Przez 6 miesięcy pracowałem w Poczcie Polskiej w jednostce której zadaniem było modernizowanie wybranych placówek na nowoczesny jednolity model. Pracowałem w wieżowcu Intraco gdzie Poczta Polska wtedy miała całe swoje centrum ze wszystkimi prezesami i dyrektorami. Przed świętami były robione grupami spędy dla kilku działów po 200-300 osób na których składano życzenia świąteczne, potem pół godziny na opierdolenie barszczu z krokietami i następna grupa. Dyrektorów i prezesów składających życzenia kołchoźnikom w rządku stało tak na oko z 60.
Gdy przyszedł informatyk założyć mi maila to wyglądał on tak: imię[email protected] bo wcześniej było już 8 osób z takim samym imieniem i nazwiskiem jak ja (te akurat mam bardzo popularne, to trzeba przyznać).
Kilka miesięcy później brałem udział w odbiorze w jednej z modernizacji które prowadziłem - malutki lokal - 2 okienka w jakimś centrum handlowym, łącznie chyba z kilkanaście, może dwadzieścia kilka metrów kwadratowych, "potężna" inwestycja na może 300 tys. zł. W odbiorze brało udział z 20 osób -, wykonawca, z pięć osób z naszego działu, z kilka z działu zajmującego się utrzymaniem obiektu, ze 4 babki z jakiegoś działu identyfikacji wizualnej czy jakiegoś tam marketingu które robiły raban o to, że jakieś ramki do plakatów powinny wisieć 10 cm wyżej niż są, naczelniczka poczty do której ta filia przynależała i jeszcze z 10 innych osób co do których nie miałem pojęcia po co tam są. Każdy desperacko starał się pokazać, że jego obecność tam jest niezbędna i że po coś się przydają.....
Potem jak po tych kilku miesiącach udało się przejść już do małej prywatnej firmy to inwestycje podobnej skali ogarniało się w 1-2 osoby w międzyczasie pomiędzy konkretnymi tematami, w PP to było zajęcie na pół roku dla kilku osób.