Zdjęcie w tle
Pasty i imby insternetowe

Społeczność

Pasty i imby insternetowe

156

Spis past z internetu i pojebanych histori

#pasta

Ludzie w pracy często kłócą się jaki wzorzec najlepszy, funkcyjne/obiektowe albo czy stawiamy fabryki xD No i dobrze, kłóćcie się dalej i odwalajcie ciężką robotę bo dzięki wam mogę realizować swój jedyny, słuszny wzorzec projektowy jaki szanuje Potrzeba do niego jakieś 2-3 lat pracy w jednej firmie. Koniecznie duże korpo gdzie proces zmiany koloru mojej starej trwa pół roku. Przez ten czas pracujesz ciężko aby zostać tech leadem. Potem już wdrażasz wzorzec no-code: -Nie piszesz kodu w ogóle, pi⁎⁎⁎ol trabajo -Naucz się jednej rzeczy dobrze i nie pozwól jej robić nikomu innemu! Najlepiej jakieś gówno pipeliny sobie pisz i nie pozwól NIGDY NIKOMU tego robić bez Twojej autoryzacji. Będąc specem od tej jednej rzeczy jesteś nietknięty. Przepracujesz może godzinę w ciągu 3 miesięcy. -Wiecznie udawaj zajętego. Powiedz, że John z Arizony zlecił Ci poprawki w projekcie na ich lokalny rynek i musisz to koniecznie naprawić. Oczywiście John nie istnieje ale upewnij się, że firma ma siedzibie na wypizdowe, które podasz -Twoim przełożonym musi być jakiś random, który w d⁎⁎ie ma twój dział i widziałeś go raz na oczy jak rzygał do doniczki na imprezie firmowej w Siegen. -Zbieraj profit, ja tak żyje 6 lat i już nawet cruda nie umiem napisać xD w między czasie dostałem dwie podwyżki i awans.


-Najważniejsze! znajdź gościa który z miłą chęcią będzie zapierdalać za czterech. Takiego wiesz pasjonate-psychopate. Na callach jak Cie zapytają o opinie na jakiś temat to zawsze mów, że musisz to przemyśleć i jutro dasz znać. Jesteś guru tej grupy. Po czym umawiaj się z psychopatą i podpierdol jego pomysł.


Wiem, że to może być ciężkie ale obiecuje Wam, że dopiero wtedy zrozumiecie, że tak osiąga się harmonie i szczęście.

Zaloguj się aby komentować

#pasta #2137

Z okazji 2 kwietnia


No i ja się pytam człowieku dumny ty jesteś z siebie zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? Masz ty w ogóle rozum i godność człowieka? Ja nie wiem ale żałosny typek z ciebie ,chyba nie pomyślałeś nawet co robisz i kogo obrażasz ,możesz sobie obrażać tych co na to zasłużyli sobie ale nie naszego papieża Polaka naszego rodaka wielką osobę ,i tak wyjątkowa i ważną bo to nie jest ktoś tam taki sobie że możesz go sobie wyśmiać bo tak ci się podoba nie wiem w jakiej ty się wychowałeś rodzinie ale chyba ty nie wiem nie rozumiesz co to jest wiara .jeśli myślisz że jesteś wspaniały to jesteś zwykłym czubkiem którego ktoś nie odizolował jeszcze od społeczeństwa ,nie wiem co w tym jest takie śmieszne ale czepcie się Stalina albo Hitlera albo innych zwyrodnialców a nie czepiacie się takiej świętej osoby jak papież Jan Paweł 2 .jak można w ogóle publicznie zamieszczać takie zdjęcia na forach internetowych? Ja się pytam kto powinien za to odpowiedzieć bo chyba widać że do kościoła nie chodzi jak jesteś nie wiem ateistą albo wierzysz w jakieś sekty czy w ogóle jesteś może ty sługą szatana a nie będziesz z papieża robił takiego ,to ty chyba jesteś jakiś nie wiem co się jarasz pomiotami szatana .weź pomyśl sobie ile papież zrobił ,on był kimś a ty kim jesteś żeby z niego sobie robić kpiny co? kto dał ci prawo obrażać w ogóle papieża naszego ?pomyślałeś w ogóle nad tym że to nie jest osoba taka sobie że ją wyśmieje i mnie będą wszyscy chwalić? weź dziecko naprawdę jesteś jakiś psycholek bo w przeciwieństwie do ciebie to papież jest autorytetem dla mnie a ty to nie wiem czyim możesz być autorytetem chyba takich samych jakiś głupków jak ty którzy nie wiedza co to kościół i religia ,widać że się nie modlisz i nie chodzisz na religie do szkoły ,widać nie szanujesz religii to nie wiem jak chcesz to sobie weź swoje zdjęcie wstaw ciekawe czy byś się odważył .naprawdę wezta się dzieci zastanówcie co wy roicie bo nie macie widać pojęcia o tym kim był papież Jan Paweł 2 jak nie jesteście w pełni rozwinięte umysłowo to się nie zabierajcie za taką osobę jak ojciec święty bo to świadczy o tym że nie macie chyba w domu krzyża ani jednego obraza świętego nie chodzi tutaj o kościół mnie ale w ogóle ogólnie o zasady wiary żeby mieć jakąś godność bo papież nikogo nie obrażał a ty za co go obrażasz co? no powiedz za co obrażasz taką osobę jak ojciec święty ?brak mnie słów ale jakbyś miał pojęcie chociaż i sięgnął po pismo święte i poczytał sobie to może byś się odmienił .nie wiem idź do kościoła bo widać już dawno szatan jest w tobie człowieku ,nie lubisz kościoła to chociaż siedź cicho i nie obrażaj innych ludzi

04e8e3d7-6fed-48ba-87d3-c1161e355320

Zaloguj się aby komentować

Po śniadaniu, które jak wiadomo w #berlin kończy się około 17, można od razu iść na melo. Pola Dwurnik, berlinka z wyboru, w innym felietonie opisała jak bawią się w najlepszych berlińskich klubach. Drugi felieton jest jeszcze bardziej memiczny od tekstu o śniadaniach xD


Noc w Monarch - [POLA DWURNIK Z BERLINA]


Jestem niedopieszczona, niedoedukowana, niewypromowana i niespokojna i nie ma sensu udawać, że jest inaczej, wracać do domu, zamykać czerwonych butów w szafce i walić głową w komputer. Należy wreszcie ucieszyć się berlińską nocą i z pokorą przyjąć jej gorącą cielesność.


Jest początek lata 2010 roku, czerwiec, wczesny, radosny upał. Siedzę w pracowni i nie mam ochoty wychodzić, ale trójka znajomych od godziny uparcie dobija się do mojego telefonu. No, chodź. Chodź z nami w czarną, dziką noc. Tak ich lubię, ich bezwstydne spojrzenia, surrealistyczne poczucie humoru, błyszczące czubki nosów. Dzwonią i dzwonią, gdzie będziesz tam siedziała w swojej złotej pracowni, zejdź z tronu w mrok, do tłumu, bliżej ciała.


Mają rację, zaczynam myśleć i po chwili wsiadam w U1, które furkocząc i sapiąc niechętnie przewozi mnie z pachnącego Rolexem Charlottenburga do ociekającej moczem stacji Kottbusser Tor. W samo knajpiane centrum Kreuzbergu. Joasia, Roman i Tomek stoją pod sklepem Kaiser's i kręcą się niecierpliwie, gotowi odpalić bombę. Żadnych złudzeń, emaliowych obrazków, miętowej gumy do żucia i cukrzonego soczku. Ma być ostro; papierosy, wódka, pot, krew i szałowy taniec do rana w jednym z obskurnych klubików na ostatnim piętrze przy wiadukcie metra.


Wiecie, trochę jestem nieprzygotowana, nie zjadłam kebabu, nie zrobiłam sobie makijażu, buty mam niewygodne i przesadnie strojne, zapomniałam kurtki. No co ty? Moim kompanom w to graj - poliamoryczna cholerna ich wspólnota - podają mi otwartą butelkę wina (w Berlinie można spożywać alkohol w przestrzeni publicznej) i cmokają na moje czerwone szpilki, które służą do siedzenia na krześle, i nie można w nich po prostu sobie odejść. Nie ma co, nie ucieknę, grzecznie podaję dziubek butelce, a potem Joasi, która kładzie na nim lepki błyszczyk, dobranockowo migoczący na ustach. Chłopaki kończą wino i wspinamy się po szkaradnej, szaro-burej klatce schodowej prosto w paszczę klubu Monarch. Spryciarze! Jest dopiero po dziesiątej, jeszcze nie płaci się za wjazd.


Za godzinę tę najohydniejszą klatkę schodową Berlina po brzegi wypełni kolejka złaknionych imprezy za dwa euro. Część z nich zrezygnuje i spróbuje sił w kolejce do bliźniaczej Palomy, w drugim skrzydle budynku. Wszyscy się nie dostaną, bo miejsca w obu klubach jest tylko na sto osób. Na razie w Monarch kilka grupek sączy drinki i wciąga papierosy. Palą wszyscy, od drzwi dym uderza nas w oczy jak piasek. Porozstawiane po kątach stalowe popielniczki świecą jak kły groźnych zwierząt. Głęboko wciągam powietrze. Spod nikotyny przebija zapach wczorajszej imprezy, która skończyła się kilka godzin temu. Wnętrze przewietrzono bryzą znad zakorkowanego ronda, które widać za oknem. Tak, jest już po mnie.


Jestem niedopieszczona, niedoedukowana, niewypromowana i niespokojna i nie ma sensu udawać, że jest inaczej, wracać do domu, zamykać czerwonych butów w szafce i walić głową w komputer. Należy wreszcie ucieszyć się berlińską nocą i z pokorą przyjąć jej gorącą cielesność. Zblazowany didżej z pokerową miną puszcza Dawida Bowie'ego, Roman stawia tequilę, Tomek zdejmuje bluzę. Ma na sobie podkoszulkę w granatowe paski, na której widok razem z Joasią lekko omdlewamy (już jestem trochę wstawiona). Roman na wszelki wypadek też zdejmuje, co ma na sobie, a pod spodem nie ma nic. Jestem więc w najseksowniejszym towarzystwie w stolicy. Ruszamy w taniec (w Monarch nie ma parkietu, tańczy się, gdzie się stoi), didżej udaje, że nie widzi, ale zaraz nastawia stary rock and roll i obraca winylową płytę jak ciasto na pizzę. Ma dobrą intuicję, to czwórka Polaków rozkręca mu imprezę, za chwilę nastawi Izabelę Trojanowską. Skąd on to wziął?


Ale nie dopchamy się już do niego, wokół urósł tłum, szyby zaszły parą, dym stanął w powietrzu jak weselna dekoracja z szarej waty. Odrzucam w kąt szpilki, porywa mnie czarnoskóry wysoki chłopak w białych spodniach, coś mówi, że jest z Tanzanii, ale nic nie słyszę, prawie uderza głową w dyskotekową kulę. Teraz rumiana dziewczyna z równą jak od linijki grzywką obraca się dookoła mnie jak bączek.


I znów Joasia, Tomek, Roman, niczym trójgłowy smok-ladaco, wiją się wokół lubieżnie. I jak to jest, że w berlińskich barach nigdy nie czeka się na swoją kolejkę, nie trzeba kusić zwitkiem banknotów i roztrącać innych łokciami, barman od razu do ciebie podchodzi? Mniejsza o to, jeśli kochasz Kraftwerk i Bowie'ego, szalej w mroku na Kreuzbergu, bo nie zapamiętasz samotnych godzin przed komputerem ani pancernej witryny na Charlottenburgu, za to żar rozkołysanej nocy zostanie ci w sercu jak oblana miodem gruszka; lepka i niesamowita, soczysta i krucha. O, już jej nie ma.


#pasta #heheszki #logikarozowychpaskow #gazetawyborcza

PaczamTylko

Większość zdań aż się prosi żeby wpisać do jakiegoś generatora obrazów AI

Zaloguj się aby komentować

Wpisy na tagu #pasta zainspirowały mnie do odświeżenia sobie i wrzucenia dla potomności kilku tekstów #gazetawyborcza którym, wbrew intencjom autorów, najbliżej do past, a nie felietonów publikowanych w poważnym dzienniku.


Jako, że jest jeszcze rano, to pewnie niektórzy jedzą teraz #sniadanie . A jak prawdziwe śniadanie, to tylko w #berlin


Pola Dwurnik - Śniadanie na Oranienstrasse, czyli czemu Pola wybiera Berlin.


Z Warszawy do Berlina przeprowadziłam się z kilkudziesięciu różnych powodów i każdemu z nich poświęcę jeden felieton. Od którego zacznę? Wiadomo. Ab ovo - od śniadania.


Bez niego nie umiem funkcjonować i nie mogłabym żyć w miejscu, w którym po przetańczonej lub przepracowanej nocy i przebudzeniu się w południe nigdzie nie można już zjeść śniadania. W stolicy Niemiec serwowanie tego posiłku w drugiej połowie dnia jest standardem, a w Bateau Ivre śniadanie podawane jest do godziny siedemnastej. Stricte berlińska, niedbale chybocząca się pod papierowymi lampionami knajpa o obdrapanych, jasnozielonych ścianach znajduje się w klubowo-barowym zagłębiu północnego Kreuzbergu - na rogu Heinrichplatz i kultowej Oranienstrasse, po której w 1987 roku chodziły anioły w "Niebie nad Berlinem" Wima Wendersa. Do Bateau nie wolno przynosić laptopów i nie działa wi-fi, ale pomimo tego prawie nigdy nie można znaleźć wolnego stolika.


Tak też było w duszne, majowe południe 2010 roku, gdy trafiłam tu zataczając się niczym rower bez koła, prosto z łóżka kolegi, który tej nocy okazał się moim kochankiem. Albo pseudokochankiem, bo miłość po dwóch butelkach wina jest raczej przedłużeniem alkoholowej euforii; mechanicznym, bezmyślnym i beznadziejnym. Oboje o tym wiedzieliśmy i czuliśmy się fatalnie, szarzy na twarzach i utykający na słabszą nogę.


Dochodziła pierwsza po południu. Zaczerwienionymi oczami próbowaliśmy wyświetlić sobie wolne miejsce, aż wreszcie padliśmy obok pary młodych Duńczyków, którzy uprzejmie oddali nam połowę solidnego, drewnianego stołu. Chwyciłam się jego krawędzi, żeby poczuć masywność drewna i urealnić własną obecność - stary trik zalecany przy napadach paniki. Przed Duńczykami dumnie prężyła się ogromna deska serów i pomyślałam, że dobre śniadanie odwróci nurt złych wydarzeń. Od śniadania zacznie się nowy, lepszy dzień. Będzie to musli z owocami i jogurtem, a towarzyszyć mu będzie prawdziwe, włoskie latte machiatto z gęstą, zwartą pianą. Mój pseudokochanek zamówił piwo (mnie na klin zabrakło śmiałości) oraz talerz wędlin (później powie, że przecież jest wegetarianinem i nie rozumie, dlaczego wcina mięso, gdy jest pijany lub ma kaca).


Wiedzieliśmy, co robimy. Wkrótce w czeluść naszego poimprezowego rozstroju wjechał lunapark - ogromny talerz kolorowych owoców, śmiejących się do nas szeroko znad białego jak śnieg jogurtu i chrupkiego musli oraz wesoło kręcąca się na nóżce okrągła taca zachwalająca błyszczące, różowe wędliny pachnące ziołami. Od razu zabłysły nam oczy i zapomnieliśmy o przeszłości, jak przystało na wprawnych członków konsumpcyjno-klubowej wspólnoty. Ananas, kiwi, winogrona, jabłka, granat, orzechy, szynka parmeńska, salami i płatki kukurydziane szczelnie wypełniały wszystkie opustoszałe w nas miejsca, niczym słodkie cukierki buzie zapłakanych dzieci. Łapczywie połykaliśmy dary śniadania i nie zauważyliśmy momentu, kiedy nieprzyzwoicie trzeźwa duńska para opuściła nasz stolik. Pozostawiła siedem lekko tylko nadkrojonych francuskich serów, jak siedem nie całkiem popełnionych grzechów. Spojrzeliśmy po sobie i bez cienia wątpliwości sięgnęliśmy po nie swoje dobra, podobnie jak noc wcześniej zgodnie wpadliśmy sobie w ramiona.


More is more, do złupionych serów zamówiliśmy wino i sałatę oraz kolejną kawę. W milczeniu i bezczasie pozwalaliśmy smakom panować po horyzont i dopiero kiedy poczuliśmy nagłą, obezwładniającą senność, zorientowaliśmy się, że minęło sześć godzin. Czym prędzej zapłaciliśmy i uciekliśmy do domu. Przez cały ten czas nikt nas nie pośpieszał, nie przynosił rachunku, nie proponował lanczu ani kolacji i nie pytał, czy mamy rezerwację na wieczór. W Berlinie długo się tańczy i długo się śpi, a po długiej nocy je się długie śniadanie.


#heheszki #logikarozowychpaskow

DiscoKhan

@AndzelaBomba opiniotwórcza gazeta, taa... Xd

8addace2-1482-4f65-9c42-ddabcbd49035

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Możecie nalać polaczkowi Don Perignona, albo dobrej whisky 18 letniej. Polaczek wypije duszkiem i powie, że cierpkie i jakieś mdłe. Dacie polakowi trufli to powie, że to jakiś zgniły czosnek. Zaparzycie polaczkowi dobrego espresso z dobrej, ręcznej maszyny, z świeżo mielonych ziaren bardzo dobrej jakości, powie że jakaś mała ta kawa i w ogóle kwaśna i i dziwnie smakuje. Dlatego mnie nie dziwi, że 3/4 z was, biedaki szkaluje HAWAJSKĄ. Nie dziwi mnie to, ponieważ wiem że jesteście tylko biednymi cebulakami i całe życie schabowe z mięsa za 7,99/kg. Nie znacie życia, wasze kubki smakowe są wypalone od podrobionych fajek i chujowej wódki. Nigdy nie mieliście okazji poznać smaków. Na widok pizzy z miodem byście pewnie skakali i darli mordę jak te małpy w zoo. Kompozycja słodko-słone, albo słodko-kwaśne to jedna z najlepszych rzeczy jakie można skonsumować. Prawdziwa eksplozja dla wyrafinowanych smakoszy. W cywilizowanej i rozwiniętej Japonii, kiedy córka przyprowadza i przedstawia swojego wybranka rodzicom, ci wykonują test. Podają mu Hawajską. Kiedy chłopak pizzy nie zje, albo powie że mu nie smakuje, to wiadomo że pochodzi z patologicznej rodziny. Test działa z dokładnością 100% i nawet WHO i ONZ przyznali, że u rodzin w których dominuje alkoholizm, narkomaństwo i kazirodztwo zawsze pojawia się niechęć do pizzy z ananasem.

Okrupnik

@G_O_ to pełnoprawna pasta i do tego kolekcja klasyki

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Widzieliście kiedyś na żywo prawdziwą naukową dyskusję? Ja miałem okazję wczoraj w jednej uczestniczyć. Przygotowałem prezentację o metylacji DNA (trudne zagadnienie), produkowałem się pół godziny, ale dobrze poszło. Ostatni slajd, na nim ”dziękuję za uwagę”, mówię:

– Dziękuję za uwagę. Czy ktoś ma jakieś pytania albo komentarze?

Atmosfera na sali trochę się rozluźniła. Głos zabrał doktor habilitowany Karwiński:

– Z całym szacunkiem, panie Anonimski, według mnie pańska prezentacja zawierała szereg błędów. Po pierwsze, metylacja DNA…

Zaczęło się. Czułem się, jakbym schodził po schodach i nie trafił w stopień. Serce zamarło, po czym przyspieszyło do stu dwudziestu na minutę. Karwiński po kolei punktował wszystkie słabostki mojego wystąpienia

– …mam wrażenie, że przeczytał pan jedynie przeglądówki sprzed piętnastu lat, a i to pobieżnie. Czy pan w ogóle odróżnia metylację DNA od metylacji histonów?

– Panie docencie… ja… ja… – dukałem nieporadnie. To koniec. Obrona nie była możliwa. Cały mój wysiłek poszedł na marne, słońce zaszło za chmurami, a z nim nadzieja na zaliczenie seminarium. Zawiodłem i przegrałem.

Niespodziewanie inicjatywę przejął mój promotor, profesor Bujewicz.

– Szanowni państwo – zwrócił się do zebranych – z całą pewnością wszyscy słyszeliśmy żałosne wywody docenta Karwińskiego. Jakże jednak mamy traktować je poważnie, skoro pan docent, jak powszechnie wiadomo, ma małą i giętką pałę oraz lubi ssać męskie penisy?

Szmer uznania przetoczył się przez audytorium. Ludzie kiwali głowami, przychylając się do słów profesora.

– Panie profesorze – oburzył się Karwiński – Co to do cholery znaczy? Co ma długość mojego członka do metylacji DNA? A „męski penis” to masło maślane, zna pan jakieś „żeńskie penisy”? Pan obraża naukową dyskusję!

– Sam pan ją obraża swoją paskudną mordą, docencie Karwiński. W kwestii „męskich penisów” to tak, znam jednego właściciela „żeńskiego penisa” – pana, docencie, bo pan p⁎⁎da jesteś. Pytał pan jeszcze, co ma długość pańskiego fistaszka, którego szumnie określił pan nazwą członka, do metylacji DNA? Ano to, że tankował pan wódkę z przemytu, zmetylowało panu k⁎⁎⁎sa i jego rozwój zatrzymał się na trzech centymetrach.

Widownia wybuchła śmiechem. Z osłupieniem obserwowałem tę scenę. Karwiński poczerwieniał jak burak, Bujewicz zaś, bez zażenowania, wyciągnął cygaro, zapalił je i zaciągnął się z satysfakcją. Ktoś z sali krzyknął:


– Brawo profesor Bujewicz!


– Kto wpuścił tego debila na salę? Wy⁎⁎⁎⁎⁎olić Karwińskiego!


– Wy⁎⁎⁎⁎⁎olić!


Docent poczerwieniał jeszcze bardziej, podszedł do Bujewicza i warczącym głosem zaczął mu dogryzać:


– Że niby ja mam jakieś braki? A co z panem, profesorze, co? Bujewicz-bezchujewicz! Stary impotent, bez viagry to nawet myśleć o ruchaniu nie może! Spójrzcie na niego, jakie cygaro wyciągnął, pewnie kompleksy ma! Lubi pan brać długie, grube rzeczy do gęby, co nie?


Profesor Bujewicz zaciągnął się cygarem, wypuścił dym prosto w twarz adwersarza.


– Chyba pana stary, docencie. Panie magistrze, proszę pocisnąć torpedę docentowi Kurwińskiemu. – zwrócił się do mnie.


Rozgorączkowana publiczność pokazywała nas sobie z zaciekawieniem palcami. Karwiński był już skompromitowany, a do mnie należało jego ostateczne dobicie. Widownia oczekiwała świetnej wiązanki, mój promotor patrzył na mnie z nadzieją, Karwiński zaś próbował zamordować mnie wzrokiem. Wyprostowałem się, spojrzałem mu prosto w oczy i wyrzekłem.


– Pytał się pan, docencie Kurwiński, co wiem o metylacji. Wiem, k⁎⁎wa, wszystko. I c⁎⁎j pana obchodzi, z jakich źródeł korzystałem, bo i tak pewnie czytać pan nie potrafi. Jeśli moje wywody o metylacji DNA się panu nie podobały, to może mnie pan w d⁎⁎ę pocałować. Albo w wała possać, tak jak pan lubi!


Docent skrzywił się nieprzyjemnie, wycelował oskarżycielsko palcem.


– Panie Anonichuimski! Merytorycznie pana praca leży i kwiczy, to dno plus metr mułu, gówno psie i wie pan co?


– Co? – odparłem odruchowo. Błąd.


– Chujów sto!


Audytorium zaśmiało się. Dałem się zrobić jak dziecko. Karwiński uśmiechnął się triumfalnie, pewien zwycięstwa. Profesor niewzruszony palił swoje cygaro. Kiwnął przyzwalająco głową. Zripostowałem.


– W pana d⁎⁎ę, docencie Kurwiński! Tak, jak pan lubi!


Zerwała się owacja. Karwiński starał się coś odeprzeć, coś dodać, bronić, się, atakować, ale lud nie dał dojść mu do słowa.


– Wypierdalaj! Wypierdalaj! WY-PIER-DALAJ!


– C⁎⁎j ci na imię! Kurwiński, c⁎⁎j ci na imię! C⁎⁎j ci na imię! – skandowali.


Biedny docent nie miał gdzie się schować. Usiadł na swoim miejscu, skurczył się w sobie i (choć wydaje się to niemożliwe) poczerwieniał jeszcze bardziej. Zasłonił twarz rękami. Nie wierzę. Triumfowałem. Wygrałem naukową dyskusję.


– Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania lub komentarze? Dla odmiany sensowne?


– Tak – podjął jeden z kolegów na sali – czy metylacja w obrębie intronów też może mieć znaczenie na skuteczność transkrypcji genów?


Uśmiechnąłem się. Z sali zaczęły padać coraz to nowe pytania, ja zaś odpowiadałem na nie zgodnie z moją wiedzą. Profesor Bujewicz dopalił cygaro i pokiwał głową z uznaniem.

em-te

@jajkosadzone nigdy go nie lubiłem. Już w przedszkolu pluliśmy mu do kaszki.

wombatDaiquiri

@Okrupnik docent h⁎j. krótki.

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Beka z ruchania- jak k⁎⁎wa to w ogóle można to robić przecież to jest tak prymitywne że ja pi⁎⁎⁎⁎le. Jakies k⁎⁎wa dziwne frykcyjne ruchy w tą i z powrotem robione kawałkiem odstającego mięsa którym na co dzień się sika i wkladanie go w obleśną samicza szparę oblepioną obrzydliwym śluzem, no k⁎⁎wa, jeszcze do tego jakieś pozycje, zabawki, wibratory, kajdanki gra wstępna, przebieranie się za jakieś postacie k⁎⁎wa ruchanie to jakiś kabaret j⁎⁎⁎ny a potem jeszcze te śmieszne ruchy w pochwe, i wymienianie się jakimiś zjebanymi płynami, lizanie rowa itd. Na dodatek j⁎⁎ie niektórym stamtąd a przy erekcji wypływa Ci ten pierdolony magiczny płyn i od razu odechciewa się r⁎⁎⁎ać, zastanawiasz się co ty odjebałeś jeszcze jakieś k⁎⁎wa przytulanie no ja pi⁎⁎⁎⁎le trzymajcie mnie, pierdolone po⁎⁎⁎⁎ne ludzkie instynkty widzisz nagiego człowieka innej płci i od razu ten śmieszny mięsny fiflak między nogami staje do góry przecież to jest śmieszne k⁎⁎wa mać czemu ludzie nie rozmnażają się bezpłciowo?


Prawdziwe przyjemności to nauka, słuchanie muzyki, czytanie książek, podróże a nia jakieś pierdolone instynkty plebejskie czyli poruchać, popić i poćpać, k⁎⁎wa przecież seks nie wygląda jak w amerykańskich pornolach tylko jak prymitywne nagrania z polski i rosji, gdzie j⁎⁎ie się karyna z płaską d⁎⁎ą, cyckami z wielkimi sutami które zajmują 90% powierzchni cycków z jakimś sebą suchoklatesem który spuszcza się po kilku minutach, a w tle jakieś stare meble z epoki socjalizmu, cebulacka kołdra i stary dywan no super romantyczna atmosfera k⁎⁎wo! W 90% przypadków tak to wygląda, jak sobie próbuje siebie wyobrazić z perspektywy 3 osoby to k⁎⁎wa nie mogę- jak bym w trakcie ruchania o tym myslał to bym się zesrał ze śmiechu.

Opornik

@Okrupnik 

Opornik czytający te bzdety w wannie 5 minut po tęgim jebaniu:

4337a7b3-e940-4411-9fa1-ee6b96636729

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Wkurwiaja mnie te nadopiekuncze mamy. Mam dwóch synów. Jeden lat 2 i drugi lat 5. Ten drugi chodzi do przedszkola i jest normalnym dzieckiem. Nie za mądrym i nie za głupim, ot Kacperek. W ten piątek odbieram gowniaka z przedszkola, więc jestem punktualnie 15:45 pod drzwiami. O 16 dzieciaki kończą zajęcia, więc czekam. Ze mną czeka stado rodziców. Raczej mamusiek, które swoje spierdolenie życiowe próbują naprawić dzieckiem. Wiecie, takie dziunie z dyskotek narobily Brajankow i Dżesik, ich jedyna przygoda to murzynski beniz w mordzie oraz opalanie się z Sebkiem w Krynicy Morskiej. No nic. Stoję i zagaduje do mnie jedna Karyna.


– Brajan, umie już czytać i liczyć do stu.

– Mhm.

– A mój drugi synek, Natan, umie nawet mnożyć do sześćdziesięciu.

– Mhm.


Tylko potakiwalem, nie mam zamiaru wciągnąć swojego syna w ten chory wyścig szczurów.


Godzina 16:00. Wybiegaja dzieciaki. Mój Kacper podał mi rękę, jak prawdziwy mały dżentelmen. Ja również mu podaje. Po powitaniu, podnosze wzrok ku górze i kieruje się do wyjścia. Przykul uwagę jeden obsrany dzieciak z klapkiem na mordzie. (też obsranym) To Brajanek. Ten co umie liczyć do stu. Podchodzę do niego i jego rodzicielki. Mówię do syna:


– Kacper, jaka jest definicja granicy wg Cauchyego?

– Dla każdego epsilona większego od zera, istnieje taka liczba ro większa od zera taka, że dla każdego x należącego do zbioru A z nierówności moduł z różnicy iksa oraz iks zero zawiera się w przedziale od zera do ro wynika nierówność moduł z różnicy funkcji zależnej od iksa i granicy jest mniejszy od epsilona.


I tak odeszlismy do samochodu. Następnym razem matka Brajana już się do mnie nie odzywała. Była zajęta czyszczeniem gówna z kla

pkow Brajana.

redve

Nie zdefiniowałeś x0. Prawidłowo byłoby:

Liczba a jest granicą ciągu a_n jeżeli istnieje takie ro większe od zera, że dla każdego n większego od ro moduł a_n - a jeat mniejszy od epsilona


Tak, wiem, to pasta

Zaloguj się aby komentować

#pasta

W starożytnej Grecji Sokrates był szeroko znany ze swojej mądrości. Pewnego razu ten wielki filozof

spotkał swojego znajomego, który biegł właśnie do niego by mu coś powiedzieć:

– Sokratesie czy ty wiesz, co właśnie usłyszałem o jednym z twoich studentów?

– Zaczekaj chwilę – przerwał mu Sokrates – zanim mi to powiesz chciałbym, byś przeszedł pewien test.

Nazywa się testem „Podwójnego filtru”

– Podwójny filtr?

– Dokładnie – kontynuował Sokrates – Zanim powiesz coś o moim studencie, spróbujmy przefiltrować to,

co chcesz mi powiedzieć. Pierwszy filtr to prawda. Czy upewniłeś się, że to co słyszałeś o moim studencie

jest w 100% prawdziwe?

– No nie, właściwie to tylko słyszałem…

– Dobrze, czyli właściwie nie wiesz czy to jest prawda czy fałsz…Przejdźmy do filtru drugiego, filtr dobroci.

Czy to, co chcesz mi powiedzieć jest czymś dobrym?

– Raczej nie, właściwie to coś przeciwnego…

– Czyli chcesz mi powiedzieć o nim coś złego, nie wiedząc nawet czy to jest prawda?

Mężczyzna potrząsnął ramionami z zawstydzeniem a Sokrates kontynuował:

– To po co mi to w ogóle mówić?

Mężczyzna poczuł porażkę i odszedł zawstydzony.

To jest powód, dla którego Sokrates był uważany za najwybitniejszego filozofa i darzony takim wielkim szacunkiem.

To również wyjaśnia, dlaczego nigdy nie dowiedział się, że Platon r⁎⁎⁎ał jego żonę.

Zaloguj się aby komentować

#pasta

wchodzi cejrowski do murzyna

-DZIEŃ DOBRY

-DZIEŃ DOBRY K⁎⁎WA PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?

-DAJ MI TO CO MASZ W RĘCE

-NO DAJ

-PROSZĘ PAŃSTWA TO JEST MURZYN

-HEHE PATRZCIE JAKI GŁUPI xD

-DOBRA IDZIEMY DALEJ

– O! A TU MAMY ŚCIANĘ. KOJARZĄ PAŃSTWO NA PEWNO ŚCIANY POLSKICH DOMÓW? GRUBE, SOLIDNE CEGLANE.

– A TU ŚCIANA Z GUWNA. SRAJĄ DO WIADRA, PROSZĘ PAŃSTWA, WSZYSCY Z WIOSKI DO JEDNEGO I POTEM, PAN SIĘ PRZESUNIE, RĘKAMI TO NABIERAJĄ, MIESZAJĄ ZE SŁOMĄ I, UWAGA STOPIEŃ, I LEPIĄ ŚCIANY.

– I TO SIĘ PROSZĘ PAŃSTWA TRZYMA. JEST SOLIDNE, TANIE W BUDOWIE I CO NAJWAŻNIEJSZE! SPEŁNIA SWOJĄ FUNKCJĘ. A W POLSCE? NO W POLSCE JAK W LESIE.

a wojciechowska, k⁎⁎wa

-chlip chlip ta Kobieta ma tak ciężko

-j⁎⁎⁎na patriarchalna Afryka

-ehhh tak by sobie chciała chodzić na disco i dawać d⁎⁎y

-a nie może

-dajcie wzruszającą muzykę

-trzymaj się mbubu

-będę do ciebie pisać

-kocham cię ehhh

pol-scot

@Okrupnik k⁎⁎wa, rano papiez, teraz pasty, zeby to jeszcze smieszne było...

Okrupnik

@pol-scot to jebnij na czarną i elo

DexterFromLab

@Okrupnik mnie akurat bawi

Sakada

@Okrupnik zawsze śmieszy

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Idę z psem na wystawę do galerii sztuki nowoczesnej.

– Tu nie wolno z psami – mówi ochroniarz.

– To nie jest pies – odpowiadam. – To jest performance.

– A, to przepraszam.

Idziemy z psem dalej. Oglądamy rzeźbę Smefra centaura. Pół koń, pół Smerf.

– Zawsze się zastanawiałem – mówię do psa – komu kibicują centaury w czasie rodeo.

– Srać mi się chce – odpowiada pies.

– Trzeba było srać przed wejściem.

– Wtedy mi się nie chciało.

Idziemy dalej. Oglądam jakąś kobietę, która stoi po kolana w basenie z moczem i wykrzykuje alfabet od tyłu.

– Z, Y, X – krzyczy. – U, V, W.

Mój pies kręci się w kółko i węszy nosem po ziemi.

– Fajfus – mówię do niego. – Fajfus, nie sraj tutaj.

– Kiedy mnie ciśnie – odpowiada i zaczyna srać na podłogę.

Jakiś człowiek podchodzi i przygląda się temu, co wychodzi mojemu psu z d⁎⁎y.

– To jest interesująca propozycja – mówi.

Ktoś inny też podchodzi i patrzy.

– To jest świeże – mówi.

Podchodzi jakaś kobieta z kieliszkiem wina w ręku, cała na czarno.

– Odważne – mówi.

– Ja państwa bardzo przepraszam – mówię do nich.

– Jak się nazywa ta instalacja? – pyta kobieta. – Gówno – odpowiadam, zatykając palcami nos.

– Mocne.

Ktoś z galerii podchodzi i wtyka w psią srakę tabliczkę z napisem „Gówno, 2015”. Podchodzi fotograf i robi zdjęcie. Pojawia się ktoś z kamerą i mikrofonem. Prosi mojego psa o wywiad.

– Coż, zawsze kontestowałem opresyjne dla mojego gatunku rozwiązania przestrzenne w środowisku miejskim – mówi mój pies.

– A pan jest kuratorem – pyta reporter. – Co pan sądzi o pracy swojego podopiecznego.

– Sądzę, że to gówno – odpowiadam.

– Brutalnie prawdziwe – mówi kobieta z winem.

– Ostentacyjnie szczere – mówi fotograf.

– U, T, S – krzyczy kobieta w basenie z moczem

Zaloguj się aby komentować

#pasty

1.Bądź mno

2.Musisz się zważyć bo przytyłeś

3.Idziesz do łazienki znaleźć wage

4.Nigdzie jej nie ma

5.Napierdol wanne śmietany osiemnastki

5.Wyjeb fikoła i wysmaruj się w każdej fudze białą substancją

6.Wskocz matce do gotującej się pomidorówki

7.Zwarz sie

A_I

Zawsze tak robię jak mi się baterie w wadze rozładują

Zaloguj się aby komentować

#pasta

Był wrzesień, moment w którym osiągnąłem apogeum piwniczenia. Wieczorem, około godziny 19 zadzwonił do mnie kumpel z gimbazy, że organizuje spotkanie naszej starej paczki dzisiaj o 21 i żebym wpadł. Nie widziałem tych ludzi od 4 lat, więc zgodziłem się. Miały być jeszcze jakieś du⁎⁎⁎⁎ki, ale ich akurat nie znałem. Poszedłem więc do łazienki, ogoliłem się, wziąłem prysznic. Nie miałem żadnych perfum, a mężczyzna powinien ładnie pachnieć. Moją uwagę przykuł odświeżacz do powietrza o zapachu sosny stojący przy kiblu. Wziąłem go i spryskałem się nim. Wygrzebałem jakąś koszulę, uprasowałem wszystko i byłem gotowy do wyjścia. Zahaczyłem o sklep monopolowy, gdzie kupiłem wódkę. Gdy dotarłem na miejsce, przywitała mnie grupka około 10 osób. Ucieszyłem się na widok znajomych pysków. Jednak moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była niebotycznie piękna, miała długie blond włosy, niebieskie oczy, ładnie podkreślone piersi, wzrost około 175 cm. Widziałem, że się na mnie patrzy, więc spanikowałem i zacząłem się witać ze wszystkimi w bardzo nerwowy sposób. Przy nowo poznanych dziewczynach nie wiedziałem jak się zachować, więc podawałem im ręce i całowałem w policzek. Gdy doszedłem do niej, uścisnęliśmy sobie dłonie, ja się przybliżyłem by ją cmoknąć. Słyszę, jak nabiera powietrza i nagle zaczyna się krztusić. Nie wiedizałem o co chodzi, więc się jej pytam „Hehe, w porządku wszystko?”, ona powiedziała że tak, po prostu coś ją nagle zabolało przy oddechu (tak sobie myślę, że to mógł być mój zapach sosny, który jest bardzo duszący). Rozeszliśmy się do pokoju, wystawiliśmy wódkę na stół i piliśmy. Na początku było trochę drętwo, ale z biegiem czasu (a raczej wypitego alkoholu) atmosfera się rozluźniła. Postanowiłem spróbować szczęścia i podszedłem do niej, akurat siedziała sama. Usiadłem bardzo blisko niej, prawie się dotykaliśmy ciałami, siedziałem i się na nią patrzyłem z głupim uśmiechem. Nie wiem ile to trwało, ale myślę że z pół minuty. Ona się pyta „czy wszystko ok?”, a ja „Tak, hehe, spoko. Co tam?”. Okazało się, że dwa tygodnie temu zerwała z chłopakiem i jest jej źle. Trochę pogadaliśmy, poprosiła bym ją przytulił. Tak też zrobiłem. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, po czym ona powiedziała „Wiesz, lubię cię, jesteś bardzo tajemniczy, ale to mi się podoba”. Mi pała stała już w najlepsze, bardzo możliwe że to poczuła, bo kutacz oporowo przebijał się na zewnątrz. W końcu wstałem, poszedłem pogadać z kumplami. Minęło około 2h, byłem już konkretnie napierdolony, w pewnym momencie kumpel poprosił mnie, bym z nim poszedł do pokoju, by chwilę szczerze pogadać. Siedzimy w tym pokoju, coś gadamy, on zarzucił, że widział mnie przytulającego się laską i pyta się, czy chcę ją zdobyć. Odpowiedziałem, że tak, ale również opisałem moją sytuację, czyli że nigdy nie trzymałem dziewczyny za rękę, przegrywam hardo i piwnica 24/7. Wydawał się być trochę zazenowany. Jednak po chwili spytał się mnie, czy wiem jak się całuje. Powiedziałem szczerze, że nie mam bladego pojęcia. Powiedział, że mi pokaże, to nie jest trudne, a ona może się zrazić, jak będę robił to chujowo. Jako że alkohol działał na dobre, zacząłem się z nim lizać. Nie wiem dlaczego, ale pała mi stanęła. Nie wiem ile czasu to robiliśmy, ale co jakiś cza przerywał i mówił „Powtarzaj za mną”. W końcu gdy skończyliśmy się lizać, zaproponował, że nauczy mnie jak zakładać prezerwatywę. Wyjął swojego k⁎⁎⁎sa (jemu też stał) i zademonstrował mi. Potem była moja kolej, tak też zrobiłem. Powiedział wtedy, że skoro już mamy gumy na sobie, to musimy to wykorzystać. Powiedział żebym mu wsadził w d⁎⁎ę, bo to prawie jak c⁎⁎a dziewczyny tylko bardziej ciasna. Pomyślałem, że w sumie ok, przynajmniej będę wiedział mniej więcej jak to wygląda i nie będzie zaskoczenia. Zacząłem go j⁎⁎ać w ten odbyt. J⁎⁎ię go tak z 10 minut i w tym momencie stała się rzecz straszna. Otwierają się drzwi, zapala się światło i widzę jak w drzwiach stoją trzy osoby: kumpel, koleżanka i właśnie ona. Ja tkwię z ku⁎⁎⁎em w jego d⁎⁎ie, spanikowałem i krzyczę do niej „To nie tak jak myslisz, my tylko ćwiczyliśmy żebym nie odjebał kaszany jak się będę z tobą lizał i r⁎⁎⁎ał”. Popłakała się. Kumpel, który wszedł (organizator imprezy), podszedł do mnie, za⁎⁎⁎ał mi sztukę w mordę, a potem temu którego grzmociłem w odbyt. Kazał nam wypierdalać. Kumpel zabrał nam ubrania i wyrzucił przez drzwi na klatkę. My szliśmy całkiem nago przez całe mieszkanie, wszyscy się na nas patrzyli. Byłem załamany, płakałem, że dałem się w to wciągnąć. Krzyczeli przy tym „Umyj k⁎⁎wa d⁎⁎ę”, myślałem że to była aluzja do seksu analnego, jednak okazało się, że podczas mojego jebania puściły mi zwieracze i zesrałem się na łóżko, po czym w to usiadłem i rozsmarowałem sobie na półdupkach. Gdy ubraliśmy się na klatce i wyszliśmy z niej zacząłem przeklinać i wyzywać tego pedała, on mi zarzucał że to ja chciałem i go zmusilem. Nie wytrzymałem i jebnąłem mu w mordę, po czym jeszcze przekopałem pedryla. Naplułem na niego i poszedłem do domu. Od tamtej pory, gdy idę ulicami mojego miasta (robię to bardzo rzadko z racji na ta sytuację), moi rówieśnicy patrzą się i śmieją się ze mnie, wyzywając od pedałów. Nawet historia ta doszła do moich rodziców, myślałem że mnie wydziedziczą, ale zaklinalem się, że nie jestem pedałem i to nie tak jak myślą. Jestem spalony, anonki. Nie dostałem się na żadną uczelnię, a to była moja szansa na wyrwanie się z tego miasta i zaczęcia żyć na nowo. Cóż, może za rok…

skorpion

Nawet nie jestem ciekawy autora tej pasty, spłodził z kolegą strasznego gniota.

DexterFromLab

@skorpion skąd wiesz że to fikcja?

skorpion

@DexterFromLab skąd nazywanie tego "fikcją"? jesteś zamieszany? albo zamieszana?

Zaloguj się aby komentować

Nie mogłem się oprzeć, a pewnie spora część użytkowników jeszcze tego nie czytała Otaguję #hejtohistorie chociaż do konkursu rzecz jasna się nie przyłączam Ale jeśli ktoś na tym tagu stworzy nową, lepszą pastę, to z chęcią coś od siebie dołożę do wygranej xD


Pasta o serwerowni Hejto.pl, copyright by @sullaf (źródełko)


Lubieplackijohnny kończył nocną wartę w serwerowni Hejto. Za oknami zadłużonej piwnicy niewiele było widać, głównie przez to, że były zabite dechami. Ziemniaki, na których postawiono serwery, połączone były serią kabelków, a ich skwierczenie komponowało się z piskiem biegających tu i ówdzie szczurów i tuptaniem karaluszków.

Całą noc wymieniał zwęglone pyrki na nowe, świeże ziemniaki. Z rozpaczą patrzył na coraz chudszy worek. Zdawał sobie sprawę z tego, że albo Hejto będzie jako-tako działać, albo zje jakąś namiastkę kolacji. Spróbował gryza zwęglonego ziemniaka, ale od razu go wypluł.

- przynajmniej będzie na opał - pomyślał, rzucając bryłkę na skromny stosik węgla kamiennego, wydobytego po godzinach z biedaszybu.

Serwer albo żołądek. Z bólem serca (i paru innych narządów) podłączył ostatnie ziemniaki do misternego systemu i sprawdził czy w pułapki na szczury nie złapało się jakieś mięsko.

Admin Johnny przeglądał na monitorze statystyki serwisu. Z dumą stwierdził, że jego Hejto nadal wyprzedza Albiclę (przegrywając jedynie w kontach papieży na metr kwadratowy) i jeśli utrzyma obecne tempo wzrostu, to w 2094 roku powinno mieć tylu użytkowników, co pewien znany portal z dziecięcą pornografią.

Wtem rozległo się pukanie. "Komornik, wierzyciele?" zastanawiał się, nie mając najmniejszej ochoty sięgać do rygla. Pukający stracił jednak cierpliwość i jednym silnym kopnięciem wyłamał drzwi z zawiasów. Rygle i zamki okazały się wytrzymałe niczym zabezpieczenia wykopu. Przybysz wszedł niczym Rumun Ricardo - jak do siebie.

Przed Johnnymlubieplacki stała teraz dwumetrowa gąbka w kanciastych portkach.

- Siemaneczko! Aryo jestem. Byłem w serwerowni parę pięter wyżej, ale tam jakieś dziwne odgłosy, stękania, krzyki "BIERZESZ MNIE KINER!", wódką jedzie na cały korytarz, narzygane pod drzwiami, to wpadłem tutaj, bo patologii nie znoszę. Dzień doberek, ja z contentem przyszedłem!

Zaraz za gąbką podążały kolejne postacie. Jedna wpadła z teleskopem, druga z klockami lego, jeszcze inna przyniosła parę worków jabłek. Znany pomolog przyglądał się chwilę serwerowni, po czym wręczyła Johnemu kilka owoców:

- Proszę. To odmiana wyhodowana jeszcze za czasów Fryderyka Wilhelma. Średnio soczyste, mocno miąższyste, będą doskonałym dodatkiem do ziemniaczanych serwerów!

Johnny podziękował ślicznie, podłączając do misternego systemu nowe jabłka, ukradkiem włączając jednak część z nich do świątyni swego ciała.

Mały tłumek w piwnicy zaczął coraz bardziej gęstnieć. Johnny przekrzykiwał się przez zebraną wiarę:

- Ale co to, skąd tu nagle tylu ludzi, co jest...?

Ktoś odpowiedział:

- Mi i kolegom kazali wypierdalać z imprezy parę pięter wyżej, bo podobał nam się striptiz jaki urządził taki brazylijski przystojniak. Serio, nie jestem gejem, ale jemu bym dał. Gospodarz imprezy powiedział, że tak nie może być, ochrona nas wyrzuciła, no to jesteśmy!

- A ten striptizer? - spytał z nadzieją w głosie Johnny

- Został. Wyszedł i wszedł z powrotem przez taki lufcik. Nigdy go nie wywalą.

- No dobra, a pozostali?

- A my tu za tą gąbką przyszliśmy, ona mądrze gada.

- No i brzydzimy się patologią.

Johnny z niedowierzaniem oglądał skromną imprezę, która rozpoczęła się w jego piwnicy. Wygląda na to, że i on, i jego dzieło życia jeszcze będą mieli okazję trochę pożyć, kto wie - może i pogonić kota hałaśliwym, patologicznym sąsiadom z wyższych pięter?

Życie w serwerowni od tej nocy nie miało wyglądać już tak samo.


#pasta #pastaoserwerowni #heheszki

#owcacontent <- do zablokowania moich treści

Fishery

@bojowonastawionaowca Piękne!

lubieplackijohn

@bojowonastawionaowca No cholera, ukradłeś mi pomysł xD

bojowonastawionaowca

@lubieplackijohn jak nic nie przebije, to mogę Ci odstąpić wygraną xD

lubieplackijohn

@bojowonastawionaowca Dobra dobra!

damw

@bojowonastawionaowca pamiętam to cudo xD Zwłaszcza, że o mnie też wspomniano xD

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj moi starzy wezwali do domju brata, który robi "kariere" w big4. Brateł przyjechał swoim SUVem Volvo i wlazł do domu. W domu siedzieli starzy, siostra, jej Seba i ich guwniak. Siostra płacz no i brat pyta po c⁎⁎j go w tygodniu ściągają do domu. Stary Janusz zaczyna opowieść, żę młody guwniak jest prawie ślepy i trzeba operacje a NFZ nie pokryje w terminie i za oko trzeba 16,5k CBL zapłacić xD

Stary mówi Piotrkowi, że ma na jedno oko a na drugie Piter musiałby dać xD

Brat na to


nie mam


Stary jak to nie masz, przecież spłaciłeś auto w czerwcu więc musisz mieć. Siostra i jej Seba patrzyli na brata, jak na największego zbrodniarza. A on na to


Zamówiłem komputer i nie mam.


Na co stary z ryjem, że jaki komputer, przecież ma służbowy


Laptopa do gier kupiłem


Stary na to, że no ale ile taki laptok, ze trzy, cztery tysiące, na co Piter mu mówi, że prawie siedemnaście, bo custom od Alienware xD Stary rozjebał szklankę z napojem o ścianę i wydzierał się, że mój brat jest po⁎⁎⁎⁎ny i że go zawiódł bo niby dorosły na odpowiedzialnym stanowisku a komputery to grania kupuje. Stary jeszcze pytał, czy może ze złota ten komputer, że taki drogi xD

Brat tylko stwierdził, że to nie jego sprawa, że guwniak ma problemy zdrowotne i nie zamierza mu fundować wzroku, bo to i tak zła inwestycja, patrząc na jego rodziców, bo moja siostra zarabia 1,5k netto a jej Seba bez szkoły 2 netto w fabryce i za c⁎⁎j mu nie spłacą a on nie zamierza jako antynatalista fundować guwniakowi oka XD


Stary kazał mu spierdalać i powiedział, że w święta może się nie pokazywać, na co Piotrek stwierdził, że w święta i tak siedzi w biurze, bo do stycznia fuzje przygotowują xD


Jajebie mój brat to chłod niczym Clint Eastwood i dobrze tak mojej głupiej siostrze, bo puściła się z patusem biedakiem i teraz guwnogeny przeszły na jej małego Natana xD


ja sam się nie odzywałem, bo jestem nierobem na utrzymaniu starych i nie chciałem podpaść

Dzemik_Skrytozerca

@Erebus 


Najstarsza wersja tej pasty z pierwszej strony Google to z sadistic.pl (https://www.sadistic.pl/brat-ojciec-siostrzeniec-i-oko-vt427327.htm, Gebofon • 2016-10-07, 17:42).


Wiec moze taguj #heheszki #zlygust #niemoje #starejakswiat

trixx.420

Piękna pasta, ale się postarzała już ehhhh

Zaloguj się aby komentować

Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek. Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz – student, ucieszony, że nie będzie zdawał sam, zapytał:

– Stary, ty też na egzamin?

– Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.

– Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.

– A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowoprzybyły.

– Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.

Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:

– Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję.

Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:

– Daj indeks, jestem Wojtyła.

Wpisał mu p⁎⁎dę i narysował c⁎⁎ja na zdjęciu – wspomina ówczesna studentka, Krystyna Sajdok – a KUL-owska młodzież, która powtarzała sobie tę opowieść, bała się Wojtyły.


#pasta

MasterChef

"Wpisał mu p⁎⁎dę" ty chyba nie wiesz o czym piszesz.

GrindFaterAnona

@MasterChef a o czym ja piszę?

MasterChef

Komentarz usunięty przez moderatora

Zaloguj się aby komentować

No hejka, co tam się z Tobą dzieje? Skąd to zwątpienie? Dlaczego chcesz teraz się poddać, tylko dlatego, że raz czy drugi Ci nie wyszło? To nie jest żaden powód. Musisz iść i walczyć. Osiągniesz cel. Prędzej czy później go osiągniesz, ale musisz iść do przodu, przeć, walczyć o swoje. Nie ważne, że wszystko dookoła jest przeciwko Tobie. Najważniejsze jest to, że masz tutaj wole zwycięstwa. To się liczy. Każdy może osiągnąć cel, nie ważne czy taki czy taki, ale trzeba iść i walczyć. To teraz masz trzy sekundy żeby się otrąsnąć, powiedzieć sobie "dobra basta", pięścią w stół, idę to przodu i osiągam swój cel. Pozdro.

#pasta

Okrupnik

@def rozjebałem stół

moll

@Okrupnik właśnie dlatego nie słucha się rad randomów na portalach ze śmiesznymi obrazkami

Okrupnik

@moll gdzie ja teraz taką ładną płytę wiórową dostane

Zaloguj się aby komentować

Długo dojrzewałem do tego żeby w końcu zasrać. Mam 25 lat i jak do tej pory mój najbliższy kontakt z niespokrewnioną ze mną kobietą (trzymanie kuzynki za rękę czy przytulanie mame) to był wolny taniec na dyskotece w podbazie.


Ze względu na moją - delikatnie mówiąc - niezbyt zachęcającą aparycję raczej odpadało, żeby udało mi się stracić prawictwo za darmo więc od dłuższego czasu przeglądałem ogłoszenia na roksie, garsonierze itd.


Po długich namysłach zdecydowałem się na [http://www.roksa.pl/lpl/anons.php?nr=117875\]


jak szaleć to szaleć xD


W piątek dostałem wypłatę i zamierzałem na całą zabawę przeznaczyć z 1000zł, żeby nie r⁎⁎⁎ać z zegarkiem w ręku. Jedną z moich głównych obaw była higiena dziewczyn, więc nie chciałem iść w weekend jak wszystkie mirki z budowy idą prze*******ić tygodniówkę i roksy mają po 20 klientów dziennie, dlatego zdecydowałem się iść w poniedziałek jak najwcześniej rano.


Wczoraj zadzwoniłem do tych dziewczyn i umówiliśmy się na dzisiaj na 14:00 i obiecały, że będę pierwszym klientem tego dnia. Byłem taki poddenerwowany, że w nocy prawie nie spałem a od rana ręce mi latały. 3 razy brałem prysznic, obciąłem paznokcie i mniej więcej nożyczkami łoniaki. O 12:00 byłem już tak spięty, że postanowiłem wypić kilka hehe piwek dla kurażu. Obaliłem cztery i o wpół do drugiej stałem już pod domem dziewczyn na Koszykowej. Punkt 14:00 zapukałem do drzwi, dziewczyny mi otwierają już w samej bieliźnie, ja kościej hardo i ręce latają jak u parkinsonowca z nerwów. Jak mnie zobaczyły to na ich twarzach pojawiło się obrzydzenie ;__; Dukam, że wczoraj dzwoniłem i się umawiałem na zabieg dokładnie tego słowa użyłem zdenerwowany xD na czternastą. One mówią, że tak, pamiętają, tylko jest taka sprawa, że jest awaria wody w bloku i niestety ze względów higienicznych nie przyjmują teraz klientów i żebym przyszedł kiedy indziej. Potem zamknęły mi drzwi przed nosem.


**ica mnie trafiła na tej klatce schodowej bo co to za dziwki, co wybrzydzają w klientach. Wyszedłem wściekły i lekko podpity na ulicę, złapałem taksówkę i próbuję w delikatny sposób wytłumaczyć kierowcy, że chciałbym pojechać do agencji.


No ten panie taksówkarzu wie pan jak to z dziewczynami jest hehehe


Ale o co chodzi?


No wie pan hehe nie zawsze są a potrzeby człowiek ma hehe no wie pan hehe


Może pan powiedzieć gdzie mamy jechać?


Myślałem tam sobie właśnie że może pan mi powie gdzie jechać


Ja panu mam mówić gdzie pan chce jechać?! w tym momencie już mocno wiony


No bo ja bym chciał do jakiegoś takiego lokalu


Mówisz pan o burdlu?


No tak coś tego typu, tylko jeżeli by się dało to jakiś dobry


No i kierowca mówi, że zna bardzo dobry lokal, i że mnie zawiezie. Wywiózł mnie #!$%@? aż do Łomianek i naliczył 70zł. Pewnie znał 100 burdeli bliżej ale chciał sobie zarobić na mojej niedoli.


Muszę mu jednak przyznać, że dobrą mi wybrał tą agencję bo to była prawdziwa wielka willa.


Wchodzę do środka i nikogo a nie ma. Zaglądam do różnych pomieszczeń ale nikogo nie mogę znaleźć. W końcu wchodzę do kuchni a tam siedzi 6 dziwek i pije kawę i je jajecznicę. Pomyślałem tylko- super dom rozpusty o xD


Jedna dziewczyna pyta w czym mogą pomóc a ja zaczynam się jąkać cały blady i nie mogę złożyć poprawnego zdania. Dziewczyny w śmiech i mówia, że widać, że pierwszy raz w "wesołym miasteczku" xD i że godzina 200zł i czy mam pieniądze. To ja odzyskałem głos i rozum człowieka i mówię dumny, że 1000zł mam. No to dziewczyny mówią, że fajnie, pobawimy się, tylko muszę trochę poczekać bo jeszcze nie otworzyli lokalu i ktoś tam jeszcze pokoje sprząta i pościel zmienia i żebym sobie z nimi siadał bo nie będę przecież stał na mrozie na zewnątrz.


Przycupnąłem na krześle z nimi przy stole. Nie były takie ładne jak te z roksy ale 6-7-8/10 bym dał z czystym sercem (ja 3/10), i co najważniejsze w przeciwieństwie do tamtych * były bardzo sympatyczne. Zaczęły mnie zagadywać jak mam na imię, ile mam lat itd. i tak sobie rozmawiamy i się zrobiło całkiem przyjemnie. Pytają czy już kiedyś ru⁎⁎⁎⁎em a ja się zarumieniłem i mamroczę pod nosem, że hehe no kiedyś to miałem dziewczynę i coś tam było ale teraz nie mam hehe, a że nie umiem kłamać to one się roześmiały i powiedziały, że to żaden wstyd i one mi wszystko pokażą i żebym się w ogóle nie przejmował. Potem jeszcze chwilą gadaliśmy i taka Monika powiedziała, że w sumie to jestem słodki i jeżeli to mój pierwszy raz to ona za darmo mnie wyrucha a jak mi się spodoba to najwyżej będę do nich wracał. Ja uradowany, że odkryłem w sobie socjal skila na tyle dużego, że dziwki mi się za darmo oddają xD i czekam aż skończą te pokoje sprzątać.


Nagle Sandra, najstarsza z nich wszystkich, która była chyba menadżerką bo z nią dziewczyny dyskutowały o grafiku, odebrała telefon. Rozmowa była bardzo krótka, ale przez te kilkanaście sekund jej twarz zmieniła się z roześmianej w przerażoną. Sylwia pyta co się stało a ona mówi, że dzwonił dziadek i powiedział, że będzie za 20 minut. Wszystkie dziewczyny pobladły momentalnie i zrobiło się cicho. Monika zaraz zaczęła prawie krzyczeć, że ona już jest zajęta bo ja jestem jej klientem i że jak chcę, to mogę cały dzień u niej za darmo siedzieć. Sandra mówi, że Monika dobrze wie, że jak przyjeżdża dziadek to żadne zasady nie obowiązują i że jak mu się zachce to nam wejdzie do pokoju i wyrucha i ją i mnie. Ja też się wtedy wystraszyłem bo przez utratę prawictwa rozumiałem, że to ja wsadzę ca w cipkę a nie mi jakiś dziadek c a w d⁎⁎ę i jeszcze zapłacę 200zł za tą wątpliwą przyjemność. Pytam, kto to jest ten dziadek a one mi mówią, że to taki aka, że dziwki w całym mieście się go boją. Płaci grube pieniądze ale jak już r⁎⁎ha, to czasami cały burdel jest potem przez tydzień nieczynny. Był u nich 3 tygodnie temu i jedną dziewczynę tak wyał, że skończyła w szpitalu i do dzisiaj jest na chorobowym. Co najgorsze nie można mu odmówić wizyty bo ma znajomości wysoko i jak mu w kilku agencjach odmówili to następnego dnia wpadała policja, skarbówka, sanepid itd. i burdel zamknięty.


Wszystkie dziewczyny miały wilgotne oczy, ja też przerażenie mocno. Nagle słychać, że ktoś wali kijem czy czymś takim w drzwi. *** zaczęły łzy cieknąć a ja długo nie myśląc s***iłem do salonu i wlazłem do szafy żeby i mnie też ten dziadek na chorobowe nie posłał. Szafa miała takie jakby szpary poziome i widziałem przez nie co się dzieje zarówno w salonie jak i na korytarzu. Sandra otworzyła drzwi i do domu wszedł dziadek o lasce.


Dzień dobry panu


No cześć Sandra, d⁎⁎y nasmarowane hehe


Tak proszę pana, nasmarowane


No to wołaj dziewczyny do salonu i zaczynamy zabawę, masz tu kilka groszy


I rzucił na podłogę chyba plik banknotów. Dziadek wszedł ze wszystkimi dziewczynami do salonu. Za dobrze nie widziałem bo szpary były wąskie i tak jakby nachylone w dół, ale widziałem, że dziadek usiadł na kanapie a dziewczyny stanęły w szeregu przed nim. Nogi im się trzęsły i stały tak jakby czekały na rozstrzelanie w tym szeregu. Dziadek wskazał laską na Monikę i ona wtedy zaczęła płakać. Ja też płakałem po cichutku bo bardzo ją zdążyłem polubić a czułem, że stanie się jej coś złego. Dziadek kazał jej wypiąć się tyłem do niego. Reszcie dziewczyn kazał trzymać ją za ręce, nogi i głowę. Jedna chyba słabo trzymałą bo ***ną ją laską po głowie i kazał trzymać porządnie "bo będzie ostro". Od razu po tym zapakował Monice laskę w d⁎⁎ę tak, aż zawyła. Machał z całej siły a Monika płakała i krzyczała żeby przestał. Dziadek jednak wpychał laskę do połowy długości.


Ja nie mogłem już wytrzymać widoku, jak moja niedoszła miłość cierpi i z płaczem wyskoczyłem z szafy i zacząłem uciekać. Jak przebiegałem koło dziadka to on tylko krzykną "o ty c*u podglądaczu" i szybko zdzielił mnie wyjętą z d⁎⁎y Moniki laską po głowie. Wtedy przez chwilę zobaczyłem wyraźnie jego twarz. Był to weteran Powstania Warszawskiego i autorytet moralny Władysław Bartoszewski. Przerażony wybiegłem na ulicę zostawiając dziewczyny na jego pastwę. Wsiadłem do autobusu podmiejskiego, który akurat podjechał na przystanek i płacząc dojechałem do centrum a potem do domu. Tak oto zamiast stracenia prawictwa straciłem jeden ze swoich autorytetów.


#pasta

Zaloguj się aby komentować

TL;DR: W końcu straciłem dziewictwo!


Spotykam się z dziewczyną już 4 miesiące, ostatnio zaprosiła mnie na weekend.


Wiedziałem, że to będzie TEN dzień, ja jebix to będzie epickie.


Tak w skrócie: po godzinie 22:00 zaczęliśmy się zabawiać, po 10 minutach powiedziała mi, że boli ją głowa i woli iść spać.


Pomyślałem "Co K⁎⁎wa?!"


Rozczarowany poszedłem do łazienki przed snem, idąc do toalety spotkałem jej starego który wciąż oglądał telewizje, nasze oczy się spotkały, cóż mogę powiedzieć?


Jej ojciec nie miał bólu głowy...


#heheszki #pasta