Kupiłem 4 lata temu mieszkanie we wspólnocie.
Po roku dowiedziałem się, że wobec wspólnoty toczy się postępowanie sądowe dotyczące odszkodowania dla kobiety, której wspólnota nie zgodziła się na powtórne wydanie zezwolenia na handel alkoholem. Wobec tego płaz zerwał z nią umowę. Ona poniosła koszty i w związku z tym podała wspólnotę do sądu. Sąd przyznał jej rację. Teraz wspólnota musi zapłacić jej razem z odsetkami 150k zł poniesionych i utraconych przyszłych dochodów. Na 9 mieszkań 8 to ludzie, którzy kupili mieszkania dawno po fakcie, to nie oni podejmowali uchwały, które doprowadziły ostatecznie do stanu obecnego. Sprawa jest bardzo zagmatwana i wielowarstwowa. Komornik siadł na kontach wspólnoty i musimy szybko spłacić dług, bo inaczej możemy niebawem pożegnać się z wodą i np. wywozem śmieci. Nawet jeżeli spłacę swoją część (15k), a inni nie spłacą swojej, to nic to nie da, bo wspólnota to wspólnota itd.
Prawnik rozkłada ręcę, sprawa została spierdolona na tak wielu płaszczyznach, że nie wiadomo do kogo mieć pretensje. Tzn. wiadomo. Pretensje mogę mieć do siebie, bo sprawdziłem tylko czy nie ma żadnych postępowań względem mieszkania, ale już o wspólnotę nie dopytałem. W całej tej sprawie mamy do czynienia z osobą, która wyruchała już sporo osób w naszym mieście, jest znana i bardzo dobrze się zabezpieczyła (np. wisi nam za wynajem, ale jest już innym podmiotem i nie ma jak z niej ściągnąć).
Mój opis jest bardzo chaotyczny, ale to wszystko jest bardzo zagmatwane i nie wszystko rozumiem.
Gdybyście mieli jakieś pytania, mogę nie potrafić na nie odpowiedzieć, bo na prawie się nie znam.
Nie bądźcie mną - sprawdźcie nie tylko mieszkanie, ale też wspólnotę zanim coś kupicie. Ja jestem frajerem, który odebrał dość drogą lekcję.
#nieruchomosci #prawo #sad #gownowpis #zalesie
