Rzucam jednostrzałowca bo po tym debiucie będę miała zakaz wstępu w przybytku #naopowiesci , a może i kilka zaproszeń na czarnolisto xd
"Trzej pancerni i cygański dar"
Było ich trzech (właściwie ich troje) w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel - dotarcie do Wytrwórczej Spółdzielni Pracy Społem w Kielcach, gdzie na hali produkcji miał skrywać się magiczny złoty słoik spełniający życzenia. Przynajmniej tak twierdził Erwino, któremu w metrze powrotnym z nocki Cyganka wcisnęła tajemniczą mapę za euraska.
- Mówię ci erwinek że baba po prostu nasmarała w chusteczkę i nie miała gdzie ją wsadzić - powiedziała Paszka wsłuchując się w turkot czołgu, który ciężko znosił pracę na oleju po frytkach.
- coty muwie ci to byla prawdziwa cyganka jak w filmach co maly Erwinek ogladal na vhs, wszysciutko mi zdradzila ze wystarczy scisnac zloty sloik i powiedziec zyczenie a na koniec dala to, widzisz na mapie tego gluta w krztalcie korony?
- ...że co, korona jak na logo Społem?
- ze korona jak w korona kielce
- ehhhh... to jest po prostu szpiczasty glut. - odwarknęła Pacha, próbując dojrzeć na horyzoncie zarys budynku "Społem" znad wielkiego brzucha leżącego na lufie Vredo.
- Boli mnie brzuszek - zamiałczał Vredo - To twoja wina umita pachio, przez wylanie całej wódki musiałem ratować się spirytusem
- To nie spirytus ci rozrywa bęben tylko wsunięcie wszystkich naszych zapasów frytek w jedną noc.
- Jejku no koffam frytki. Was też koffam :*
- xdddd - spuentował trafnie erwinek.
Dotarli. Do fabryki nigdzie nie było widać wjazdu, decyzja była więc prosta - ładowanie odłamkowo-burzącego i wystrzał w ścianę. Wraz z lotem pocisku dało się słyszeć cienkie pingwinie "ratunkuuuu...!" - widocznie załoga zapomniała go wyjąć po strzelaniu do owcy. Tak czy srak, w ścianie powstała dziura i czołg prześlizgnął się przez nią bez problemu. Tylko co to co to, zamiast majonezowych piramid wszędzie były parówki! Paszka i erwinko zeskoczyli z czołgu, a vredo poturlał się za nimi. Przy wielkich wrotach prowadzących do dalszego pomieszczenia stał nie kto inny jak sam Pan Pomidor!
- xD A więc odkryliście właśnie co robię w pracy... - powiedział wycierając dłonie w fartuszek.
- jakto, parowki?
- Parówki. Płacą to robię
- Dobra - ucięła temat Paszka - bo my musimy na halę produkcji kieleckiego, to te drzwi?
- Tak. Ale żeby tam przejść musicie podać poprawną odpowiedź na trzy zagadki! Każda błędna odpowiedź to reset i powrót do zadania kolejnych trzech zagadek. Macie jedną opcję pomocniczą, telefon do owcy, ale nie sądzę by mógł wam wiele pomóc. A więc pytanie pierwsze: Czym jest maceracja węgl... - nie dokończył, bo Vredo przeturlał się po nim jak wałek po cieście i wyważył wrota. Tym sposobem droga do cesarstwa majonezu kieleckiego stała otworem.
- No no... - pokiwała z uznaniem Paszka przechodząc przez wyrwę w drzwiach. Słoików były tysiące i zapowiadały tysiące minut poszukiwań. Poturbowany Vredo walnął się na paletę i zawodził:
- Ałaa Paaszko dalej wszystko mnie boli!
- Trza było tyle nie źreć! Jak nie chcesz pomóc w szukaniu to przynajmniej siedź cicho.
Minęła godzina, dwie, trzy, a złotego słoika nigdzie nie było.
- Erwinko - zagadała ocierając pot z czoła Pacha - a jeśli Cyganka nie kłamała i znajdziemy ten słoik to czego sobie zażyczysz?
- À nie powiem bo to jak w urodzinki, jak dmuhasz swieczki i powiesz to sie nie zpelni!
Odsuwając jeden z czteropaków Erwino znalazł kalendarz z gołom babom.
- umm takiego rudzixa tez by podmuhal ( ͡ʘ ͜ʖ ͡ʘ)
- ZOSTAW I SZUKAJ!
- Pokaż! - zawołał wciąż bolejąc z odległej palety Vredo.
- spojz tylko na te stoopki! - zachwycał się Erwino biegnąc i wymachując zdobyczą.
- Eee tam stópki, jakie czyczki! - rozpromienił się Vredo - Ehh, chciałbym mieć takie czyczki...
Gdy tylko skończył wypowiadać te słowa wybałuszył oczy i poczuł jak górna część koszuli rozrywa się na części, a obfity biust rozlewa po całej palecie. Złoty słoik, na którym siedział, pękł.
Licznik słów: koło 600

