Wiedzieliście że tylko na Antarktydzie jest prawdziwa demokracja?
Bo tam rządzi lód.
Zgodnie z wolą ludu wyrażoną we wczorajszej ankiecie, dzisiaj będą dwie totalnie nie połączone ze sobą historie.
No może przesadziłem, mają przynajmniej dwa wspólne elementy. Było to wczoraj i ja to naprawiałem.
Jako że opcja z hydrauliką miała najmniej głosów to od niej zaczynamy, po to żeby na koniec zostawić sobie tą truskawkę na torcie jak to powiedział pewien komentator sportowy.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu znajomy poprosił mnie żeby jakoś mu pomóc bo zalewa go woda z pompy hydroforowej.
Niewielki zestaw wykonany z pompy odśrodkowej 1,5kw i zbiornika przeponowego 100l.
Zbiorniki przeponowe to bardzo fajne rozwiązanie. Gaz nie miesza się z cieczą, więc nie trzeba dopompować co jakiś czas jak to było w starych hydroforach.
Problem jaki miał to woda kapiąca z okolicy wału, a w czasie pracy pompy to już leciała ciurkiem. Przyczyną było uszkodzone uszczelnienie wału. Zazwyczaj w nowych pompach jest to zbudowane w postaci żeliwnego pierścienia osadzonego w obudowie oraz grafitowego pierścienia kręcącego się razem z wałem. Czasami są to dwa pierścienie z żeliwa. Jest to typ uszczelnienia czołowego. Kiedyś w pompach tzw grudziądzkich (bo były i chyba są produkowane... I tu uwaga, w Grudziądzu) uszczelnienie było w postaci sznura nasączonego łojem lub grafitem. Jak ciekło to się dokrecalo pokrywkę lub wymieniało sznur na nowy.
Ale tu nie o antykach, pompa cieknie, a woda jest potrzebna to pojechałem do pobliskiego miasta powiatowego, w sprawdzonym sklepie hydraulicznym kupiłem pompę o podobnych parametrach.
Wstawiłem ją zamiast starej. Czyli szybka robota i prawie fajrant. Przy takich pracach warto ustawić odpowiednie ciśnienia na wyłączniku ciśnieniowym oraz skontrolować ciśnienie gazu w poduszce zbiornika przeponowego.
Jak już wyżej pisałem membrana ma za zadanie odseparować ciecz od gazu. Ta chyba o tym nie wiedziała bo w przestrzeni gdzie powinien być gaz była kupa wody. Czyli balon do wymiany. Szybko znalazlem na allegro pasujący. Nawet z opcją dostawy kolejnego dnia. Ale to by było za prosto. Bo paczkę odebrałem w sobotę, mniej niż 24h po zakupie. Oczywiście jak coś robi się w sobotę po południu to wszystkie sklepy są pozamykane i nie da się kupić nawet głupiej śrubki. Ale mi nie potrzebne były śrubki tylko dekiel zbiornika przeponowego. Jest to dysk z blachy ok 2mm grubości, ok 150mm średnicy, odpowiednio wytłoczony i przyspawany gwint 1" do podpięcia węża.
Po ok 12 latach pracy nawet te 2mm ocynkowanej blachy nie zatrzymało korozji. W dwóch miejscach przeżarła się na wylot. Jedyne słuszne i rozsądne czasowo rozwiązanie w sobotnie popołudnie to za#spawanie otworów, miejsca o mniejszej grubości też napawać.
Po uruchomieniu już sprawnego zestawu strasznie nie spodobała mi się praca pompy, bardzo powoli nabijała ciśnienie, oraz dźwięk przypominał gotującą sie wode w czajniku. Skąd jest dźwięk w czajniku? Z zapadających się bąbelków pary. A skąd takie bombelki w pompie? Z kawitacji. W momencie gdy przepływ przez pompę jest dławiony od stronny ssącej to powstaje spore podciśnienie, wystarczające by woda o temperaturze kilku °C zaczynała wrzeć. A to powoduje erozję elementów wirujących (np śruby okrętowe tak się niszczą, co nie @SUQ-MADIQ ?) 0d strony ssącej jest tylko kilka metrów rury fi32 i smok w samej studni. Rura raczej nie ulega uszkodzeniom, ale smok jak najbardziej mógł się uszkodzić lub zapchać. I to był strzał w 10. Jak widać na głównym zdjęciu różnica między starym a nowym jest kolosalna. Stary miał tylko kilka otworków którymi mogła przepływać woda. Dodatkowo był skręcony na ocynkowany nypel, nie powinno się tak robić bo dwa różne metale mogą łatwo stworzyć ogniwo elektrochemiczne które przyspiesza korozję jednego z nich. Np w zbiornikach CWU stosuje się magnezowe anody, w marinistyce stosuje się chyba cynkowe anody, w postaci bloków cynku przyczepianych do kadłuba statku.
Po wymianie smoka kultura i jakość pracy się mocno poprawiła.
Za siedmioma lasami, za siedmioma grobami, żył sobie młody i piękny elektryk... Wait, what? Co to za brednie? To nie tak. U mnie jak okiem sięgnąć to pieprzona równina usiana polami kukurydzy, rzepaku i innych zbóż.
Godzina piętnasta pięć, człowiek powoli przygotowuje się do weekendowego chillowania. Oczywiście jest to opis kogoś innego, bo ja weekend zaczynam w niedzielę rano. Dzwoni telefon.
-Dzień dobry panie #konstruktorelektrykamator. Pracownik zgłosił nam że jest problem ze szlifierką do płyt. Mówi że wyłączył ja na przerwę, a po przerwie już nie chciała się uruchomić.
Czy jest pan wstanie podjechać i choćby zerknąć? Byśmy byli wdzięczni.
-Oczywiście, za jakąś godzinę u was będę.
Była to jedna z najbardziej kulturalnych rozmów z klientem, człowiek mówił wyraźnie, powoli i wydawało mi się że zamiast ł mówił miękkie l, poszukajcie sobie jaka jest różnica.
Na miejscu została okazana mi maszyna.
Już takie widziałem, bo z nie jednego zakładu kamieniarskiego dane mi było wynosić pieniądze.
BTW, wiecie że jest taka strona jak grobonet.com? Można tam znaleźć informacje o pochowanych ludziach, są też chyba przetargi na pomniki itp. Jak o tym usłyszałem to myślałem że jest to jakiś sektor darknetu, w sumie by pasowało.
W końcu będzie coś o zdjęciach, porobiłem opisy żeby było łatwiej.
Po otwarciu szafki procedura jest w miarę standardowa, pomierzyć czy wszędzie dochodzą odpowiednie napięcia zasilania.
Na listwie, jest. Za wyłącznikiem głównym, jest. Falowniki dostają. Trafo zasilające, dostaje 230 i daje 24V. Płytka sterująca, dostaje 24V. Za mostkiem prostowniczym na C2, ok 32VDC. Czyli mostek (B) oraz bezpiecznik (F) są całe. Ale na C1 już za przetwornicą miernik pokazuje 60mV, uuu aaa. Na tym etapie możliwych usterek jest tak dużo że można by powiedzieć właścicielowi:
Zjebało się na amen, kup pan nowe.
Ale to nie w moim stylu, nasunęła mi się myśl, wziąłem czy nie wziąłem? Wziąłem czy nie wziąłem? A co będę myślał, pójdę sprawdzę. No i na szczęście w samochodzie leżał oscyloskop.
Sondę podpiąłem pod GND i punkt łączący wyjście z drivera (Q1), L1 i D1. Przebieg to bardzo krótkie szpilki napięcia. Z doświadczenia wiem że taki efekt daje uszkodzenie sterownika przetwornicy lub duże przeciążenie i wtedy wewnętrzne zabezpieczenie Over Current wyłącza klucz. Multimetr na zakresie pomiaru diod pokazywał w tym punkcie pomiarowym kilka mV. Czyli zwarcie gdzieś od klucza w stronę L1 i układu odbiorczego. Pomiar każdego elementu wlutowanego w płytkę jest bez sensu bo i tak miernik pokaże 0Ω. Trzeba zdać się na łut szczęścia lub doświadczenie. Jako że jest to przetwornica impulsowa to często dostają po d⁎⁎ie kondensatory. Więc wylutwałem elektrolit C1, ale nie pomogło, cewka raczej zwarcia do masy nie robi, bo nie połączenia z nią. Driver ma 5 nóżek i jest przykręcony, to zostawię na koniec, ale skoro są impulsy to jest ostatni na liście. Najprostsze do sprawdzenia to wylutować diodę D1.
BINGO, mamy tą wsze, zwarcie ustało. Ale bez tej diody nie wolno uruchamiać układu, bo jest to przetwornica w topologi buck, i prąd odbiornika płynie właśnie przez tą diodę. Jak jej nie będzie to w najgorszym przypadku może dojść do uszkodzenia drivera lub odbiornika.
Nie miałem identycznej diody, 1N5819, 1A, szybka dioda impulsowa, wstawiłem FR107, też szybka impulsowa na 1A. Po poskładaniu do kupy, maszyna ożyła.
Zwróćcie uwagę że podstawy czasu na oscyloskopie przed i po naprawie są inne.
Kolejne stanowisko pracy ocalone.
Taki protip, widzicie diodę D2 na schemacie i na płytce? Na płytce to w sumie jest zbędna, bo zasilanie idzie z mostka prostowniczego na sztywno. Ale gdybyście mieli jakieś układy które są zasilane bezpośrednio z DC to warto mieć taką diodę. Jest ona nazywana Idiots Diode, wielokrotnie ocaliła układ przez odwrotną polaryzacją zasilania.





