W moim mieście otworzyli nową pizzerię. Sieciówka, nazwy nie podam. Miasto średniej wielkości. Dużych perspektyw tutaj nie ma. Jak zarabiasz, to albo własny biznes, albo handel B2B w regionie, albo jesteś inżynierem w tym przemysłowym mieście lub pracujesz zdalnie.
Ceny? 45-55 zł za pizzę włoską. Koszt wytworzenia jest śmiesznie niski. Taka pizza w piecu robi się krótko, zawiera ledwie kilka składników. Może i droższych niż najtańszy ser, ale przy średnicy 32 cm i włoskim stylu tworzenia placka, nie jest tego nawalone jak w przypadku amerykańskich "pizzo-zapiekanek".
Dlaczego w Polsce tak przepłacamy za jedzenie? Gdyby obliczyć marżę na pizzy, jest ona gigantyczna. Za 45-55 zł w tym mieście można zjeść polędwicę wieprzową z talarkami i miską sałatki ze świeżych warzyw lub 2 daniowy obiad. Tutaj koszt produktów, jak i samej pracy personelu i przyrządzenia jest nieporównywalnie wyższy. Pizza włoska w piecu robi się max kilka minut.
Przy najprostszej pizzy wystarczy ciasto, sos pomidorowy, ser i oregano. 3 minuty i gotowa. Mimo to kosztuje ona 44,99.
Polacy absolutnie nie są świadomymi konsumentami. Czy ich stać? Naturalnie ich nie stać w dużej ilości przypadków na taki wydatek. Ale chodzą, bo nie chcą pokazać, że nie mają. Chodzą, bo nie chcą być gorsi od tych na zachodzie. Chodzą, bo nie chcą sobie odmawiać jakiejkolwiek przyjemności w tym kraju, w którym tyle ich dobija.
Dla przykładu: Koszt takiej pizzy w Niemczech to jakieś 50-60 zł, do 70 zł. Przy zarobkach kilkukrotnie wyższych. Fajny przykład pizzerii z Hamburga (porównujemy to do miasta, będącego na jego tle pipidówą), gdzie identyczna Margherita kosztuje 51,60 zł. Czyli tylko o jakieś 6,60 zł drożej XD
Patologia.
#pieniadze #biznes #heheszki #januszebiznesu #gospodarka #ekonomia #gownowpis #gastronomia #przemyslenia #jedzenie