Polska - Holandia z perspektywy 'piknika'. Afera o doping.
hejto.plWiele bzdur przewinęło się przez weekend w internecie, a większość oczywiście spolaryzowana politycznie, do tego od osób, których nie było..
Kibole płaczą jak to źle zostali potraktowani, a cała wina spada na Tuska, który znów swoimi mackami komuś czegoś zabronił czy nakazał.
Druga strona płacze, że to kibole Batyra i tylko zadymiać przyszli.
Skrytykujesz kogokolwiek - jesteś automatycznie wrogiem zależnie od obozu xD
No to ja wam napiszę jak to było na miejscu.
TL;DR - bo nic odkrywczego raczej nie napisałem, a raczej odkłamuję teorie krążące po internecie, mój wpis można podsumować jednym zdaniem:
- Zorganizowani kibole to pseudopatrioci i debile, ale PZPN też. (tak wiem - stare, znałem, ale jednak się łudziłem).
AKT I - wejście
Miałem tego pecha, że wchodziłem słynną bramą numer 2 - razem z 'prawdziwymi kibicami', po prawej miałem śledzi z pomorza - kibice Lechii, Bałtyku i innych pomniejszych drużyn, a za nimi kordon policji. Po lewej i wszędzie wkoło 'normalni kibice' w tym rodziny z dziećmi.
Pod bramę dotarliśmy o 19:15, pół godziny po otwarciu i półtorej godziny przed meczem. Częstym zarzutem w internecie było, że wszyscy przyszli na ostatnią chwilę - nie jest to prawdą, 'kolejka' była od samego początku.
W tłumie takim jeszcze w życiu nie stałem.. Nawet na koncertach w pierwszym rzędzie człowiek ma więcej swobody, nie miałem jak wyciągnąć telefonu z kieszeni, nie widziałem, w którym miejscu jestem, a po 20 minutach nie widziałem już nawet ludzi, z którymi w kolejkę się ustawiłem - tłum poniósł nas w zupełne inne strony. Mnie wypchnęło bardziej w kierunku 'prawdziwych kibiców' i ostatecznie stałem dwa rzędy od policji, przy skrajnie prawym kołowrotku na bramie numer dwa.
Ludzie zaczęli mdleć - przynajmniej dwukrotnie z naszej strony przepychali się przez ten tłum ratownicy. A dzieci zaczynały płakać - ja, dorosły nie bardzo wiedziałem co się dzieje i nie miałem orientacji, a gdzie dzieci sięgające do pasa.. Atmosfera gęstniała, czas uciekał, a kibole zaczęli intonować przyśpiewki "Otwórz k*rwo bramę!", "Wpuść kibica", "Je*ać PZPN", "Je*ać policję" itp.
Nerwy narastały i nawet 'normalni kibice' zaczęli do nich dołączać - było to poniżające, niebezpieczne i zdecydowanie niekomfortowe. W pewnym momencie, któryś 'policjant' nie wytrzymał ciśnienia i obalił tarczą jednego z 'prawilniaków' - było to najgłupsze co mogli zrobić, agresja eskalowała w pół sekundy, jego koledzy byli gotowi ruszyć w szpaler policji, a i pozostali krzyczeli w jego obronie. Po chwili pojawiła się jakaś blondyna starsza stopniem, z megafonem i krzyczała, że mamy się słuchać poleceń xD No to jej odpowiedzieli - żadnych poleceń nie było, koleś bez ostrzeżenia przewrócił gościa - nie wiem, może, a raczej na pewno coś powiedział, ale to nie znaczy, że trzeba reagować przemocą do tego w takim miejscu i okolicznościach - trudno, muszą mieć psychę i obelgi przyjąć na klatę. Sam nie wiedziałem już czy zaraz będę się musiał z nimi bić czy co, bo stałem blisko, a uciec gdzie nawet nie było.
Policja z kibolami się nakręcała, poszły pyskówki, a my z ludźmi krzyczeliśmy tylko, że tu są też dzieci - sam patrząc w oczy jakiemuś gliniarzowi, który napierał tarczą krzyczałem "Debilu j⁎⁎⁎ny tu są dzieci!" bo emocje nie pozwalały na bardziej racjonalne zachowanie też jestem rodzicem i nie potrafię sobie nawet wyobrazić jakbym się bał o córkę widząc taką eskalację..
Na szczęście po chwili ta blondyna wyciągnęła psiego prowokatora z pierwszego szeregu. A kibice, wszyscy raczej zgodnie, łącznie ze mną - zaczęliśmy śpiewać "Je*ać PZPN" - bo tak żenującej organizacji w życiu nie widziałem.
Po ponad godzinie jakoś zbliżyliśmy się do bramek, a tam przez megafon proszono nas o przygotowanie biletów i dokumentów - wspólnie wybuchliśmy śmiechem - nie było możliwości wyciągnąć w tym ścisku nic z kieszeni.
W końcu dotarłem do pierwszej bramki, gdzie mój PESEL został sprawdzony co do cyferki, a następnie do drugiej bramki gdzie zostałem 'przeszukany'. Była 20:35, a ja jeszcze musiałem dostać się na sektor..
Za bramkami zauważyłem jakichś organizatorów z identyfikatorami i nie omieszkałem podejść i bardzo kulturalnie powiedziałem
- "Panowie, organizacja tego wydarzenia to wstyd i żenada. Strach i ścisk, dzieci płaczą, a obok kibole szarpią się z policją.."
- "Proszę napisać maila do PZPN" - taką dostałem odpowiedź..
AKT II - doping
No dobrze, udało się wejść na stadion, usiedliśmy w trakcie hymnu Holendrów czyli perfekcyjnie na odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Emocje zeszły, a wspólny hymn z 50k rodaków szybko przyćmił negatywne uczucia i serce samo rosło.
Siedziałem nad sektorami organizującymi doping, 'prawdziwi kibice' intonowali przyśpiewki, po hymnie, a przed pierwszym gwizdkiem zaintonowali jeszcze "Polska biało-czerwoni" - wszystko super.
Po gwizdku jednak się nieco odmieniło - zajęło im może z 30 sekund spotkania żeby zacząć "Je*ać PZPN", następne w kolejce było "Donald matole" i tuż po tym pozytywne skandowanie "Karol Nawrocki" - co samo w sobie było żenujące, pomijając zupełnie wszelkie sympatie (bo oczywiście jeśli ich ktoś skrytykuje to automatycznie jest kolegą rudego), nie ma miejsca na politykę na meczu reprezentacji - wydarzeniu patriotycznym, dopingującym naszych, a nie krytykujących cokolwiek..
Dalej było niewiele lepiej, głównie zapętlona przyśpiewka "Gdybym jeszcze raz, miał urodzić się", przeplatana głównie "Je*ać PZPN" - z którym za problemy z wejściem jeszcze mogłem się zgodzić, ale raz zupełnie by wystarczył..
AKT III - czyli sam mecz
Jak graliśmy każdy widział albo czytał i tu nie ma co się kłócić ze specjalistami, którym zdecydowanie nie jestem, ale wrażanie a miałem podobne - zagraliśmy dobry mecz, nie było wiele błędów, oglądało się to dobrze i nie było nudy, a bramka strzelona na prowadzenie dała prawdziwy wybuch euforii na trybunach - ryk całego stadionu był niesamowity <3
Jak wszyscy wiedzą, radość nawet chwilę trwała bo gol wpadł w końcówce pierwszej połowy, więc około 20 minut (razem z przerwą) byliśmy na prowadzeniu. Odmieniło się to zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy, za sprawą Depaya, który później często symulował i słusznie został wielokrotnie wygwizdany i wybuczany.
AKT IV - stadionowe przedszkole
Jak wszyscy pewnie zdążyli się dowiedzieć przez weekend - 'prawdziwi kibice' w ramach 'protestu' postanowili przerwać mecz i wrzucić na murawę nielegalną pirotechnikę, po czym z fochem opuścić trybuny.

Niezależnie od przyczyn, jest to skrajnie debilne zachowanie, zupełnie nie jest ważna ich motywacja, ani jak bardzo 'patriotyczną' sektorówkę chcieliby powiesić - bo co to miało być tego nie wiemy poza wizualizacją z jakiegoś AI, nie pokazali ani kawałeczka, ani jednego zdjęcia z prac nad nią, nie wspominając o efekcie końcowym.

Ewentualna treść nie zmienia zupełnie faktu, że nie mieli na nią zgody (choć twierdzą inaczej bo zgoda była, tak, ale na doping), na taką dużą sektorówkę osobną zgodę musi wyrazić m.in. straż pożarna, na co bez wcześniejszego zgłoszenia szans nie było i nikt na słowo nikomu nie uwierzy, że będzie 'zgodna'. No, ale oczywiście sam Tusk musiał w tym maczać palce i nie masz prawa wątpić.
Kolejną nieprawdą powielaną przez środowiska kibolskie jest to, że bez nich nie było dopingu ( o ile nawalanki polityczne można nazwać dopingiem), że to oni robią atmosferę, a piłka nożna jest dla fanatyków, a nie pikników.
Jasne - bez nich nie było może dobrego startu i rytmu, który dają głównie bębny, ale po poszczególnych sektorach niosły się patriotyczne przyśpiewki, a pod koniec meczu udało się nawet zsynchronizować na całym stadionie hymn a capella.
Było ich dwa sektory, może w sumie tysiąc, może dwa tysiące i serio - pozostałe ponad 50k osób jakoś sobie bez nich poradziło.
Uważają, że piłka jest dla fanatyków, to niech wykupią cały stadion - ale wtedy obawiam się, że by się pozabijali zanim by na niego weszli.
Z drugiej strony, jeśli PZPN zgadza się na zorganizowane przyjazdy grup kibicowskich i każe stać z nimi w jednej kolejce rodzinom z dziećmi - niech zrobią mecze od 16 lat, albo zrobią dla zwierząt osobne wejście - przecież wiedzieli, które sektory organizują oprawę - odseparować ich, kazać przyjechać 3 godziny wcześniej no zrobić cokolwiek..
Puenta taka jak na początku - na narodowy już na pewno nie pojadę, mecz reprezentacji zaliczony, hymn z rodakami odśpiewany, widowisko zadowalające, ale byłem, widziałem i więcej nie potrzebuję, a już na pewno nie zabiorę tam nigdy dziecka - co do tej pory miałem z tyłu głowy i miałem w planach pokazać córce jedność i patriotyzm - a tego niestety zabrakło przez stosunkowo małą grupkę, która to uznaje się za najbardziej zjednoczoną i najbardziej patriotyczną, ale niestety tylko w ich skrzywionym zwierciadle.
To pisałem ja - piknik, który uważa, że mecze reprezentacji są właśnie dla pikników i rodzin z dziećmi - kibolskie wojenki plemienne i polityczne zostawcie sobie na mecze ligowe. A doping lepszy nawet słabszy niż polityczny i niecenzuralny.
J⁎⁎ać PZPN i kiboli!
#mecz #zalesie #reprezentacja #patriotyzm #kibice #kibole #pilkanozna #chwalesie #pzpn #zuchpostuje #drogipamietniczku




