Nie wiem czy też zauważyliście takie zjawisko, ale w zeszłym tygodniu była to już któraś kolejna taka sytuacja podczas zakupów...
Jak zabieram młodego lvl 4 ze sobą na zakupy i na miejscu są te takie małe wózki dla dzieci z chorągiewkami to młody bierze sobie taki, a ja jeżdżę normalnym (robię zakupy na cały tydzień, więc inaczej bym się nie spakowała). I póki jeździmy po sklepie to jest spoko, ale za to jest cyrk przy kasach. Z emerytkami w roli głównej.
Za każdym razem młody ze swoim wózkiem ustawia się za mną - najpierw wypakowuję zakupy z dużego wózka, potem małemu pomagam z zawartością jego wozidła.
I ogólnie jak za nami stoi ktoś w wieku produkcyjnym lub młodszy, to sobie cierpliwie czeka na swoją kolej, ale jeśli to emerytka, to próbuje się przepchnąć przed mojego dzieciaka ze swoimi zakupami, bo uważa, że ktoś sobie nieletniego stójkowego zostawił i ona może go obejść...
To miejscowe chamstwo, czy jakiś ogólnokrajowy trend?