Ale mi się historia przytrafiła z elektrykiem.
Prosta sprawa - chciałem wymienić stare panele 60x60 podtynkowe że świetlówkami na nowe z led. Zamówiłem odpowiednie panele i umówiłem się z fachowcem. 3 panele, wyjąć, włożyć, podłączyć. Praca trochę rwana, bo w między czasie pacjenci, ale zostawiłem 1,5 okienka, powinien się wyrobić.
Panele doszły, nadszedł dzień wymiany. Dochodzi umówiona godzina i, wiecie co, facet zjawił się o czasie. Młody łepek. Mam czasem do czynienia z ludźmi z jego pokolenia i zazwyczaj nie kończy to się dobrze. Koleś bierze się do roboty, zdemontował stare panele, przykłada nowe. Zonk. Kupiłem same panele, bez ramy, bez klipsów, a sam otwór jest za duży, więc nie ma ich nawet jak położyć na g-k.
Myślę, przerąbane, facet zaraz powie, że "siem nie da" i tyle go widzieli. Trzeba coś wykombinować. No to szukamy ram w internecie. Gdzieś są, ale nie wiadomo gdzie. Po okolicznych marketach nie widzę. No to koleś mówi: spokojnie, jadę się rozejrzeć. Już jestem w szoku. Jedzie szukać części, chce dokończyć robotę. Chce mi ułatwić życie. Ale jak to? Własna inicjatywa? Gdzie Ty się uchowałeś?
Wraca za 20 minut. Ramek nie ma i w ogóle takie jak potrzebujemy to rzadkość. Ale widzę targa ze sobą plastikowe listwy, takie kątowniki i piłkę. Mówi: sam zrobię i będzie git. Pomierzył, podocinał, przykręcił. No k⁎⁎wa, jak z fabryki! Panie kochany, to jeszcze tak można?! To w ogóle jeszcze legalne być zaradnym i chcieć?!
Kopara mi opadła, a on na to: te nierówności wypełnię akrylem, a te smugi pomaluję. Że co?!?!? Kocham Pana!
Na sam koniec jeszcze mi, k⁎⁎wa, pozamiatał.
Kurtyna.
Może macie inne doświadczenia z fachowcami, ale ja takiego jednorożca to nie spotkałem bardzo dawno.
Teraz szukam go gdzie się da w internetach i będę oceniał - czekam tylko na fakturę najpierw xd.
#zalesie....not #gownowpis #fachowiec
