Parę tygodni temu, gdy pisałem o swoich preferencjach wyborczych i wytypowałem Hołownię, to kolega @lukmar skomentował, że ma bardzo podobnie, tylko z Zandbergiem jest mu po drodze.
No to się zainteresowałem i wychodzi, że... mi w sumie też. Nie jestem lewicowcem, ale energia nuklearna, niezależność przemysłowa w sprawie amunicji i leków i ukrócenie koryciarstwa w państwowych spółkach to coś, co bardzo miło brzmi dla mojego ucha. W tych sprawach jest nam faktycznie potrzebne szerokie porozumienie i inwestycje państwa, w czym zgadzam się z Zandbergiem i chcę, żeby te postulaty wyraźnie brzmiały w debacie politycznej. Udzielenie mu poparcia w wyborach będzie dobitnym sygnałem dla polityków, że obywatele się tego domagają, maja karty wyborcze i nie zawahają się ich użyć.
Dodatkowo Hołownia się wygłupił z tym smartfonem w Watykanie. Nie będę z tego robił zagadnienia, bo nic wielkiego się nie stało, ale nie da się ukryć, że zarówno jego wyciąganie, jak i późniejsze reakcje na krytykę były głupie. A ja właśnie przez głupotę skreśliłem Trzaskowskiego i Nawrockiego. Hołowni jeszcze nie skreślam, ale ma u mnie za to krechę.
No i mam dylemat, bo w tej chwili sam nie wiem, którego z nich poprzeć. Tak naprawdę, to obu bym widział jako przyszłych liderów politycznych w Polsce. Może by zakończyli tę wojnę plemienną między Kaczyńskim i Tuskiem, która jak raczysko toczy nasze społeczeństwo i debatę publiczną.
#polityka #polska #wybory #holownia #zandberg
