Jestem u rodziców i jeden z ich kotów był naszpikowany kleszczami.
Chciałem je powyrywać pęsetą, jak robiłem to w poprzednich latach. Okazało się, że rodzice odłożyli taką bardziej płaską pęsetę do pudełka, a ta dobra do wyrywania kleszczy leżała gdzieś na lodówce pod papierami - jak zwykle syf i niedbalstwo.
W każdym razie, nie miałem pojęcia, że mają dwie pęsety - dobrą i chujową, więc dwa małe kleszcze wyciągnąłem bez problemu, ale dwa większe strzeliły i to z dużym prawdopodobieństwem, że jeszcze będąc w kocie...
Kota w miarę zdezynfekowałem spirytusem, pęsetę też, ale generalnie dość martwię się, że kotuchowi się coś stanie.
Normalnie byłbym już u weta, ale dzisiaj wet zamknięty, jutro mnie już nie będzie, a wrócę pewnie za trzy tygodnie... Rodzice mają podejście, że "c⁎⁎j tam nic nie będzie kotu, szkoda pieniędzy tracić", więc to będzie większe przedsięwzięcie sprawić, aby pojawili się jutro u weta... bo będę musiał im dzisiaj tłuc do głowy, że mają jutro pojechać, wciskać im kasę i jutro, a może nawet pojutrze kilkukrotnie dzwonić i dopytywać, czy na pewno byli.
To pierwsza taka sytuacja, że strzeliła mi gum... że strzelił mi kleszcz, więc nie wiem, czy warto niezwłocznie udać się do weta, czy wystarczy głaskać i obserwować?
edit, czemu nie działa markdown? "że strzeliła mi guma" miało być przekreślone :c
#koty #zwierzeta #weterynarz #kleszcze



![Refluks u psa: objawy i leczenie [lek wet Sylwia Klimczak-Zimoląg]](https://cowsierscipiszczy.pl/wp-content/uploads/2020/08/refluks-u-psa.jpg)
