Jak pewnie część osób słyszała, w krajach anglojęzycznych często wita się przez "how are you?" (lub odpowiednik) na co odpowiada się tak samo albo coś w stylu "all good, you?".
Polacy sobie z tym pytaniem często nie radzą (ot różnica kulturowa, nikogo się nie czepiam) i faktycznie mówią co u nich.
Teraz ta ciekawostka - na początku sytuacja wywoływała zmieszanie po stronie "obcej". Z czasem zaczęli również dzielić się co u nich. Teraz to już oczywiste, że rozmawiamy co u nas słychać i mimo, że mamy zespół w 100% remote z ludźmi z różnych zakątków (australia, japonia, anglia, polska i parę innych) to relacje są świetne i wszystko działa o wiele lepiej na poziomie osobowym.
Fajnie, to jest prawdziwe diversity jak dla mnie i prawdziwy pozytywny wpływ.
Nie wiem jak to otagować!
#przemyslenia #przemysleniazdupy
edit: żeby było jasne, ludzie rozmawiali ze sobą o życiu tak jak to tworzą się naturalne relacje. Po prostu teraz robią to otwarcie i wszyscy ze wszystkimi. A jak wchodzi ktoś nowy i trafia na naszą firmową "kulturę" to jest mu o wiele łatwiej znaleźć się w zespole.
@utvikler co np😃
Na pewno musieli się przemóc do podawania dłoni na dzień dobry
Po godzinach jak były dłuższe projekty w Danii to raczej woleli czmychnąć do domu.
Bardzo nie lubią (i słusznie) publicznego gadania co kto zjebał / nie dowiózł w projekcie. Ale między sobą to już plotkują.
Lubią wypić i poimprezować. Zero siedzenia po godzinach. Jeżdżą gruzami bo sa olbrzymie podatki na nowe auta. Nie lubią Szwedów, można ich trollować np jak powiedzą o jakimś zwyczaju duńskim możesz powiedzieć o, to tak jak w Szwecji. Xd
Tak samo działa to na Szwedów.
W Danii mają wspaniałą wołowinę, ser Danish blue oraz śledzie w marynacie korzennej. Lubią te cukierki z lukrecji obrzydliwe choć pomagają na gardło.