To podsumujmy.
- Partia uruchamia komisję ds rosyjskich wpływów, która będzie - stawiam dolary przeciw orzechom - wielkim festynem poniżania platformersów z Tuskiem i Sikorskim na czele. Komisja będzie miała taką magiczną zdolność do zakazywania komuś (np. Tuskowi) piastowania jakiegokolwiek urzędu publicznego na dziesięć lat, gdy wykazane zostanie, że ktoś (Tusk) był pod wpływem Rosjan.
- W tym miejscu ktoś może powiedzieć, że Tusk jest taki czy sraki, a rosyjski wpływ to poważna sprawa i dobrze, by ktoś z Rosjanami powiązany nie był premierem. Zgoda i zgoda, ale...
Ale po pierwsze: znamy się już z Partią nie od wczoraj, więc zadam proste pytanie. Czy ktoś na serio uważa, że to całe wykazywanie rosyjskich wpływów będzie odbywało się wedle jasnych i obiektywnych kryteriów? Nikt? Dziękuję, można się rozejść. Przecież wiemy doskonale, że Partia już od dawna propaguje jako Dowód Na Ruską Agenturalność fakt, że Sikorski jarał szlugi z Ławrowem, gładko pomijając fakt, że obaj byli wtedy ministrami spraw zagranicznych, a rzecz działa się na oficjalnym spotkaniu.
Po drugie: to może dotyczyć każdego. Jeśli Naczelnik w swej nieskończonej mądrości uzna, że większe zagrożenie stanowi dla niego Lewica, to zaraz okaże się, że Czarzasty też z kimś kiedyś jarał szlugi, a starzy Zandberga wyjechali kiedyś na wycieczkę do ZSRR.
- Skąd takie "dowody wziąć"? Możliwości jest wiele, ale uważam za nieprzypadkowe, że Partia uruchomiła właśnie smoleńskie śledztwo. Przypomnę: oficjalnie uważają, że Lech Kaczyński został zamordowany. I od lat mówią, że zrobił to Tusk. I teraz tę sprawę będzie badała podległa Ziobrze prokuratura. Połączmy jedno z drugim i wyjdzie nam, że Tuskowi nie trzeba nawet udowadniać żadnego morderstwa. Wystarczy, że "wykaże się", że po katastrofie ten czy ów urzędnik z kimś rozmawiał i cyk, dekada bez stanowiska gotowa. Niemożliwe? To uprzejmie donoszę, że Cenckiewicz właśnie odpalił dokładnie to o Tomaszu Siemoniaku.
Ale to nadal nie wszystko.
- Bowiem przedwczoraj grupa posłów Partii złożyła zapowiadany od jakiegoś czasu projekt zmian w kodeksie karnym. I choć media skupiły się na radykalnym podniesieniu kary za szpiegostwo (nawet do dożywocia), to prawdziwy autorytarny haczyk kryje się w paragrafie o dezinformację.
- Tak, Partia, która codziennie dezinformuje Polaków za pośrednictwem swoich mediów, a co wybory odpala kilka wielkich i starannie zaplanowanych kampanii dezinformacyjnych - no więc ta Partia będzie teraz wlepiała do ośmiu lat więzienia za dezinformację, którą definiuje jako "rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji", co Partia przecież może zinterpretować absolutnie dowolnie.
- To jest największy problem. Być może w normalnych czasach i państwach - takie coś można jakoś uzasadnić, jako odpowiedź na czasy powszechnej dezinformacji i fake newsów. Niestety, takie paragrafy w rękach takich autokratycznych łbów jak mędrcy z Nowogrodzkiej to przepis na katastrofę. Pomyślcie tylko o tym jak swobodnie Partia operuje prawdą. Jak gładko przychodzi jej przedstawiać czarne jako białe i odwrotnie. I jak często oskarża innych o kłamstwa, nie dostarczając na ten temat żadnych dowodów.
I teraz będą mogli za to wlepiać 8 lat.
#wiadomoscipolska #putinowskapolska #jebacpis #bekazpisu #polityka
(tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)


