W dzień dziecka mineło mi pół roku abstynencji.
Bez żadnych dodatkowych środków (wszywek itp.), na początku było ciężko, bo a to zapraszali a to napij się itp.
Po kilku latach tankowania, które można porównać do tankowania dziurawego baku w autobusie.
Dlaczego? W którymś momencie stało się to mało ekonomiczne oraz granica zacierała się co raz dalej. Byłem niczym Ferdynand Kiepski przy butelce, wszyscy nawaleni i ledwo żywi, a ja siedziałem i patrzyłem jak ich alkohol niesie.
W którymś momencie zakrawało to o alkoholizm. Raz wyszedłem z ciągu i nie chciałem do tego wracać.
Jeśli będę dla kogoś inspiracją, to mnie ucieszy. Jeśli kogoś to obchodzi jak zeszłroczny śnieg to też zrozumiem.
Zostało tylko trzymać tą passę i może na 18-ke przyszłych dzieci się napić.
#bezalkoholizm #trzezwosc #chwalesie
trza to opić