Ech, chciałbym mieć dziecko, ale uważam, że nie może ono dyktować we wszystkim rodzicowi, co ma robić. Wiadomo, że kilkumiesięczne ma swój pokręcony rytm dobowy, ale jak słyszę od znajomych, że ich 5-latek wyciąga ich z łóżka o 5 rano bo mu się nudzi, a wieczorem muszą go błagać, żeby łaskawie zechciał się położyć przed północą... Dla mnie to jest zachwianie porządku, jak byłem mały rodzice mówili, żebym się kładł i szedłem, i nie było zmiłuj. Mnóstwo innych rzeczy we współczesnym rodzicielstwie mnie zniechęca, to krążenie nad dzieckiem, organizowanie mu czasu po szkole, wyręczanie we wszystkim... Teraz pewnie opieka społeczna zabrałaby dziecko, jakby rodzic je nie wysyłał na 10 zajęć dodatkowych, bo je zaniedbuje xD Moim zdaniem dziecko potrzebuje czasu, żeby się ponudzić, samemu poszukać sobie zajęcia, coś sobie wymyślić. I nie musi być we wszystkim najlepsze w szkole, nie musi chodzić na korepetycje, szkoła i nauka w domu powinny mu wystarczyć, chyba że naprawdę z czymś sobie nie radzi. No ale nie wierzę, że dzieci są teraz takie głupie, że z połowy przedmiotów muszą chodzić na korepetycje. A jeśli są, to i żadne korepetycje im nie pomogą. Takie mam staroświeckie poglądy.