych operacji. W ofensywie wziąć udział miało 3,5 miliona żołnierzy, ponad pięć razy więcej niż miał ich Napoleon przekraczając Niemen w 1812 r. Ta ogromna masa, dysponująca setkami tysięcy koni i pojazdów musiała być zaopatrywana w czasie marszu ku celom, które leżały w odległości 950, 1100 i 1450 [linia Dźwina-Smoleńsk-Dniepr] kilometrów od pozycji wyjściowych Wszystko w kraju słynącym ze złych dróg, i w którym każdy metr torów kolejowych musiał najpierw zostać dostosowany do standardowego rozstawu szyn. Był to ponadto kraj, który dostarczał Rzeszy dużych ilości surowców strategicznych, od ropy po kauczuk. Dostawy te oczywiście miały zostać z chwilą rozpoczęcia kampanii przerwane.


Jednym z głównych zmartwień oficerów planujących tę ogromną kampanię było właśnie zgromadzenie wystarczających zapasów materiału wojennego. Jak zwykle największą trudność stanowiło określenie zapotrzebowania. To zależało jednakże od wielu nieprzewidywalnych czynników — w tym tempa prowadzenia operacji (co wpływało na zużycie paliwa), oporu nieprzyjaciela (co wpływało na zużycie amunicji), i oczywiści czasu trwania kampanii. Sztaby poczyniły wiele bardzo optymistycznych założeń. Przykładowo założono, że zużycie amunicji będzie na poziomie zużycia z kampanii na zachodzie i że Armia Czerwona zostanie rozbita na zachód od linii Dźwina-Smoleńsk-Dniepr. Mimo tak niskich szacunków zapotrzebowania wciąż trudno było zgromadzić niezbędne zapasy niektórych materiałów. Przykładowo, opon samochodowych było tak mało, że zastanawiano się nad zastąpieniem ich w niektórych pojazdach kołami o stalowych obręczach. Całkowicie wstrzymano produkcję gumowych podeszw do butów. Mimo ograniczenia bieżącego zużycia paliwa poniżej poziomu określonego przez armię jako niezbędne minimum, udało się zgromadzić zapas wystarczający tylko na trzy miesiące działań (w przypadku oleju napędowego na miesiąc). Operacje planowano rozpocząć w czerwcu, a już od lipca oczekiwano wystąpienia braków paliwowych. Sytuacji zaradzić miały dostawy z rumuńskich pól naftowych bezpośrednio do armii działających na Ukrainie. Nie można było nazbyt liczyć na wykorzystanie zdobycznych składów paliwa, gdyż w Związku Radzieckim stosowano paliwo o mniejszej liczbie oktanowej; niemieckie pojazdy mogły je wykorzystywać tylko po zmieszaniu go z benzolem, co wymagało specjalnej infrastruktury. Ponieważ przygotowania do "Barbarossy" wiązały się ze znacznym powiększeniem liczebności armii (liczbę dywizji pancernych powiększono z 9 do 19, pozostałych dywizji ze 120 do 180, a potem 207), prawie niemożliwe było zdobycie części zamiennych dla pojazdów z już istniejących jednostek. Problem ten zwiększał jeszcze fakt wykorzystywania przez niemiecką armię wschodnią 2 tysięcy różnych typów pojazdów; sama Grupa Armii "Mitte" potrzebowała ponad miliona różnego rodzaju części zamiennych. Kolejny problem stanowiła amunicja. Udało się ostatecznie sporządzić szacunkową ocenę, lecz nie co do zapotrzebowania, ale co do tego ile należało zabrać jej ze sobą. Oznaczało to jednakże, że armia niemiecka nie zgromadziła zapasu na dwanaście miesięcy walki, co zalecał dowódca armii zapasowej. Do ZSRR Niemcy wkroczyli zabierając ze sobą ledwie 2-3 Ausstattungen (jednostki ognia) oraz nieokreślonej wysokości rezerwę dla 20 dywizji. Można byłoby się spodziewać, że tak wielkie braki mogą skłonić niemieckich planistów do zanegowania sensowności całej kampanii. Stało się jednak inaczej, Niemcy łudzili się, że cele planowane na pięć miesięcy walk można będzie osiągnąć w ciągu czterech, czy nawet w ciągu ledwie jednego miesiąca. Wydaje się, że niemiecki Sztab Generalny utracił zdolność do rozsądnego rozumowania. Zamiast ograniczyć cele tak, by odpowiadały posiadanym środkom, zadecydowali, że pierwotne założenia były nazbyt ostrożne, i że uda się osiągnąć wyznaczone wcześniej cele łatwiej, niż przewidywano. (...)


Nie sposób powiedzieć, jak daleko w głąb ZSRR można było zapuścić się, wykorzystując zgromadzone ciężarówki. Zależało to od bardzo zmiennego czynnika zużycia paliwa i amunicji. Rozumiano jednakże, że rozbicie Armii Czerwonej możliwe było w odległości do 500 kilometrów od pozycji wyjściowych. Wszystkie plany OKH zakładały zatem, że odległość od granicy do Smoleńska można będzie pokonać jednym wielkim skokiem, po którym nastąpiłaby przerwa niezbędna na doprowadzenie linii kolejowych. Zakładając — skrajnie optymistycznie — że kolumny ciężarówek będą w stanie przebyć 1000-kilometrowy dystans w obie strony w ciągu sześciu dni (wliczając załadunek i wyładunek)*, dziennie można było dostarczyć 60 000:6 = 10 000 ton, czyli średnio po 70 ton na dywizję na każdą ze 144 dywizji. Ponad jedną trzecią stanowiłaby żywność. Spoglądając na problem z innej strony: każda z 33 dywizji szybkich (wraz ze służbami, sztabami itp.) potrzebowała dziennie około 300 ton zaopatrzenia. 


*Przy założeniu, że ciężarówki będą jeździć 10 godzin dziennie ze średnią prędkością 20 kilometrów na godzinę. Nie wzięto pod uwagę tego, że w danym momencie 20-35 procent pojazdów znajdowało się w naprawach


Martin Van Creveld "Żywiąc wojnę. Logistyka od Wallensteina do Pattona"


Ilustracje:

1 Pojazd w błocie, listopad 1941 (Bundesarchiv, Bild 183-B15500 / Britting / CC-BY-SA 3.0)

2 Powoz konny w błocie, rok 1942 (Bundesarchiv, Bild 101I-289-1091-26 / Dinstühler / CC-BY-SA 3.0)


8/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

79709763-ea8e-4c4b-9b4c-d74c71c83e2f
74a64a73-94e4-4dc9-a317-667a252c20d7
Opornik

@TheLastOfPierogi W Technika Wojskowa Historia jest masa takich tekstów, z różnych kampanii różnych stron. To są niewiarygodne liczby.

pszemek

@TheLastOfPierogi wow, biorąc pod uwagę Twój wrzut, to inwazja na ZSRR poszła Niemcom wprost znakomicie.

DiscoKhan

@pszemek Ruscy mieli swój własny burdel który tak naprawdę ogarnęli dopiero w trakcie walk z Niemcami. Stalin doprowadził wojska radzieckie do opłakanego stanu i dopiero Żukow miał jaja żeby mu się przeciwstawić i mu wygarnąć dlaczego dokładnie armia źle się spisuje i jak można to zmienić. Dość powiedzieć, że Stalin go za to nie uktrupił i ZSRR reszta wojny szła dobrze pomimo fatalnej pozycji wyjściowej.

babcia_do_orzechow

@DiscoKhan Należy pamiętać o Lend Lease, bo bez tego byliby w dupie. Sowieci nawet paliwo od USA dostawali. Niemców też uwaliły wysokie straty osobowe i zmiany planów w trakcie wojny (zmiana celu między Moskwą a Kaukazem/Ukrainą).

bori

@TheLastOfPierogi W sumie tego planowania logistyki to do końca wojny nie poprawili, Hasso von Manteuffel żalił się że ofensywę w Ardenach też na nierealnych założeniach zaopatrzenia oparli

TheLastOfPierogi

@bori to trochę też wynikało z niemieckiej doktryny i tradycji wojennej zaczynającej się od XVIII wieku, która polegała na prowadzeniu wojen "szybkich i żwawych" (kurz und vives) i dążyła do decydującej bitwy w kotle (Kesselschlacht) i uniknięcia za wszelką cenę statycznej wojny na wyniszczenie (Stellungskrieg). Wynikało to z nieszczególnego położenia Prus, które nie miały ani potencjału demograficznego, ani zaplecza ekonomicznego i surowcowego, co później przełożyło się na II i III Rzeszę. Jeżeli w pierwszych dwóch-trzech miesiącach nie udało się okrążyć i wziąć do niewoli sił przeciwnika, to w zasadzie wojna była przegrana. Front wschodni był o tyle wyjątkowy, że tutaj wielkie kotły zdarzały się jeszcze w 1942 roku, dopóki Sowieci nie nauczyli się jak bronić się przed tą strategią.


Warto w temacie przeczytać książki Citino (albo zobaczyć wykłady na youtubie), który analizuje kampanie Wehrmachtu właśnie przez pryzmat niemieckiej doktryny wojennej, daje zupełnie inną perspektywę na to dlaczego III Rzesza prowadziła wojny w bardzo specyficzny sposób. Po polsku wyszły dwie, obie są niesamowite zarówno pod względem nowatorskiego spojrzenia i bardzo dobrej narracji.

babcia_do_orzechow

@bori A propos nierealnych założeń to w Ardenach oni mieli do Antwerpii dojechać XD


To jest po prostu kosmicznie niezrozumiałe, te ich planowanie, jak się na to bliżej spojrzy.


Ciekawe czy gdyby Wojsko Polskie broniło się na linii wielkich rzek i nie zostało zaatakowane od wschodu to czy by im starczyło zapasów, żeby nas dojechać? Kiedyś wpadł mi ręce artykuł, że mieli zapasów na max. 1,5-2 miesiące walk. To jest oczywiście "gdybologia", ale poznawszy niemiecką solidność w planowaniu to można założyć, że mogliby sobie ryj rozwalić:)

Zaloguj się aby komentować

Firmy prywatne zaangażowane w funkcjonowanie obozu w Auschwitz cz. 2 - cyklon B


Kwestie budowlane stanowiły połowę problemów, przed którymi stanęło SS. Drugą były dostawy gazu. Cyjanowodór, zwany cyklonem (Zyklon), jest silną trucizną: śmiertelna dawka to jeden miligram na kilogram masy ciała. Cyklon dostarczano w puszkach, a użycie polegało na otwarciu i wsypaniu kryształków do komory gazowej, gdzie ulegała sublimacji. Miał on tylko jedną wadę: po trzech miesiącach nie nadawał się do użytku i dlatego nie można było gromadzić zapasów. Jako że Auschwitz był stacją końcową, zawsze w pełnej gotowości, konieczne okazało się dostarczenie sobie dostaw. 


SS nie produkowało cyklonu, przeto należało go pozyskiwać od firm prywatnych. Jego dostawcami były firmy chemiczne specjalizujące się w "zwalczaniu szkodników" (Schadlingsbekampfung) za pomocą gazów trujących. Cyklon był jednym z ośmiu produktów wytwarzanych przez te firmy zajmujące się fumigacją na dużą skalę: w budynkach, barakach i na statkach, odwszawianiem odzieży w specjlanych komorach (Entlausungsanlagen) oraz odwszawianiem ludzi, którzy ze względu bezpieczeństwa zakładali maski przeciwgazowe. (...)


Działalność przemysłu produkującego środki do tępienia szkodników determinowały trzy czynniki: struktura udziałowców, linie produkcyjne i kanały sprzedaży oraz mechanizm zbytu. Metodę tępienia szkodników przy użyciu gazu opracowała Deutsche Gessellschaft fur Schadlingsbekampfung mbH (Niemiecka Korporacja Zwalczania Szkodników), w skrócie DEGESCH. (...)


Cyklon wytwarzały dwie firmy: Dessauer Werke i Kaliwerke w Kolinie. Fabryka IG Farben (w Uerdingen) produkowała do niego stabilizator. Dystrybucję kontrolowała firma DEGESCH, która w 1929 r. podzieliła się światowym rynkiem z amerykańską korporacją Cyanamid. (...) Sprzedażą zajmowały się dwie firmy HELI i TESTA. Firmy działały na obszarach rozgraniczonych linią biegnącą od Cuxhaven przez Obisfelde do Plauen. Tereny położone na wschód od tej linii, w tym Auschwitz obsługiwała firma Tesch und Stabenow (TESTA). (...)


TESTA sprzedwała cyklon w różnych stężeniach. Faktury wystawione odbiorcom municypalnym i przemysłowym za fumigację budynków drukowano wraz z kolumnami opatrzonymi nagłówkami C, D, E i F, oznaczającymi stężenie substancji i jej cenę. Jak to zostało wyjaśnione w piśmie do władz Komisariatu Rzeszy Wschód, stężenie "E" było wymagane do wytępienia szczególnie odpornych szkodników, takich jak karaluchy, bądź do odymiania baraków drewnianych. Stężenie "normalne" - "D" - stosowano przy tępieniu wszy, myszy i szczurów w dużych, solidnych budowlach z pomieszczeniami umeblowanymi. Organizmy ludzkie zabijano w komorach gazowych cyklonem B. 


Ilości preparatu zamawiane przez Auschwitz nie były duże, choć zauważalne. W pewnych okresach pokaźnej części tych dostaw używano do gazowania ludzi. Gazu nie kupowała administracja obozu. Zamawiającym był SS-Obersturmfuhrer Kurt Gerstein, naczelny oficer do sprawy dezynfekcji w Urzędzie Szefa Higieny Waffen SS (Joachim Mrugowsky). Z zasady wszystkie zamówienia przechodziły przez ręce firm TESTA, DEGESCH i Dessau. Z zakładów w Dessau, producenta cyklony, dostawy wysyłano bezpośrednio do Wydziału do Walki [ze Szkodnikami] i Dezynsekcji Auschwitz (Abteilung Entwesung und Entseuchung).


Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich"


Ilustracje:

1 Puste puszki Cyklonu B

2 Schemat produkcji i dystrybucji Cyklonu B (Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich")

3 Dystrybucja Cyklonu (Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich")


7/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

6aec99e4-cd3a-4445-991e-9f4429f4a6cc
107a20e3-43b5-40c1-91f1-3394d2db3d9c
f12fa4c9-279b-4203-b04a-7e1e8ddda7c1
walus002

Genialne są Twoje wpisy dziękuję!

SZWIERZAK

Niemcy i Rosjanie- dwa najgłupsze narody Europy. Co by o Polakach nie mówić- nigdy nikt temu narodowi nie dał wmówić, że trzeba zabijać ludzi na skalę przemysłową.

Budo

@SZWIERZAK to o czym mówisz to nie jest głupota.

Budo

@TheLastOfPierogi IG Farben było w to mocno zamieszane i cały koncern ma ogólnie mroczną przeszłość. Więcej było firm zamieszanych w machinę wojenną trzeciej rzeszy, chociażby koncern DAG, może o nim napiszesz jeszcze.

Zaloguj się aby komentować

Firmy prywatne zaangażowane w budowę obozu w Auschwitz cz. 1


(tym razem będzie tekst własny)


Budowami obozów zagłady zarządzała organizacja SS-Zentralbauleitung. Zatrudniała ona około 120 osób — architektów, inżynierów, techników etc. Prace ciesielsko-budowlana wykonywała zależna od SS firma DAW (Niemieckie Zakłady Zaopatrzenia Wojskowego). Budowa maszynerii zagłady w Auschwitz wymagała większych kompetencji, więc SS zatrudniła około 200 podwykonawców.


W budowę krematoriów i komór gazowych zaangażowanych było kilkanaście podmiotów. Ich listę wymienia Raul Hilberg w trzecim tomie "Zagłady Żydów Europejskich"


krematoria - projekt komory gazowej i budowa pieców:

J.A. Topf und Sohne, Erfurt

budowa krematoriów:

HUTA (Hoch - und Tiefbau), Wrocław, filia Katowice

Hermann Hirt Nachf., Bytom

W. Riedel und Sohn, Bielice

VEDAG (Vereinigte Dachpappen AG), Wrocław

odwadnianie:

Continentale Wasserwerkgesellschaft. Berlin

Tiefbauunternehmung "Triton", Katowice

dachy:

Baugeschaft Konrad Segnitz, Beuthen

Industrie-Bau AG, Bielice

kominy:

Robert Koehler, Mysłowice

hydraulika:

Karl Falck, Gliwice

wentylacja:

Joseph Kluge, Stare Gliwice

instalacje elektryczne:

AEG (Allgemeine Elektrizitatsgesellschaft), filia Katowice


Spośród wyżej wymienionych najważniejszą rolę pełniła firma J.A. Topf und Sohne (czyli J.A. Topf i synowie). Głównym biznesem firmy była budowa i sprzedaż instalacji browarniczych. W związku z rozpoczęciem wojny na wschodzie przedsiębiorczy właściciel wszedł w biznes krematoryjny, dostarczając piece między innymi do obozów jenieckich (pierwsze duże zamówienie złożone przez SS miało być dostarczone do obozu jenieckiego w Mohylewie). Biznes szedł na tyle dobrze, że główny inżynier, Kurt Prufer, otrzymał premie.


Pierwszą wizytę w Auschwitz Topf i Prufer odbyli 27.02.1942, gdzie zostali poinformowani, że dotychczas zbudowane piece sprawują się dobrze, ale nie są w stanie wytrzymać "dodatkowego obciążenia". Żeby sprostać tym wyzwaniom, inżynier Fritz Sander, opracował projekt pieca chłodzonego powietrzem, o możliwości pracy ciągłej.


Od stycznia do czerwca 1943 roku firma była zaangażowana w budowę Krematoriów II i III, projektując m.in. systemy wentylacji komór gazowych, piece krematoryjne, czy windy do przewożenia zwłok. Pierwszy projekt sprawował się wyjątkowo średnio, a krematoria psuły się często. W związku z tym firma opracowała kolejny model "ciągłej kremacji", mający przypominać działanie taśmy produkcyjnej. Zwłoki miały być pakowane do środka pieca pojedynczo przez otwór na górze i powoli zjeżdżać w dół (zaprojektowano trzy załamania, żeby spowolnić proces). Na samym dole pieca miały zostać popioły. Żeby zapewnić bezproblemowe działanie, piec nie posiadałby żadnych ruchomych części. Projekt nigdy nie wszedł w życie, SS zrezygnowało z usług firmy pod koniec 1943 roku ze względu na słabe działanie dotychczasowych rozwiązań.


31 maja 1945 Topf popełnił samobójstwo w okupowanym przez Amerykanów Erfurcie. Kurt Prufer został aresztowany i wypuszczony następnego dnia. Udało mu się dostać do siedziby firmy i zniszczyć dokumenty świadczące o jego zaangażowaniu w budowę obozu, zostawiając tylko te stawiające go w dobrym świetle (np. patenty na niektóre piece). Kiedy Erfurt przeszedł do sowieckiej strefy okupacyjnej, przez chwile robił interesy z Armią Czerwoną. Został aresztowany w roku 1946, w 1952 zmarł w gułagu.


Siedziba firmy przetrwała do dzisiaj, na elewacji znajduje się napis "Stets gern für Sie beschäftigt", który w luźnym tłumaczeniu oznacza "Pozostająć zawsze do usług". Firma używała tego zwrotu, kończąc każdą korespondencję z SS.


Na podstawie: Raul Hilberg "Zagłada Żydów Europejskich", Richard Foregger "Auschwitz: Technique and Operation of the Gas Chambers"


Ilustracje:

1 Piec w Buchenwaldzie konstrukcji firmy J.A. Topf und Sohne

2 Elewacja firmy J.A. Topf und Sohne

3 Patent na piec krematoryjny chłodzony powietrzem

4 Projekt pieca do ciągłej kremacji


6/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

43006b6f-e6c4-4fda-9575-729508cf9361
fb0a3675-7e0f-4692-b596-52d541945075
84cf46da-b282-49e1-9c0d-e1e70943b6d9
e52ade19-c08c-4fed-a90a-83dc080ee149

Co następne?

244 Głosów
SZWIERZAK

Super wpis i widac ze temat ciekawy bo ludzie chca wiecej. Dzieki za wpis i czekam na kolejna czesc

Zeterka

Gdzie mieli siedzibę w Breslau??

Topia

Sam fakt budowy krematoriów, to nie jest dowód na nic. Krematoria wykorzystuje się do utylizacji zwłok pochodzących z różnych źródeł, a nie tylko ludobójstwa. Mogli powiedzieć, że budują zwykłe krematorium, a że w czasie wojny trupów dużo, to i dostosowane do pracy ciągłej.

Zaloguj się aby komentować

Testy psychologiczne nazistów przed procesem norymberskim cz. 1 - metoda badań i Julius Streicher


Program testów psychologicznych został w zasadzie zakończony przed rozpoczęciem procesu, gdy więźniowie wciąż przebywali w izolacji, tak więc prawdziwość wyników była zagwarantowana. Stosowano różne testy (test IQ, Rorschacha i Test Apercepcji Tematycznej). Najłatwiejszy do zwięzłego opisania, chociaż nie najważniejszy, był test IQ. 


Używałem własnej, niemieckiej wersji amerykańskiego testu IQ dla dorosłych Wechsler-Bellevue, eliminującej bądź skracającej te jego części, których przedmiotem były różnice kulturowe, jak słownictwo i informacje ogólne. (...)


Imię i nazwisko  - IQ

Hjalmar Schaht - 143

Arthur Seyss-Inquart - 141

Hermann Goring  - 138

Karl Donitz - 138

Franz von Papen - 134

Ericha Raeder- 134

Hans Frank - 130

Hans Fritzsche- 130

Baldur von Schirach- 130

Joachim von Ribbentrop- 129

Wilhelm Keitel- 129

Albert Speer- 128

Alfred Jodl - 127

Alfred Rosenberg- 127

Konstantin von Neurath- 125

Walther Funk- 124

Wilhelm Frick- 124

Rudolf Hess - 120

Fritz Sauckel- 118

Ernst Kaltenbrunner- 113

Julius Streicher- 106


Wyjąwszy Streichera, wyniki IQ wskazują, że przywódcy nazistowscy mieli iloraz inteligencji powyżej średniej (IQ 99-110), co tylko potwierdza fakt, że ludzie odnoszący sukcesy w jakiejkolwiek dziedzinie aktywności - nieważne, czy są to politycy, przemysłowcy, żołnierze lub zbrodniarze - właśnie taki iloraz mają. Musimy pamiętać, że IQ wskazuje tylko mechaniczną sprawność umysłu i nie ma nic wspólnego z charakterem lub moralnością, czy innymi zróżnicowanymi czynnikami, które prowadzą do oceny osobowości. 


Julius Streicher*


Prestiż społeczny Streichera osiągnął tak niski poziom, że inni zbrodniarze wojenni uznawali jego towarzystwo za nieodpowiednie. Jego lubieżna, perwersyjna umysłowość została najniżej oceniona w testach psychologicznych IQ; nawet obrońca zastanawiał się, czy antysemicka obsesja jego klienta nie wynikała z choroby umysłowej. Streicher został odpowiednio przebadany przez komisję psychiatryczną (...) Streicher wykorzystał badani do wygłoszenia kolejnych wykładów o antysemityźmie, pouczając psychiatrów w tej sprawie, tłumacząc zarazem, jak to poświęcił dwadzieścia pięć lat na studiowanie kwestii żydowskiej i wie na ten temat więcej niż ktokolwiek inny. Gdy lekarze poprosili go o rozebranie się do badania, rosyjska tłumaczka podeszła do drzi i odwróciła się tyłem do grupy. Streicher powiedział, mrugając znacząco: "O co chodzi? Jesteś wystraszona widząc coś ładnego?". Dziewczyna wzdrygnęła się ze wstrętu.


W rezultacie badania psychiatrzy orzekli, że choć cierpi na obsesję neurotyczną, nie jest chory psychicznie. 


14 listopada (cela Streichera)

(...)

"No tak, Goring i inni są przynajmniej skłonni przyznać, że był to straszliwy błąd, niezależnie od wszystkiego innego".

"Ach ten Goring! On nawet nigdy nie skonsumował swojego małżeństwa. [...]. Twk, wiem, że to Goring był odpowiedzialny za wykopanie mnie ze stanowiska gauleitera w 1940 roku, z powodu tej historii o jego dziecku pochodzącym ze sztucznego zapłodnienia. Nic na to nie poradzę. Muszę mówić to, co uważam za prawdę".


*polityk, gauleiter Frankoni (1929-1940) i wydawca tygodnika "Der Sturmer", wulgarnego i tabloidowego, który uderzał w najniższe instynkty (gazetą codzienną partii nazistowskiej był "Völkischer Beobachter"), a jego treści były przepełnione skrajną przemocą, pornografią i obrzydliwymi rysunkami. Od afery z Eddą Goring nie bierze udziału w polityce. W Norymberdze został skazany na śmierć (przyp. własny)


G. M. Gilbert "Dziennik norymberski" (to jedyny fragment odnośnie badań psychologicznych, który mam wynotowany — jeżeli chcielibyście przeczytać o kimś więcej z tej listy, to dajcie znać w komentarzu, skompiluje ciekawy fragment)


Na zdjęciu: 1. Julius Streicher; 2. Okładka "Der Sturmer" z 1934 roku


5/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

4d9a1a37-6bfd-4a56-896e-796a51340752
67ad720e-ac88-4ed9-b03e-b29a65cd1b93

Co następne?

155 Głosów
Sielski_Chlop

Swoją drogą ciekaw jestem czy to, że naziści z wysokim IQ zaczęli przyznawać jakoby to wszystko było straszliwym błędem, było skruchą czy cyniczną kalkulacją? I w ogóle jestem ciekaw czy pokładali wiarę w nazism i rasizm, czy byli od początku cynikami? A pośrednio czy osoby z wysokim IQ są w równej mierze podatne na wiarę, przyjęcie jakiejś ideologii, co przeciętna większość?

TheLastOfPierogi

@Sielski_Chlop Frick, Rosenberg i Streicher wierzyli do końca, Hess uważał się za następcę Hitlera i mocno odleciał, Donitz, Reader, Keitel i Jodl bezwolnie wykonywali rozkazy, Schacht wypisał się z nazizmu jeszcze przed wojną, Goring i Ribbentrop byli karierowiczami i oportunistami, Frank nawrócił się na katolicyzm po wojnie i chyba żałował (ale w pewnym momencie obrona kazała mu wycofać swoje słowa). Skrucha twardogłowych nazistów jak Seyss-Inquart, Kaletnbrunner to chyba była najpierw strategia procesowa, a tuż przed egzekucją gra na oczyszczenie się w oczach historii. Speer był wybitnym aktorem i potrafił przedstawić siebie w pozytywnym świetle niezależnie od okoliczności (tak jak np. w momencie kiedy był ministrem uzbrojenia i szefem organizacji Todta, gdzie potrafił świetnie przekoloryzować swoje osiągnięcia) i chyba nikomu nie udało się dotrzeć do tego co naprawdę myślał.


Ciekawym przypadkiem jest Robert Ley (samobójstwo przed procesem), który był alkoholikiem i miał problemy neurologiczne (uszkodzona kora czołowa), a związane z tym napady agresji dobrze wpisywały się w kulturę polityczną III Rzeszy.

PornoKing

Skąd dorwałeś książkę cena 140 to przegięcie :/

TheLastOfPierogi

@PornoKing kupiłem po premierze ponad 10 lat temu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Powinien gdzieś być dobrej jakości plik epub/mobi, bo większość książek z serii Sfery wyszła w cyfrze.

PornoKing

A to poszukam lepiej. Chciciaz u mnie to legimi albo papier :) dzięki! I będę śledził wątek

Dzikie_oregano

Polecam książkę „Dragi i wojna”

Łatwo odjechać przy takich koktajlach. Bez dopisywania ideologii.

Zaloguj się aby komentować

Fundacja Hackenholta w obozie zagłady w Bełżcu


Zadanie obozu w Bełżcu było proste - zamordować jak najwięcej Żydów w jak najkrótszym czasie. Po wybudowaniu do lutego 1942 roku podstawowej infrastruktury Wirth zaczął eksperymentować z różnymi metodami osiągnięcia tego celu. Ostatecznie zadecydował się na mordowanie za pomocą tlenku węgla, czyli tą samą metodą co podczas akcji T-4. Sprowadzenie "czystego", fabrycznie wytwarzanego gazu stwarzało jednak spore trudności logistyczne i mogło budzić podejrzenia. SS-Scharfuhrer Lorenz Hackenholt, w czasie akcji T-4 kierowca i "dezynfektor", wpadł na pomysł podłączenia do komór gazowych silnika zdobycznego radzieckiego czołgu lub pojazdu opancerzonego. Niezależnie od tego, jakiego typu silnika faktycznie użyto - okazał się bardzo wydajny.


Fragment relacji Kurta Gersteina*:


Przed nami zobaczyłem coś w rodzaju łaźni ozdobionej pelargoniami, dalej małe schodki, a w środku po trzy pomieszczenia po lewej i prawej, o wymiarach 5 x 5 metrów i wysokich na 1,9 metra, z drewnianymi drzwiami jak do garażu. Na suficie jakiś żartowniś namalował Gwiazdę Dawida. Na frontonie budynku widniał napis "Hackenholt Stiftung"**


*17 sierpnia 1942 roku Kurt Gerstein, oficer techniczny SS, był mimowolnym świadkiem wszystkich etapów tej procedury, od początku do końca. Jego droga do Waffen-SS była bardzo nietypowa - Gerstein zgłosił się na ochotnika wyłącznie po to, by zdobyć wiedzę na temat programu eutancji, którego jedną z ofiar była jego szwagierka (...) Do Waffen-SS zgłosił się w 1941 roku. Przyjęto go - choć wydaje się to niewiarygodne - na podstawie referencji dwóch funkcjonariuszy Gestapo, którzy prowadzili przeciwko niemu dochodzenie. 

**Fundacja Hackenholta


Adrian Weale "SS. Historia pisana na nowo"


Na zdjęciu: SS-Scharfuhrer Lorenz Hackenholt


4/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

da643e84-4bf2-4947-818b-10539e696a53
szukajek

Lorenz Hackenholt (25 czerwca 1914 w Gelsenkirchen, uznany za zmarłego 31 grudnia 1945) – niemiecki mechanik, SS-Hauptscharführer, zbrodniarz hitlerowski.

Był członkiem załogi obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, później uczestniczył w akcji T4. W latach 1942–43 służył w obozie zagłady w Bełżcu, w którym odpowiadał za funkcjonowanie komór gazowych. Zaprojektował także komory gazowe w obozach w Sobiborze i Treblince. Zaginął w ostatnich dniach wojny; niewykluczone, że skutecznie ukrył się przed wymiarem sprawiedliwości.

Zaloguj się aby komentować

Proces norymberski — reakcje nazistów na filmy oskarżenia


(Filmy w linkach są NSFW i zdecydowanie 18+)


29 listopada


Film pokazujący okrucieństwa


Sesja popołudniowa: Goring, Ribbentrop i Hess wielce się ubawili odczytanym tekstem rozmowy telefonicznej Goringa z Ribbentropem w dniu triumfalnego wjzadu Hitlera do Wiednia, opisującym ptasim świergotem całą sprawę jako hecę. Potem, gdy komandor James Donovan* zapowiedział pokaz filmu dokumentalnego o nazistowskich obozach koncentracyjnych, sfilmowanych w stanie, w jakim odkryły je oddziały amerykańskie, wesołość w ławie oskarżonych raptownie ustała.


(Kelley i ja, rozmieszczeni na oby końcach ławy oskarżonych, obserwowaliśmy więźniów podczas pokazu filmu. Oto moje notatki sporządzone na gorąco w jedno-, dwuminutowych przerwach).


Schacht, sprzeciwiając się oglądaniu filmu, wstaje, a gdy proszę go o przesunięcie się, odwraca się, krzyżuje ręce i gapi się na galerię... Początek projekcji. Frank najpierw kiwa głową, poświadczając ważność [chwili]... Fritzsche (który nigdy wcześniej nie oglądał żadnych fragmentów filmu) już jest blady i siedzi w osłupieniu, gdy zaczyna się on od scen palenia więźniów żywcem w stodole... Keitel przeciera czoło, zdejmuje słuchawki... Hess gapi się na ekran i wygląda przy tym jak upiór... Keitel nakłada słcuhawki i patrzy na ekran kątem oka... Von Neurath ma pochyloną głowę, nie patrzy... Funk zakrywa oczy, wygląda jakby był w agonii, potrząsa głową... Ribbentrop zamyka oczy, odwraca wzrok... Sauckel wyciera czoło... Frank przełyka z trudem ślinę, mruga oczami, próbując powstrzymać łzy... Fritzsche ogląda intensywnie ze ściągniętym czołem, jak sparaliżowany siedząc na brzegu krzesła, najwyraźniej w męce... Goring wychyla się za barierkę, przez większość czasu nie patrzy, wygląda na wpół żywego... Funk coś mamrocze... Streicher jest czujny, nieruchomy, z wyjątkiem sporadycznego mrugania... Teraz Funk we łzach, wyciera nos, ociera oczy, patrzy w dół... Frick potrząsa głową na widok obrazu "gwałtownej śmierci"... Frank mamrocze: "Przerażające!"... Rosenberg wierci się, zerka na ekran, schyla głowę, rozgląda się, jak reagują inni... Seys-Inquart całkowicie stoicki... Speer wygląda bardzo smutno, ciężko przełyka... Obrońcy oskarżonych mamroczą teraz: "Na litość boską - potworne". Raeder ogląda, ani drgnie... Von Papen siedzi z rękami na czole, patrząc w dół, jeszcze nie spojrzał na ekran... Hess ogląda oszołomiony... pokazywane są stosy trupów w obozie pracy niewolniczej... Von Schirach obserwuje bacznie, oddycha z trudem, szepce do Sauckela... Funk teraz płacze... Goring wygląda posępnie, oparty na łokciu... Donitz ma spuszczoną głowę, nie patrzy już... Sauckel wzdryga się na widok pieca krematoryjnego w Buchenwaldzie... gdy pokazywany jest abażur z ludzkiej skóry, Streicher mówi: "Nie wierzę w to"... Goring kaszle... obrońcy ciężko oddychają... Teraz Dachau... Schacht wciąż nie patrzy... Frank gorzko kiwa głową i mówi: "Potworne!"... Rosenberg ciągle się wierci, pochyla do przodu, rozgląda wokół, wraca do dawnej pozycji, zwiesza głowę... Fritzsche blady, zagryza usta, naprawdę wygląda jak na mękach... Donitz ukrył głowę w dłoniach... Keitel teraz zwiesił głowę... Ribbentrop patrzy na ekran, gdy brytyjski oficer zaczyna mówić, że właśnie pochował siedemnaście tysięcy ciał... Frank gryzie paznokcie... Frick z niedowierzaniem potrząsa głową na wypowiedź lekarki opisującej leczenie i eksperymenty medyczne na więźniarkach w Belsen... Kiedy pokazywany jest Josef Kramer**, Funk mówi zdławionym głosem: "Ty brudna świnio!"... Ribbentrop siedzi z zasznurowanymi ustami, mrugając oczami, nie patrząc na ekran... Funk płacze gorzko, zatyka usta ręką, gdy nagie ciała kobiet wrzucane są do wykopu... Keitel i Ribbentrop podnoszą głowy na wzmiankę o spychaczu usuwającym ciała, oglądają to, a potem zwieszają głowy... Streicher po raz pierwszy okazuje oznaki niepokoju... Koniec filmu.


Po pokazie Hess rzuca uwagę: "Nie wierzę w to". Goring szepce do niego, aby siedział cicho, jego własna próżność zupełnie znika. Streicher mówi coś w tym rodzaju: "Może w ostatnich dniach [wojny]". Fritzsche replikuje pogardliwie: "Miliony? W ostatnich dniach? Nie.". Gdy więźniowie wychodzą gęsiego z sali, panuje posępna cisza.


*James Britt Donovan był jednym z oskarżycieli amerykańskich podczas procesu.

**SS Hauptsturmfuhrer Josef Kramer, komendant obozów koncentracyjnych m.in. Natzweiler-Struthof, Auschwitz II - Birkenau i Bergen-Belsen


19 lutego


Rosyjski film o zbrodniach


Sesja popołudniowa: Rosjanie pokazali swój film o zbrodniach, przerażający dokument na temat masowych morderstw, straszniejszy nawet od tego, który zaprezentowali Amerykanie. Stałem przy końcu ławy, gdzie siedział Goring, w półmroku przyglądając się więźniom podczas pokazu filmu.


Goring jest rozbawiony falstartem, film zaczął się od końca i rolka musiała być ponownie przygotowana; tłumi śmiech, rozgląda się przy tym jednak dookoła, aby sprawdzić, czu publiczność się śmieje... film rozpoczyna się znowu... Pokazywane są hektary ziemi usłanej ciałami jeńców rosyjskich, zamordowanych lub pozostawionych na śmierć głodową w terenie, gdzie zostali pojmani; narzędzia tortur; okaleczone ciała; gilotyny i kosze głów; ciała wiszące na latarniach, znalezione w odbitych miastach, gdzie działało gestapo; ruiny Lidic; kobiety szlochające i grzebiące zwłoki w masowych grobach; kobiety zgwałcone i pomordowane; dzieci z roztrzaskanymi głowami; krematoria i komory gazowe; stosy odzieży, bele kobiecych włosów w Auschwitz i Majdanku... Podczas tego wszystkiego Goring wciąż udaje, że czyta książkę, ziewając z nudy i od czasu do czasu czyniąc sarkastyczne uwagi do Hessa i Ribbentropa.


G. M. Gilbert "Dziennik norymberski"


Na zdjęciu: prezentacja filmu podczas procesu norymberskiego


3/∞


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

ea993403-d10b-43b4-9a83-32cbd6e590af
Seele

o, byłem tam całkiem niedawno

e02f1767-d2ce-4ba4-ba0a-9212f7bddd6d
festiwal_otwartego_parasola

@TheLastOfPierogi dobry wpis, nie wiedziałem o tych notatkach, a są mocne, zwłaszcza jak się ostatnio zwiedziało muzeum schindlera

NiedyspozycjaRzeczywistosci

@TheLastOfPierogi Świetna robota. Dzięki za wpis.

Zaloguj się aby komentować

Język potoczny w III Rzeszy


Ale znamionująca naszą grupę* zmiana sposobu mówienia nie polegała tylko na częściowym dostosowaniu się do rubaszności języka robotników. Przejmowaliśmy wyrażenia związane z porządkiem społecznym i z nawykami robotnika. Jeśli ktoś nie przyszedł do pracy, to nie pytano, czy jest chory, lecz czy jest "na zwolnieniu", bo dopiero wpisanie do rejestru chorych przez lekarza kasy chorych dawało prawo do chorowania. Na pytanie o zarobki odpowiadało się przedtem zwykle: zarabiam miesięcznie tyle i tyle albo: moje dochody wynoszą rocznie tyle i tyle. Teraz każdy mówił: przynoszę do domu trzydzieści marek na tydzień, a o lepiej zarabiającym powiadało się: ma grubszą kopertę. Jeśli mówiliśmy o kimś, że ciężko pracuje, to słowo "ciężko" miało wyłącznie znaczenie trudu fizycznego; chodziło o kogoś, kto taszczył ciężkie skrzynie albo pchał ciężkie wózki...


Obok tych wyrażeń zapożyczonych z normalnego języka robotników używano też innych, których źródłem był po części wisielczy humor, a po części konieczna w naszej sytuacji zabawa w chowanego. Nie można tu stwierdzić w każdmy przypadku z pewnośćią, o ile mają one tylko znaczenie lokalne, a o ile — by użyć określenia filologicznego — ogólnogermanistyczne. Nie mówiło się — zwłaszcza na początku, kiedy aresztowanie i obóz nie były jeszcze równoznaczne ze śmiercią — że ktoś został aresztowany, tylko że "wyjechał"; nie mówiło się "obóz koncentracyjny" [Konzentrations-lager] i nie używało jeszcze uproszczonego i powszechnego później określenia "kacet" [KZ], lecz "obóz koncertowy" [Konzertlager]. Groźne znaczenie specjalne otrzymał czasownik "zgłosić się" [sich melden]. Ma się zgłosić — znaczyło tyle co: ma wezwanie na Gestapo, a ze zgłoszeniem takim wiązało się zawsze maltretowanie, a coraz częściej zniknięcie na zawsze. Ulubionym pretekstem do takiego wezwania było, obok rzekomo zakrytej gwiazdy, oskarżenie o rozpowszechnianie zastraszających wiadomości. Na określenie tego powstał nawet czasownik greueln [opowiadać zmyślone historie budzące grozę]. Jeśli ktoś słuchał wiadomości nadawanych przez stacje zagraniczne (a było to na porządku dziennym), to pochodziły one z Kotzschenbroda. Kotzschenbroda były to w naszym języku po prostu Londyn, Moskwa, Beromunster i Freiheitssender [Radio Wolności]. Jeśli w jakąś wiadomość powątpiewano, to mówiło się, że pochodzi ona z radia ustnego albo z JMA, co znaczyło Judische Marchenagentur [Żydowska Agencja Bajek]. Mówiąc o tęgim urzędniku Gestapo, który miał w swojej kompetencji sprawy żydowskie w okręgu drezdeńskim, nazywało go się zawsze "żydowskim papieżem".


*Żydzi z mieszanych małżeństw żyjący na terenach III Rzeszy (przyp. mój)


Victor Klemperer "LTI - notatnik filologa"


Rozlewnych elukubracji tego typu jest dosyć, by wypełnić nimi całą tę książkę, ale zadowolę się jednym już tylko popisem — tym razem amatorskim. Pewien przewodnik w autobusie wiozącym grupę wycieczkową Kraft durch Freude* oświadczył uczestniczącemu w wycieczce towarzystwu, że jest teraz "zglajchszaltowane** z przyrodą"


*Siła przez radość, organizacja zajmująca się organizowaniem tanich wyjazdów turystycznych dla obywateli Rzeszy (przyp. mój)

** Gleichschaltung (czasami koordynacja) oznaczało ujednolicenie struktur państwowych i całkowite podporządkowanie ich partii nazistosowskiej. Samo określenie pochodzi z elektroniki — gleich oznacza: ten sam, schaltung: obwód (przyp. mój)


Richard Grunberger "Historia społeczna Trzeciej Rzeszy"


Na zdjęciu — Victor Klemperer w 1952 roku


#codziennaiiirzesza -> tag do czarnolistowania/subskrybowania


#historia #ksiazki

d7ac05eb-2a1b-484f-a43a-dd5483f36eb4
DiscoKhan

@TheLastOfPierogi zakrzywienie języka do potrzeb politycznych... Szkoda, że nigdy się nie uczymy by na to uważać.


Ileż to minusów fostalem na Reddicie jak poważnie się pytałem czy ktoś może mi dokładnie zdefiniować racism, bo nie jestem Amerykaninem i u mnie w kraju wyrażenie ma inne znaczenie, niuanse mi uciekają. Ani razu nie dostałem porządnej odpowiedzi bez dziur, parę osób próbowało jakoś to tłumaczyć ale na przykład jak dawałem anegdotke od poznanego Botswańczyka który był w Stanach i ktoś go tam Afroamerykaninem nazwał (sic!) to czasoprzestrzeń była kompletnie zagięta. Wzruszenie ramion i oczywiście inkantacja zaklęcia by wytłumaczyć sobie sytuację, it's clearly because of racism in USA...

moll

@DiscoKhan przez chwilę u nas też próba była zastąpienia "murzyn" słowem "Afroamerykanin", ale ze względu na zdrowy rozsądek nie przeszło

DiscoKhan

@moll sam mnie ktoś naprostował, bo ten błąd popełniałem ale poprawnie piszemy Murzyn, zaszłość historyczna. Pomimo, że ewidentnie chodzi o kolor skóry i większy rozmiar litery tutaj by nie pasował to jednak słowo, błędnie określało narodowość. Chodziło przecież o Maurów. Dlatego poprawnie będzie:


Szedł białas i czarny przez las by oddać mocz. Jednak nie biały, to Murzyn rzucał dłuższy cień.

Zaloguj się aby komentować

Robię sobie prywatne wyzwanie czytelnicze na końcówkę roku 2023 i cały 2024. Planuje przeczytać jak najwięcej książek dotyczących III Rzeszy i Republiki Weimarskiej, ale niekoniecznie dotykających tematów stricte militarnych (chociaż pewnie takie również się pojawią).


Zasady, którymi kieruje się przy wyborze:


  • nie czytałem danej pozycji w ciągu ostatnich dwóch lat (stąd odpada np. "Historia społeczna III Rzeszy" Grunberga)

  • interesują mnie książki naukowe i popularnonaukowe, nie biorę pod uwagi beletrystyki

  • praca musi być pisana z punktu widzenia III Rzeszy. Dobrym przykładem jest "Zagłada Żydów Europejskich" Hilberga, która opisuje mechanizm z punktu widzenia nazistowskich Niemiec, nie skupiając się na ofiarach

  • w przypadku wspomnień interesują mnie tylko książki osób z kręgów władzy (politycznej lub wojskowej). Wyjątkiem są tutaj wspomnienia, które opisują jakiś ciekawy aspekt funkcjonowania III Rzeszy (jak np. "LTI — notatnik filologa" Klempera o języku III Rzeszy)

  • nie skupiam się tylko na historii, staram się złapać fenomen III Rzeszy z punktu widzenia różnych dyscyplin naukowych, dlatego na liście pojawiają się książki dotyczące prawa i ustroju, gospodarki, kultury, czy nawet psychologii

  • książki dotyczące historii wojskowości będą wlatywały, ale raczej interesują mnie działania strategiczne, niż operacyjne/taktyczne

  • książęk na liście jest sporo, podzieliłem je tematycznie. Nie jest to kolejność czytania i raczej też nie dam rady przebrnąć przez wszystkie.


Listę lektur wrzucam w pierwszym komentarzu (jeżeli czegoś nie ma, a wydaje Ci się, że może mi podejść — przyjmę każdą propozycję!).


Po co to robię — w wolnym czasie kleje sobie swoją giereczkę (tak btw. to była przyczyna mojej nieobecności na hejto) i staram się zrozumieć funkcjonowanie państwa totalitarnego z wielu perspektyw. Początkowo planowałem zrobić porównanie kilku różnych biografii Hitlera (bo mam praktycznie wszystkie z tych ocenianych najlepiej, czyli Festa, Bullocka, Kershawa i Ulricha, a Simms wychodzi pod koniec listopada), ale po przemyśleniu stwierdziłem, że potrzebuje szerszej perspektywy i generalnie nie za bardzo przepadam za biografiami jako gatunkiem, no i aspekt, nazwijmy go, rozrywkowym też ma znaczenie. Na własne potrzeby wynotowuje sobie niektóre fragmenty, więc w sumie mogę podzielić się nimi, wrzucając cytaty odnośnie jakiegoś tematu.


#codziennaiiirzesza — tag do czarnolistowania/subskrybowania. Raczej wrzutki nie będą codziennie, ale mam sentyment do taga herbacianego ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Na zdjęciu — moja półka z biografiami i książkami pewnego akwarelisty


-------------------------------------------------------------------------------------------


Nazizm, a socjalizm


Być może w celu podkreślenia jej antykapitalistycznego nastawienia oraz ustawienia się w jednym szeregu z podobnymi ugrupowaniami z Austrii i Czechosłowacji, w lutym 1920 r. partia zmieniła nazwę na Narodowosocjalistyczną Niemiecką Partię Robotników, nieprzyjaźni jej komentatorzy wkrótce skrócili tę nazwę do słowa "nazistowska", podobnie jak wcześniej przeciwnicy Partii Socjaldemokratycznej skracali jej nazwę do słowa "sozistowska". Jednakże pomimo tej zmiany nazwy błędem byłoby postrzeganie nazizmu jako formy socjalizmu lub czegoś co zeń wyrosło. To prawda, jak wielu wskazywało, że jej retoryka częśto była egalitarna, że podkreślała potrzebę przedłożenia wspólnego dobra nad korzyści jednostki i że nierzadko opowiadała się przeciwko wielkiemu biznesowi oraz międzynarodowemu kapitałowi finansowemu. To prawda, że antysemityzm został kiedyś określony "socjalizmem głupców". Lecz już od samego początku Hitler mówił o sobie jako o nieprzejednanym przeciwniku socjaldemokracji oraz, początkowo w mniejszym stopniu, komunizmu: koniec końców "listopadowi zdrajcy". którzy podpisali rozejm, a następnie trakta wersalski wcale nie byli komunistami, lecz socjaldemokratami i ich zausznikami.*

"Narodowi socjaliści" pragnęli zjednoczenia politycznych obozów lewicy i prawicy. Argumentowali, że do tego podziału narodu niemieckiego doprowadziły manipulacje Żydów. Podstawą zjednoczenia miało być pojęcie rasy. Było to oddalone o całe lata świetlne od opartej na klasach ideologii socjalizmu. W pewien sposób nazizm był skrajną kontrideologią socjalizmu, jednak wiele zapożyczał z jego retoryki, od prezentowania się raczej jako ruch a nie partia, po silnie akcentowane potępienie burżuazyjnych konwenansów i konserwatywnej bojaźni. Pojęcie "partii" sugerowało związek z demokracją parlamentarną, stabilne działanie w ustanowionym ustroju demokratycznym. Jednakże w przemówieniach i propagandzie Hitler oraz jego zwolennicy na ogół woleli mówić o "ruchu socjaldemokratycznym", tak samo jak socjaldemokraci mówili o "ruchu robotniczym", a, szukając nieco dalszych analogii, feministki mówiły o "ruchu kobiet", podczas gdy orędownicy przedwojennego buntu nastolatków o "ruchu młodzieżowym". Ten termin kojarzył się z dynamiką i nieustannym parciem naprzód, ale również wyraźnie wskazywał na ostateczny cel, dążęnie absolutne, ważniejsz i bardziej ostateczne niż ciągłe kompromisy zwyczajnej polityki. Przedstawiając się jako "ruch" narodowy socjalizm, podobnie jak ruch robotniczy, afiszował się ze swoim sprzeciwem wobec szablonowej polityki oraz z zamiarem podważenia, a w końcu obalenia systemu, do działania w ramach którego początkowo był zmuszony. 


Zastępując klasę rasą, a dyktaturę proletariatu dyktaturą wodza, nazizm odwrócił pojęcia ideologii socjalistycznej. Połączenia prawicy i lewicy było zgrabnie symbolizowane przez partyjną flagę, osobiście wybraną przez Hitlera w połowie lat 20.: tło było jaskrawo czerwone, kolor socjalizmu, znajdowała się na nim czarna swastyka, znak rasistowskiego nacjonalizmu, uwieszczona w białym kole na środku flagi, tak więc całokształt był kombinacją czarnego, białego i czerwonego koloru, oficjalnej flagi imperium Bismarcka. Po rewolucji 1918 r. te kolory symbolizowały odrzucenie Republiki Weimarskiej i wszystkiego co sobą przedstawiała; lecz zmieniajć projekt i dodając swastykę, symbol stosowany już wcześniej przez rozmaite skrajne prawicowe ruchy rasistowskie oraz jednostki Wolnych Korpusów w latach powojennych, naziści dawali do zrozumienia, że chcą zastąpić Republikę nowym, pangermańskim państwem rasowym, a nie starym, wilhelmińskim status quo.


Pod konice 1920 r. początkowy nacisk Hitlera na atakowanie żydowskiego kapitalizmu został zmodyfikowany, aby objąć również "marksizm", czy też innymi słowy socjaldemokrację, a także bolszewizm. Okrucieńśtwa wojny domowej oraz terror Rosji Lenina robiły spore wrażenie, a Hitler mógł je wykorzystać, żeby podkreślić powszechny na skrajnej prawicy pogląd jakoby źródłem inspiracji rewolucyjnego wrzenia lat 1918-1919 w Monachium byli Żydzi. Niemniej nazizm mógł istnieć bez zagrożenie ze strony komunizmu; antybolszewizm Hitlera wynikał z jego antysemityzmu, a nie odwrotnie.


*Określenie "socjalizm głupców" oryginalnie "socjalizm głupich" - często przypisuje się przedwojennemu przywódcy socjaldemokratów Augustowi Bebelowi, lecz prawdopodobnie jego autorem był austriacki demokrata Ferdinand Kronawetter. Do lat 90. XIX znalazło się w powszechnym użyciu wśród niemieckich socjaldemokratów.


Richard J. Evans "Nadejście Trzeciej Rzeszy"


Chociaż nazwa Partii Nazistowskiej zawierała człon "socjalistyczna", Hitler był jeszcze mniej konkretny w kwestii "socjalizmu", jaki przewidział dla swych nowych Niemiec. Nie może to dziwić, jeżeli weźmiemy pod uwagę jego definicję "socjalisty", zaprezentowaną w mowie z 28 lipca 1922 r.:


"Ktokolwiek jest władny uczynić ze sprawy narodowej swą własną, w takim zakresie, że wie, iż nie ma większego ideału od dobrobytu jego państwa; ktokolwiek zrozumiał nasz hymn narodowy "Deutschland uber Alles" i we, że nic na świecie nie jest w jego oczach ponad te Niemcy ich naród i ziemię - taki człowiek to socjalista."


William L. Shirer "Powstanie i upadek III Rzeszy. Tom I Hitler i narodziny III Rzeszy"


#historia #ksiazki #hobby

72f95cb1-72e2-4bd6-a79e-c90b38c8f83b
smierdakow

@TheLastOfPierogi potrzebujemy każdej na bookmeterze, nie znikaj więcej

bojowonastawionaowca

@smierdakow o nie, muszę dodać swoje książki w końcu — a to już 13 książek przeczytanych od czasu ostatniej aktualizacji

Cerber108

Ciekawy zamiar i to co się za nim kryje.

bojowonastawionaowca

@TheLastOfPierogi Bardzo, bardzo ciekawy pomysł, będę obserwował! Od siebie mogę dodać jeszcze reportaż "Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji" - jak tytuł wskazuje, o tym, jak wyglądało tworzenie i kreowanie małych nazistów w procesie edukacji

Zaloguj się aby komentować