Rzucam #golombabe jak błystkę na okonia, bo temat zgoła inny!
"Zgniły zachód" w mentalności rosyjskiej to nie wymysł ostatnich dziesięcioleci czy nawet XIX wieku, w którym ten termin na dobre się utrwalił.
Uprzedzenie do Zachodu ma korzenie średniowieczne sięgające Imperium Bizantyjskiego, na którego wpływach budowała się Rosja (w przeciwieństwie do większości Europy, w tym Polski, czerpiącej z dziedzictwa upadłego Cesarstwa Rzymskiego). Poza różnicami religijnymi i kulturowymi oznaczało to również różnice językowe - gdy cała wykształcona Europa porozumiewała się ze sobą po łacinie i alfabetem łacińskim, na Rusi priorytet miała greka.
Zachód miał zawsze na uwadze Rzym i papieża, ortodoksyjna Ruś - Konstantynopol i jego patriarchę.
O ile schizma 1054 z podziałem Kościoła na wschodni i zachodni przez wieki nie odgrywała większego znaczenia, o tyle IV wyprawa krzyżowa z podbiciem i złupieniem Konstantynopola (1204) oraz okupowaniem go w ramach stworzonego Cesarstwa Łacińskiego (1204–1261) zmieniła dotychczasowe niesnaski w nienawiść. Duchowni ortodoksyjni wyjeżdżali z Konstantynopola na Ruś, gdzie szerzyli swoją nienawiść do łacinników. Kolejna duża fala nastąpi przy upadku Konstantynopola w 1453.
Wyrwanie się spod mongolskiej Złotej Ordy umożliwiło ekspansję, a upadek Konstantynopola dał Moskwie pretekst do przyznania sobie tytułu spadkobiercy Cesarstwa w myśl idei bycia "III Rzymem":
"Pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym – Konstantynopol – na skutek zdrady prawdziwej wiary, trzecim Rzymem jest Moskwa, a czwartego już nie będzie" (list Filoteusza do księcia Wasyla III z roku 1510)
Z Polską tak wyszło, że była najbliższym wysokorozwiniętym państwem należącym do cywilizacji łacińskiej, stała się więc niejako jej uosobieniem. Dwa najazdy polskie na Moskwę - w 1610 w czasie Smuty i w 1812 pod Napoleonem (nazywanym "Antychrystem", ucieleśnieniem Zgniłego Zachodu) były interpretowane jako atak na ortodoksyjną wiarę i mocno utrwaliły obraz Polaków w rosyjskiej kulturze.
W ogóle pokonanie Napoleona miało ogromne znaczenie we wczesnym XIX w., bo Rosja odczuwała silne cywilizacyjne kompleksy wobec Zachodu. Odczuwała je też wobec Polaków, którzy traktowali Rosjan często z poczuciem wyższości i oburzenia, że barbarzyńska słaba kultura miała czelność dokonać rozbiorów na ich Kraju Swobód. Z czasem kompleksy wobec Zachodu zaczęto też leczyć imperialną narodową megalomanią (podobnie jak np. XVII-wieczni polscy Sarmaci wobec niedoceniania ich przez Zachód).
XIX wiek przebiega w Rosji w niepewności między okcydentalizmem (zainteresowaniem kulturą zachodnią, chęcią czerpania z niej i modernizacji Rosji na jej wzór) a słowianofilstwem i panslawizmem (jedności narodów słowiańskich, którym miała przewodniczyć Rosja w swej misji dziejowej).
I znowu Polska jest kamieniem w bucie, bo:
1. Zdradziła swą słowiańskość dołączając do cywilizacji łacińskiej i katolicyzmu (wypominane miliony razy)
2. Robi jakieś powstania odczuwane jako zdrada i niewdzięczność zamiast połączyć się z Rosją w ramach słowiańskiej rodziny
3. Liczni Polacy na emigracji na okrągło szkodzą Rosji w zagranicznej prasie i dyplomacji (a do roku 1871 dyplomacja polska była prężna i o ile rzadko spełniano jej prośby, to zawsze słuchano)
4. Wiele zjazdów i organizacji panslawistycznych kończy się fiaskiem, bo Polacy mają odmienne cele (często polegające na niechęci do podporządkowania się Rosji)
jak odpłynęłam w temacie za bardzo w dygresje to sorki nie chce mi się już poprawiać xd
#historiazpaszkom #historia #ciekawostkihistoryczne #rosja #malarstwo


@Chrobry silnie nie zgadzam się z twoją niemal religijną wiarą w światową dychtomię dobro-zło, jakieś istnienie różnych dusz zależnie od miejsca urodzenia i ich naturalne cechy. Świat tak nie działa, i Polska to nie pępek świata, by na podstawie jej doświadczeń i interesów go opisywać.
Z podobną nienawiścią jak ty mówią niektórzy Rosjanie o USA jako o imperium zła i też w wielu kwestiach mieliby rację, co nam - narodowi od dawna mocno proamerykańskiemu - może być trudno zaakceptować. Mocarstwa zawsze żyją kosztem państw i narodów słabszych.
Siedzenie w swoich bańkach informacyjnych i walki niemal plemienne to rak społeczeństwa - zarówno w polskiej polityce z podziałem prawica-lewica jak i we wszystkich istniejących konfliktach. Jestem po stronie Ukrainy i życzę jej zwycięstwa, ale męczy mnie strasznie bezmyślne nakręcanie nienawiści na cały naród zamiast prób zrozumienia jak ten konflikt widzi ta druga strona i czemu według nich to my jesteśmy "ci źli".