@KierownikW10 Z innej perspektywy (zabrzmi brutalnie, ale jesteśmy w internecie, więc czego się spodziewać?): Twoja mama przez kilkadziesiąt lat życia nie zrobiła nic, co zapewniłoby jej wyższe dochody. Nie przeprowadzi się też do tej mitycznej "Polski A" ani "dużego miasta", ani nie będzie do nich jeździć. No to czemu ma zarabiać więcej? Widocznie jest zadowolona ze swojej sytuacji.
Jeśli chcę podwyżkę, muszę się nowych rzeczy uczyć. I sorry, ale odkąd pracuję, czyli będzie dobre kilkanaście lat, to co roku mam coś nowego opanowane.
A nasz zawodnik na minimalnej - czy się stoi, czy się leży... Po co się starać i walczyć o swoje?
Nie wiem, czy krawiectwo ma jakiś "wyższy poziom", który da się po prostu osiągnąć ciężką pracą, czy trzeba już jakiegoś wybitnego talentu, by się wybić, więc może bredzę. Nigdy nie należy tego wykluczyć, zwłaszcza przy obecnej pogodzie.
A co do niewdzięcznych prac - śmieciarz? Dużo powyżej minimalnej. Hydraulik? Jak starszy specjalista w korpo. Dobry stolarz? Tak samo. Tynkarz, kafelkarz - j.w.
Zamiatacz chodnika może zarabia minimalną, bo to praca wymagająca zerowych umiejętności i niespecjalnie trzeba być trzeżwym.
Ja nie mówię, że nie należy jej podnosić w ogóle. Ale nie róbmy z zarabiania minimalnej czegoś normalnego. Tzn. twoja mama zapewne zarabiałaby nawet więcej niż teraz, ale czy to dobra czy zła krawcowa - to wszystkie dostają minimalną, bo dolna granica dla krawcowych się przesuwa, a górna nie rośnie, bo skąd wziąć kasę?
Masz 10 krawcowych. 6 leniwych, 2 przeciętne, 2 świetne specjalistki. Rośnie minimalna - nagle wszystkie zarabiają o 300 zł więcej. No i tyle z podwyżek w tym roku. Gdyby minimalna nie rosła, to dobra krawcowa mogłaby sobie faktycznie wynegocjować podwyżkę, bo mimo przekonania, że każdy przedsiębiorca to janusz, jednak wielu z nich dostrzega, że cholera, dobrego pracownika ciężko zastąpić.
W obecnej sytuacji jednak - kiepska krawcowa będzie robiła minimum, by nie zostač zwolniona i zarobi tyle samo co ta, która się stara. W efekcie Twoja mama nie ma karty przetargowej, bo wszędzie jest ten sam model wynagrodzenia - minimalna i cześć.
Ale w sumie słusznie zwróciłeś też uwagę na uroczy absurd działania minimalnej - we Wrocławiu, gdzie mieszkam, mój opis zarabiania minimalnej jest raczej dość celny. Ale w "tańszych okolicach", gdzie też koszty życia są niższe zwykle, przebicie progu minimalnej może już nie być takie oczywiste....
...co tym bardziej pokazuje, że idea "wysokiej minimalnej" niczego dobrego nie przynosi.