Zaczął się sezon wakacyjny, więc dziś trochę inne #otoziaki z organizacji, w której jestem wolontariuszką. Pozwoliłam sobie umieścić na zdjęciu treść posta dodanego przez dziewczynę, która zajmuje się gryzoniami i poświęca im całe swoje życie.

Nie mam słów do ludzi. Dwa króliki w klatce, trzeci w transporterze.

#zwierzaczki #zalesie #kroliki #slask #katowice #opole
9efb1600-4e98-4482-a65f-a6f402a71f3e
razALgul

@cytmirka okres wyprowadzkowy z akademików w Szczecinie i pod śmietnikiem znalazłem klatkę, ze szczurem, przykrytą kocem czy innym gównem... Szybkie telefony i udało się znaleźć dom. Jednak po co tak robić...?!

cytmirka

@razALgul No smutne to jest bardzo, zdarza się jak widac nie tylko z psami porzucanymi na okres wakacyjny, ale też z tymi mniejszymi zwierzakami

bojowonastawionaowca

@cytmirka Serce się kraje 4 z moich obecnych/byłych królików są/były z fundacji zajmującej się królikami i niestety niektóre historie są tragiczne...


I jeszcze dla ścisłości — króliki to zajęczaki, a nie gryzonie

Lubiepatrzec

@cytmirka Ty się ciesz, że ktoś nie zakopał ich żywcem, bo to jest serio prawdopodobne. Ja, mimo wszystko, doceniłbym zachowanie właściciela królików mimo, że możnaby to zrobić lepiej.

paramyksowiroza

@cytmirka Jednej rzeczy nie rozumiem.

Z tych "kilkuset złotych x3" większość pójdzie na kastracje.

Po jakie licho kastrować króliki hodowlane (domowe)?

Nie wystarczy powsadzać je pojedynczo do klatek?


Rozumiem kastrowanie wolno żyjących kotów, ale tutaj to wygląda na marnowanie pieniędzy.

bojowonastawionaowca

@paramyksowiroza Dlatego, że króliki są zwierzętami stadnymi i najlepiej jest, jeśli żyją w parze — dzięki temu mogą o siebie wzajemnie dbać i mają towarzysza do spędzania czasu i życia. Brak wykastrowania zamyka taką możliwość. Dodatkowo, dzięki wykastrowaniu królik jest mniej wojowniczy jeśli chodzi o terytorium, a walka między królikami o terytorium może doprowadzić do poważnych uszkodzeń ciała.

paramyksowiroza

@bojowonastawionaowca Po pierwsze zakładam, większość królików trzymanych w domach jako zwierzęta domowe jest trzymanych pojedynczo.

Po drugie, jeżeli ktoś zaadoptuje takiego królika aby trzymać go w stadzie, to raczej ogarnie temat płodności.

Po trzecie, jeśli królik zacznie walczyć o terytorium, to zakładam, że właściciel ogarnie sytuację.


Ale tu mamy inną kwestię. Bo jakaś bliżej nieokreślona organizacja chce przeznaczyć pieniądze na kastracje zwierząt, których dalszy los jest całkowicie niejasny.

Po ciężką cholerę rozpoczynać wszystko od kastracji?

OK, w schroniskach tak się robi z psami, kotami, ale po co to robić w przypadku królików a potem płakać na social mediach, że trzeba za to płacić?

bojowonastawionaowca

@paramyksowiroza Nie zgodzę się, że dalszy los jest nieznany. Króliki w ośrodkach adopcyjnych mają tylko i wyłącznie jedną drogę — adopcja przez ich przyszłego opiekuna. Tak jak napisałem, króliki są zwierzętami stadnymi i zarówno od ośrodka adopcyjnego, jak i od każdego weterynarza znającego się na królikach, opiekun powinien się dowiedzieć, że króliki potrzebują partnera, bo bez tego jest duża szansa, że nie będą w pełni szczęśliwe — to nie są psy czy koty, żeby kontakt z człowiekiem był dla nich wystarczający. Tematu walki o terytorium nie da się kontrolować, można tylko łagodzić, właśnie chociażby przez kastrację


Cytat z ośrodka adopcyjnego z którego ja brałem moje króliki:


"Kastracja polega na nieodwracalnym usunięciu narządu rodnego. Zabieg ten wykonuje się bez względu na płeć pacjenta. Około 80% niekastrowanych samic do 5-6 roku życia choruje na ropomacicze i inne choroby układu rozrodczego. Kastracja jest jedyną skuteczną profilaktyką. W przypadku samców ryzyko zachorowania jest mniejsze, ale również istnieje. Musimy także pamiętać, że króliki zachowują swój naturalny popęd seksualny. Ruja u królików nie jest cykliczna, samice są zdolne do rozrodu przez cały rok. Niekastrowana samica będzie przechodzić ciąże urojone, które mogą zwiększyć ryzyko powstania chorób i są dla zwierzęcia bardzo męczące. W przypadku samców główne powody do kastracji to zazwyczaj temperament i zachowania terytorialne (intensywny zapach moczu, znaczenie terenu, ruchy kopulacyjne, wzmożona agresja). Kastracja nie jest receptą na utemperowanie charakteru, ale często pomaga go złagodzić. Zwierzę, które nie może dać ujścia swojemu popędowi, jest sfrustrowane i nieszczęśliwe."


https://kroliki.net/pl/porady/zdrowie/

paramyksowiroza

@bojowonastawionaowca

Chyba nie zrozumiałeś kontekstu tego co napisałem.

Dalszy los królików JEST nieznany w tym momencie - taki był sens mojej wypowiedzi.

Nie wiadomo, czy taki królik w ogóle zostanie adoptowany i czy trafi do jakiegoś stada, czy będzie maskotką dla jakiegoś dzieciaka.


Nie za bardzo rozumiem z kim ma konkurować królik trzymany pojedynczo, ale to już inny temat.

A już zupełnie nie rozumiem, dlaczego jakaś organizacja kastruje króliki tylko po to, aby potem żalić się w social mediach, że musi to robić.

Bo nie musi.

Owszem, jeśli królika chce zaadoptować mniej zamożna osoba, to można w ewentualnej kastracji partycypować finansowo, ale nie widzę ŻADNEGO powodu, aby robić to z automatu, a potem się żalić że trzeba było wydać na to pieniądze.

cytmirka

@bojowonastawionaowca Dziękuję za super odpowiedzi! Ne odpowiedziałabym na te komentarze lepiej

bojowonastawionaowca

@paramyksowiroza Żadna fundacja nie jest po to, żeby utrzymywać zwierzaki w nieskończoność na własnym garnuszku, tylko od tego, żeby po prostu zwierzaka adoptowała odpowiedzialna osoba. A kastracja czy sterylizacja zdecydowanie zwiększa na to szansę. Podejmuje jednorazowy koszt po to, żeby nie musieć ponosić dużo większych kosztów w przyszłości i żeby jak najszybciej zrobić miejsce dla kolejnych zwierzaków potrzebujących tymczasowego miejsca. Brutalne, ale prawdziwe. Kastracja od razu raz, że zapewni, że zostanie to możliwie bezboleśnie i skutecznie zrobione przez fachowców w gabinecie weterynaryjnym, a nie przez kogoś na własną rękę, a dwa, że dzięki temu zwierzak podczas procesu adopcyjnego będzie się lepiej zachowywał i są mniejsze szanse na to, że zostanie zwrócony — znowu brutalne, ale tak się po prostu dzieje...


A królik nie potrzebuje iluś innych królików do rywalizacji i oznaczania terytorium — królik niewykastrowany ma większą szansę na intensywniejsze działania w celu oznaczenia mieszkania swoim zapachem, więc może "rywalizować" ze sprzątającym człowiekiem za pomocą sikania po kątach, bo będzie chciał, żeby jego zapach był na wierzchu.


Kastracja od razu jest po prostu lepszym wyjściem dla absolutnie wszystkich i zmniejsza ryzyko ponoszenia niepotrzebnych kosztów przez każdą ze stron w przyszłości — nie rozumiem, czemu się tak na to oburzasz. To naprawdę nie są wydane pieniądze w błoto na jakąś zachciankę.

bojowonastawionaowca

@cytmirka Od 5 lat jestem szczęśliwym opiekunem — w sumie przewinęło się u mnie 6 królików, z czego 4 adoptowane, więc czy to z ośrodkiem adopcyjnym, czy weterynarzami, czy króliczym behawiorystą jestem za pan brat Tak że czuję się w powinności do dzielenia się wiedzą

paramyksowiroza

@cytmirka To może teraz odpowiedz mnie, bo na razie dostałem odpowiedzi nie na temat.

Zamiast informacji, dlaczego jakaś tam organizacja ma się tym zajmować (a potem płakać), dostałem rozpiskę zalet kastracji których wcale nie neguję.

cytmirka

@paramyksowiroza To zdanie zabrzmi dziwnie, ale widzę, że widzisz to co chcesz widzieć xD Nie chodzi tylko o kastrację, ale tez o całą diagnostykę i leczenie. Trafiają do nas króliki i gryzonie, które na pierwszy rzut oka wyglądają, na zdrowe, a potem w wynikach badań wychodzą efekty zaniedbania, bo ludzie naprawdę nie mają zielonego pojęcia na temat tych zwierząt. Ludzie w większości uważają, że króliki czy gryzonie to mało wymagające zwierzęta i łatwe w utrzymaniu, a prawda jest taka, że czasem mniej wymaga pies czy kot niż królik albo gryzoń.


Wiem, że możesz nie rozumieć pewnych kwestii związanych z kastracją i uwierz, że to nie jest żalenie się w social mediach że trzeba coś zrobić i wydać na to kasę. Po prostu dziewczyna, która to robi poświęca całą siebie na ratowanie tych maluchów i nie znam osoby, która ma większa wiedzę i doświadczenie w tym temacie jak ona. Czasem jak wrzuca zdjęcia jakie zwierzęta do niej trafiają, jakie zaniedbane, jakie schorowane, z ranami otwartymi, z robakami na całym ciele...


Zanim zwierzaki trafią do adopcji, potencjalni nowi właściciele są dokładnie "sprawdzani" - aby mieć pewność, że są to osoby świadome, mądre, odpowiedzialne, a nie takie które chcą królika, bo chcą albo na prezent dla dziecka. Jednak nawet po długich przeprowadzonych rozmowach nigdy nie masz 100% pewności, że nowa rodzina naprawdę dopilnuje zabiegu kastracji, że dopilnuje, aby niekastrowanego królika odseperować od na przykład obecnej już króliczej damy. Pomijam oczywiście też temat zapobieganiu chorobom i tego co pisał kolega wyżej.


A jeszcze wracając do naszej "jakiejś tam organizacji" - działamy w ramach wolontariatu, charytatywnie, nie mamy lokalu dla tych zwierzaków tak dużego, żeby pomieścić kolejne. Przyjęcie trzech nowych niekastrowanych królików i to tak bez zapowiedzi, bez żadnego przygotowania miejsca i jeszcze z wiadomoscią "zostawiłam pod drzwiami króliki, przyjedźcie" kiedy wszyscy jesteśmy w swoich pracach w zupełnie różnych miejscowościach jest cholernie frustrujące, mam nadzieję że chociaż to jesteś w stanie zrozumieć.


I na marginesie- to nie jest narzekanie na kolejnych podopiecznych i wydane pieniądze. To reakcja na zachowanie ludzi i jednocześnie uświadomienie innych, że tak się nie robi i że zawsze jest normalne, ludzkie i humanitarne rozwiązanie, a nie rzucanie królików w ciasnych klatkach przy ruchliwej ulicy kiedy na zewnątrz jest 30 stopni i obok przechodza zupełnie losowi ludzie począwszy od małych dzieci aż po pijanych typów.

paramyksowiroza

@cytmirka

> Nie chodzi tylko o kastrację, ale tez o całą diagnostykę i leczenie.

We wpisie jest mowa o "diagnostyce, szczepieniach i kastracji".

Ja napisałem, że "Z tych "kilkuset złotych x3" większość pójdzie na kastracje."

Jeśli nie mam racji, to wyprowadź mnie proszę z błędu.


>Wiem, że możesz nie rozumieć pewnych kwestii związanych z kastracją

Studiowałem zootechnikę, ale pewnie, co ja tam wiem....


Z większością Twojej wypowiedzi się zgadzam, bo nie prowadzę tej rozmowy, żeby krytykować "jakąś organizację" i doceniam poświęcenie pracowników i wolontariuszy którzy ratują zwierzęta.

Sam też ratowałem i ratuję zwierzęta, choć o tym nie mówię.


Uczepiłem się tylko i wyłącznie jednej, jedynej kwestii - skoro mimo wszystko JEST narzekanie na koszty zabiegów które w sumie nie są potrzebne do zapewnienia życia i ogólnego stanu zdrowotnego, a dodatkowo mogą być pokryte przez przyszłych właścicieli, to po co te zabiegi przeprowadzać "z automatu"?

Jasne, nowy właściciel może nie dopilnować przeprowadzenia zabiegu, ale mówimy o królikach.

Boicie się nowej Australii, czy o co chodzi?


Jak już wspomniałem, rozumiem sens kastracji królików, nigdy go nie negowałem, ale podejrzewam że macie ważniejsze wydatki na głowie.

monke

@paramyksowiroza jeśli króliki nie są trzymane razem i są w tej fundacji tylko tymczasowo to też nie widzę powodu by były kastrowane na dzień dobry.

serotonin_enjoyer

@paramyksowiroza W świecie idealnym kastracją a takze i leczeniem moglby zajac się nowy właściciel. Ale nowego wlasciciela trudno znaleźć, a odpowiedzialnego to juz w ogóle. Bywa że nowy wlasciciel zobiwiaze sie do kastracji a później oleje sprawę. Za kastrację przygarnianych psów i kotów często płacą gminy a ludziom i tak nie chce sie tego ogarnąć. Lepiej samemu ogarnąć sprawę niz potem sprawdzać nowego wlasciciela.

Bystrygrzes

@paramyksowiroza Katrowane maja wieksza szanse na adopcje.

dildo-vaggins

“ Po pierwsze zakładam, większość królików trzymanych w domach jako zwierzęta domowe jest trzymanych pojedynczo.”

@paramyksowiroza dawno takich bzdur nie czytałem. Jeśli komus chociaż trochę zależy na zwierzakach które bierze to zapoznaje się z ich potrzebami, a jedna z nich jest warunek posiadania dwóch lub więcej.

moll

@cytmirka z drugiej strony... Ta osoba też nie musiała wiedzieć, że to wolontariat. Jest lokal to widać zawodowa fundacja, a nie robota hobbystów. I tak lepiej w ten sposób niż wypuścić wolno do lasu albo zostawić na śmietniku.


I czy koniecznie musicie je kastrować? Jeśli w klatce są dwa samce a w transporterze samica to dzieci i tak z tego nie będzie xD

bojowonastawionaowca

@moll Tak jak wyżej napisałem — niewykastrowane króliki mają tendencję do intensywniejszej walki o terytorium, czy to przez agresję, czy to przez oznaczanie terenu poprzez sikanie. No i docelowym rozwiązaniem powinno być parowanie królików, ale jednak niezbyt często dochodzi do adopcji par królików, w zdecydowanej większości przypadków adoptuje się pojedyncze króliki — po ich wykastrowaniu po prostu jest to łatwiejsze i szybsze.


No i jeszcze jedna kwestia — wykastrowanie zapobiega ewentualnemu wykorzystywaniu adoptowaniu królików do ich rozpładzania i prowadzenia ich hodowli w celu osiągnięcia zysku.

moll

@bojowonastawionaowca mi króliki kojarzą się głównie z korzyścią w postaci pasztetu ale to pewnie dlatego że dziadkowie hodowali na mięso

bojowonastawionaowca

@moll Z miniaturek takich jak te, za dużo by tego pasztetu nie wyszło Króliki to bardzo kochane zwierzaczki, choć nieco niszczyciele wszystkiego dookoła

moll

@bojowonastawionaowca znajomi kiedyś w wakacje zostawili nam swoją "miniaturkę" do opieki. Z miniaturki to to miało tylko głowę strasznie agresywny futrzak, bał się tylko mnie, bo jak razspróbował na mnie fuknąć na stójce to skończył skulony pod cisem, jak go po całym ogródku przegoniłam xD

bojowonastawionaowca

@moll oj zapewniam Cię, że nie bał się tylko Ciebie, ale agresją czy tego typu zachowaniami usiłował zamaskować swój strach

moll

@bojowonastawionaowca to też możliwe. Ogólnie biedny zwierzak, bo klatka taka, że się w niej mieścił tylko leżąc. Z jednej strony jadł, z drugiej robił pod siebie

bojowonastawionaowca

@moll Biedak straszny Chociaż to minimum przestrzeni powinien mieć dla siebie, nie mówiąc już o tym, że dobrze by było, żeby raz na jakiś czas miał przestrzeń do wybiegania i wyskakania się - nie dziwię się, że mógł być tak bardzo sfrustrowany i wystraszony...

moll

@bojowonastawionaowca on to powinien mieć w domu kojec... Dlatego dawałam mu się wybiegać, ale nie mógł na mnie fuczeć, jakaś hierarchia musiała zostać zachowana. On moją siostrę tak sterroryzował, że siedziała z drewkiem, żeby się od niego odganiać, jak go pilnowała gdy czyściłam klatkę

Tomoe

Biedne kicałki 🥺 na cholere takie brać, skoro i tak później się oddaje?

GrindFaterAnona

@cytmirka niewiele zrozumiałem z twojego postu ale domyslam się, ze to raczej jakieś schronisko niż hotel dla zwierząt. kompletnie nie rozumiem dlaczego dziwi cię takie zachowanie, przeciez w schronisku z założenia macie doświadczenie głownie z ludzmi, ktorzy nie traktują zwierząt dobrze. moim zdaniem i tak spoko, ze przywieźli je sami a nie przywiozła ich policja oraz ze przywiezli do was, a nie wypuscili na jakimś polu.

cytmirka

@GrindFaterAnona Nie jesteśmy ani schroniskiem ani hotelem. Lokal, który widac na zdjęciu jest wynajmowany po to, żeby dziewczyna wspomniana w komentarzach miała miejsce na trzymanie i leczenie odebranych interwencyjnie chorowitków, bo we własnym prywatnym mieszkaniu nie ma takiej możliwości. Przynoszenie tam zwierząt to czyste wykorzystywanie żeby pozbyć się własnego ciężaru i komuś pod nos podrzucić zwierzęta. To tak jakby nagle z dupy ktoś pod drzwi domu podrzucił Ci na przykład 3 szczeniaki, bo wie, że kochasz zwierzęta i je ratujesz

GrindFaterAnona

@cytmirka oki to mocno zmienia sytuację. z drugiej strony, jeśli przyniesliby mi cos co bardzo kocham, to jak miałbym byc zły, ze mam wiecej tego co kocham

cec

A bym opierdolił takiego pieczonego

GrindFaterAnona

@cec te domowe nie mają takich walorow smakowych jak te hodowlane

Zaloguj się aby komentować