Wracają kolejne zalety trzeźwości. Dziś sam z siebie obudziłem się parę minut po szóstej. Wziąłem prysznic, wyprowadziłem psy. Czuje się zaskakująco dobrze. Spodziewam się oczywiście kryzysu w godzinach popołudniowych/wieczornych, ale co mi tam. Wytrwam tak jak do tej pory mi się to udawało. W końcu najcięższe bitwy to te, które toczymy sami ze sobą, a smak wygranej jest lepszy od kraftowej ambrozji.
I znów zaczyna mi się życie podobać.
A Wam dziękuję za wszelakie wsparcie i motywację!
#alkoholizm

