Wczoraj rano myślałem że nie ma co tak spamować na tagu, bo ludzie się znudzą i przestaną czytać.
Ale życie pisze najlepsze scenariusze i aż szkoda się nie podzielić taką historią.
Ale najpierw delikatnie zboczymy z trasy, cały czas działam w garbarni. Główne zdjęcie to miedziana kapilara czujnika temperatury do zaworu pary. Jak widać nie przypomina to miedzi. A zawór był montowany w kwietniu, tego roku, czyli trochę ponad 2 miesiące temu.
Dobra, czas na główną część.
Zjawiłem się rano na zakładzie w celu dalszej pracy nad innymi maszynami.
Człowiek z którym wszystko ogaraniam mówi:
-Ej #konstruktorelektrykamator zanim pójdziesz do tamtych złomów to chodź zobaczysz coś innego. Od tygodnia mamy problem z trzepaniem worków w filtrze odciągu ścinków. Napisaliśmy już do producenta ale jeszcze nie odpowiedzieli.
Pierwsze co to będzie praca na wysokości.
Sterownik umocowali jakieś 3,5m nad ziemią, jak by nie dało się dwa metry niżej.
Sterownik regularnie się resetuje, co jakieś 5 sekund sterownik budzi się na mniej niż pół sekundy, wyświetla jakieś wartości i od razu się wyłącza, by cały cykl rozpoczął się od nowa. Zasilanie 230V dochodzi, z zasilacza wychodzi nawet 28V. Szybki przegląd co jest elektrycznego podłączone do płyty, jak widać na trzecim zdjęciu, niewiele. Zasilanie, kilka wolnych kostek, dwie zwory i jedno trzy pinowe złącze opisane jako Seriale 485, czyli komunikacja po RS485. I jest to kabelek idący do dwunastu elektrozawór na wspólnym kolektorze pneumatycznym, na czwartym zdjęciu uchwyciłem tylko 9 z nich.
Dwanaście elektrozaworów, włączających się indywidualnie do trzepania każdego worka osobno, i to wszystko na tylko 3 żyłach.
Chciałem zmierzyć napięcie na zasilaniu tego złącza i nic tam nie było, jedynie jakiś mały pik tuż po włączeniu przekaźnika, miernik pokazywał skok do ledwie 1V, ale szybkość reakcji miernika też jest ograniczona.
Dla testów odpiąłem brązową żyłę, bo wiedziałem z doświadczenia co może sie świecić. Sterownik się uruchomił lecz trzepanie nie działa, bo ta brązowa żyła to plusowa linia zasilania elektrozaworów.
Tutaj już wiedziałem że jest problem z elektrozaworami, lub z przewodem je zasilającym. Miernik pokazywał zwarcie totalne na poziomie 0,6Ω.
Tymi zaworami które są jakieś 6m nad ziemią, w takim miejscu że bardzo ciężko się do nich dostać.
Brązowy kabelek wrócił na miejsce, drabina ustawiona niemal w pion, czas na trening prawie jak na skałkach. Odpiąłem kostkę od zaworu w połowie, w ten sposób szybko wytypuję w której połowie jest zwarcie. Kostka luźna, słyszę że przekaźnik w sterowniku kliknął, czekam na reset albo pracę.
I wtedy jak nie pieprzenie powietrze wewnątrz filtra. Myślałem że coś wybuchło.
Czyli już wiem że problem leży w tej odłączonej połowie. Szybkim sposobem dzielenia zbioru na pół okazało się że uszkodzone są trzy elektrozawory, z samiuśkiego końca linii.
Po ich odpięciu pozostałe 9szt mogą spokojnie pracować do czasu zamówienia i montażu nowych.
Ostatni schemat przedstawia mniej więcej jak wygląda układ połączeń, każdy elektrozawór ma dwa złącza, IN i OUT, każdy pewnie ma indywidualny adres i sterownik po RS484 daje komendę do otwarcia lub zamknięcia. Usterka powodująca zwarcie któregokolwiek powoduje unieruchomienie całej linii. Mam taką hipotezę że lekko podwyższone napięcie zasilania w połączeniu z efektem sumowania się napięć w przypadku odbicia się sygnału od końca linii mogło doprowadzić do uszkodzenia np diod zabezpieczających.
Jak się uda to zdobędę jeden z tych uszkodzonych elektrozaworów i zrobię sekcję, może jakaś błahostka do naprawy.
Aaa, i jeszcze jedno. O godzinie dziewiątej były już zdemontowane zawory i przekazane do zamówienia. A o jedenastej producent przysłał email z instrukcją jakie testy wykonać żeby mogli stwierdzić co jest uszkodzone. I nie zagadniecie co napisali.
Pisze co zapamiętałem:
"Proszę odłączyć przewody od złącza P11 i sprawdzić czy wyświetlacz sterownika się uruchamia. Na tej podstawie będziemy mogli podjąć dalsze kroki".




