Jeśli sam nie potrzebuje pożywki duchowej a inni nie są bez niej w stanie żyć
@ZmiksowanaFretka nie wiesz tego do czasu aż nie znajdziesz się w trudnej sytuacji.
Dla zdecydowanej większości jest to tradycja i wychowanie, podopora duchowa to chyba dla wszystkich wierzących raczej, a całej masy indywidualnych powodów to możesz szukać u ateistów, bo świadomie wybierającyh wiarę jest garstka ludzi na świecie.
No jeśli trwa moda na ateizm to chyba nie ma się co dziwić, że mało kto przechodzi w drugą stronę.
No patrz a jakoś nie wierzący też są w stanie przetwać ćiężkie chwile i przekazać pozytywne i uniwersalne wzorce. I właśnie o to się rozchodzi.
Jedni są w stanie, a drudzy nie rosnące statystyki samobójstw i zaburzeń nie biorą się znikąd. Brak oparcia duchowego nie musi być oczywiście jedynym ani nawet głównym powodem ale jest na pewno jednym z nich.
Znowu, nic takiego nie napisałem. Nie staję się lepszy, po prostu się taki urodziłem albo proces mojej edukacji wykształcił u mnie mechanizmy kwestionowania i weryfikacji a u nich nie i pod tym względem jestem od nich lepszy.
To już zależy czy twoje wnioski okażą się prawdziwe i skuteczne. Na ten moment może ci się tak wydawać ale nie koniecznie w przyszłości. Bycie świadomym ateistą jest trudniejsze zarówno od bycia nowofalowym modnym ateistą jak i od bycia osobą wierzącą.
Po raz kolejny brednie. Można wybrać z religii jej dobre cechy i wartości, nie ma koniecznosci przekreślania całego dorobku religii.
Historycznie kościół zrobił wiele złego, a nawet popełniał zbrodnie. Oczywiście należy o tym pamiętać ale kościół w obecnej formie nie jest tą samą instytucją którą był np. w średniowieczu.
Otwórz oczy troche szerzej
To samo mógłbym napisać tobie.
Ja sam jestem ateistą i to w zasadzie podobnie jak ty od dziecka. Zadecydowałem o tym już w podstawówce w czasach kiedy wiązało się to z szokiem żeby nie powiedzieć ostracyzmem. Mimo to potrafię dostrzec pozytywną rolę kościoła w dzisiejszych chorych czasach. Tylko, że ja mówię tej roli z perspektywy ogółu społeczeństwa, a ty z perspektywy czubka własnego nosa.