Na początku wakacji wrzucałem wpis o tym że z kąpielisku w mojej miejscowości chłopak skoczył na główkę i skończył z tetraplegią. Teraz zbierają na niego po wszystkich grupach gminnych.
Potwornie mi siedzą na bani takie sytuacje. Wina chłopaka jest bezsprzeczna - skoczył na główkę w miejscu gdzie jest całkowity zakaz kąpieli. Ale nie umiem sobie wyobrazić przerażenia jakie rodzi się w człowieku, kiedy w jednej chwili skaczesz do wody a potem budzisz się ze śpiączki po dwóch tygodniach i czujesz tylko głowę. Do tego masz 17 lat, życie się jeszcze nie zaczęło, a teraz przed tobą perspektywa kilkudziesięciu lat totalnego braku samodzielności, przy zachowanej pełnej świadomości tego co na około. Nigdy już nie pójdziesz nigdzie z kumplami, nie będziesz randkować, nie zrobisz prawka i pierwszy raz nie przejedziesz się sam w jakieś miejsce, nie wybierzesz się na spontaniczny wypad nad morze, nie pokroisz głupiego tortu na swojej osiemnastce. Do tego ta obawa że znajomi zaraz o tobie zapomną, bo ich zycie toczy się dalej, a ty nie masz jak w nim uczestniczyć. Nie umiem sobie wyobrazić uczucia jakie ma taka osoba kiedy wraca do domu i zostaje pierwszy raz sama w miejscu które zna, a teraz nie jest w stanie choćby kliknąć "pomiń reklamę" jak ktoś ci coś włączy na youtube i dociera do niej ta sytuacja i jej permanentność.
Tak samo nie umiem sobie wyobrazić rozpaczy rodziców którzy przez kilkanaście lat wychowywali dziecko żeby było samodzielne, zaradne, że poradziło sobie w życiu, już było na wylocie, już może nawet mieli plany na to co robić jak ono się wyprowadzi, a tu czeka ich perspektywa bycia dożywotnimi opiekunami.
Ani ten strach, ani ta bezradność nie mieszczą mi się w głowie.
#przemyslenia
