Kariera w Reżimie
- update przypadku krytycznego.
Panowie, puśćcie sobie szum wodospadu, uspokójcie oddech, zamknijcie oczy i wyobraźcie, ile moglibyście osiągnąć, gdyby nie to głupie sumienie.
- Przychodzisz na świat na początku transformacji w Zielonej Górze. Szybko zaczynasz karierę polityczną. Równie szybko skaczesz między partiami, od Tyszkiewicza i Gwiazdowskiego po Kukiza. Poglądów nie masz. No, może poza jednym. Bardzo, ale to bardzo lubisz pieniądze.
- Przytulasz się do prezydenta Zielonej Góry, którego będziesz nazywał swoim ojcem, a on Ciebie synem. A że dzieciom trzeba pomagać, twój polityczny daddy zapewni Twojej firmie tłuściutkie kontrakty z miejskiej kasy. Pensja rzędu 30 tysi za doradzanie urzędowi miasta będzie się zgadzać, podobnie jak milion dochodu dla firmy.
- Masz 28 lat, gdy w wyniku lokalnych układzików, lądujesz na sejmowej liście PSL. Przegrywasz, ale posłanka, która Cię wyprzedza wkrótce umiera i Ty z automatu zajmujesz jej miejsce w Sejmie. A to się doskonale składa, bo Partii właśnie sypie się większość i potrzebuje paru zdemoralizowanych wolnych elektronów, które za publiczne posady i pieniążki zgodzą się odpowiednio wciskać guziki. Oczywiście, że się zgadzasz. Prezesowi tak bardzo zależy na Twoim głosie, że specjalnie dla Ciebie i Twojego kolegi reaktywuje resort sportu, w którym zostaniesz wiceministrem ds. nieprzychodzenia do pracy.
- Masz 30 lat, jesteś fejkowym wiceministrem, Twój głos się liczy dla reżimu, więc jesteś ważny. W tym momencie Admin Doniesień pisze o Tobie pierwszą Karierę W Reżimie, nie mając bladego pojęcia, że już za kilka tygodni trzeba będzie ją aktualizować.
- Bowiem po wyborczej porażce, a przed śmiercią posłanki z PSL, wybucha pandemia covidu. Dla takiego oszusta jak Ty, to doskonała okazja do zarobku. Zakładasz firmę handlującą maseczkami. Kupujesz po 2,75 zł, a sprzedajesz samorządom po 4,15 zł, prościej się nie da. Wprawdzie maseczki nie mają atestów, a firma, z którą rzekomo współpracujesz się do Ciebie nie przyznaje, ale hej, hajs się zgadza. Ale to jeszcze nic.
- Równolegle zakładasz kilka innych firm: budowlaną, fotowoltaiczną, agencję pracy. Kolejne firmy powstają w co kilka tygodni lub miesięcy, aż w końcu trafiasz w dziesiątkę. Zaczynają się złote żniwa.
- Doradzanie zielonogórskiemu ratuszowi gdzie zbudować parking jest dla frajerów. Prawdziwe wilki, bo tak się sam nazywasz, naciągają rodziców nieuleczalnie chorych dzieci na cudowne terapie w Meksyku. Piszecie do dziesiątek, setek ludzi, którzy od lat opiekują się ciężko chorymi dziećmi. Zapewniacie, że pluripotencjalne komórki macierzyste leczą choroby, których współczesna medycyna uleczyć nie potrafi. Tworzycie wielostronicowe “raporty”, z których wynika, że gusła, wróć, terapia, leczy wszystko, od białaczki po Alzheimera i od raka po dystrofię mięśniową. Podpieracie swoje wywody zmyślonymi historiami cudownych ozdrowień. Naukowych dowodów na skuteczność metody nie przedstawiacie, bo i po co? Koszt terapii w Meksyku to skromne 80 tysięcy w wersji light. Bo potraficie też przynosić ludziom proformy na 300 tysięcy. Dolarów. Amerykańskich.
- Dokumenty wystawiają różne firmy, które w międzyczasie założyłeś. O tym, czy firma o niemal tej samej nazwie co ta polska, ale zarejestrowana w raju podatkowym, jakim jest amerykański stan Wyoming, jest też Twoją - wiesz tylko Ty. Na pewno nie wiedzą o tym oszukiwani rodzice chorych dzieci. Oni mogą co najwyżej wygooglować, że rzekomo wielka spółka medyczna jest zarejestrowana w zwykłym domku na przedmieściu Cheyenne.
- Dzięki dziennikarzom śledczym Wirtualnej Polski, sprawa wychodzi na jaw krótko po tym, jak zostałeś fejkowym wiceministrem. Wydajesz kuriozalne oświadczenie, że trwa “najgorszy po 1989 roku” zmasowany atak na “twoją osobę cywilną”. Oczywiście nijak nie odnosisz się do przedstawionych w artykułach dowodów i wyznań oszukanych rodziców - tak robią tylko frajerzy. Mimo to, obrzydzenie Twoją osobą i działalnością jest tak wielkie, że nawet w Partii mówią, że musisz pożegnać się ze stanowiskiem. No to się żegnasz. Posłem oczywiście zostajesz, głosujesz jak centrala nakazuje, Twój głos ciągle się wszak liczy. Myślami jesteś już przy następnej kampanii.
- Masz 32 lata, gdy nadchodzą wybory. Większość aparatu Partii się Tobą brzydzi i wyraża to obrzydzenie publicznie - rzecz niełatwa do osiągnięcia - więc dostajesz kiepskie jedenaste miejsce. Wynik Partii ma dla Ciebie drugorzędne znaczenie, walczysz przede wszystkim o siebie samego - w wypadku utraty mandatu po prostu staniesz przed sądem. Od początku walisz więc do najtwardszego elektoratu Partii, a takowego w województwie lubuskim nie ma wiele. Mówisz o Tusku od rana do wieczora, wieszasz go nawet na swoich billboardach. Zapewniasz, że jego zwycięstwo będzie oznaczało niemiecką kolonizację Polski, upadek Najjaśniejszej.
- Ale że to nie wystarcza, sięgasz głębiej. Moralnie nie masz z tym problemu. Jak już się raz oszukało matkę chorego na raka dziecka, to można już wszystko. Twoi asystenci zakładają kilkanaście grup i profili na Facebooku, udających lokalne media, na których przepychają Twoją facjatę i propagandę. Do tego ponad 130 kont. Zakładane rzutami, często jednego dnia, opatrzone zdjęciami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję lub - w jednym przypadku - skradzione z portalu zrzutkowego. Niektóre konta mają nawet te same twarze, czasem także identyczne z różnymi kontami z innych krajów, ale to bez znaczenia. Liczy się, że nałapały po kilkuset, a czasem po kilka tysięcy, znajomych każde i razem pracują na Twój wyborczy sukces. Dzień-dwa przed wyborami, wszystkie konta nagle zmieniają zdjęcia na Twoje bannery.
I Ty ten sukces osiągasz.
- Masz 32 lata, dostałeś się do Sejmu, masz immunitet, jesteś bezpieczny. Partia wprawdzie nie utworzy rządu, ale to nie szkodzi, może wrócą za cztery lata, dasz radę przetrwać. Masz 32 lata i w polityce jesteś od dziesięciu. Cała Twoja kariera to pasmo szemranych interesów, lewych firm, dochodów po znajomości, grubych grantów, nierozliczonych dotacji, kłamstw i żerowania na desperacji zrozpaczonych ludzi. Gdy po raz pierwszy grożą Ci konsekwencje, sięgasz do repertuaru, którego nie powstydziłby się aparatczyk Jednej Rosji Putina, zatrudniasz farmę trolli i zapewniasz sobie bezpieczeństwo.
Nazywasz się Łukasz Mejza. I to jest historia Twojego sukcesu.
#jebacpis #bekazpisu #polityka #wiadomoscipolska #putinowskapolska
(Tekst nie mój, źródło: Dobiesienia z putinowskiej Polski na fb)

