Kobieta ze zdiagnozowaną depresją i stanami lękowymi dostała ataku paniki, co objawiało się tak, że krzyczała niskim głosem. Dzielni policjanci obezwładnili „opetaną” za pomocą mopa i gazu pieprzowego. Potem wrzucili nagranie z interwencji do internetu, a inny, były policjant je rozpowszechnił. Pozostawił na filmie nieocenzurowane imię kobiety i jej dziecka. „Pomocni” dziennikarze obok słów SZOK, HORROR, OPĘTANIE podali precyzyjnie miejsce akcji, nazwę małej wsi.
Resztę zrobili „dobrze poinformowani” ludzie w komentarzach. Pisali, że kobieta z grupą znajomych wywoływała duchy, korzystała z tabliczki Ouija i uspokoił ją dopiero egzorcysta. To wszystko nieprawda. Cała akcja miała miejsce w czasie Sylwestra. Kobieta wypiła tej nocy 3-4 piwa. Żadnych duchów, żadnych narkotyków. Po alkoholu nie było śladu we krwi, kiedy była badana w szpitalu. Trafiła tam po interwencji policji.
Sąsiedzi woleli jednak uwierzyć w „paranormalną” narrację i wziąć sprawy w swoje ręce. Zaczęli grozić jej śmiercią i spaleniem domu. Co gorsza „opętana” kobieta naprawdę nie chodzi do kościoła, więc szatan jak nic. W wyniku gróźb musiała uciekać z małym dzieckiem do rodziców. Przypomnę, że to wszystko dotyczy osoby w DEPRESJI.
Podobna sytuacja wydarzyła się w życiu bohaterki mojego filmu #egzorcyzmypolskie Tak samo ludzie rozsiewali plotki, że jest opętana przez diabła. Została napadnięta i próbowano spalić jej mieszkanie.
Pytanie, o ilu takich kobietach nigdy nie usłyszeliśmy, bo podjęły skuteczne próby samobójcze, zanim zdążyły opowiedzieć o egzorcystycznej nagonce?
Z „opętaną” bohaterką tego tygodnia udało mi się porozmawiać kilka godzin po tym, jak dowiedziałem się o jej istnieniu. Mimo, że wcale jakoś szczególnie o to nie zabiegałem. Czy nie można wymagać tego samego od profesjonalnych dziennikarzy, którzy BIORĄ HAJS za weryfikowanie informacji przed ich opublikowaniem?
Policjant na wspomnianym nagraniu mówi o tym, że nie będzie ryzykował, bo zarabia „tylko” 5 tys. zł. Kiedyś też zarabiałem pięć tysięcy, a wcześniej dwa. I robiłem to, co należało do moich obowiązków, a jak mi się to przestawało podobać, to zmieniałem pracę. Natomiast obezwładnić drobną kobietę mogę za darmo, jeśli wymaga tego jej bezpieczeństwo. Nawet bez gazu pieprzowego i mopa. Jak odprowadzę ją do karetki, to nie będę PRZY NIEJ wyśmiewał się z filmu, na którym ma atak paniki. I nie wrzucę go do netu, żeby moi kumple z innej komendy też się pośmiali. Albo żeby jakiś łowca „paranormalnych zjawisk” nabił kolejne paręset tysięcy wyświetleń.



