@devmanu Łamiąc ograniczenie prędkości, które nie jest sugestią a ograniczeniem wynikającym z aktualnego stanu wiedzy i nauki
Tak się składa, że ograniczenia nie wynikają z nauki i tym bardziej nie stawiają ich inżynierowie ruchu, a za regulację odpowiadają urzędnicy i stawiają ograniczenia machinalnie pod ustawę napisaną przez kolejnego brzuchatego (p)osła.
A eksperci rządowi od zagadnienia, muszą pisać swoje prace tak, jak sobie tego życzy ich przełożony.
I w efekcie nie ma w tym kszty nauki.
Za to media już nawet najdurniejsze postanowienie krawaciarzy zracjonalizują plebsowi tak, by ten nawet zaczął tego bronić.
Wniosek?
Umiesz jeździć i masz już doświadczenie? To patrz oczami jakie są warunki, lej na to co telewizor Ci rozkazuje, zainwestuj 3k w SDR i zapierdalaj sobie z rozsądkiem, przewidywaniem oraz poszanowaniem innych.
Po za tym trwa obecnie odgórna kampania mająca na celu maksymalne obrzydzenie samochodów w imię postępowości. Więc tym bardziej trzeba się pytać samego siebie, po co coś zarządzono i dlaczego ma/nie ma to umocowanie/a w namacalnym świecie (przy założeniu, że nie istnieją narracje i totalnie wszystkie media i nie wybiórczo, tylko całościowo).
I takie podejście polecam do każdego aspektu powiązanego z prawem i przepisami - szybko się pojmie, że prawo dawno się odkleiło od pierwotnej funkcji organizacji działania społeczeństwa, czy zachowania dobrego współistnienia, które dawało wszystkim korzyści.
Zaś moje wnioski są takie:
Aktualnie prawo nie jest do przestrzegania, tylko do walenia drugiego po łbie w imię korzyści i do ewentualnego unikania ciosów już w każdej dziedzinie.
Myślisz, że dlaczego nasz naród nigdy nie był edukowany w tej dziedzinie chociażby z samych podstaw? Bo naród nie ma rozumieć, tylko ma być posłuszny. Jeszcze by interesom/ideologiom zaczął zagrażać.