#animedyskusja

55
447

Ankieta 2/2


Czas na kolejny niedzielny pokepojedynek.


W poprzedniej ankiecie ulubionym pokedzieciakiem trzeciej generacji został Azuril (59,26%), Waynut zgarnął (40,74%).


Po małej wtopiw wracamy dziś do 4 generacji, jednak nie opuszczamy tematu pokedzieciaków. W tej generacji doszło ich aż 8, czyli tyle samo co w 2 generacji. Tak samo jak tam mam problem, bo ankieta nie pomieści 8 uczestników. Dlatego zdecydowałem się rozdzielić ten pojedynek na 2 ankiety po cztery pokemony. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale innej opcji mi brakuje.


Wybierzmy więc ulubionego baby pokemona z 4 generacji:


5. Happiny


6. Munchlax


7. Riolu


8. Mantyke


Zapraszam do głosowania.


#pokemon #pokemongo #animedyskusja #pokepojedynki

3c276d39-f227-4711-9f00-efa34b571f09

Jaki jest twój ulubiony baby pokemon z 4 generacji?

31 Głosów
schweppess

@Habemus_canem munchlax minimalnie przed mantyke

tyci_koks

@Habemus_canem Munchlax zdecydowanie

Zaloguj się aby komentować

Ankieta 1/2


Czas na kolejny niedzielny pokepojedynek.


W poprzedniej ankiecie ulubionym pokedzieciakiem trzeciej generacji został Azuril (59,26%), Waynut zgarnął (40,74%).


Po małej wtopie wracamy dziś do 4 generacji, jednak nie opuszczamy tematu pokedzieciaków. W tej generacji doszło ich aż 8, czyli tyle samo co w 2 generacji. Tak samo jak tam mam problem, bo ankieta nie pomieści 8 uczestników. Dlatego zdecydowałem się rozdzielić ten pojedynek na 2 ankiety po cztery pokemony. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale innej opcji mi brakuje.


Wybierzmy więc ulubionego baby pokemona z 4 generacji:


1. Budew


2. Chingling


3. Bonsly


4. Mime Jr.


Zapraszam do głosowania.


#pokemon #pokemongo #animedyskusja #pokepojedynki

7444b8f2-05a8-400a-9292-52bf4285b3ec

Jaki jest twój ulubiony baby pokemon z 4 generacji?

24 Głosów
Chougchento

@Habemus_canem oddałem głos na bonsly, wygląda dla mnie super sympatycznie

Wojbody

@Habemus_canem Glos na sadzonkę drzewa z kamienia

tyci_koks

@Habemus_canem Mime Jr. najlepszy, a w wersji shiny to już w ogóle kozak

Zaloguj się aby komentować

Soredemo Boku wa Kimi ga Suki


Autor: Nao Emoto, Yu Ting Hsu (historia)


Liczba tomów: 7 (44 chaptery)


Demografia: Shounen


Gatunek: Dramat, Romans


Baka


MAL


AniList


Yuusuke Serizawa zdrzemnął się w pracy i śniła mu się jego pierwsza miłość. Wracając do domu zamyślony przewraca się podczas jazdy na skuterze. Pomocy udziela mu przechodząca obok kobieta, która wzywa pogotowie. Przed utratą przytomności Serizawie wydaje się, że słyszy znajomy głos. Niedługo po obudzeniu się w szpitalu otrzymuje telefon od swojej wybawicielki. Dziewczyna nie zdradza mu swojej tożsamości, a numer zdobyła grzebiąc w jego telefonie. Serizawa jest jednak jest przekonany, że kiedyś bardzo dobrze ją znał. Podczas rozmowy dziewczyna składa propozycję spotkania się następnego dnia. Po zakończeniu połączenia Yuusuke zaczyna zastanawiać się z kim przed chwilą rozmawiał. 


Fabuła:


Wybaczcie ten troszkę zagmatwany początek, ale było on konieczny do wyjaśnienia dalszych wydarzeń, ponieważ nie ma on absolutnie nic wspólnego z fabułą w tej mandze. No prawie nic. Wydarzenia z dwóch pierwszych rozdziałów są tylko wprowadzenie do tego o czym naprawdę jest ta manga.


Jest to historia o drodze młodego chłopaka do dorosłości i jego wyborach np. dotyczących szkoły. Jego próbach dostania pierwszej pracy i szukania miłości, ale przede wszystkim jest to historia o błędach, które popełniał w trakcie kilku ostatnich lat swojego życia – a popełnił ich całe mnóstwo. Wszystkie te rzeczy będziemy poznawać poprzez jego wspomnienia, które stanowią jednak główną opowieść tylko czasami przerywaną wycinkami jego obecnej rzeczywistości.


Centralną rolę tej historii odgrywają związki głównego bohatera, który mimo swojej naiwności, narcyzmu i głupoty (na swoje szczęście lub nieszczęście) ma bardzo duże powodzenie u kobiet. Obserwowanie tego w jaki sposób rozwija się każda nowa relacja Serizawy z kolejnymi bohaterkami ma w sobie coś niezwykle mocno przyciągającego uwagę niczym małe kotki w piwnicy sąsiada. 


Z racji tego, że bohater wspomina swoje były dziewczyny to za każdym razem wiemy jak to się skończy. Z perspektywy czytelnika jako pierwsi możemy zauważyć co i kiedy zaczyna się psuć między bohaterami. W pewnym momencie już wiemy, że to koniec i pozostało jedynie czekanie na nieuniknione. Most się zerwał, tory za chwilę skończą, pociąg na pewno spadnie w przepaść, a bohater nie zdąży z niego wyskoczyć. Nie sposób jednak przerwać czytanie, bo ręka jakby samoczynnie przekręca mangę na następną stronę. Jeden, drugi, trzeci związek, a my patrzymy i wyczekujemy na moment aż kurz opadnie by kolejny raz policzyć ofiary i rannych, bo gdy w grę wchodzą uczucia i złamane serca to zawsze ktoś musi ucierpieć. 


Jednak żebyśmy nie zrozumieli się źle. To nie zawsze główny bohater jest problemem. Jasne, że często to on ponosi w dużej części lub nawet całą winę za to co się stało, ponieważ jest to straszny gałgan. Zdecydowanie zbyt często podczas lektury można się złapać za głowę patrząc na to co robi główny bohater. Jednak nie jest on w żadnym wypadku cynicznym sk⁎⁎⁎⁎⁎ynem, który z premedytacją krzywdzi każdą osobę na swojej drodze. Jest po prostu bardzo ludzki. Choć trochę zbyt często popełnia błędy to, niektóre z nich zdarzyły się najpewniej większości z nas. Serizawa czasami nieświadomie krzywdzi drogie mu osoby, a innym razem jego jedynym grzechem jest po prostu nie podjęcie żadnego zdecydowanego ruchu z obawy przez popełnieniem kolejnego błędu. Raz to on jest winny rozpadu związku, raz jego wybranka, a jeszcze kolejnym razem oboje mają na sumieniu jakieś grzechy. Ot, esencja życia. 


Jeśli chodzi o bohaterki i ich charakterystykę to sprawa zależy mocno od liczby rozdziałów przeznaczonych na dany wątek, ale większość zostaje dobrze przedstawiona. Ich wątki są stopniowo rozbudowywane, a one same pod wpływem wydarzeń się zmieniają. Każda ma swoją osobowość, cechy charakterystyczne, a zarazem żadna z nich nie jest idealna choć mogą się takie wydawać. Wszystkie mają swoje wady i zalety oraz problemy niekoniecznie związane z relacją z głównym bohaterem, a z którymi muszą się zmierzyć. Ich życie nie jest podporządkowane pod to co zrobi Serizawa i każda z nich wybiera własną ścieżkę, która ma im zapewnić szczęśliwe życie w przyszłości. 


Kreska: 


Jeśli chodzi o rysunki to jest nieźle. Szczególnie wyróżniają się kolejne dziewczyny. Każda z nich ma swój charakterystyczny design i w jakiś sposób różni się od pozostałych bohaterek. Dobrze oddane są też emocje na twarzach bohaterów. Pod względem ogólnego wyglądu kadrów to czasami widać, że brakuje w nich trochę dopracowania, ale im dalej tym jest wyraźnie lepiej, a momentami tła są naprawdę świetne. 


Podsumowanie: 


Spotkanie, które ma się odbyć kolejnego dnia jest tylko pretekstem dla głównego bohatera do refleksji nad swoim życiem, zastanowienia się nad tym co przeżył, kogo spotkał na swojej życiowej ścieżce. Kto był albo jest dla niego ważny i jak kształtowały się jego relacje z tymi osobami. I najważniejsze – co musi zrobić by przestać myśleć o przeszłości i wreszcie pójść do przodu ze swoim życiem. 


Oczywiście również ta seria nie byłaby prawdziwym romansem gdyby nie spadła z rowerka i nie wyrżnęła ryjem prosto w krawężnik na samym końcu. Czuć, że historia została szybko ucięta, a ostatni arc jest bardzo rozczarowujący. Jednak moim zdaniem problemem nie jest samo zakończenie, a raczej sposób w jaki bohater doszedł do tego momentu.


Myślę, że każdy podczas czytania odnajdzie, w którymś z bohaterów cząstkę siebie. Gdy już się trafi na ten jeden moment, w którym zobaczymy błędy popełniane przez nas samych w przeszłości to serce zabije mocniej, a mózg otrzyma prawie śmiertelną dawkę niekoniecznie pozytywnych wspomnień. 


Nie będę udawał, że ta seria ma głęboką i wyrafinowaną fabułę. Jest to po prostu ciekawa historia napędzana kolejnymi (czasami bardzo tanimi) dramami oraz przedstawia w miarę realistycznych bohaterów, z którymi w pewnych momentach można się utożsamić. To jest głównym powodem do wywołania wielu nieprzyjemnych, żenujących lub nostalgicznych wspomnień, które jednak popychają do dalszego czytania.


Jak powiedział kiedyś wielki mędrzec „Od początku istnienia ludzkości zawsze ciągnęło nas do ognia. Ta seria to płonący śmietnik, a ja jestem jak ta ćma lecąca do płomienia i wkładam do środka rękę by się sparzyć.” I właśnie z tego powodu jakiś czas temu zarwałem nockę by dowiedzieć się jak skończy się ta historia i jaki los ostatecznie spotka głównego bohatera.


Ocena: 8/10


#manga #animedyskusja #soredemobokuwakimigasuki #recenzjezkebabem

65b6d1fc-3ff8-4999-9def-702f78ab4fdd
Kyrie_Eleison

taguj to gówno anime / manga

KLH

@Kyrie_Eleison Albo chociaż #parafilie

tobaccotobacco

@Kyrie_Eleison ślepy czy głupi

Zaloguj się aby komentować

Czas na kolejny niedzielny pokepojedynek.


W poprzedniej ankiecie ulubionym starterem czwartej generacji został Turtwig (44,83%), na drugim Piplup (31,03%), ostatnie miejsce ma Chimchar (24,14%).


Wyrównany pojedynek i pierwsze zwycięstwo dla roślinnego startera.


Dziś musimy na chwilę wrócić do 3 generacji, bo przypadkiem pominąłem jeden pojedynek. Szybko to nadrobimy, czas rozpocząć pojedynek pokedzieciaków. Do wyboru mam:


1. smutasa


2. wesołka


Zapraszam do głosowania.


#pokemon #pokemongo #animedyskusja #pokepojedynki

f6c8d153-101b-4198-bf3b-968604dcc1a3

Jaki jest twój ulubiony baby pokemon z 3 generacji?

29 Głosów
Chougchento

@Habemus_canem głos na azurilla

schweppess

@Habemus_canem azurill, wynaut nie przemawia do mnie kompletnie, a jego ewolucja to już w ogóle cholernie irytujący pokemon

Zaloguj się aby komentować

a dobra kurhwa znalazlem 2 tytuly na rozluznienie po nowym higurashi i umineko:


Oregairu


Hyouka


nie wiem tylko na ktore sie zdecydowac blagam pomocy jesli ktos widzial obie baje czy cos zlitujcie sie co lepiej najpierw obejrzec


#przegryw #anime #animedyskusja

Chougchento

@Tacerpacer oregairu podobało mi się bardziej

MaurycyK

Obie pozycje są znośne, szkolne romanse z wyalienowanymi mc, bardziej podobało mi się oregairu (za wyjątkiem 3 sezonu), ale hyouka jest krótsza, więc szybko można ją zaliczyć

Logytaze

@Tacerpacer Oglądałem tylko Hyoukę i mogę ją polecić.

Zaloguj się aby komentować

kuuurhwa skonczylem te umineko intrzeba bedzie obejrzex nowe anime ale nie wiem jakie ehh myslalem nad jakims typowo komediowym licze na wasze rekomendacje


komediowe anime ktore mnie najbardziej bawily: grand blue gintama saiki prison school (chociaz prison school to tak pomiedzy najbardziej a w miare)


komediowe anime ktore mnie w miare bawily: konosuba one punch man


komediowe anime ktore malo mnie bawily lub w ogole: asobi asobase sakamoto desu ga mieruko-chan shimoneta (chociaz shimoneta to miedzy tak w miare a w ogole)


#przegryw #anime #animedyskusja

abd7606f-9ab1-4c48-9ad1-5a93eb088fdb

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Japonia szczyci się własnym, rodzimym podejściem do tematyki horroru. Gdzie na zachodzie zwykło się polegać na jumpscare’ach i potokach juchy, tam Japonia uznaje za stosowne sączyć niepokojącą atmosferę, potęgowaną obrazami zwyrodnienia, plugastwa, itd. Odbiorca horroru zachodniego kończy seans spocony od wrzasków, odbiorca horroru japońskiego zaś czuje się zbrukany tym, co właśnie obejrzał. W środowisku animemango niekiedy mianuje się mistrzem horrorów p. Junjiego Ito, autora kultowej już Spirali, czy Odoru Śmierci. To raczej niesłuszna nominacja. Za autorkę najstraszliwszego japońskiego horroru należy przyjmować p. Motoi Yoshidę, odpowiedzialną za Koi Kaze, adaptowane w 2004.


Oglądamy Koshiro, świeżo po rozstaniu z dziewczyną. Zostawiła go dla bardziej czułego, a więc obserwujemy naszego rzekomo nieczułego bohatera pod postacią emocjonalnego wraku. Żeby było śmieszniej, Koshiro pracuje w biurze matrymonialnym. Kompletnym zbiegiem okoliczności idzie z jakąś przypadkową licealistką, Nanoką, do wesołego miasteczka, nie będąc w ogóle w stanie wyartykułować, po co to robi, a na diabelskim młynie kompletnie się przy niej rozkleja. On, stary chłop lat 27, przy jakiejś podfruwajce lat 15. Odprowadzając Nanokę do domu, jakoś tak niespodziewanie zostaje poprowadzony przed własne drzwi, gdzie mieszka z ojcem-rozwodnikiem. Nie mylicie się, kochani Czytelnicy. Koshiro właśnie wrócił z randki z własną siostrą, której nie widział od kilkunastu lat.


Seria zyskuje na przerażającej atmosferze, gdy widz jest świadom tego, jak się ona właściwie kończy – nie ma co się tu krygować, Koi Kaze to jest ta bajka, w której główny bohater uprawia seks ze swoją znacznie młodszą siostrą. Startując z pozycji człowieka świadomego, jesteśmy wciągani w perwersyjną grę, tym straszniejszą dla mnie samego, że mam wątpliwy zaszczyt samemu być bratem znacznie młodszej siostry. Oglądamy Koshiro, zagubionego we własnym, chimerycznym życiu, o jawnym, głębokim kompleksie zależności. Wszystkie znaki na niebie i ziemi podsuwają mu młodą dziewczynę, której do niedawna wcale nie kojarzył z własną siostrą, jako emocjonalne oparcie. Nie można nawet powiedzieć, by Koshiro bronił się jak lew przed nawiązaniem relacji z Nanoką, jest to osobowość przerażająco słaba, niezdolna do normalności.


Sama Nanoka to zaledwie młoda dziewuszka, co uwydatnia jej drobna postura i dziecinne czasem usposobienie, dla której niewidziany od dawna ‘braciszek’ jest po prostu pierwszym konkretnym obiektem seksualnych fantazji. O ile Koshiro jest zbyt słabym i pogubionym człowiekiem, by ustalić jasne granice, to Nanoka jest jeszcze zdecydowanie zbyt młoda, by owe granice rozumieć, a wreszcie – wychowana w piekle małżeństwa swoich rodziców, nie dorastała w pobliżu brata, nie czuje biologicznej wręcz sprzeczności w swoich uczuciach. Tym straszliwsze są wszelkie obrazy Koshiro i Nanoki jeszcze sprzed rozwodu, jako nastolatka i berbecia. Wprowadzenie się Nanoki do domu ojca i brata, aby uczęszczać do lepszego liceum nieopodal, to początek końca.


Seria jest całkowicie wyzuta z konwencjonalnego anime humoru, nie ma też za grosz fanserwisu. Jedyną osobą, która ośmiela się fantazjować o Koshiro i Nanoce, jest jego przygłupi kolega z pracy, bardzo dobitna przenośnia dla tych konsumentów anime i mangi, których kręcą kazirodcze kombinacje. Nawet niesłynna scena seksu rodzeństwa jest ujęta w nawias tak gruby, by na nas, widzów, zrzucić odpowiedzialność za wyobrażenia tego, co się tam wydarzyło. To bardzo, ale to bardzo okrutne ze strony reżysera, a zatem i bardzo umiejętne. Gdy Nanoka proponuje bratu już po fakcie, by się razem utopili w morzu, sam chyba chciałem się przez chwilę utopić. Jesteśmy świadkami, i wyłącznie ostatecznym wysiłkiem woli nie stajemy się współodpowiedzialnymi za tę fabułę. Ostatni odcinek to już kompletna tortura.


Ten duszny, melancholijny ton, niedopowiedziane kadry, subtelne rysunki – to wszystko gra na potężny efekt, którego nie życzyłem sobie zaznać. Kochani Czytelnicy, kategorycznie zakazuję Wam czy to oglądania, czy czytania Koi Kaze.

3ecc08f9-04c6-43c1-9f46-4afef0281ea7
yeebhany

Kochani Czytelnicy, kategorycznie zakazuję Wam czy to oglądania, czy czytania Koi Kaze.


dzięki za rekomendację ( ͡° ͜ʖ ͡°)

d19a9957-5095-4a2f-acb4-d39e0ae970cf
Rieper

no i muszę obejrzeć

kubex_to_ja

@tobaccotobacco no dobra, to gdzie to obejrzeć? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tobaccotobacco

@kubex_to_ja należy ukraść z internetu

yeebhany

@kubex_to_ja zoro kropka to

Zaloguj się aby komentować

kurhwaa juz te jeebane sigmy sie dobraly do vinland sagi i sraja roznymi zjebanymi sigmowskimi editami z nia na jakichs jutubach itd kurhwa wszystko co dobre mi obrzydzaja te zjeeby nienawidze tych kretynow tak samo jak spermiarzy obrzygam ich tanim piwem #przegryw #anime #animedyskusja #zalesie

GotyckaPrzemoc

@Tacerpacer Teraz są nawet Sigma Women

Tacerpacer

@GotyckaPrzemoc xd to to juz w ogole jak to widzialem to myslalem ze zdechne ze smiechu

Zaloguj się aby komentować

Obejrzałem w końcu Suzume.


Makoto Shinkai to twórca mojego ulubionego filmu anime - Kimi no Na wa. więc oczekiwania miałem spore, z drugiej strony nie jestem fanem jego pierwszych produkcji więc miałem pewne obawy co do tej produkcji.


Animacje i muzyka 10/10 i to, że będą na najwyższym poziomie się nie martwiłem, sam motyw filmu mi się podoba ale dla mnie ma pewne braki fabularne - chciałbym zobaczyć jak stworzyła się więź między głównymi bohaterami, a tego według mnie trochę tego zabrakło.


Generalnie im dalej tym lepiej, ale nie jest to najlepszy film, który stworzył Makoto Shinkai. Na świeżo oceniam na 7,5/10, jest dobrze, ale nie wybitnie - może z czasem spojrzę na niego trochę inaczej i ocenę zmienię.


Według mnie lepsze filmy Makoto Shinkai to Kimi no Na wa. i Tenki no Ko.


#animedyskusja

f9485705-9d7c-44ea-b2b1-6c3447060313
ShinobiKonohy

@MG78 Animacja super, bardzo ładny film. Dobrze się oglądało.


Problem dla mnie w tym, że zbyt schematyczny. Nowa historia, ale same zgrane karty fabularne.


-Przypadkowe spotkanie

-Bohaterka niezwiązana z tym drugim światem, ale na koniec okazuje się że jednak związana

-Przeznaczenie

-Kulminacyjna scena gdzie wszystko jest pozamiatane, ale jak zwykle miłość okazuje się być rozwiązaniem (na które nikt poza główną bohaterką nie wpadł)

Zaloguj się aby komentować

Czas na kolejny niedzielny pokepojedynek.


Kosmiczny pojedynek wygrał Jirachi zgarniając okrągłe 62,5%, Deoxys z 37,5% to dla mnie niespodzianka. Był to ostatni pojedynek z 3 generacji.


Witam w Sinnoh, czas na generację 4.


Rozpoczynamy od starterów i wybieramy z tej oto trójki:


1. Rammus


2. Wukong


3. Anivia


Zapraszam do głosowania.


#pokemon #pokemongo #animedyskusja #pokepojedynki

500467a0-8c79-460a-8c5f-c3fce917492b

Jaki jest twój ulubiony starter z czwartej generacji pokemonów?

32 Głosów
Tami

Te pokemony z pierwszej i ewentualnie drugiej generacji były fajne, te reszte to jakieś dosłownie "pokemony". Dziwaczne i brzydkie. Pierwsze formy starterów takie jeszcze do zwierząt podobne a dalej to jakieś kosmiczne istoty.

Chougchento

@Habemus_canem głos na piplupa

Wojbody

@Habemus_canem Glos na trawiastego zolwia turtwiga. W grach nie korzystam za bardzo ze starterow, ale torterre nawet lubie.


Ogolnie generacja 4 jest moja ulubiona. Wiele pokemonów z 1-2 generacji dostalo ewolucje, a te całkiem nowe pokemony sa tez dosc udane jak dla mnie.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Fena: Pirate Princess


Piraci, samuraje oraz dziewica.


Zaczniemy od dziewicy. Dziewica jest trzymana w burdelu, aż zjawi się odpowiednio bogaty biznesmen i za odpowiednio wysoką opłatą dostanie zezwolenie na zdjęcie simlocka. Potem są piraci, którzy ratują ją z opresji, by oddać w ręce samurajów, którzy wyruszą z nią w podróż. Dziwne nie? A to dopiero początek.


Przez pierwsze, powiedzmy sześć, odcinków zabawa jest przednia. Bajka jest prześliczna, animowana przepięknie. Production IG utrzymuje poprzeczkę bardzo wysoko. W kadrach dzieje się bardzo dużo, czasem nawet nie wiadomo czy lepiej oglądać pierwszy czy drugi plan, jest czym nacieszyć oczy. Tematycznie - mary sue i banda kawalerów (i jedna pannica) jej broniąca. Takie Akatsuki no Yona, ale bohaterka nie jest płaczliwą p⁎⁎dą. Biega, skacze, krzyczy, machą rączkami i doskonale sprawdza się jako comic relief. Można nawet powiedzieć, że jest sympatyczna. Ma tam jakiś treasure hunt przed sobą, w których pomaga jej banda zabijaków. Gdyby tak zostało, to pewnie baja byłaby 8-9/10. No ale tak nie jest.


Bajka niestety ma potężne problemy konstrukcyjne. Zaczyna się niewinne od drobnostek typu bohaterowie płyną po morzu łódką bez żagla ani wioseł. Potem podróżują drewnianą łodzią podwodną, a akcja, pragnę wspomnieć dzieje się gdzieś w okolicach 18 wieku. No spoko, pewnie zostanie to jakoś wyjaśnione. Nie jest. Za czerwoną linię można uznać moment, kiedy pojawia się ładna Niemka. W to, to już zupełnie nikt nie uwierzy. Seria raz co raz serwuje rzeczy nawet nie tyle co niewiarygodne, ale po prostu sprzeczne z logiką i nie myśli w jakikolwiek sposób ich wyjaśniać ani uzasadniać. Na ekranie pojawiają się kolejne wydarzenia, ja oglądam co się dzieje i pytam się sam siebie "ale jak to? ale dlaczego?"


Kulminacją narastających problemów fabularnych jest ostatni odcinek. W tym miejscu scenarzysta dosłownie się poddał i rzewnie zapłakał nad skryptem tej bajki:


"Nie wiem... nie umiem... nie mam pojęcia jak to skończyć..." - powiedział do siebie. "No dotarli do celu... to co teraz? Pi⁎⁎⁎⁎le, przepiszę zakończenie z Evangeliona".


Jak pomyślał, tak zrobił. Nie żartuje. Bohaterowie przez jedenaście odcinków sobie podróżowali po świecie by w dwunastym podczas narkotycznego transu ekwiwalent stwórcy w piętnastominutowym monologu tłumaczył im sens istnienia wszechświata. To jest tak z d⁎⁎y, że nawet nie uważam tego za spoiler...


Ocena końcowa - co do k⁎⁎wy/10. Podejrzewam, ze scenarzysta umarł w połowie produkcji, a bajkę kończyła pani co w studio sprząta kible. Reszta studia odwaliła kawał solidnej dobrej roboty, którą zmarnowała prawdopodobnie jedna osoba. W sumie to minimum dwie lub trzy, bo reżyser albo producent powinni zainterweniować.


https://streamable.com/44icc3

gratis

@kinasato dzięki, nie oglądam

Zaloguj się aby komentować

KURHWA! WLASNIE OGARNALEM ZE ZEBY SKONCZYC UNIWERSUM HIGURASHI TO MUSZE JESZCZE OBEJRZEC UMINEKO JA PIERR! NO TRUDNO JAKOS TO OBEJRZE SIE ZABIORE ZA TO ALE NIE DZISIAJ I JUTRO #przegryw #anime #animedyskusja

1bcf8285-79e0-494e-877e-3d3229d4208e
Kolbi

Nie oglądaj kurrr! Wiem, że dzień po, ale aż mnie wstrząsło, jak to przeczytałem. Albo czytaj VN, albo mangę przeczytaj. Bajka jest tak przekręcona, że to jest nieporozumienie. A poza tym chciałem przypomnieć, że nie ma dowodów na to, że anime Umineko istnieje.

Tacerpacer

@Kolbi nie ma takiej opcji od tskiego cxytania nowelek to sie oczy xmecxa i czlowiekowi sie nie chce i tak czytac bo zbyt leniwy na takie cos i woli ogladac bedzie obejrzane do konca, shingetsutan tsukihime obejrzalem bez wiekszych problemow i to przezylem jakos az tak zle nie bylo moze przez to ze nie mam porownania z manga ale hui

UncleMcRape

przede wszystkim problem jest taki, że anime umineko adaptuje tylko połowę powieści, wiec ewentualnie byś musiał zmienić medium i oczywiście zacząć poznawać historię od początku bo oczywiście adaptacja jest beznadziejna. READ THE VN

Zaloguj się aby komentować

kuurhwa skoncxylem ogladac te kontynuacje higurashi i teraz nastal czas na obejrzenie nowego anime kurhwa myslalem nad dr stone ale to nadal jest wydawane a ja chce cos co jest zakonczone obejrzec nie wiem kurhwaaaa co robic chyba se obejrze jakies juuni taisen i hui bo nie mam pomyslu co ogladac #anime #animedyskusja #przegryw

97e86553-bfd2-4149-acba-7bd74c02aba9
Shadov

@Tacerpacer Juuni taisen bardzo przyjemnie się oglądało, polecam

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Niewiele bajek chińskich może szczycić się autentycznym ubogaceniem człowieczeństwa przez swoje powstanie. W ich poczet wchodzi jednakże Elfen Lied (2004), dzieło-legenda, dzięki któremu świat jest odrobinę piękniejszy. Ta urokliwa biblijna opowieść o ostatecznym przerwaniu cyklu niezawinionego cierpienia ma wielki szyk, ma smak, ma wielką grację w wyrazie. Usunięcie jednej nuty stanowiłoby ujmę. Oglądając Elfen Lied, słyszałem głos Boga. 


https://www.youtube.com/watch?v=RFnazAsMOQI

Wojbody

@tobaccotobacco Mangi nie czytałem, ale kończy się w takim momencie, że materiał źródłowy pewnie nie wykorzystany do końca. Seria jest dość znana i na tyle stara, że może kiedyś pokusza się o remake.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


In/Spectre


Nastolatka bez nogi i oka przysiada się do typa, który zerwał z dziewczyną i pyta się go "Czy będziesz się ze mną spotykać z myślą o małżeństwie?" Zanim się chłopak zdecydował odpowiedzieć, to informuje go że jest boginią duchów i chętnie z nim o tym porozmawia.


Anime cierpi na dokładnie tę samą przypadłość co inna novelka tego samego autora, mianowice Zetsuen no Tempest - jest wypchana po brzegi dialogami i jest to jej największy grzech. Hola hola, możecie powiedzieć, "przecież to prawie jak Bakemonogatari!" Niestety, to nieporównywalne, ponieważ ta baja zamiast ciętego humoru i błyskotliwych ciętych uwag jest pełna nudnego, nic nie wnoszącego, wręcz wkurwiającego grafomańskiego pierdolenia. Jest jeszcze gorzej niż w ZnT, gdzie świat dosłownie jest na krawędzi katastrofy, a bohaterowie przez cztery bite odcinki dyskutują o chujwieczym i dochodzą jednomyślnie do konkluzji, że w sumie to chujwieco. Autorowi ktoś kiedyś powiedział, że jest taka zasada show, don't tell i trzeba ją stosować żeby fajna historia wyszła, ale coś mu się popierdoliło i zrobił odwrotnie tell, don't show. Tak więc główna bohaterka przez całą bajkę opowiada ze szczegółami i niuansami przyczyny, przebieg oraz rozwiązania przeróżnych zagadek, głosem tak jednostajnym, że głowa sama opada, a widz zastanawia się po cholerę słucha tej kolejnej randomowej epopei nic nie wnoszącej do fabuły. Oczywiście robi to na jednym posiedzeniu, bez żadnej dedukcji bez pojawiania się nowych faktów, niczego. Siada na tym pierdolonym stołku i zamiast przejść do sedna to czaruje wszystkich szczegółami, czy pan Janek przed śmiercią pił kawę czarną, czy z mlekiem. Absolutnym kuriozum jest wymądrzanie się bohaterki w jednym odcinku w temacie gdzie tłumaczy co robić, by opowieść była interesująca i została viralem. You fail, bitch.


Gdyby tego było mało, zdarza się jeszcze bajce rzucić takim krindżem, że nogi same układają się w spiralę. Główna bohaterka się przewróciła, babka pyta ją czy wszystko ok, a ta odpowiada "To żaden ból w porównaniu z utratą dziewictwa". Ugh.


Omijać szerokim łukiem i dla pewności splunąć trzy razy przez ramię, kopnąć czarnego kota i zeżreć sałatkę z czterolistnych koniczynek. To jest po prostu nieoglądalne, drop.


https://www.youtube.com/watch?v=FI2kUA78mRU

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Romeo x Juliet


Anime wersja klasycznej sztuki Szekspira, będąca dosyć luźną adaptacją jego dzieła. Początek historii w tym przypadku jest jest iście George R.R. Martinowski, a i sama fabuła posiada szereg wątków fantasy. W rajdzie na dom Kapuletich, siepacze Montekich wybijają prawie co do nogi całą rodzinę, słudzy cudem dają radę uratować małego szkraba - Julię. Ta, nieświadoma swojego pochodzenia, ukrywana jako chłopiec mieszka kątem... w teatrze samego Williama Szekspira i realizuje się jako szlachetny łotyrzyk "Czerwone Tornado" walczący z reżimem Montekich uciskającym ludność Neo Verony.


Romeo i Julia zaskoczyło mnie kilkoma elementami. Pomijając już odstępstwa od oryginalnej fabuły, będąc nastawionym na seans czysto historyczny, przyszło mi oglądać czerwonego Zorro oraz bohaterów napierdalających się na latających pegazach. Jest to innowacja, którą przyjąłem z wielkim zadowoleniem, gdyż sceny akcji są zrealizowane zadziwiająco ładnie i trochę uprzyjemniają odbiór tej rozlazłej i skostniałej historii. Mimo wszystko jest to nadal seans koneserski, z zatrważająco wolnym pacingiem i pełen melancholii, czego kwintesencją jest jeden cały odcinek w którym Romeo wraz z Julią nie robią nic innego, tylko podróżują przez wiejskie szlaki świergoląc sobie o d⁎⁎ie maryni.


Choć historia w stylu anime orignal jest tu jak najbardziej powiewem świeżości, to nie chroni się przed dosyć pompatycznymi i nadętymi wstawkami mającymi na celu podkreślenie cnót tych i owych bohaterów, które można skwitować tylko chłodnym uśmieszkiem. Nie jestem jakimś przesadnie wielkim fanem tego typu pozycji, w tym przypadku seans na powierzchni utrzymały dla mnie okazjonalne zrywy w fabule nadające jej miejscami szybszego tempa oraz dramaturgii, tak niezwykle potrzebnej w sytuacji gdzie całą oryginalna historia to głównie rozterki wewnętrzne dwójki młokosów z buzującymi hormonami. Gdy główna para schodzi z ekranu, pozostała część czasu antenowego pozostaje wypełniona w większości polityką i intrygami, które raz po razie stoją na przeszkodzie zakochanym.


Podsumowując - bardzo ładne, trochę sztywne i powolne, ale jednak nie shoujowate, historical fantasy-fiction. Raczej nie jest to tytuł do przypadkowego obejrzenia, tylko seans dla takich, którzy wiedzą na co się piszą.


https://www.youtube.com/watch?v=vlPH6D2Y1vQ

Zaloguj się aby komentować

Czas na kolejny niedzielny pokepojedynek.


Pokemonywm wielkanocnym króliczkiem został Azumarill (46,88%), na drugim miejscu Buneary/Lopunny (25%), trzecie miejsce miał Scorbunny/Raboot/Cinderace (21,88%).


Jestem zaskoczony popularnością Azumarilla, bo osobiście nigdy go jakoś nie polubiłem, może wygrał bo trochę przypomina pisankę.


Dziś wracamy do 3 generacji, a dokładniej na jej ostatni pojedynek. Będzie to istnie kosmiczna bitwa, bo oba pokemony są związane z kosmosem. Jeden niczym spadająca gwiazda spełnia życzenia, a drugi jak rasowy hollywoodzki ufok przylatuje na komecie. Czas wybrać pomiędzy:


1. Grogu


2. Skurwiwij


Zapraszam do głosowania.


#pokemon #pokemongo #animedyskusja #pokepojedynki

9b9e99d8-ad12-4350-a870-f192e62628a6

Jaki jest twój ulubiony kosmiczny pokemon?

19 Głosów
Habemus_canem

Głos na Deoxys.


Prosty wybór. Design nawiązujący do DNA, 4 fajne formy, ladana wersja shiny. Nijaka gwiazdka nie ma szans.

Dodatkowo po obejrzeniu 6 filmu, uważam że Jirachi jest creepy jak cholera.


https://media3.giphy.com/media/jYpSOnXqy5Spy/giphy.gif

schweppess

@Habemus_canem a ja jakoś nigdy nie lubiłem deoxysa, jakoś mi nie pasował za bardzo do reszty pokemonów z generacji. dlatego głos na jirachi.

tyci_koks

@Habemus_canem Jirachi jest słodziakiem

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Kontynuacja rozważeń nowosezonowych:


Kimi wa Houkago Insomnia – sam nie wiem czego się spodziewałem. Z jednej strony obawiałem się, że może być gorzej. Z drugiej strony to nie jest najwyższa półka animacji. Kimi wa Houkago Insomnia, podobnie jak dwa poprzednie dzieła Ojiro Makoto, to jeden z niewielu rodzajów romansów jakie trawię bez problemu. Mamy taki dość niewinny romans szkolny i zasadniczo wszystko na około niego jest przyziemne. Do tego postaci nie są infantylne, jak w sporej części tego typu produkcji. Wykonanie mangi za to przyziemne nie jest. Jest to najwyższa półka. Osobiście wiem, że anime nie będzie dobre jak manga. Pytanie brzmi, czy będzie potrafiło wywołać odpowiednią reakcję u widza i ta mieszanka romansu i SoL stworzy Iyashikei – tytuł kojący, czy zwykłą nudę.


Rokudou no Onna-tachi – to, że tytuł jest brzydki (paradoksalnie ten styl w mandze wygląda lepiej) nie jest powodem dla którego dostał u mnie dropa. MC posiada magiczną moc przyciągania do siebie delikwentek. Tak wygląda fabuła. Nie dla mnie.


Oshi no Ko – poszli na całego i prologu zrobili film. Oshi no Ko to tytuł idolkowy. Za historią stoi Akasaka Aka, więc jest to tytuł idolkowy, tak jak Kaguya jest szkolną komedią romantyczną. Innymi słowy, trochę wyższy poziom. Nie są to jakieś moje klimaty, ale nie znajduję w mandze jakichś super przewin i nie dropnąłem tytułu. Wykonanie anime jest dobre, więc w zasadzie można oglądać. Ja będę kontynuować mangę. 


My Home Hero – Anime nie oglądam i nie mam zamiaru. Fabuła: tata kontra mafia. Kto okaże się chytrzejszy. Osobiście nie do końca podoba mi się ten pomysł, bo zabawy w ciciubabkę z mafią nie mają prawa się dobrze kończyć. Chciałem mangę doczytać jak się skończy, ale się jeszcze nie skończyła, a ma 20 tomów. Taka fabuła mi zupełnie nie pasuje do tej długości opowieści.


PS.


Zostałem uświadomiony, że Skip to Loafer to nie jest shoujo, mimo że trochę tak wygląda i ma z niego motywy. Mój błąd, jest to seinen, czy tytuł jak najbardziej nadający się dla facetów i nie muszę się obawiać o swoją przynależność płciową oglądając to anime. Uff! Ep 2 nadal ok.

tobaccotobacco

u mnie padają twierdze kolejne ( ͡° ʖ̯ ͡°)

6f66f796-4eed-4527-a900-c1f1613202ad

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja


Dorohedoro


Dorohedoro to tytuł rzadko spotykany jak na anime, w wielu aspektach bardzo odmienny od tego do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Stawia na całkowicie odjechany setting, totalnie pokręcone wydarzenia i bohaterów jak jeden mąż zasługujących na krzesło elektryczne. Sama bajka to psychodeliczny trip pełen krwawej jatki, bezsensownej przemocy oraz czystego sadyzmu wprost wpisanego w świat przedstawiony. Ba, znęcanie, poniewieranie i mordowanie słabszych to podstawowe filary egzystencji, na których opiera się życie.


Anime ma szeroki wachlarz postaci, ale ciężko tutaj wyłonić kogokolwiek jako jasno zdefiniowanego głównego bohatera. Nie jest to też żadnego rodzaju bohater grupowy. Ta bajka to raczej migawka ze splątania losów kilkunastu chorych pojebów. Nie ma tutaj absolutnie nikogo, o kim można by powiedzieć, że jest to bohater pozytywny. Gdzieś bodajże w piątym odcinku, ostatnia osoba, która mogła by się zbliżyć do takiego miana z zimną krwią i wyrachowaniem morduje człowieka w napadzie rabunkowym. A same postacie są po prostu świetne, dalekie od jakichkolwiek szablonów, w których można by ich zaszufladkować.


Seans jest fantastyczny od pierwszego do ostatniego odcinka, kolejne kawałeczki układanki, przedstawiane na zmianę z perspektyw różnych bohaterów... pewnie teraz spodziewaliście się, że napiszę iż składają się w jedną całość, a tu takiego wała. Te kawałeczki to fragmenty mięsa, szarej materii z mózgów i flaków rozbryzgujących się po ścianach, doskonale komplementujące obrzydliwość całej serii. Fabuła dotycząca dochodzenia kto rzucił czar na jedną z postaci brnie co prawda powolutku do przodu, ale to tylko pretekst to taplania się w wylewającej się z ekranu niegodziwości. Akcji jest dużo, jatka cały czas, nie ma chwili by się nudzić.


Bajka nie ma żadnej konkluzji i kończy się tylko domknięciem jednego wątku, co z automatu pcha widzą w stronę mangi i ja właśnie tam się wkrótce udaje. Wspaniały seans, zapraszam do oglądania.


https://www.youtube.com/watch?v=QH3xIN6Xskk

Turambar022

@kinasato Jedna z pierwszych mang jakie lata temu czytałem i byłem zachwycony , na szczęście nie sp⁎⁎⁎⁎zyli animacji jak to zrobili z berserkiem.

jotoslaw

Sporo ciekawego kontentu, zapraszam na

Wbijam.pl

vries

@kinasato Hayashida Q odwaliła tu prawdziwy majstersztyk. Czytałem na bieżąco od chyba od 3 tomu. Nawet zamknięcie magazynu, w którym seria się ukazywała nie powstrzymało tytułu. W anime najdziwniejsze jest to, że w ogóle powstało po zakończeniu serii wydawanej przez prawie dwie dekady.

Zaloguj się aby komentować