Podsumowanie roku.
Chyba najwięcej działo się w kwestiach zawodowych.
Rok 2022 kończyłem jeszcze jako junior data engineer pracujący głównie przy tradycyjnej hurtowni danych w SQL i z jakąkolwiek stycznością z pythonem na poziomie kursów online i pisania jakichś małych skryptów na personalny użytek.
W 2023 wszedłem jako członek nowego projektu polegającego na streamingu danych. Po raz pierwszy miałem do czynienia z projektowaniem i stawianiem systemu od zera i generalnie byłem (i dalej jestem) jedyną osobą w projekcie, która nie była senior devem albo architektem. Zostałem wrzucony w technologie, z którymi nie miałem wcześniej żadnej styczności, tj. Spark, Kafka, Delta Tables, Argo CD i Argo Workflows, k8s i przede wszystkim produkcyjne kodowanie w pythonie.
Na początek trochę siadała psycha, czułem że jestem bezużyteczny w swoim zespole i że zaszła jakaś pomyłka, że się w nim znalazłem. Teraz dalej się tak czuję
Z tą różnicą, że jak biorę na siebie jakieś zadanie, to nie mam ataków paniki i jestem w stanie doprowadzić je z sukcesem do końca. Nie wiem, kiedy to się zmieniło, ale w porównaniu do początku roku progres jest widoczny gołym okiem.
Zyskałem trochę pewności siebie, ale to jeszcze nie to, czego bym oczekiwał. Coraz lepiej mam zakotwiczone w głowie, że uczucie "wiem, że nic nie wiem" jest w tej branży permanentne, ale dalej mam momenty zwątpienia i przerabiam to z psychologiem.
W międzyczasie odezwał się do mnie były CDO mojej obecnej firmy, który przeszedł do konkurencji jako dyrektor całego pionu IT. Przeszedłem całą rekrutację, byli na tak, ale koniec końców uznałem, że różnica w obowiązkach byłaby praktycznie żadna, a obecny pracodawca wyrównał ofertę, czyli skończyło się na +10%. Przy okazji odbyłem parę rozmów z kolegami z zespołu, z których wyniknęło, że naprawdę cenią sobie naszą współpracę, co jest dla mnie bardzo ważne, co widać po wątpliwościach wspomnianych wyżej.
Jeśli chodzi o relacje, to jest raczej in plus, chociaż nie bez minusów. Żona w sierpniu znalazła pracę w zawodzie, po bardzo długich poszukiwaniach i w końcu oboje czujemy, że przeprowadzka do Danii została "dopięta" i nie żyjemy już w takim zawieszeniu. Poza tym, mam wrażenie, że jesteśmy wobec siebie bardziej otwarci i empatyczni i że generalnie jest między nami lepiej niż kiedykolwiek wcześniej
Nie czujemy się jeszcze organizacyjnie gotowi na dziecko, ale dla obojga ta myśl jest coraz mniejszą abstrakcją. Uwielbiam też po prostu spędzać z nią czas. Niestety przeprowadzka sprawiła, że zmieniliśmy styl życia na mniej aktywny i oboje przytyliśmy przez ostatni rok, co niestety odbiło się na związku - do poprawy w 2024.
Co do samorozwoju, to pierwsza połowa roku upłynęła pod znakiem szkolenia się w pythonie. W pracy starałem się brać jak najwięcej tasków, które by to uwzględniały, a w czasie wolnym robiłem kursy. Głównie nastawione na takie ogólnoprogramisyczne rzeczy, których mi brakuje przez moje wykształcenie, np. poprawne stosowanie i projektowanie klas, bardziej zaawansowane struktury danych, algorytmy itp itd.
Z kolei druga połowa roku to język duński. Uczyłem się go już w miarę mocno pod koniec 2022 i w pierwszej połowie 2023, ale od lipca włączyłem tryb turbo. Miałem zajęcia 2x w tygodniu w pracy i 2x w tygodniu online prywatnie. Do tego codziennie czytanie artykułów, słuchanie wiadomości i podcastów i coraz częstsze próby rozmowy z kolegami z pracy. Progres w porównaniu do początku roku jest ogromny. Właściwie od raczej miernego poziomu rozumienia tekstu czytanego i zerowego poziomu rozumienia ze słuchu i mówienia doszedłem do momentu, gdzie jestem w stanie przeprowadzić rozmowę (pod warunkiem, że rozmówca jest świadomy, że musi mówić powoli i że nie może ode mnie oczekiwać fajerwerków), załatwić codziennie sprawy po duńsku (typu piekarnia, sklep itp) i przeczytać książkę, o ile nie jest pisana jakimś archaicznym albo zbyt upiększonym językiem.
Z mniejszych, ale też cieszących pozytywów:
-
dobre relacje z rodzicami i teściami (choć rzadkie, ze względu na emigrację)
-
dobre relacje z bratem, częsty kontakt i wspólne wakacje
-
wyjazdy dłuższe i krótsze: Toskania zjeżdżona (i zjedzona) wzdłuż i wszerz, Malaga, Islandia, Paryż, Łańcut
-
utrzymywanie dobrego kontaktu z przyjaciółmi z Warszawy (tam mieszkaliśmy przez przeprowadzką)
-
dołączenie do lokalnej drużyny piłkarskiej i rozegranie kilku meczów w sezonie
Na koniec minusy:
Największy minus i porażka to zdrowie i forma. Nie doskwierają mi żadne większe choroby, ale nie czuję, żebym był w optymalnej formie. Przytyłem w tym roku 8kg, nie byłem w stanie na dłużej zagościć na siłowni i generalnie piłem za dużo alkoholu. To jest zdecydowanie do zmiany, szczególnie alkohol. Chciałbym ograniczyć do picia okazyjnego, zamiast chlania browaru co weekend.
Nadwaga sprawiła, że przypałętały się kontuzje grając w piłkę.
Zauważyłem też u siebie niechęć do zawierania nowych znajomości. W tym roku stuknęło mi 30 lat i mam często w głowie myśl, że nie chce mi się angażować w nowe znajomosci i otwierać przed nowymi osobami, bo mam już znajomych i przyjaciół. Ale nie tędy droga, szczególnie po przeprowadzce do innego kraju.
#podsumowanieroku