Mieszkam sobie na takim osiedlu domków jednorodzinnych. Mamy tu taką jedną drogę, która w sumie kiedyś była dojazdem do pól, ale z racji że Papaj odwiedzał miasto, to tę drogę wyasfaltowano coby ludziom wygodniej do Papaja było iść.
No i stała się rzecz nieprzywidywalana. Papaj pojechał, a ludzie używali drogi, już nie tylko jako dojazdu do pól, ale jako skrót do drogi krajowej, którą dojeżdża się do innego większego miasta gdzie większość pracuje.
Z czasem pola zaczęły zanikać a na nich zaczęły się budować domy, a ruch na tej drodze wzrastał z roku na rok. Sęk w tym przy asfaltowaniu tej drogi, lata temu, nikt nie pomyślał by ją poszerzyć.
Samochody, by się wyminąć, muszę zjeżdżać na nieutwardzone, dziurawe pobocze a w lecie jest istny armagedon, ponieważ przebiega tamtędy droga rowerowa, więc dwa samochody, jadące z naprzeciwka, plus rowery, nie raz się to kończyło rękoczynami.
Na dodatek ludzie, którzy podbudowali domy, swoje płoty postawiło praktycznie do samej drogi, mimo iż ich działka kończyła się wcześniej.
W połowie roku, w budżecie miasta w końcu znalazły się pieniądze na modernizację tej drogi. I tu zaczęły się problemy, bo ludzie mieszkający przy ulicy nie chcieli jej rozbudowy, bo to oznaczało że ich działki się skurczą o parę metrów, a niektórzy potrąca swoje fancy płoty, na które wydali grube pieniądze. Nic to że ich płoty stoją na terenie, który jest własnością miasta.
Gdy po raz pierwszy przyjechała geodezja, ludzie potrafił wyjść z widłami i im grozić. Na szczęście drugi raz przyjechali z obstawą policji. Gdy pierwsze maszyny wjeżdżały na plac budowy, jeden z odważnych mieszkańców tego terenu postanowił doskoczyć do koparkowego z siekierą.
Na zebraniach ludzie straszyli burmistrza pozwami za zniszczone mienie. Za nic w świecie do tych pustych łbów nie dociera, że to nie ich teren i swoją własność postawili na nie swoim terenie.
I lepiej żeby w końcu doszło do tragedii, bo płot, kurła ważniejszy, niż cywilizowana droga.
Takie gorzkie żale bo się ściąłem o to z jednym gościem z tamtąd.
#gownowpis