Człowiek – ów osobliwy nośnik informacji biologicznej – żyje w złudzeniu sprawczości. Każdego ranka wstaje z przekonaniem, że może coś zmienić.
Tymczasem jest jak meteorolog w samym środku huraganu: notuje dane, sporządza wykresy, a potem… zakłada płaszcz i udaje, że to jego decyzja.
Wszechświat, w swojej wrodzonej beznamiętności, rozwija się zgodnie z regułą entropii. To nie chaos – przeciwnie – to najczystsza forma porządku, tyle że nieporządkującego.
Natura nie buntuje się, nie spiera, nie wybacza. Zmniejsza różnice potencjałów.
Człowiek zaś, obdarzony świadomością (czyli umiejętnością kompulsywnego nadinterpretowania), postanowił, że będzie czymś więcej niż termodynamiczną anomalią. I nazwał to wolną wolą.
Owszem, dokonuje wyborów – ale w granicach dostępnych danych, uwarunkowań genetycznych, neurochemicznej pogody, struktury społecznej i menu dnia poprzedniego. To tak, jakby komputer decydował, że chce działać inaczej, ale musiałby to zrobić, używając tego samego procesora, na tej samej płycie głównej, z tą samą listą instrukcji maszynowych.
Wolna wola istnieje – podobnie jak istnieje pionowa linia na ekranie kineskopu po odłączeniu sygnału: jest realna, ale nie informuje o niczym.
I właśnie dlatego stoicy mieli rację. Nie dlatego, że odczarowali los, lecz dlatego, że się z nim pogodzili. Uznali, że jeśli już jesteśmy tylko wewnętrznym refleksem zewnętrznych procesów, to warto przynajmniej ustawić ten refleks tak, by nie raził w oczy.
Akceptacja rzeczy nieuchronnych nie jest aktem poddaństwa – jest jedyną formą kontroli, jaką nam pozostawiono: kontrolą nad interpretacją nieuniknionego.
Wiatr historii wieje, jak chce, chmury przewijają się nad naszymi głowami, trajektorie cząstek nie pytają o zdanie.Ale można – przez chwilę – pomyśleć spokojnie. I uznać, że choć nie sterujemy statkiem, to wciąż możemy zdecydować, z jaką miną go opuścimy.
#rozkminy #stoicyzm
nieuczesane myśli ułożone przez Ai w stylu Lema


















