Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

🎁 4. edycja #rozdajo na #ksiazki pod patronatem #kzp! 📘

Weź udział

Dzisiaj będzie bez szału. Krótka notka z jednej awarii. #konstruktorelektrykamator


Dzwonią z tartaku że w czasie pracy piły zadziałał bezpiecznik nadprądowy, po włączeniu go silnik nie chce się uruchomić tak jakby dostawał tylko dwie fazy.


Skoro zadziałał ES, to sprawdźcie czy BMy są całe, bo może jednego wywaliło (choć nie powinno bo starałem się zachować selektywność).


BMy całe.


No cóż, rad, nie rad, trzeba jechać.


W takich sytuacjach naturalnym i oczywistym pomiarem jest sprawdzić czy faktycznie do maszyny dochodzą tylko dwie fazy. No i tak jest, w gnieździe normalne 3 fazy, a w maszynie już tylko dwie. Więc mamy problem w przewodzie zasilającym, przerwa w jednej żyle.


Lubię takie sytuacje, bo żeby zlokalizować taką przerwę trzeba mieć trochę wiedzy i sprytu. A tego brakuje wielu "fachofcom"


Standardowa moja metoda to pomiar pojemności między żyłami. Sprawne żyły miały ca. 5nF a uszkodzona koło 2,5nF. Hmmm, w połowie? Dziwne by to było. Pomiar od drugiej strony daje te same wyniki. Takie wątpliwości są czasami przydatne bo zapala się wtedy lampka że coś może być nie tak z pomiarem. Przykładowo jeśli między mierzonymi żyłami będzie nawet stosunkowo duża rezystancja pokroju kilkudziesięciu kΩ to miernik pokaże zawyżone wyniki. Bo czas ładowania kondensatora z równoległym rezystorem będzie dłuższy niż samego kondensatora. A to da fałszywy wynik wyższej pojemności.

Ale tutaj wyniki z obu stron i z każdą sprawną żyłą są takie same.

Mimo to nie ufałem swoim pomiarom i wyciągnąłem oscyloskop żeby zrobić badanie TDR. Impedancja zwykłego przewodu oscyluje w okolicach 100Ω, więc nawet kilka kΩ równoległej rezystancji nie wpłynie znacząco na pomiar.

No i TDR też pokazuje uszkodzenie gdzieś w połowie długości. Poprosiłem pracownika (tartaku, nie mojego, za biedny jestem na pracownika) żeby poprzeginał przewód na wskazanym odcinku. W pewnym momencie wykres na oscyloskopie zmienił się tak jakby żyła była cała. BINGO, TO TU!

Jedno cięcie nożem i usterka zlokalizowana co do centymetrów. Czas całej akcji? Jakieś 20 minut wraz ze zrobieniem mufy kablowej żeby maszyna mogła znów pracować.


Jest jeszcze kilka sposobów na lokalizacje takich usterek, można podpiąć uszkodzoną żyłę do fazy, pozostałe uziemić i szukać miernikiem na funkcji NCV gdzie kończy się faza, ale to wymaga rozbierania wtyczki i innych dodatkowych procesów. Są też lokalizatory takich uszkodzeń. Sam użyłem takiego do znalezienia uszkodzenia w pętli indukcyjnej od kosiarki.

Opis o tutaj

Składa się z nadajnika który generuje kilka lub kilkanaście kHz i odbiornika który w miejscu przerwy przestaje odbierać sygnał.

Można by też próbować z metodą dopalania żył, podpina się np spawarkę z HF i patrzy gdzie zaczyna się palić przewód.

c8291841-df93-4509-a39b-2d10ddef9f65

Zaloguj się aby komentować

#konstruktorelektrykamator

#elektryka


Uwaga! Nastąpiła usterka, liczba ciekawych historii zwiększa się.


W znanej już z wpisów piekarni pojawiła się jakiś czas temu nowa maszyna do mieszania ciasta na wypieki.

Wszyscy zadowoleni, bo robota idzie dużo szybciej i wygodniej, więcej ciasta, lepiej urobione. No prawie same plusy, a zwłaszcza na koncie producenta, bo to 150 tysięcy plus.

Wszystko fajnie, robota idzie jak zła.

Do czasu, bo na nocnej zmianie (w piekarni tylko taka jest) maszyna potrafiła się wyłączyć, przez zadziałanie jednego z bezpieczników.

Ale po załączeniu dalej pracowała. Serwis nie miał pomysłu co się może dziać, bo wszystko działa.

Po kolejnej sytuacji z zadziałaniem zabezpieczenia to ja zostałem wezwany.

Po podjechaniu na miejsce, i szybkiej wizji lokalnej chciałem załączyć zabezpieczenie, ale nie dawało się, więc usterka wciąż była. Przeprowadzilem trochę pomiarów, różnymi miernikami, różnymi sposobami, nie było widać wyników wskazujących na usterkę. Przy próbie załączenia bezpiecznika wszystko zaczęło działać. Czyli mamy doczynienia z najgorszym typem usterki, tzw duszkiem. Raz jest, raz nie ma, nie wiadomo gdzie szukać problemu. Najlepiej to pracować, obserwować. Ale serwis i tak został wezwany, bo jednak coś jest nie tak skoro losowo wyzwala zabezpieczenie 4A. Wizyta nic nie dała, nic nie stwierdzili, maszyna działa. Do czasu aż ruszy produkcja. Bo wtedy potrafi wywalić i maszyna staje. No to znów wezwano mnie, takie zawody z serwisem, kto znajdzie usterkę, ale to oni mają przewagę, bo mają więcej doświadczenia z tymi maszynami.

Znów mierzyłem wszystko co mogłem, nawet mierzyłem Riso obwodów, zasilacza, i czegokolwiek co było podejrzane. No i nie było przesłanek że gdzieś jest problem. Nawet napięcie probiercze 1kV było za małe, widocznie przerwa L-PE była za duża do przeskoczenia dla tak małego napięcia. A znów podać 2,5kV to strach w takiej maszynie, w końcu sporo wrażliwej elektroniki jest w środku.

Nie mając punktu zaczepienia, stwierdziłem to co serwis, pracować, obserwować. Jak się coś wydarzy to nie ruszać maszyny, i dzwonić po mnie. Wtedy znajdziemy usterkę. Bo tak to jest zabawa w ciuciubabkę.

Pozbierałem swoje graty, szykuje się do wyjścia, właściciel to samo, tylko mówi że jeszcze wyłączy maszynę.

Przestawił panel sterujący, i w tym momencie krzyknął: Ooo k⁎⁎wa, prąd mnie kopnął.

I jednocześnie wywaliło zabezpieczenie w maszynie i RCD na zasilaniu.

Dobra, nie ruszaj nic, teraz będzie łatwiej szukać.

No i nie trzeba było dzwonić, byłem na miejscu.

Pierwszy pomiar po tej akcji to test zwarcia na zabezpieczeniu, no jest zwarcie do PE. Dlatego zadziałało RCD a prąd był na tyle duży że zadziałało też zabezpieczenie nadprądowe.

Skoro stało się to po poruszeniu panelem to od niego zacząłem poszukiwania, ale żadnego zwarcia do obudowy nie znalazłem. Za to trochę innych baboli, czyli brak podpiętego PE w elemencie który jest izolowany plastikową przekładką. Dlatego kopnęło właściciela prądem.

Skoro jest zwarcie lini 230V do PE to trzeba znaleźć tą linię. Niestety dostępnych schemat jest jednym z najgorzej narysowanych jakie widziałem. Numeracja przewodów się nie zgadza, części przewodów w ogóle nie ma na schemacie. Normalnie dramat.

Dlatego trzeba szukać problemu niczym Tezeusz w labiryncie, czyli po kabelku do celu.

Metodą małych kroczków, punkt po punkcie odpinałem zaciski linii ze zwarciem i patrzyłem czy jest dalej. Kilka styczników, przekaźników, gdzieś na listwie zaciskowej zasilanie do wentylatorów, których nie ma na schemacie i zacisków tej listwy też nie ma na schemacie.

No i kręcąc się po tym labiryncie, w końcu natrafiłem na winowajcę. Wiązka przewodów tak ułożona że w czasie poruszania panelem sterującym sukcesywnie przecierało izolacje jednej żyły. Konkretnie tej z zasilaniem 230V. A wystarczyłoby żeby wiązka była upięta 5mm nizej, albo żeby miała założoną tzw sprężynkę. To nieeee, po co.

Tylko tu pojawia się pytanie zagadka. Dlaczego wywaliło RCD i nadprądówke, skoro żyła została zwarta z metalowym elementem który jest izolowany przez plastikową podkładkę?

Odpowiedz może być prostsza niż się wydaje. Test przejścia był robiony próbnikiem gdzie napięcie probiercze jest 3V. Nie jest to idealne narzędzie do testów połączeń wyrównawczych powinno się wziąć miernik który wymusi przepływ prądu 200mA i dopiero oceniać, ale skoro 3V nie przechodzi to i tak jest coś nie tak. Nie wiadomo jak wygląda ten ruchomy przegub wewnątrz, może metalowe elementy niemal się stykają, tak że jak dostały pełną fazę na obudowę to doszło do przebicia i metalicznego kontaktu.

Usterka znaleziona, poprawki wykonane. Odpowiednie ułożenie żył, żeby się nie ocierały o ruchomy element. Żyły PE podpięte, panel uziemiony. Maszyna wróciła do żywych, i co ważne, zawitała w gronie maszyn bezpiecznych, a przynajmniej zabezpieczonych przed porażeniem. Pamiętajcie, wszystko inne może nie działać, ale ochrona musi być. Może zwarciami nakurwiać jak na Heathrow ostatnio, ale ma być bezpiecznie dla ludzi. Dlatego jak jest żyła PEN to najpierw ma być ochrona a potem przewodzenie prądu toru neutralnego. Najwyżej się spali trochę sprzętu jak nie będzie N, ale jak nie będzie PE to może kogoś ubić.

https://youtu.be/F\_7dmQAMn3A


Co się stanie jak wyjmiesz za późno?

Albo zostaniesz beneficjentem 800+ albo będziesz miał pół kilo węgla aktywnego na przeziębienie. Chlebek murzynek, ukrył się gdzieś w czeluściach pieca chlebowego i przeszedł proces odwrotny do Jacksona, z białego ciasta stał się czarny. Kilka godzin w temperaturze ok 200°C doprowadziło do pirolizy. Zakalcem to na pewno nie jest.

b72a8523-10d2-4f41-8c98-d9a60004296b

Zaloguj się aby komentować

Hejtter 0.0.11


Mały update z poprawionymi gorącymi.


Zmiany w nowej wersji:


  • poprawione gorące,

  • oznaczanie wszystkich powiadomień jako przeczytanie,

  • bardziej widoczne komentarze OPa,

  • animacja piorunowania,

  • rangi w komentarzach,

  • ustawienie domyślnych postów w ustawieniach (gorące czy top itp)


Link do Google Play: https://play.google.com/store/apps/details?id=software.mdev.hejtter


Link Github: https://github.com/mateusz-bak/hejtter/releases/tag/0.0.11


Hejtter jest to nieoficjalna open source aplikacja na Androida tworzona przez użytkowników portalu.


Dzięki wszystkim za pomoc!


No i przebiliśmy 2000 użytkowników apki


#taginapraw #hejtter #aplikacja #android

bfbebdfb-cc2f-4bf5-9704-0e978dbb3302
b469fc39-58a6-4617-9b7c-f6ae606e1eea
Guma888

@SluchamPsaJakGra ooo i w końcu l, żeby zapiorunowac komentarz mogę odrazu z topu, a nie że mnie przeniosi do wpisu. Dziekówa!!

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry, od czasu do czasu będę wrzucał ciekawostki o wozach pancernych ale nie tylko o czołgach. Zarówno dla wyjadaczy tematów którym ominęły takie wiadomości, jak i ciekawostki znane.


Na pierwszy rzut proponuje zapoznanie się z tematem dość mało znanym i mało zaznajomionym wśród entuzjastów broni pancernej czyli łączeniem gąsienic w czołgach.


Łączenia możemy podzielić głównie na dwa (istnieją inne typy ale są to egzotyczne lub nieużywane powszechnie w krajach nato i byłego zsrr)


Na obrazku pod jedynką widzimy łączenie jednosworzeniowe (łącznikowe np. T-34), a na drugim dwusworzeniowe (zawiasowe np. amerykański M4).


Pierwszy typ był używany głównie przez większość krajów przed i w trakcie IIWW a drugi przez kraje zachodnie podczas podczas zimnej wojny. Zdarzały się wyjątki jak pojazdy gąsienicowe Brytyjczyków czy też użycie gąsienic zawiasowych w czołach T-64.


Nasz popularny składak pół polskiej myśli technologicznej - 7TP używał gąsienic łącznikowych.


Jeżeli chodzi o rozwiązania we współczesnych pojazdach pancernych (np. gumowe Leoparda 2) to inna bajka ale wciąż wywodząca się z tych dwóch typów.


Źródło ciekawostki gdzie znajdziecie więcej informacji to blog milmoto.wordpress.com (POLECAM WSZYSTKIE WPISY PEŁNE QUALITY CONTENTU)


Source: https://milimoto.wordpress.com/2022/10/08/gasienice-czolgowe/


#czolgi #wojsko #militaria #ciekawostki #technologia


Jeżeli chcecie co jakiś czas otrzymywać inne i różne ciekawostki na temat broni pancernej to zapraszam do obserwowania tagu - #seventank

dd7366ea-7204-4980-9397-fb08734499ab

Interesujesz się bronią pancerną i pojazdami wojskowymi?

351 Głosów

Zaloguj się aby komentować

Główny IT w naszej firmie zrobił dziś w nocy aktualizację naszego sklepu internetowego.


Efekt? Klienci dodają produkt do koszyka, a koszyk jest nadal pusty.


Od rana wszyscy wołają na niego Białek ( ͡° ͜ʖ ͡°)


#pracbaza #it

Bobson-Jones

@MrocznyMuffin no chyba jak pracujesz w dwuosobowym zespole IT agencji interaktywnej. Od tego są testy albo w najgorszym wypadku są testerzy manualni.

MrocznyMuffin

@Bobson-Jones dalej - to szef zespołu jest za niego odpowiedzialny. Jeżeli leader stwierdza, że działa, to bierze to później na klatę.

Bobson-Jones

@MrocznyMuffin to nie jest jego zadanie, żeby "stwierdzać, że działa". Nie w typowym dużym zespole. Jego zadaniem jest ustanowienie procesu który wykluczy możliwość niedziałania.


I teraz pytanie:

A. czy proces zawiódł (nie zawierał w ogóle w sobie testowania rzeczy wchodzących na produkcję)

B. czy członek zespołu nie dopełnił procesu (na przykład zlecił wdrożenie kodu który nie przeszedł testów)

?


Jeżeli proces zawiódł, to czy był fundamentalnie zły, czy po prostu wystąpiła jakaś trudna do przewidzenia sytuacja? Nie da się wszystkiego przewidzieć i nawet nie powinno się próbować.


Uproszczenie tego do "główny IT wdrożył i zepsuł" to albo jakaś bajka, albo rażące niezrozumienie procesu wytwarzania oprogramowania.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Assare

@StepujacyBudowlaniec w sumie nie dawno dowiedziałem się o czymś takim jak odkurzacz centralny. Jak to ma w sumie działać, bo już widzę, że mi chyba nie chciało by się plątać z tą rurą po całym mieszkaniu. Ona jest na zwijanej rolce tak jak przewód w odkurzaczu?

StepujacyBudowlaniec

@robert-zabel

jedyna słuszna opcja dla podludzi


poprawiłem bo ci ucięło końcówkę

robert-zabel

@StepujacyBudowlaniec dziękuję

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem, czy się orientujecie, ale w ostatnich dniach jest głośno o pewnym artykule naukowym, który się ukazał niedawno. Jeżeli okaże się prawdziwy, to będzie to rewolucja na miarę stworzenia tranzystora, albo i większa. O co chodzi? Zespół badaczy z Korei Południowej ogłosił odkrycie materiału, który ma właściwości nadprzewodnika w temperaturze pokojowej.


Nadprzewodnik to materiał, który przewodzi prąd elektryczny bez żadnego oporu. Dotychczas takie właściwości były osiągalne jedynie w ekstremalnych warunkach, takich jak bardzo niskie temperatury. Jeśli wyniki badań zostaną potwierdzone, staniemy przed nową erą w nauce i technologii.


Badacze stworzyli materiał o nazwie LK-99, mieszając proszki zawierające ołów, tlen, siarkę i fosfor. Po podgrzaniu tych składników w wysokiej temperaturze, proszki przekształciły się w ciemnoszary stały materiał. Najlepsze jest to, że LK-99 jest w miare latwy w otrzymaniu, takze na dniach powinny byc doniesienia o zreplikowaniu go i sprawdzeniu, czy faktycznie dziala.


Potencjalne zastosowania nadprzewodnika LK-99:

Elektronika: Urządzenia mogłyby działać efektywniej, zużywając mniej energii, brak oporu -> brak nagrzewania sie.

Transport: Pociągi magnetyczne mogłyby stać się bardziej efektywne.

Medycyna: Aparaty MRI mogłyby być bardziej precyzyjne i dostępne dla większej liczby pacjentów.

Energetyka: Sieci energetyczne mogłyby działać z większą wydajnością. Zerowy opor na liniach przesylowych -> tansza energia.


Takze jest grubo, zobaczymy co bedzie dalej.

#nauka

Zaloguj się aby komentować

#konstruktorelektrykamator


Nie tak dawno temu pewna osoba powiedziała mi tak:

"bo Ty wszystko co robisz, robisz najlepiej jak potrafisz" [pisownia oryginalna]

No i tak mi to utkwiło we łbie że jak coś robię to mam obraz tych słów. Ale z czegoś musiało się wziąć to przekonanie. I pewnie właśnie z tego że jak coś robię to faktycznie albo najlepiej jak się da albo wcale (Podejście Walaszka, na 30% u mnie nie przejdzie), i to jest też problemem, bo roboty które powinny zająć 3h mi zajmują cały dzień. Ale nie o tym miało być.


Historie z życia #elektryka

Najpierw taka z wtorku.

Godzina 8 rano, dzwoni nieznany numer.

- Dobry

- Dobry, słucham

- A bo dostałem numer od człowieka D, i on mówił że ty lubisz zagadki. A mam jedną, wyciąg do gnoju mi nie działa, wczoraj wieczorem działał, a dzisiaj już nie. Silnik tylko buczy.

- Dobra, mogę zajrzeć, ale dopiero po południu.

- Ok, poczekam.

Dojechałem na podany adres. Wysłuchałem histori i jednej kluczowej informacji. Bo nie działają dwa wyciągi do gnoju, a to już jest ciekawe, bo żeby dwa na raz się popsuły?

Zaglądam do skrzynek sterujących wyciągami, mierzę zasilanie i wychodzi mi że nie ma jednej fazy. A na dwóch silnik nie ruszy. Sprawdzam zasilanie w rozdzielnicy elektrycznej, kontrolki się świecą, miernik pokazuje że są wszystkie fazy, ale już na wyjściu bezpiecznika są tylko dwie. Ewidentnie jeden tor wyłącznika nie przewodzi prądu.

Po zdemontowaniu okazało się że był mocno ubrudzony czerwonym pyłem z cegły. Bardzo możliwe że trochę się dostało do środka i stało się warstwą izolacyjną. Na szczęście miałem taki w skrzynce i podmieniłem go na Eatona.

Ogólny czas operacyjny na tej usterce to jakieś 15 minut. Plus dojazd.

I to jest kolejny raz gdy utrwalam się w przekonaniu żeby nie brać robót u rolników. Bo po tych 15 minutach ubrania nadają się do prania, człowiek do kąpania. Na szczęście zamknąłem okna w samochodzie, bo też by wymagał czyszczenia. Zapach kwaśnego gnoju przenika wszystko, gorzej niż w garbarni.


Historia nr 2, z wczoraj.

Godzina 11, dzwoni człowiek R (prawie jak zespół R z pokemonów, bo w sumie było ich dwóch)

- Ty, bo dałem twój numer na jednej robocie, będą do ciebie dzwonić. Akcja jest taka że wywala zabezpieczenie D40, i to w losowych momentach. A najgorsze że jako odejście są trzy kable siłowe, więc będzie zabawa.

- Spoko, takie zagadki to nie problem, niech dzwonią.

- Czyli masz czas teraz?

- No w sumie tak.

- To ja już do nich dzwonię żeby do ciebie dzwonili.

Po chwili dzwoni nieznany numer.

- Dzień dobry, mam numer od takiego łysego z brodą, mówił że będziesz wiedział o kogo chodzi.

- Tak, wiem, co się dzieje?

- Wywala nam zabezpieczenie i chcemy znaleźć przyczynę.

- Dobra, znam co nieco zarys sytuacji, potrzebuje adresu i zaraz podjadę.

Na szybko ukreciłem cewkę Rogowskiego z tego co miałem pod ręką. Ale chyba muszę zrobić taką z prawdziwego zdarzenia, z dużą liczbą zwojów i jakimś wzmacniaczem, bo ta słabo się sprawdziła.

Jestem na miejscu, koleś tłumaczy że wywala zabezpieczenie, że chłodnie się grzeją jak nie ma prądu, bo mają tam porzeczki, gdyż jest to plantacja takowej. Mają też nawodnienie i studnię głębinową.

Ostatnio wywaliło jak pracowały chłodnie i nawodnienie. No to załączajcie to to zobaczę jakie prądu płyną może akurat się trafi. Po włączeniu idzie ledwie 24A. No to to nie wyzwoli wyłącznika D40. Dawajcie coś jeszcze, pompę głębinową. Ale nawet z pompą szło 46A, a to potrzeba ponad godzinę takiego prądu żeby D40 zareagowało. A nigdy nie włączają wszystkiego na raz. Postałem tak z godzinę, nic się nie stało. Jak pisałem wczoraj, zaproponowałem pomiary Riso ale to za długo bez prądu by było i nie doszło do skutku. Więc zebrałem graty, mówiąc że jak coś się będzie działo to niech dzwonią.

No i zadzwonili, pół godziny później, jak dojechałem właśnie do domu.

Więc znów do samochodu i jedziemy jeszcze raz.

Tym razem kilka sprzętów więcej na pokładzie.

W tym wspomniana cewka Rogowskiego, detektor tras kabli i ramka do uszkodzeń #DIY i trochę #elektronika

Dojechałem na miejsce i od razu przypomniał mi się mem:

Ohhh shiet! Here we go again!

Akurat tak się złożyło że jak otworzyłem skrzynkę to wyłącznik był wyłączony, załączyłem go i po chwili go wywaliło. Ale nie zdążyłem zrobić pomiarów. Więc już z założonymi miernikami załączyłem go jeszcze raz, i tak stałem dobre pół godziny zanim zareagował. I wtedy udało mi się uchwycić że zwarcie było międzyfazowe, z prądami w grube setki amperów. Ale po kolejnym załączeniu znów dóbre pół godziny nic się nie działo. To poszedłem obejrzeć odbiorniki. Najpierw złącze kablowe z którego zasilana jest chłodnia i zestaw gniazd. Tu już mi się rzuciło w oczy brak selektywności. Bo BMy 80A na wejściu do ZK, 63A na zestaw gniazd i 50A na chłodnie. Który z nich zadziała przy zawarciu? Żaden, najszybszy będzie D40. A przy przeciążeniu? Też najprędzej zareaguje D40. Więc cokolwiek będzie się działo to wywali wszystko. I akurat tak się zdarzyło że wywaliło zasilanie. No to mówię, i tak nie ma prądu, to otwieram rozłącznik od zasilania, i idę mierzyć Riso.

Kabel chyba 4x50 aluminium, odpiąłem go od bloku rozdzielczego, zapinam miernik i wychodzi >5,5GΩ na każdym pomiarze. Czyli to nie ten, tyle dobrze.

Ale razem z nim na wiosnę był kładziony drugi kabel, 5x6 do zasilania przyszłościowej budki ochroniarza, a teraz jest zestaw gniazd. Więc też warto zmierzyć.

I co wychodzi? Lipa, każdy pomiar w pojedynczych kΩ, aż odpiąłem go z drugiej strony w zestawie gniazd żeby mieć pewność że nic nie przeszkadza. I dalej lipa, pojedyncze kΩ.

No to czas na TDR, najdłuższy czas na którejś parze żył ok 630ns, czyli dla szybkiego liczenia zakładam 63m długości kabla, ale już na innej parze pokazuje czas propagacji ok 280ns czyli jakieś 28m do uszkodzenia.

W końcu przydał się też szukacz tras kabli z ramką którą sam dorobiłem. Nadajnik podpięty, sprzęt przyszykowany, i idę wzdłuż trasy. Dosyć szybko właśnie gdzieś w połowie długości na wyświetlaczu miałem największe wartości. No to kopiemy. Dosyć szybko się znalazło uszkodzenia. Wypalone żyły i izolacja.

A teraz dlaczego wywalało zabezpieczenie w losowych momentach?

Odpowiedz jest prosta, zwęglona izolacja jest przewodnikiem, słabym ale jest, jak przepływał prąd to powoli się rozgrzewała, co raz lepiej przewodząc prąd, i co raz bardziej się grzejąc, taki efekt lawinowy, że w pewnym momencie zapalał się łuk elektryczny między żyłami który przewodził setki amperów i wywalał zabezpieczenie. A zanim ktoś załączył spowrotem to wszystko zdążyło wystygnąć i zanim się rozgrzało do etapu zwarcia to mijało kilkadziesiąt minut albo i godziny.

Uszkodzenie powstało prawdopodobnie w trakcie układania kabla, czyli jakieś pół roku temu. Wilgoć i prąd powoli wygrzewały to miejsce, a teraz po deszczach woda miała łatwiej wniknąć przez taką dużą dziurę.


A teraz jadę po tulejki, termokurcze i inne duperele do hurtowni. A potem załatać tą usterkę. Jak już będę na miejscu to dorzucę parę zdjęć w komentarzach.

A uszkodzony odcinek pewnie zostawię jako eksponat do szkoły.


A i też ciekawą konstrukcje więźby dachowej mają w budynkach. W mojej okolicy raczej nie spotykane takie rozwiązanie. Na pewno daje więcej przestrzeni, wyższe wozy z sianem mogły wjeżdżać.

eeea52e9-f865-4bf4-9f25-deff332741bf
8dd847f9-408d-40fa-9aa0-1d14dd86ad29
a4d1af9d-3fff-49cb-be3a-5df04ffd6b39
1397844e-845e-4bc4-8661-278449284744
0c7b7d59-d9b4-4226-94d1-f37c72987fa5

Zaloguj się aby komentować

Ale dzisiaj będzie wpis.

Czytajcie bo będzie ciekawie. Rozsiądźcie się wygodnie, weźcie łyk zimnej wody albo gorącej kawy.

Albowiem jedyny sposób na zabicie stresu to dwie łyżeczki rozpuszczalnej, Albo z ekspresu.

Absolutnie czarny napój nie wymagający frazesów,

Potrzebny jak nogi krzesłu.


Ehhh, znowu załączył mi się plagiator.

No to czas na suchara.


Po co jest śmigło w samolocie?

Do chłodzenia pilota, bo jak się zatrzyma to pilot momentalnie się poci.


Poznajcie tego pana? Bo to o nim dzisiaj będzie. Nie, nie chodzi mi o to że na wypoku były za to bany. Chodzi mi fizycznie o tego człowieka.

Zainteresowani? No to najpierw przystawka na rozgrzewkę z dziedziny #elektryka


Kilka dni temu w tym wpisie pisałem o elektrozaworach sterowanych po szeregowej szynie danych.

https://www.hejto.pl/wpis/wczoraj-rano-myslalem-ze-nie-ma-co-tak-spamowac-na-tagu-bo-ludzie-sie-znudza-i-p

Mówiłem że jak dostanę jeden w swoje łapy to zrobię sekcję zwłok. No i dzisiaj udało się jeden otworzyć. Zdjęcie pokazuje masakrę, mimo że wszystko było w zgrzewanej obudowie, zalane czymś silikonopodobnym to i tak woda dostała się do środka i uszkodziła dużą część elementów. Szkoda mojego czasu na dalszą analizę i próby rozrysowania schematu.

Nowy taki elektrozawór u producenta kosztuje sześć stów.


Dobra. Wracamy do astronauty.

Jest to Bruce McCandless, ale to nie miejsce na wycieczki personalne, chodziło mi po prostu o człowieka w kostiumie.

Zauważyliście że wszystkie stroje służące do pracy w próżni są białe lub bardzo jasne? Wiecie dlaczego? Bo tam jest w cholerę gorąco. Nie ma atmosfery która by mogła pochłonąć i rozproszyć część energii. A biały materiał ma niski współczynnik emisyjności czyli słabo przyjmuje energię w postaci szeroko pojętego światła. Np firma AxiomSpace (ta co oferuje prywatne loty kapsułą Dragon od #spacex) jakiś czas temu zaprezentowała skafandry które są czarne. A wczoraj pojawiła się informacja że jednak będą je przeprojektowywać na jasne materiały.


Nawet taki jasny skafander z człowiekiem w środku może zgotować mu istną czeską saunę . Brak wentylacji i kanalizacji. Zgadza się, w nocy pizga, w dzień parówa. #walaszek Nawet jak człowiek spoci się jak dzika świnia to i tak się nie ochłodzi.

Bo jak pisałem w ostatnim wpisie:

https://www.hejto.pl/wpis/cieplo-wam-to-bardzo-dobrze-tak-ma-byc-bo-jest-lipiec-globalneocieplenie-a-jak-c

Człowiek poci się żeby woda odparowała i odebrała w ten sposób ciepło od ciała. A będąc zamkniętym w sczelnym worku pot nie ma jak odparować i chłodzić.


Skafander jest wielowarstwowym ubraniem. Jedną z warst jest bielizna z rurkami które odbierają ciepło od człowieka. Ale gdzieś trzeba pozbyć się tego ciepła. Można próbować przez wypromieniowanie ale to wymaga wyższej temperatury niż "otoczenie", otoczenie czyli próżnia gdzie nie ma konwekcji a wszystko wystawione na słońce grzeje się pieruńsko. Tutaj wymagało by to grubo ponad 100°C, a jak wiadomo ciało człowieka ma ok 37°C. Więc potrzeba by jakiegoś układu pompy ciepła, ogniwa Peltiera, obieg Lindego lub Joula-Thompsona. Wszystkie wymagają sporej ilości energii elektrycznej/mechanicznej do przetransportowania energii na wyższy stopień energetyczny, oraz radiator do wypromieniowanie energii.


A gdyby tak dało się pocić się w kosmosie?

Człowiek jak najbardziej może, ale gdyby tak skafander mógł się pocić.

No i ludzie z wyjątkowo pofałdowanymi mózgami wpadli na taki pomysł.

Jak wspominałem wcześniej im wyższa różnica ciśnień między parą a cieczą tym łatwiej ciecz paruje. A co mamy w kosmosie? A no pieprzoną próżnię. Czyli ciśnienie pary danej substancji zawsze będzie dążyło do 0, jebanego ziobry.


Łączymy kropki ...:••••:....

Woda do parowania potrzebuje różnicy ciśnień, mamy to.

Potrzebna jest też energia cieplna, też to mamy, ciepło człowieka.

Mądrzy ludzie zbudowali wymiennik ciepła na który podawana jest woda wystawiona na otwartą próżnię, dzieki czemu zamienia się w lód (bo ciśnienie jest poniżej punktu potrójnego, temat na inny wpis) i potem ciepłem z ciała astronauty dostarczonym skomplikowanym systemem rurek pompek i zaworów lód odparowuje z pominięciem fazy ciekłej (sublimacja).


FFD designed a heat exchanger, with a sublimation cooling method. The gas loop and cooling water loop

heat exchanger channels share a wall with the sublimator chamber, which has a porous plate partially exposed to

vacuum where sublimation theoretically occurs. (Figure 8, porous plate not shown) The sublimation chamber is fed

water from a feedwater tank under slight pressure, which contains the water in a softgoods bladder. The porous

plate freezes over upon the feedwater exposure to vacuum, and the metal walls allow heat transfer from the heat

exchanger to the cold plate. The sublimation of water, from solid to gas, results in a cooling effect on the plate,

which is transferred to the water-cooling loop. This method of cooling has been used for EVA PLSS systems since

the 60’. For the Russian Orlan EVA system, water lost to vacuum over a 6-8 hours EVA at 2000 btu/hour is

estimated between 2-3 liters.


Źródło:

https://ttu-ir.tdl.org/bitstream/handle/2346/84710/ICES-2019-26.pdf?sequence=1


W ten oto sposób skafander poci się zamiast astronauty i pozwala zachować zimną krew.

Przypomniało mi się to jak @DexterFromLab napisał o glinianych pojemnikach, ale jak pisałem o skórzanych bukłakach to nie połączyłem kropek.


#Konstruktorelektrykamator uczy i bawi.


Ostatnie zdjęcie pokazuje jaki makaron ogarniam. Wszystko idzie wek, i kompletnie nowa instalacja. Może nawet pokaże wam schematy.

c9b0f641-c838-459b-895a-cc320c951260
069ada72-8a72-4ba4-8091-9f8c1f0d22a0
b2968edb-4e20-470a-8554-17d6b648ff32
915c95ec-9d1e-43a3-b51b-4bf9a77dfdf6
052b5211-18db-4a0e-a525-109246d19e85

Zaloguj się aby komentować

ChatGPT przeraziło firmy technologiczne. Nadchodzi nowa era AI?


Coraz większa liczba firm zastanawia się, jak może odpowiedzieć na możliwości oferowane przez algorytmy zasilające ChatGPT. Jedną z nich jest między innymi Google, które ma być dosłownie przerażone możliwościami wspomnianego modelu sztucznej inteligencji. Sprawą personalnie mieli zainteresować się założyciele amerykańskiego giganta - Larry Page i Sergey Brin. 


New York Times dotarł do informacji, według których rosnąca popularność ChatGPT wzbudziła solidny alarm wewnątrz Google’a. Do tego stopnia, iż firma z Mountain View jeszcze w tym roku podczas konferencji I/O zaprezentuje ponad 20 projektów napędzanych własnymi algorytmami sztucznej inteligencji. Wszystko to pomimo ostatnich, ogromnych zwolnień - z Google’a przymusowo odeszło 12000 pracowników. 


Dlaczego więc Google tak bardzo boi się ChatGPT i konwersacyjnych modeli AI? Odpowiedź jest prosta. Zagrażają one bowiem kluczowemu produktowi przedsiębiorstwa - wyszukiwarce internetowej. Larry Page i Sergey Brin ponownie zaangażowali się w rozwój produktów pomimo tego, że od dłuższego czasu pozostają tylko akcjonariuszami i niemal od trzech lat nie zajmują się żadnymi projektami w Google. Obaj panowie zostali zaproszeni na cykl specjalnych spotkań, podczas których dyskutowali z kierownictwem Google’a na temat ChatGPT. 


Jedno jest pewne: Google jeszcze w tym roku całkowicie zrewiduje swoje dotychczasowe, konserwatywne podejście do rozwoju produktów opartych o sztuczną inteligencję. Nowości wymienione w raporcie opublikowanym przez New York Times obejmują między innymi aplikację do generowania obrazów, aplikację do testowania prototypów cyfrowych produktów oraz zestaw narzędzi MakerSuite, który pozwoli innym firmom szybciej wcielać w życie własne pomysły oparte o algorytmy. To, co jednak moim zdaniem jest w tym wszystkim najciekawsze, to ostatnia z wymienionych nowości - PaLM-Coder 2. To dedykowane narzędzie do generowania kodu i odpowiedź Google’a na GitHub Copilot. 


W przeszłości Google miało sporo problemów ze swoimi modelami sztucznej inteligencji - firma zdecydowała się nie wprowadzać niektórych z nich na rynek w związku z potencjalnymi szkodami, które mogłyby zostać przez nie zapoczątkowane. Teraz wydaje się jednak, że Amerykanie chcą zmienić swoją strategię. I dobrze. Im więcej konkurencji w tym segmencie, tym lepiej. 


Po drugiej stronie barykady stoi nikt inny, jak Microsoft. W ostatnich godzinach firma poinformowała o kolejnej rundzie inwestycji w OpenAI - twórców opisywanego modelu ChatGPT. Microsoft nie podał konkretnej kwoty, ale analitycy szacują, iż w tym wypadku możemy mówić o nawet 10 miliardach dolarów. Warto przypomnieć, iż gigant z Redmond inwestował już dwukrotnie w OpenAI - po raz pierwszy w 2019 roku. W oficjalnym komunikacie udało mi się znaleźć informację, iż OpenAI nie tylko zintegruje swoje rozwiązania z chmurą Azure, ale również pomoże Microsoftowi w wielu innych projektach, takich jak na przykład rozwój superkomputerów. 


Możecie teraz zapytać - ale jak to wszystko będzie na nas wpływać? Na pewno na kilka sposobów. 


Już teraz na rynku można zauważyć tak zwany efekt “grzybów po deszczu” związany z powstawaniem nowych firm i startupów opierających swoje usługi oraz produkty o ChatGPT i możliwości tychże algorytmów. W przyszłości niemal na pewno będzie ich tylko więcej. 


Od pewnego czasu obserwuję też coraz większy nacisk przedsiębiorstw z sektora Big Tech na rozwój własnych modeli AI i próbę “wciskania” ich klientom zarówno korporacyjnym, jak i komercyjnym. Sztuczna inteligencja będzie odpowiedzialna za automatyzację, przyspieszenie pracy na wielu polach i przede wszystkim niemałą rewolucję w zakresie budowy produktów czy też ewolucji pracy programistów. 


Czy trzeba się już bać? Niekoniecznie. Nie dziwi mnie jednak fakt, że każdy obecnie chce mieć własne AI. To w końcu nic innego jak spory i smaczny kawałek tortu do ugryzienia. 


Tortu, który zrobiony jest z gigantycznych pieniędzy. 


#techpigulka #technologia #chatgpt #sztucznainteligencja

099b1fe7-3436-4b79-af38-927d42d4d3da

Zaloguj się aby komentować

Wiedzieliście że tylko na Antarktydzie jest prawdziwa demokracja?


Bo tam rządzi lód.


Zgodnie z wolą ludu wyrażoną we wczorajszej ankiecie, dzisiaj będą dwie totalnie nie połączone ze sobą historie.

No może przesadziłem, mają przynajmniej dwa wspólne elementy. Było to wczoraj i ja to naprawiałem.

Jako że opcja z hydrauliką miała najmniej głosów to od niej zaczynamy, po to żeby na koniec zostawić sobie tą truskawkę na torcie jak to powiedział pewien komentator sportowy.

Nie dalej jak dwa tygodnie temu znajomy poprosił mnie żeby jakoś mu pomóc bo zalewa go woda z pompy hydroforowej.

Niewielki zestaw wykonany z pompy odśrodkowej 1,5kw i zbiornika przeponowego 100l.

Zbiorniki przeponowe to bardzo fajne rozwiązanie. Gaz nie miesza się z cieczą, więc nie trzeba dopompować co jakiś czas jak to było w starych hydroforach.

Problem jaki miał to woda kapiąca z okolicy wału, a w czasie pracy pompy to już leciała ciurkiem. Przyczyną było uszkodzone uszczelnienie wału. Zazwyczaj w nowych pompach jest to zbudowane w postaci żeliwnego pierścienia osadzonego w obudowie oraz grafitowego pierścienia kręcącego się razem z wałem. Czasami są to dwa pierścienie z żeliwa. Jest to typ uszczelnienia czołowego. Kiedyś w pompach tzw grudziądzkich (bo były i chyba są produkowane... I tu uwaga, w Grudziądzu) uszczelnienie było w postaci sznura nasączonego łojem lub grafitem. Jak ciekło to się dokrecalo pokrywkę lub wymieniało sznur na nowy.

Ale tu nie o antykach, pompa cieknie, a woda jest potrzebna to pojechałem do pobliskiego miasta powiatowego, w sprawdzonym sklepie hydraulicznym kupiłem pompę o podobnych parametrach.

Wstawiłem ją zamiast starej. Czyli szybka robota i prawie fajrant. Przy takich pracach warto ustawić odpowiednie ciśnienia na wyłączniku ciśnieniowym oraz skontrolować ciśnienie gazu w poduszce zbiornika przeponowego.

Jak już wyżej pisałem membrana ma za zadanie odseparować ciecz od gazu. Ta chyba o tym nie wiedziała bo w przestrzeni gdzie powinien być gaz była kupa wody. Czyli balon do wymiany. Szybko znalazlem na allegro pasujący. Nawet z opcją dostawy kolejnego dnia. Ale to by było za prosto. Bo paczkę odebrałem w sobotę, mniej niż 24h po zakupie. Oczywiście jak coś robi się w sobotę po południu to wszystkie sklepy są pozamykane i nie da się kupić nawet głupiej śrubki. Ale mi nie potrzebne były śrubki tylko dekiel zbiornika przeponowego. Jest to dysk z blachy ok 2mm grubości, ok 150mm średnicy, odpowiednio wytłoczony i przyspawany gwint 1" do podpięcia węża.

Po ok 12 latach pracy nawet te 2mm ocynkowanej blachy nie zatrzymało korozji. W dwóch miejscach przeżarła się na wylot. Jedyne słuszne i rozsądne czasowo rozwiązanie w sobotnie popołudnie to za#spawanie otworów, miejsca o mniejszej grubości też napawać.

Po uruchomieniu już sprawnego zestawu strasznie nie spodobała mi się praca pompy, bardzo powoli nabijała ciśnienie, oraz dźwięk przypominał gotującą sie wode w czajniku. Skąd jest dźwięk w czajniku? Z zapadających się bąbelków pary. A skąd takie bombelki w pompie? Z kawitacji. W momencie gdy przepływ przez pompę jest dławiony od stronny ssącej to powstaje spore podciśnienie, wystarczające by woda o temperaturze kilku °C zaczynała wrzeć. A to powoduje erozję elementów wirujących (np śruby okrętowe tak się niszczą, co nie @SUQ-MADIQ ?) 0d strony ssącej jest tylko kilka metrów rury fi32 i smok w samej studni. Rura raczej nie ulega uszkodzeniom, ale smok jak najbardziej mógł się uszkodzić lub zapchać. I to był strzał w 10. Jak widać na głównym zdjęciu różnica między starym a nowym jest kolosalna. Stary miał tylko kilka otworków którymi mogła przepływać woda. Dodatkowo był skręcony na ocynkowany nypel, nie powinno się tak robić bo dwa różne metale mogą łatwo stworzyć ogniwo elektrochemiczne które przyspiesza korozję jednego z nich. Np w zbiornikach CWU stosuje się magnezowe anody, w marinistyce stosuje się chyba cynkowe anody, w postaci bloków cynku przyczepianych do kadłuba statku.

Po wymianie smoka kultura i jakość pracy się mocno poprawiła.


Za siedmioma lasami, za siedmioma grobami, żył sobie młody i piękny elektryk... Wait, what? Co to za brednie? To nie tak. U mnie jak okiem sięgnąć to pieprzona równina usiana polami kukurydzy, rzepaku i innych zbóż.

Godzina piętnasta pięć, człowiek powoli przygotowuje się do weekendowego chillowania. Oczywiście jest to opis kogoś innego, bo ja weekend zaczynam w niedzielę rano. Dzwoni telefon.

-Dzień dobry panie #konstruktorelektrykamator. Pracownik zgłosił nam że jest problem ze szlifierką do płyt. Mówi że wyłączył ja na przerwę, a po przerwie już nie chciała się uruchomić.

Czy jest pan wstanie podjechać i choćby zerknąć? Byśmy byli wdzięczni.

-Oczywiście, za jakąś godzinę u was będę.


Była to jedna z najbardziej kulturalnych rozmów z klientem, człowiek mówił wyraźnie, powoli i wydawało mi się że zamiast ł mówił miękkie l, poszukajcie sobie jaka jest różnica.

Na miejscu została okazana mi maszyna.

Już takie widziałem, bo z nie jednego zakładu kamieniarskiego dane mi było wynosić pieniądze.

BTW, wiecie że jest taka strona jak grobonet.com? Można tam znaleźć informacje o pochowanych ludziach, są też chyba przetargi na pomniki itp. Jak o tym usłyszałem to myślałem że jest to jakiś sektor darknetu, w sumie by pasowało.

W końcu będzie coś o zdjęciach, porobiłem opisy żeby było łatwiej.

Po otwarciu szafki procedura jest w miarę standardowa, pomierzyć czy wszędzie dochodzą odpowiednie napięcia zasilania.

Na listwie, jest. Za wyłącznikiem głównym, jest. Falowniki dostają. Trafo zasilające, dostaje 230 i daje 24V. Płytka sterująca, dostaje 24V. Za mostkiem prostowniczym na C2, ok 32VDC. Czyli mostek (B) oraz bezpiecznik (F) są całe. Ale na C1 już za przetwornicą miernik pokazuje 60mV, uuu aaa. Na tym etapie możliwych usterek jest tak dużo że można by powiedzieć właścicielowi:

Zjebało się na amen, kup pan nowe.

Ale to nie w moim stylu, nasunęła mi się myśl, wziąłem czy nie wziąłem? Wziąłem czy nie wziąłem? A co będę myślał, pójdę sprawdzę. No i na szczęście w samochodzie leżał oscyloskop.

Sondę podpiąłem pod GND i punkt łączący wyjście z drivera (Q1), L1 i D1. Przebieg to bardzo krótkie szpilki napięcia. Z doświadczenia wiem że taki efekt daje uszkodzenie sterownika przetwornicy lub duże przeciążenie i wtedy wewnętrzne zabezpieczenie Over Current wyłącza klucz. Multimetr na zakresie pomiaru diod pokazywał w tym punkcie pomiarowym kilka mV. Czyli zwarcie gdzieś od klucza w stronę L1 i układu odbiorczego. Pomiar każdego elementu wlutowanego w płytkę jest bez sensu bo i tak miernik pokaże 0Ω. Trzeba zdać się na łut szczęścia lub doświadczenie. Jako że jest to przetwornica impulsowa to często dostają po d⁎⁎ie kondensatory. Więc wylutwałem elektrolit C1, ale nie pomogło, cewka raczej zwarcia do masy nie robi, bo nie połączenia z nią. Driver ma 5 nóżek i jest przykręcony, to zostawię na koniec, ale skoro są impulsy to jest ostatni na liście. Najprostsze do sprawdzenia to wylutować diodę D1.

BINGO, mamy tą wsze, zwarcie ustało. Ale bez tej diody nie wolno uruchamiać układu, bo jest to przetwornica w topologi buck, i prąd odbiornika płynie właśnie przez tą diodę. Jak jej nie będzie to w najgorszym przypadku może dojść do uszkodzenia drivera lub odbiornika.

Nie miałem identycznej diody, 1N5819, 1A, szybka dioda impulsowa, wstawiłem FR107, też szybka impulsowa na 1A. Po poskładaniu do kupy, maszyna ożyła.

Zwróćcie uwagę że podstawy czasu na oscyloskopie przed i po naprawie są inne.

Kolejne stanowisko pracy ocalone.


Taki protip, widzicie diodę D2 na schemacie i na płytce? Na płytce to w sumie jest zbędna, bo zasilanie idzie z mostka prostowniczego na sztywno. Ale gdybyście mieli jakieś układy które są zasilane bezpośrednio z DC to warto mieć taką diodę. Jest ona nazywana Idiots Diode, wielokrotnie ocaliła układ przez odwrotną polaryzacją zasilania.

72626bb0-46b7-476a-8020-2febbce49096
bd5cb161-f81f-4938-ac63-75de9ff465ff
a3e3ee85-f8f4-49b9-a8e9-abded9ddab44
eadfb71a-a132-4375-a42d-858b1fa6f566
b746f542-f151-4d22-983e-65eb106047d2

Zaloguj się aby komentować

#konstruktorelektrykamator

Dzisiaj jest potrójne wydarzenie.

1. Ruskie weszły do Polski w 1939r.

2. Moja mama ma urodziny, Najlepszego! I żeby dzieci, wróć! Wnuki się słuchały.

3. Mam w końcu materiał na kolejny wpis o #elektryka

No to lecimy z tym koksem.

Historia zaczyna się jak każda inna.

Tydzień temu dzwoni telefon, człowiek A.

-Ty jest sprawa, bo jest kabel ziemny walnięty, zasila dwie chałupy, ale jedna faza nie ma przejścia. Przemierzyliśmy go i niebieski* jest walnięty, reszta przewodzi.

-No dobra, daj info gdzie to jest to jutro po szkole podjadę.

-Ty, ale to jest kabel ze słupa do złącza.

-No to przecież PGE powinno to ogarnąć.

-Haa, w umowie jest że granica własności jest na zaciskach na linii, więc kabel jest prywatny, i PGE wypina się na to, trzeba ogarnąć to samemu.

-No dobra, ale do pomiarów ja muszę mieć kabel odpięty po obu końcach.

-Tak to nie da rady, nie odetniemy ludziom prądu. Możemy tylko niebieski zostawić odpięty.

-Dobra, niech będzie, może jakoś zbadam.

Dzień później, po szkole podjeżdżam na miejsce. Rozkładam się z gratami, odpinam niebieską* żyłę od podstawy bezpiecznikowej w złączu kablowym.

* Dlaczego niebieską? Bo kabel wg właściciela ma 30 lat, a w tamtych czasach kolory żyły były różne, tu akurat jest Czarna, czerwona, niebieska i biała. Ówczesne przepisy mówiły o tym że jako przewód (PE)N stosować ten o najjaśniejszej izolacji. Więc tu biały jest PEN a niebieski jest fazą.

Wiedząc o tym że pozostałe dwie fazy są wciąż pod napięciem i zasilają budynki to na niebieskiej też pojawi się jakieś napięcie z powodu pojemności między żyłami. Jak zrobić badanie TDR kabla pod częściowym napięciem? Miernik pokazywał nawet 180V, Sonel MPI520 nie pozwolił wykonać pomiaru Riso bo wykrył napięcie. Trzeba się pozbyć tego napięcia. Żyła odpięta od linii na słupie, więc wydajność prądowa takiego kondensatora jest nikła. Jaki element przewodzi prąd, i jednocześnie podłączony równolegle prawie nie wpływa na pomiar TDR? Cewka, dławik. Dla szybkozmiennych sygnałów cewka o dużej indukcyjności jest przerwą w obwodzie. Ale dla wolno zmiennych jak 50Hz jest małą impedancją. Podłączam ów dławik, napięcie AC spadło do 2V, więc podpinam TDR, wychodzi mi ok 1130ns do końca żyły, z ewidentną przerwą. Więc szybka kalkulacja że będzie to gdzieś koło 90m od miejsca pomiaru. I tyle mogłem zmierzyć, bo nie mogłem zrobić pomiaru porównawczego na innych żyłach gdyż były pod napięciem. No to została opcja z radiodetekcją. Generator podpięty, również z dławikiem. Generator podaje 8kHz, a dla takiej częstotliwości balast z lampy jarzeniowej jest prawie przerwą w obwodzie.

Idę i szukam trasy, praktycznie po krawędzi chodnika, ok 60-70cm pod ziemią, w pewnym momencie kabel wychodzi na 20cm żeby za kilka metrów znów zagłębić się na 70cm.

Idę dalej, co raz bliżej słupa, i już przy samym słupie** ramka detekcyjna pokazuje mi sygnał na poziomie 80-85dB, dużo, bardzo dużo, najwięcej na trasie. Więc to najprędzej tu jest uszkodzone. Szpadel w dłoń, część kabla odsłonięte ale uszkodzenia brak, nie chciałem też zbyt agresywnie kopać bo jednak kabel pod napięciem.

Info do człowieka A, że tak to nie bardzo da się znaleźć, ze względu na pracę pod napięciem wyniki są obarczone błędem i nie daje gwarancji że to tu.

Mówi że w poniedziałek po południu mogą na chwilę podjechać, odpiąć kabel żebym mógł go zmierzyć i znów podpiąć.

Spoko. Let's do it.

Poniedziałek, po 14. Ja znów ze swoimi gratami, podjechali, weszli na słup i odpieli żyły, mogłem zacząć mierzyć. Teraz było łatwiej, brak indukowanego napięcia, i możliwość pomiarów kontrolnych na sprawnych żyłach.

I wyniki wyszły takie, sprawne żyły ok 1330ns, uszkodzona wciąż 1130ns. Żeby mieć jakieś wartości metryczne to na szybko w Geoportalu zmierzyłem długość trasy, plus wysokość słupa , daje ok 95mb kabla. Przeliczając z proporcji wychodzi że kabel jest walnięty gdzieś na 81m. Czyli 14m od końca na słupie. Słup ma ok 12m więc jakieś 2m przed słupem. A akurat tam rok temu była robiona mufa, bo ludzie od światłowodów przerwali kabel. Chociaż ramka wciąż pokazuje że największy sygnał jest tuż przy słupie, zwłaszcza przy rurce osłonowej. Co sugeruje uszkodzenie na jej końcu lub wewnątrz. Tylko że pomiar rezystancji izolacji poszczególnych żył pokazał że jedynie żyła niebieska i czarna mają kilkadziesiąt kΩ względem siebie, ale żadna nie ma przejścia do ziemi, więc izolacja zewnętrzna jest ciągła.

** Ramka pokazywała największy poziom sygnału przy metalowej rurze osłonowej bo sygnał z generatora 8kHz przez pojemność między żyłami przenosił się na cały kabel, a kabel w metalowej rurce to solidny kondensator, z uziemioną jedną okładziną. W ten sposób powstawał spory gradient sygnału w gruncie i ramka dawała fałszywy odczyt. Jest to też wykorzystywane w drugą stronę. Jeśli nie można podpiąć się galwanicznie do badanego kabla to owija się go jak największą liczbą zwojów kablem z generatora. Sprzężenie pojemnościowe zapewni przenikanie sygnału do kabla. Ja mam do tego cęgi, tylko że to jest sprzężenie magnetyczne. Dobra, nie o tym.

Brak uszkodzenia izolacji zewnętrznej ogranicza użyteczność radiotetekcji z funkcją Fault Find.

Zostaje zaufać TDR.

Człowiek A mówi:

-Dobra, zostawmy to, ja jutro przyjadę na prywatę, odkopie ten odcinek od słupa do kostki i zobaczymy co będzie.

Wczoraj, dzwoni człowiek A.

-Jest problem.

-Jaki?

- Odkopaliśmy kabel, jest mufa, obmacaliśmy go z każdej strony, nigdzie nie ma uszkodzenia. Nawet rurkę odcięliśmy i zsuneliśmy. Co robić? A co jak jest dziabniety pod kostką?

- Hmm, najlepiej to jak bym zrobił badanie od strony słupa, ale to bym musiał wleźć na górę. A nie uśmiecha mi się to. Albo tniemy mufe albo robimy dopalanie. Zaraz kończe lekcję, bo mam zastępstwo gdyż ktoś zachorował (kachu kachu) i poszedł na L4, przez co mi dali pod opiekę jedną grupę. Biorę ze szkoły trafo HV i zobaczymy co to wyjdzie.

Podjeżdżam na miejsce, pokazują mi że rozcięli zewnętrzną izolację mufy i nie widać by coś się upaliło, wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Hmmm, widzę trzy rozwiązania.

Odpinamy kabel z obu końców, i podajemy HV z trafa, może dopali i pokaże gdzie to jest.

Tniemy mufe, mierze oba kable w obie strony i już wiemy gdzie jest problem, ale to trzeba będzie nową mufe zrobić.

I trzecia opcja. Którą wymyśliłem po kilku minutach, wizualizując sobie sytuację niczym Shaun Murphy z serialu The Good Doctor.

-Mogę zrobić TDR w miejscu mufy. I umiejętnie interpretując wyniki stwierdzić w jakiej odległości od mufy jest walnięty kabel. W jakiej odległości, a nie kierunku.

-Ale to będziesz musiał izolację ciąć?

-Nie, wbiję szpilki przez izolację.

-Dobra, dawaj, mało inwazyjne a może coś to pomoże.

Podpinam TDR, puszczam sygnał. I hmmm.

Dziwna sprawa. Bo albo uszkodzenie jest dokładnie w takiej samej odległości od mufy jak do końca na słupie, albo jest uszkodzony tuż przy mufie. Bo sygnał z TDR pokazuje ok 170ns czyli jakieś 13m do przerwy.

Chwila myślenia

Czekaj, chwilę!

Wziąłem rękawiczki z samochodu, złapałem za niebieską żyłę w mufie i ją po prostu pociągnąłem.

I j⁎⁎⁎na wyszła.

Uszkodzenie było jakieś 10cm od krawędzi izolacji która była odcięta przy ostatniej naprawie.

Oklasków nie było końca, nawet kierowca przejeżdżającego autobusu klaskał xd.

Nie można nic zarzucić człowiekowi A co do wykonania wcześniejszej mufy. Po prostu takie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza w sytuacjach gdzie uszkodzenie jest spowodowane koparką lub kretem (takim do przecisków).

Tak że chłopaki wzięli się do roboty, i zrobili całkiem nową mufę, 20cm dalej. Na szczęście było kawałek kabla na zapas.

Tak to jest, wizualnie kabel sprawn, Riso do ziemi na prawidłowym poziomie, wczesniejsza mufa też sprawna. A tu taki psikus.

Jeszcze rysunek wyjaśniający.

Dwie żyły to linia długa.

Którą traktujemy jako serie cewek i kondensatorów między nimi.

Co tworzy charakterystyczną impedancję kabla Z wynikającą z reaktancji XL i XC (no i trochę R przewodnika)

Wpinając się szpilkami w miejscu mufy stworzyłem układ gdzie oscyloskop widzi dwie impedancje Z połączone równolegle, czyli wypadkowa Z/2. A to powinno dać przebieg schodkowy jak na ostatnim rysunku, (czas t1 pokazywałby odległość od uszkodzenia) A dało wykres jak na rysunku 3. Z tego powodu że od miejsca wpięcia do miejsca uszkodzenia było jakieś 20cm zbyt krótki odcinek by spowodował takie schodki. Tzn schodki były, tyle że czas t1 był na poziomie 1ns a to jest poza możliwościami rozróżnienia wykresu. Mówiąc dosadnie wpiąłem się po prostu na jednym końcu linii długiej. Wiedza dotycząca zachowania się fali umożliwiła stwierdzenie że to tu.

Teraz trzeba dokończyć budowę dopalarki do kabli. Bo to będzie spore ułatwienie.

PS. 800 wpisów i 7500 komentarzy. Jak ładnie się zgrało.

7cae6eb0-bab7-4894-a22a-ec01beacba80
2424856a-f0c8-4ada-b39f-ed04cefad7a1
b9befbae-184a-4946-8f87-99fa33a21cbe
05dd3934-4927-458b-9a41-0b64d062f95c
b095d176-fc87-4768-a793-5042180305d7

Zaloguj się aby komentować

Social Media to największe narzędzie do tworzenia podziału społeczeństwa… wystarczy, że polubisz dwa shorty pro PiS albo dwa pro PO, to algorytm już zamyka Cię w bańce na drugą stronę i im dłużej czasu tam spędzasz tym bardziej się pogrążasz głuchy na argumenty drugiej strony


#takaprawda #polityka #socialmedia

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj będzie hicior. O tym jak błahostka potrafi wymanewrować fachowców w pole. Ale #konstruktorelektrykamator nie jest byle jakim fachowcem, tylko fachowcem amatorem i wygrałem tą bitwę.


Ale od początku.


Jakieś dwa tygodnie temu dzwoni do mnie nieznany numer.


-Dzień dobry, bo ja mam pana numer od wujka szwagra pracownika syna. Czy naprawia pan wózki widłowe, bo nie działa nam podnoszenie i pochylanie masztu. Mamy do niego schematy.


-Oczywiście, nie ma problemu. Ze schematami to powinno być proste.(Jedyny wózek jaki do tej pory naprawiałem miał na tabliczce znamionowej napis Anno constructioni 1961). Podajcie adres to podjadę.


Stawiam się na miejscu, no i faktycznie, maszt nie reaguje na ruszanie dżojstikiem. Pierwsze co to sprawdzam czy z samego dżojstika wychodzi jakiś sygnał. No jest, 2,5V jako statyczny i w zależności od tego w którą stronę go poruszę to spada do 1 lub rośnie do 4V. Czyli to nie tu jest problem.


Właściciel mówi że parę lat temu mieli jakiś problem i ECU wysyłali do naprawy, a z tą sytuacją walczą od dwóch miesięcy, był już jakiś "fachowiec" i sobie nie poradził, był nawet serwis co wziął 700zł za sam przyjazd. No i nie zdiagnozowali problemu.


Schemat niby mieli, ale drukowany chyba kartoflem maczanym w atramencie. Opisy nieczytelne, nie wiadomo czy to 103, 106, 108, czy 109. To samo z 11,17,71,77 można było na chybił trafił mierzyć. Nie mając za bardzo czego się czepnąć to odczepiłem ECU odpowiadające za hydraulikę i go rozkręciłem. W środku przepalony jeden rezystor, wartość 0,27Ω, typowa wartość dla bocznika pomiarowego. Mówię właścicielowi że ECU jest uszkodzone i trzeba ten element wymienić.


-Ooo, to ja mam takiego człowieka co się zajmuje takimi rzeczami, zawiozę do niego i to zrobi.


-Proszę bardzo. Jak coś to macie mój nr i dzwońcie.


Minęły dwa dni, telefon.


-No bo on to zlutował ale wózek wraz nie działa.


-Zlutował czy wylutował i wymienił?


-Zlutował.


-No to tak nie może być, trzeba to wymienić na nowe sprawne.


Podrzucili mi to ECU, bo mieli po drodze.


Efekt "naprawy" przez #elektronika w pierwszym zdjęciu.


Aż brak kulturalnych słów na opis tego.


Zamówiłem z TME rezystory, i profilaktycznie kondensatory elektrolityczne na wymianę. W oczekiwaniu na przesyłkę znalazłem schemat w pdfie, niestety pisany drutem kolczastym czyli po niemiecku. Fragment schematu w drugim zdjęciu.


Wiedząc że rezystor i kondensatory to nie koniecznie musi być jedyny problem, na kolejną próbę uruchomienia wziąłem ze sobą oscyloskop.


Podpinam kostki, odpalamy wózek.


No i nic, jak nie reagował tak nie reaguje.


No to oscyloskop w dłoń i mierzymy.


Pierwsze co chciałem sprawdzić to czy czujnik pochylenia masztu działa. Jeśli on by dawał jakieś dziwne wartość to sterownik mógłby unieruchomić całość. Ale sygnał jest, zakres od ok 1 do 4V.


No to sprawdzam jaki sygnał dostaje ECU z dżojstika. Piny 12, 48, 101 i 102. No i sygnał jest 2,5V ale nic się nie zmienia przy ruszaniu dżojstikiem. Ale jak pamiętamy sygnał z dżojstika powinien być 1-4V.


No to sprawdzam drugi raz na kostce od dżojstika. No i jest ładny zakres 1-4V. Hmm. Co tu jest nie tak?


Z ciekawości sprawdziłem co się dzieje na pinach 32, 29, 104 i 117. Czyli piny sygnałowe opcjonalnego osprzętu.


O dziwo tutaj sygnał się zmienia ruszając dźwignią od masztu. O co tu chodzi?


W czasie pomiarów miałem sporo okazji przyjrzeć się kolorom żył w kostkach, i coś mi zaświtało że się nie zgadzają, może to być spowodowane jakąś dodatkową kostką po drodze, ale nie. Żadnych dodatkowych łączeń.


Widzicie opis 2X3 i 2X4? Są to opisy kostek manipulatorów. IDENTYCZNYCH KOSTEK.


Kodowanie kostki takie samo (kodowanie to rozkład pinów blokujących w obudowie), kolor taki sam, ta sama wiązka, kostki 5cm od siebie. Niektórzy już się może domyślają co się odjaniepawliło.


Dwa miesiące. W sumie przynajmniej 4 osoby przy tym grzebały i nikt się nie zorientował że źle połączyli kostki.


Zamieniłem kostki miejscami, sygnał wrócił na odpowiednie piny ECU, ale maszt wraz się nie ruszał. Lekkie zakłopotanie. Ale zgasiłem silnik, odpaliłem i maszt ożył.


Dwa miesiące temu remontowali silnik, żeby go wyjąć rozpięli całą hydraulike i elektrykę.


Hydraulikę jakoś poskładali, a z #elektryka już im nie wyszło.

9e3b0dc1-518f-4b97-9196-cfe60b440cfb
03306596-555f-4684-a467-a5d45c21b0a4

Zaloguj się aby komentować