Komentarze (45)

WatluszPierwszy

@splash545 Miałem jakieś 12-13 lat. Byłą zima i ogólnie kiepska pogoda. Przechodziłem przez ulicę i nagle usłyszałem pisk. Uskoczyłem. W sekundę. Sam nie wiem, jak to się stało. Za mną usłyszałem, jak mój kolega, który szedł kilka metrów w tyle krzyknął moje imię. Okazało się, że ulicą pędził samochód bez świateł, którego nie zauważyłem. Gość jak tylko się zorientował, że nic się nie stało to odjechał.

LeniwaPanda

@splash545 Z 10 lat temu miałem wypadek (albo bardziej kolizję bo nikomu nic się nie stało) w którym cięzarówka zjechała na przeciwległy pas którym jechałem. Byłem wtedy pasazerem. Wszystko trwało sekundy a widząc sunącego tira po moim pasie zdążyłem wydusić z siebie "o, k⁎⁎wa"

splash545

1. Gdy byłem młody i miałem niewiele pod czaszką, wpadłem na genialny pomysł, żeby wyciągnąć coś z górnej szafki regału wspinając się po nim. Regał był pokaźnych rozmiarów i sam ważył dobre kilkadziesiąt kilo, w dodatku był napakowany książkami i innymi niekoniecznie lekkimi rzeczami. Gdy otworzyłem już szafkę, oczywiście zawiesiłem się na niej i pociągnąłem regał prosto na siebie, straciłem przy tym równowagę i upadłem na podłogę. Pamiętam widok jak rant regału leci mi centralnie na głowę. Na szczę­ście regał z jednej strony oparł się o biurko - zahaczył o nie jakieś 2-3cm - z drugiej zaś wyhamowało go łóżko, a cały pierdolnik w nim zawarty wysypał się na mnie. Dobre kilka minut wołałem rodzicielkę, gdyż nie potrafiłem się wydostać spod tych wszystkich gratów. Nie wiem czy bym wtedy zginął, gdyby biurko stało trochę dalej, jednak jestem przekonany, że obrażenia byłyby poważne.


2. Na wzniesieniu tir postanowił wyprzedzić inny samochód. Gdy wyłonił się z góry, ojczymowi w ostatniej chwili (kilka metrów od barierek) udało się odbić i wjechać do rowu.

myoniwy

@splash545 później po robocie opiszę kilka sytuacji. A jest ich sporo. Dziwne że jeszcze żyję.

splash545

@myoniwy niektórzy mają farta

Belzebub

Nie wiem ile mam żyć ale kilka już wykorzystane - jako niemowlę zachorowałem na dziwną chorobę,która objawiła się bardzo wysoką gorączką. Lekarze rozkładali ręce i już mnie skreślili bo nic nie pomagało-stara lekarka dała jakiś ryzykowny zastrzyk i powiedziała,że jak przeżyje noc to będę żył. Udało się. Druga sytuacja - miałem 6 lat i tak mocne zapalenie ucha,że dosłownie leżałem i wyłem. Jak udało się dostać do lekarza to powiedział,że godziny dzieliły mnie od przejścia zapalenia na mózg i śmierci (wielką igłą wbitą w środek ucha ściągał mi jakiś płyn to chyba była ropa z krwią) no i potem leki plus leczenie ileś czasu. W wieku nastoletnim ukąszenie pszczoły w głowę i jazda rowerem do domu - żądło wciąż pompowało jad bo nie mogłem go wyciągnąć a rower przyspieszył obieg krwi - wstrząs anafilaktyczny i szpital. Czwarty przypadek - zabawy z petardami samoróbkami będąc gnojem …petardy były już robione wtedy z rury od siodełka i w sumie to były już bardziej pipe… no i wielki odłamek świsnął mi koło głowy i poleciał dalej w las ścinając kilka gałęzi po drodze. Pewnie jeszcze parę przypadków by się znalazło ale to takie chyba gdy było najbliżej

korfos

@Belzebub Kuuurde. Ja mam z dzieciaka takie wspomnienie że byłem w szpitalu gdzie właśnie wbijali mi igłę koło ucha i coś robili strzykawką. Do dziś mam tam ślad. Rodzina nic nie wie o tym bo się pytałem. Chociaż ja mam tak fałszywą rodzinę że im nie można ufać.

Raz oblali mi nogę wrzątkiem i kazali mi leżeć w bezruchu milcząc. Pieprzeni sadyści zamiast dzwonić po karetkę kazali mi nie płakać. Kurwa pół nogi w bąblach miałem. Jedynie ojciec, który był wyrzutkiem i jebanym alkoholikiem na drugi dzień jak się o tym dowiedział zainteresował się mną i zabrał mnie do szpitala żeby mi to ogarnęli... Nikt nie poniósł konsekwencji.

the_good_the_bad_the_ugly

Historia jakich wiele i sporo z nich skończyło się tragicznie. Za dzieciaka, w wakacje, pojechałem z kumplami popływać na tzw. żwirowni czy innej kopalni piachu. Nikt tego nie pilnował i normalnie można było tam wejść. Nadmienię, że pływałem wtedy dość kiepsko. Wpadłem na genialny plan aby przejść/przepłynąć zalewisko w poprzek. Nie było to dużo, ale jednak kawałek. W połowie, w najgłębszym miejscu złapał mnie skurcz. Poszedłem pod wodę. Pewnie bym tam zdechł, gdyby jakimś cudem nie wyciągnął mnie kolega. Przynajmniej nigdy więcej nie miałem takich pomysłów.

WatluszPierwszy

@the_good_the_bad_the_ugly Ja mam lęk przed wodą do dziś. Wszystko zaczęło się, gdy jako ośmiolatek byłem z rodzicami na wakacjach nad jeziorem. Wlazłem do wody i ubzdurałem sobie, że będę szedł aż mi nie będzie woda sięgać po szyję. No i sięgnęła. Zerwał się nagły podmuch wiatru, przyszła fala, zalała mnie i w sekundę znalazłem się pod wodą. Poczułem, że moje ciało się przesuwa w wodzie, że nogi odrywają mi się od dna, przed oczami mi coś mignęło. Czułem jak woda mi wpływa do ust i wlewa się dalej. Nie wiem nawet jak to długo trwało, ale nagle przesunąłem się znowu pod wodą i zostałem wypchnięty, tak że głowa mi wystawała. Podbiegł mój ojciec i mnie wyciągnął.

Dopiero rok temu się odblokowałem jeśli chodzi o wodę i w Adriatyku wlazłem dalej niż po pas. Mimo, to opór mam cały czas.

Loginus07

@splash545 Lato, ośrodek wczasowy, pierwszy wieczór dla wczasowiczów, tzw. integracja - dorośli pieką kiełbaski i piją alkohol (lata 90, tak wtedy było), dzieci się bawią na placu zabaw. Z pozoru sielanka. I wtedy pojawiam się ja, cały na nie pamiętam jako, ale potem na czerwono. Podczas wyścigu resoraków mój wygrał, ale zatrzymał się pod huśtawką, na której bawił się dziecko. Wczołgałem się pod huśtawkę i go wyciągnąłem. W pierwszą stronę pamiętałem, że trzeba być nisko, w drugą wstałem. Zatrzymałem huśtawkę. Metalową. Swoją głową.


Lekarka na ośrodku zemdlała. Na szczęście była pielęgniarka, która mnie opatrzyła i założyła mocno opatrunek (rodzice potem mówili, że podobno to było ważne). W szpitalu wzięli mnie od razu na sale operacyjną. Ostatnie co ja pamiętam, to, że mówiłem, że zasypiam.


Pęknięta czaszka, 24 szwy, blizna do końca życia. A i tak najbardziej było mi żal, że w całej akcji mój Ford Escort się zarysował i stracił lakier

splash545

@Loginus07 priorytety xd

Loginus07

@splash545 takich escortow już nie produkują ^^ a poza tym tamten byl najszybszy na całym turnusie xd

Earl_Grey_Blue

W sumie to 3 takie sytuacje, jako dzieciak:


  • Dostałem takiego rota wirusa, że przez noc chyba się wszystko ze mnie "wylało". Jak rano zawieźli mnie do lekarza to wszedłem poza kolejką i wręcz "przelewałem" się przez ręce.

  • Dostałem silnej pokrzywki, w sumie nie wiadomo od czego. Znowu wizyta u tego samego lekarza i szybkie skierowanie do szpitala, bo jeszcze 2 godziny i mogłem się udusić od bąbli w gardle.

  • Nauka pływania na basenie i zmuszenie mnie do przepłynięcia przez głęboką wodę. Oczywiście nie czując pod sobą gruntu zacząłem iść na dno, ale wyciągnęli mnie bosakiem Do dzisiaj praktycznie nie umiem pływać i w sumie mam duży respekt przed wodą, boję się utonięcia.

Byk

W wieku 15 lat naczytałem się hyperrealu. Opisywali tam pewien lek dostępny bez recepty, który wywołuje bardzo realistyczne halucynacje.

Dorosłe chłopy brały po 20 tabletek, stwierdziłem, że 19 mi wystarczy.

Widziałem mysz, której mój ojciec nie widział. Potem obserwowałem fale powietrza na suficie. Po około 2 godzinach nie byłem wstanie ustać na nogach, a serce waliło jak dzwon, bardzo mocno i bardzo wolno. Senność ogarniała mnie coraz większa, zastanawiałem się czy się jeszcze obudzę.

W nocy wysikałem się na trawnik, a rano patrzę, że wypaliło trawę w tym miejscu.


Uciekłem z domu zimą z zamiarem strzelenia samobója. Trzy dni szwendałem się po mieście w lutym i jarałem hasz. Gdy przyszła godzina w, stnąłem w oknie na 10 piętrze i chyba pierwszy raz od wielu godzin zdjąłem słuchawki. Dźwięki miasta jakoś mnie otrzeźwiły i nie zrobiłem kroku.

Do dziś ja myję okna w bloku to sram po gociach jak muszę się wychylić.


Stojąc na przystanku dostałem od autobusu z lusterka w głowe. Nie stałem przy krawężniku, ale przy linii. Wsiadałem z kumplami i wpakowali mnie do autobusu, śmiejąc się ze mnie. Po pierwszym szoku, z wyzywałem kierowcę i wysiadłem. Tydzień później czytam o analogicznym wypadku, tylko gość nie miał tyle szczęścia, zginął.


Zdarzył się jeszcze jedne wypadek w pracy, ale jest jeszcze za wcześnie by o nim opowiadać.

splash545

@Byk o chuj, grubo. Też to żarłem 2x (18lat), ale ja tylko widziałem postacie z Big Lebowski jak siedzą przy stoliku w moim pokoju jak zamknąłem oczy, a później unosiłem się pod sufitem.

Byk

@splash545 też tyle tabletek jadłeś?

Opornik

@Byk

wypaliło trawę w tym miejscu.

Jakim cudem? :}


ja dostałem raz w łeb lusterkiem tramwaju

Poji

@Byk TEGO hyperralu od Krisa i Sandry?

254569da-3582-4af2-9782-c8b783cf5947
Byk

@Poji a to nie jest Facebook?

Nie to był rok 2000, więc mówimy o forum hyperreal.

Byk

@Opornik nie wiem, ale jak sikałem to piekło i czułem jak ,,schodzi" z nerek.

Opornik

@Byk kolejny dowód na to że człowiek najodporniejsze bydle w przyrodzie

splash545

@Byk no coś koło tego, może odrobinę mniej (z15) bo ja zawsze podchodziłem z ostrożnością do takich rzeczy. Wiem, że nie było to jakoś mega dużo, były ze mną osoby, które brały 2 paczki, czyli 40, a czytałem, że brali też po 60. U Ciebie coś ewidentnie bardzo źle zagrało, może miałeś jakiś trudny okres w życiu, albo po prostu akurat tak to na Ciebie działa. Widziałem ludzi zeschizowanych lub w szale, po trawie, fecie lub alkoholu. Dlatego warto być ostrożnym jak się chce próbować jakieś dziwne substancje.

Byk

@splash545 nie mówimy o tym samym leku, mój jest pakowany po 5 szt, był wtedy i jest teraz.

enkamayo

Szedłem ulicą w Poznaniu kiedyś i nagle ni stąd ni z owąd (jak to się pisze?!) spadł mi dosłownie przed nogi jakiś złom. Gruby kawał blachy że śrubami jeszcze, a do niego przymocowane 2 kawałki stalowej liny po metr długości. Jakby mi to na głowę spadło to mógłby być koniec. Spojrzałem do górę, ale nic nie zwróciło mojej uwagi, a że się spieszyłem poszedłem po prostu dalej, ale myślałem o tym jeszcze sługo.

voy.Wu

Komentarz usunięty

musimury

pierwszy gruby raz to jeszcze w okolicach 1990 roku. Bylem w miescie w ulubionym sklepie modelarskim. Wyszedlem ze sklepu i zobaczylem, ze w strone przystanku jedzie "moj" tramwaj. Zaczalem biec w strone przystanku. Ale na chodniku parkowaly auta i chodzili ludzie, wiec zeby zdarzyc wymyslilem, ze wybiegne na ulice spomiedzy aut i bede biec bo pustej ulicy. Pech chcial, ze w tym samym czasie jedno z aut ruszylo i zaczelo jechac w strone przeciwna. Cala akcja trwala pol sekundy, skrecilem w lewo pomiedzy auta, a potem w prawo na ulice i znalazlem sie naprzeciw jadacego na mnie malucha. A, ze wydawali mi sie, ze trenuje karate wtedy to podskoczylem. Wyladowalem w przysiadzie butami na masce a rekoma na dachu, a moja twarz zblizyla do szyby za ktora byly przerazone dwie twarze. Szybko zeslizgnalem sie na bok malucha i pobieglem na tramwaj. Zdazylem!

Mysle, ze oni jeszcze moga tam stac w szoku.


A tak to tylko dobre 4 razy sie wywalilem na motocyklu. Jeden raz nawet niedawno wracajac zmeczony po dosc dlugiej trasie.

Co ciekawe nigdy nie mialem zadnej kosci zlamanej.

Yes_Man

@splash545 7: razy podczas jazdy motocyklem: zawsze odwracam głowę gdy zmieniam pas (eski, autostrady) gdybym tego nie robił to dokładnie tyle razy bym już nie żył

Nadmienię, że w lusterkach motocyklowych tak co do zasady gówno widać

splash545

@Yes_Man dlatego jakoś mnie zbytnio nie ciągnęło na motór, zbyt duże ryzyko przy czym może nie być wcale Twojej winy.

Yes_Man

@splash545 tak/nie

Jestem zdania (instruktorzy jazdy również) że zabija prędkość.

Ja bardzo rzadko jeżdżę szybko nawet na autostradach.

Ale wspomniane przeze mnie przypadki dotyczyły właśnie jazdy na drogach szybkiego ruchu, podczas zmiany pasa. W lusterku było pusto - po odkręceniu głowy śmignął obok mnie fast'n'furious

splash545

@Yes_Man ja mam przed oczami filmik jak facet ma motorze jechał obok stacji benzynowej i leśny dziadek wyjeżdżając z niej wymusił pierwszeństwo. Motocyklista odbił i zostawił swoją urwaną nogę na znaku. Prędkość motoru 50km/h, auta minimalna. Ja wiem, że takie sytuacje są marginalne i wcale nie zamierzam Cię przekonywać ani nic, uważam, że to bardzo spoko hobby. No ale jednak tego typu akcje mnie osobiście odrzucają, bo w podobnej sytuacji jadąc samochodem skończyłoby się na stłuczce kosztującej 500zl a nie kalectwo do końca życia.

Yes_Man

@splash545 jest tak jak piszesz, nie da się wszystkiego przewidzieć

Opornik

wieczorem wracaliśmy z Berlina zachodniego niedługo po upadku muru berlińskiego.

pieprzonym maluchem 126p.


Jechaliśmy przez las, przed auto wyskoczył dzik, wpadł na maskę, auto poleciało w bok, między drzewa, które nas wyhamowały, jak klin.

Gdybyśmy polecieli trochę w lewo albo trochę w prawo byłaby czołówka z drzewem i może 4 trupy, wiadomo jaki bezpieczny jest maluch. Matka kolanem złamała schowek w desce rozdzielczej.

Kaligula_Minus

Przechodziłam na pasach z synem w wózku. Po lewej stronie autobus miejski ustępował nam pierwszeństwa, a zza autobusu na pełnej wyjechało auto osobowe. cofnęliśmy się w ostatniej chwili

RogerThat

Wypadłem z jadącego auta. Na szczęście nic mnie nie przejechało. Ot, zdarłem sobie skórę.

Maciek

Jako czterolatek bawiłem się na podwórku. Mieliśmy tam studzienkę, która nie miała pokrywy, tylko nalozoną jakąś blachę i na to kamień żeby jej nie zwiało. Postanowiłem się od tego kamienia wybić żeby zrobić ultra długi skok, no i wpadłem do środka. Nie wiem jak, ale udało mi się chwycić brzegu studzienki i tak trzymając drżeć o pomoc.


Następnego dnia studzienka już była profesjonalnie zabezpieczona

moderacja_sie_nie_myje3

@splash545 W piątej klasie podstawówki założyłem się z kolegami, że położę się na torach jak będzie jechać pociąg i przejedzie nade mną. Gdyby coś tam od spodu bardziej wystawało to by było po mnie, zakład wygrałem ale była taka inba że ja pi⁎⁎⁎⁎lę. Pociąg zatrzymał się w końcu, wezwali policję, jakiś jełop z bloku obok który wszystko widział gonił nas a ja w swoim geniuszu uciekłem prosto do siebie na chatę i udawałem że nikogo nie ma xD Rodziców nie było jeszcze więc nie otwierałem, ale kutasiarze nie dali za wygraną i po prostu czekali pod drzwiami. Jak rodzice wrócili, to ojca policjanci musieli uspokajać bo chciał mnie zamordować, krzyczał że jak tak bardzo chcę to może mnie przez okno wyrzucić, nie muszę się kłaść na torach. Długo wesoło było, nie powiem. MIałem szlaban na wszystko, nie mogłem nawet tv oglądać, wszystkie moje oszczędności zostały zarekwirowane, na wakacje mnie nie zabrali i wzięli tylko siostrę a ja musiałem z babcią siedzieć całe dwa tygodnie.

splash545

@moderacja_sie_nie_myje3

WatluszPierwszy

@moderacja_sie_nie_myje3 O podobnej zabawie mówił mi mój kilka lat starszy kolega. To był koleś który w latach 90. z Niemiec przyjeżdżał co roku do Polski na wakacje. Opowiadał, że u nich na osiedlu jest ulica którą jeżdżą ciężarówki. Mają wysoko podwozie, więc "odważny" ochotnik kładzie się na ulicy i czeka aż przejedzie nad nim ciężarówka. Kierowca zwykle zauważa, więc hamuje i wtedy trzeba uciekać. Myślałem, że to jakieś jego sensacyjne historyjki.

moderacja_sie_nie_myje3

@WatluszPierwszy Popularność jackassa się nie wzięła znikąd, kaskaderstwo amatorskie było wszędzie popularne

WatluszPierwszy

@splash545 Taka refleksja mnie naszła. Cud, że te dzieciaki z lat 80. i 90. przetrwały. Pamiętam, jak mając siedem lat biegałem sam z kolegami po osiedlu, gdzie połowa bloków była jeszcze w budowie. Wchodziliśmy do wykopów, biegaliśmy po jakichś górach śmieci wywalanych z budowy. Budowaliśmy "domki" z krawężników (raz taki domek się zawalił i połamał nogę jakiemuś chłopakowi). Łaziliśmy sami, bez jakiegokolwiek nadzoru niemal po całym mieście. Trzeba było sobie dawać radę z bandami chłopaków z innych osiedli, którzy chcieli nam nakopać. Pamiętam, jak mnie chcieli skroić z kasy ale szczęśliwie ktoś z bandy tych chuliganów powiedział, że mnie zna z widzenia i żeby mnie zostawili.

Kilka razy uciekałem przed owczarkiem niemieckim sąsiada. Raz mnie złapał i zaczął szarpać i... dusić jakiś koleś, który twierdził, że teren na który weszliśmy z kolegą jest jego i nie mamy prawa tam być. Ucieczki przed cygańskimi dziećmi, które mieszkały niedaleko i rzucały w nas zawsze kamieniami, to była niemal codzienność.

splash545

@WatluszPierwszy No były dzikie czasy.

Maciek

@WatluszPierwszy 80/90 to jeszcze luz, jak słucham opowiadać dziadków roczniki 40/50, jak bawili się znalezioymi w ruinach karabinami, szukali niewybuchów, łazili po zawalonych gmachach i znajdowali granaty to tam się łapię za głowę. Dzieciństwo na poniemieckich ziemiach w czasach pionierskich to był ciągły urbex

WatluszPierwszy

@splash545 Dlatego z jednej strony ten okres budzi u mnie sporą nostalgię a z drugiej pamiętam cały ten syf, jaki nas wtedy otaczał. Nie ma aż tak za czym tęsknić. Niestety "kiedyś to było", to najgłupsze hasło jakie znam.

splash545

@WatluszPierwszy zdecydowanie nie ma, teraz jest dużo lepiej. Kiedyś to było, to błąd poznawczy, polegajacy na tęsknocie za latami młodości kiedy człowiek był młody pełny energii i nic go nie bolało, a że jest to sklejone wspomnieniami z niezbyt ciekawymi czasami, to tak ludzie gadajo.

Zaloguj się aby komentować