Skoro mam chwilke wolna to podrzuce cos, co ostatnio poruszalem miesiac temu: znikajacy mescy uzytkownicy #pikabu (Domyslnie: zmobilizowani, ale czy zmogilizowani?)
https://www.hejto.pl/wpis/w-tym-wpisie-rozpoczalem-temat-poszukiwania-quot-zaginionych-quot-uzytkownikow-p
A zatem kontynuacja:
Fantik - ponad 13 lat na portalu, pierwszy post 12 lat temu, ostatni 7 miesiecy temu
(nie przyblize calej historii bo przestal (wyczerpal limit) mi dzialac deepl - wiec idzie przez google).
Debiutowal nastepujacym wpisem (nic wiecej nie wiem, zebral 4 komentarze):
"Łubianka domyka tajemnice
Całkowicie przypadkowo natknąłem się w Internecie na wzmiankę o pewnej stronie „Lubyanskaya Pravda”.
Pojawił się latem, potem został zamknięty. Miały tam zostać umieszczone tajne materiały. Witryna działała około 2 tygodni i została zamknięta.
Jestem dość aktywnym internautą i prawie nic nie słyszałem i nic nie znalazłem na temat tego serwisu (trzeba przyznać, że afera nie jest mała). Tylko kilka wzmianek. Na peekabu to pytanie również nie wydawało się być podnoszone. Czy ktoś słyszał o tym zasobie?"
Ogolnie jego posty zbieraly ponizej 100 "piorunow", jeden sie trafil na ponad 600, az 7 miesiecy temu...
zatem do sedna:
- post:
"Ignorowanie wezwania do komisji poborowej
Tydzień temu otrzymałem wezwanie do wojskowego biura meldunkowego i poborowego. Wszystko jest oficjalne z dostawą. Kategoria 2 nigdy nie służyła. Chora matka. Postanowiłam zignorować i zebrać wszystkie zaświadczenia o chorobie matki, a potem zdecydować się na wojskowy urząd meldunkowy i poborowy. Dzisiaj zostałem zatrzymany w metrze przez rozpoznawanie twarzy. Wszystko jest grzeczne, żadnych pytań do policjantów. Przeklinając samych siebie, że są zaangażowani w ten nonsens. Dostarczono na oddział... czekam.
Być może będzie to pytanie dla osób, które zastanawiają się, co się stanie, jeśli wezwania zostaną zignorowane."
i widac ze to temat goracy - ponad 12000 "piorunow"
i drugi, dluzszy post:
"Zignorowanie wezwania do służby wojskowej cz. 2
Dziękuję wszystkim za subskrybowanie mnie. Jest to kontynuacja wczorajszej opowieści o moim przetrzymywaniu w podziemiu jako unikającego poboru. Teraz bardziej szczegółowo. Mogę się pogubić w jakich specjalnych terminach, zwłaszcza jeśli chodzi o policję, opiszę to po prostu po swojemu.
Najpierw o sobie. Mam 35 lat. Nigdy nie służyłem. IDENTYFIKATOR WOJSKOWY 998. Dostałem legitymację wojskową, gdy miałem 27 lat, studiowałem do 27 roku życia. Liceum, potem szkoła średnia. Żadnego szkolenia wojskowego. Powody zdrowotne, brak ograniczeń.
I tak oto prawie dwa tygodnie temu otrzymałem wezwanie do wojskowego biura poborowego. Przywieźli je do domu i podpisałem je. Następnego dnia musiałem udać się do biura poboru, czego nie uczyniłem. Postanowiłem najpierw zebrać wszystkie potrzebne zaświadczenia, ponieważ moja matka ma problemy zdrowotne, a ja jestem jedynym krewnym w Moskwie. Zebrałem wszystkie zaświadczenia. A na wezwanie lekko się skrzywiłem...
08.10.2022
Około godziny 18 schodziłem do metra (stacja metra Akademicka). Już na peronie podbiegł do mnie pracownik (dokładnie podbiegł) i poprosił o moje dokumenty. W moim tablecie zobaczyłem dwa zdjęcia, na których wchodzę do metra, oraz dość stare zdjęcie, najwyraźniej ze starego paszportu. W poprzednim poście ludzie argumentowali, że nie mogli mnie tak zatrzymać. System tak nie działa itp. Otóż! Mogli, i to bardzo łatwo. Jeśli jeszcze nie było tu takich postów, to w ciągu najbliższej doby będą dwa.
Po zatrzymaniu pojechaliśmy do wydziału (liniowego?) na dworcu. Potem zawieziono mnie do OMVD w dzielnicy Obruchevsky. Był tam jakiś biedak, zabrali go po około 10 minutach, a ja zostałem sam. Byłem trochę w szoku i większość czasu spędziłem czytając jakieś artykuły prawne, dzwoniąc do znajomych i siedząc na picaboo (co innego było do roboty?). Po około godzinie podeszli do mnie funkcjonariusze, mówiąc, że są z COP-u. Nie ścigali mnie, ale ponieważ w pobliżu nie ma żadnych ludzi (wszyscy łapią uchylających się od służby), poprosili, żebym towarzyszył im do biura poboru. Kiedy zapytałem dlaczego, powiedzieli po prostu: "Taka jest kolejność, wszystkie swoje skargi możesz zostawić później". Samochodów też nie było, więc zamówili taksówkę i zawieźli mnie do wojskowego biura poboru w dzielnicy Izmajłowskiej na ulicy Parkowej 5.
Tam spotkał się ze mną komisarz wojskowy (W.N. Kolesnikow) i jego zastępca, nikogo poza nami nie było w wojskowym biurze rejestracji i poboru. Wojskowy urząd rejestracyjny i poborowy otworzył moją legitymację wojskową, zobaczył "nie służyłem" i zaczął głośno przeklinać, że takich jak ja zabiera się do urzędu karno-śledczego, a tych, których naprawdę potrzebuje, nie przyprowadza się do niego. Powiedział, że mam jechać 09.10 do Stromynki na punkt mobilizacyjny i on mnie zdejmie z listy poszukiwanych. Wypisali mi drugie wezwanie i kazali iść do domu."
09.10.2022
O godzinie 10:00 zgłosiłem się do Stromynki. Było tam jeszcze sześciu innych poborowych. Wtedy pojawił się Kolesnikow, zobaczył mnie, kazał mi iść z nim i kazał mnie wykreślić z rejestru jako uchylającego się od służby. Wszystko to trwało około 15-20 minut i zostałem zwolniony. Chciałbym móc zakończyć tę historię, ale nie))
Około godziny 13 wszedłem do metra na Woykowskiej. Wsiadłem do pociągu i pojechałem... na stacji Aeroport pojawiło się 3 policjantów, którzy poprosili mnie, żebym wysiadł i poszedł z nimi. Zrozumiałem, że quest trwa)) znowu zdjęcie przy wejściu do metra i przekazanie najbliższemu funkcjonariuszowi. Zostałem odprowadzony do działu liniowego na stacji "Sokół
Nie byłem tam jedyny, nieco wcześniej zatrzymano innego unikera (Rusłana). Facet służył, ale miał odroczenie z uczelni. Otrzymał wezwanie, ale odmówił jego przyjęcia i nigdzie się nie podpisał.
Po około 30 minutach przyjechali po nas funkcjonariusze milicji "Sokoła", zakuli nas w kajdanki i zabrali z jakiegoś powodu na komisariat. Tam zdjęto nam kajdanki.
Na komisariacie byliśmy około 1,5 godziny. Tym razem poprosiłem o protokół zatrzymania, ale powiedzieli mi, że nie byliście zatrzymani. Kiedy zapytałem, czy mogę opuścić wydział, powiedziano mi, że nie. Proszę poczekać, zawieziemy pana do biura poboru. Zadzwoniłem na infolinię MSW i zostałem skierowany do wyższej instancji w Sokole. Powiedziano mi, że trwa "akcja poborowa" czy coś takiego, że nie został pan zatrzymany, ale że musimy pana zawieźć do biura poborowego. Nie podamy panu protokołu. I tak w kółko. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to, chciałem jak najszybciej dostać się do biura poboru i stamtąd taksówką wrócić do domu).
Potem Rusłan i ja zostaliśmy poinformowani, że nie zabiorą nas do biura poboru, tylko prosto do punktu mobilizacyjnego w naszym okręgu. Rusłana zabrano do punktu mobilizacyjnego w Twerskim wojskowym urzędzie rejestracyjnym i poborowym, a mnie z powrotem do Stromynki. Kiedy zobaczyli mnie pracownicy punktu mobilizacyjnego, trochę się przestraszyli i zapytali, co ja tu, k⁎⁎wa, znowu robię... a potem zaczęli kombinować, jak szybciej zdjąć mnie z tej listy poszukiwanych. Był tam prefekt, zadzwonił na policję i powiedziano mu, że zdejmą mnie jak tylko baza danych zostanie zaktualizowana. Znowu nie dano mi żadnych zaświadczeń, ale nie było po co, bo policja od razu dała mi do zrozumienia, że chociaż system uznaje mnie za poszukiwanego uchylającego się od służby, to zabiorą mnie do biura poboru. Nie interesują ich "zaświadczenia" i moja wojskowa legitymacja.
Właściwie to czego się dowiedziałem w ciągu tych dwóch dni z komisariatu policyjnego i wojskowego ("co kupuję za co sprzedaję"):
1. Biuro poborowe nie ma nic wspólnego ze śledzeniem takich uchylających się od służby jak ja. A dokładniej tych, którzy nie służyli.
2. Część wezwań została wysłana nie przez biuro poborowe. Wysyłanie było z miasta według szablonu "w rezerwie - to znaczy, że podlegasz mobilizacji".
3. Policja nie jest zainteresowana niczym. Jeśli jesteś w systemie poszukiwania uchylających się od służby, to działają według schematu: "Zatrzymać - zawieźć do wojskowego biura rejestracji i poboru lub punktu mobilizacyjnego. Wszyscy są bardzo uprzejmi, nie jestem oficjalnie zatrzymany, mimo że jestem w kajdankach. To jest dla mnie najbardziej upierdliwe.
4. Mój komisarz wojskowy, tymi którzy nie służyli w ogóle się nie interesuje. On ich wszystkich odwraca.
5. Jak już wejdziesz w system rozpoznawania twarzy, to za każdym razem zwalniają cię i wysyłają do wojskowego biura poborowego. Żadna kartka papieru nie pomaga.
6. Policjanci powiedzieli, że ten system nie działa w transporcie lądowym.
Ważne! Wszystko, co opisałem powyżej, działało dokładnie tak, jak to opisałem. Widać, że to nie jest działanie systemowe, tylko wszystkie pojedyncze przypadki. Wszystkie wnioski oparte są na słowach pracowników, z którymi rozmawiałem. Ile z tego co mówią jest prawdą, oceńcie sami. Ja tylko ich cytuję.
Wydziały milicji miały różny stosunek do mnie jako dezertera. Na wydziale "Sokoła" zakuwali nas w kajdanki, co mnie najbardziej bolało, ale funkcjonariusze na komisariacie obruczańskim nie uważali tego za konieczne. Ale jedni i drudzy byli uprzejmi.
Zmęczyłem się i opisałem wszystko najlepiej jak potrafiłem. Mam nadzieję na wyrozumiałość, nie mam energii na korektę błędów itp. "
Post zgromadzil okolo 13400 "piorunow" I zalaczam tez jego zdjecia, ktore umiescil na pika bu.
#wojna #rosja #ukraina