„Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro” (Goethe)
Na fali (zasłużonego, nie będę nawet próbował z tym handlować) hejtu na Trumpa i USA – ja mam wątpliwość i węszę w tym fałsz. To jest wielka polityka, Trump jest mistrzem kłamstwa i manipulacji, a niesławna wczorajsza pyskówka i jej efekty moim zdaniem nie były dziełem przypadku.
Na wystąpieniach prasowych się nie pyskuje, tylko oficjalnie komunikuje swoją agendę i stanowisko, a różnice zdań występują, bo... właśnie z tego powodu się organizuje spotkania. Vance był tam właściwie niepotrzebny do niczego oprócz wywołania spięcia i dołączenia do krzyku na Zełenskiego, a Trump na końcu podsumował, że to był dobry show telewizyjny. A wcześniej nie wpuścili przedstawiciela rosyjskiej agencji prasowej, jakby z góry wiedzieli co się ma stać i nie chcieli Zełenskiego ostatecznie upokorzyć.
Po co?
Bo USA chcą załatwić sprawę ukraińską cudzymi rękami i wyciągnąć przy tym korzyści dla siebie. To jest logiczne, każdy by tak chciał, a oni jako supermocarstwo mają do tego narzędzia. Chcą się więc w tym celu postawić w pozycji negocjatorów i gwarantów. Do tego natomiast potrzebne im jest to, żeby Rosja chciała z nimi rozmawiać, a Europa ruszyła d⁎⁎ę i poważnie zajęła się Ukrainą. Brutalne potraktowanie Zełenskiego jest więc jak dobry ruch szachowy, który jednocześnie poprawia pozycję, wymusza reakcję i daje możliwość elastycznej zmiany taktyki, w zależności od odpowiedzi rywala.
Trump może napięcie dozować dalej, może spotkać się z Putinem, a nawet coś mu obiecać. Ale w ostatniej chwili zanim coś podpisze i wyda rozkazy, powie na przykład: Władimir, ty w sumie jesteś dyktatorem, więc zanim coś od Ameryki dostaniesz, ustąp i zrób wolne wybory. Po czym dołączy do Europy i wjedzie na Ukrainę na białym Abramsie.
Mam nadzieję, że właśnie takie teatrum teraz obserwujemy, a nie upadek zachodnich sojuszy. Nie chce mi się jakoś wierzyć, żeby najsilniejsze w historii NATO miało sobie nie poradzić z najsłabszą w historii Rosją.
Ale jeśli Trump naprawdę tak gra, jest to gra ryzykowna. Każdy agresywny atak wymaga częściowej odsłony i długoterminowo może stanowić słabość. W przypadku USA chodzi o ich wiarygodność, na której opiera się ich dominacja polityczna i gospodarcza. Dopóki wszyscy ufają dolarowi i amerykańskiej armii, dopóty szukają gwarancji i przyjaźni USA, chcą używać ich waluty i platform technologicznych, idą im w wielu sprawach na rękę. Nie, żeby EUR nie mógł zastąpić USD (BRICS coś nawet wspominał) ani w Europie nie dało się zrobić platformy podobnej do Facebooka. Już widzimy spadki wartości firm zbrojeniowych w USA i wzrosty w Europie. To może eskalować dalej i w długim okresie kosztować Amerykę grube miliardy. W tym sensie byłby to więc agresywny gambit Trumpa.
Zapraszam do dyskusji.
#ukraina #wojna #rosja #usa #geopolityka
