-
SZANOWAĆ to, że ktoś ma inne zdanie
-
ROZUMIEĆ wyborców drugiej strony
-
AKCEPTOWAĆ to, że ktoś z niższym wyształceniem i horyzontem światopoglądowym ograniczonym do 15km wokół rodzinnej wsi ma takie samo prawo wyborcze
-
ĆWICZYĆ argumenty przeciw możliwym kłamstwom i absurdalnym spinom (vide dziadek w wermachcie)
Co musi zrobić kandydat PiS? Nie za⁎⁎⁎ać szczura z brzucha nieletniej prostytutki na wizji i nie zesrać się w studiu.
Męczy mnie, że to sytuacje patologiczne są normalizowane i jedna strona ma być wzorem cnót, gdy druga może być totalną degeneracją i masz to akceptować. Głupota, brak wykształcenia i ciemnota stały się czymś, czym jedna strona się szczyci, zamiast wstydzić.
#polityka
@Kkeff Pięknie to podsumowałeś. Mnie najbardziej boli to, że każda próba dyskusji z ich strony natychmiast odbierana jest jako atak. Wspomnisz o mieszkaniu? Atak. Przywołasz statystyki pokazujące, że głosuje na nich głównie elektorat z podstawowym wykształceniem i z terenów wiejskich? Atak. Zauważysz, że większość ich wyborców to osoby starsze? Znowu atak. A gdy tylko młodsi zaczynają głosować na PiS, natychmiast ogłaszają „zmianę trendu” i po raz kolejny oskarżają drugą stronę o wywyższanie się i agresję.
Brzmi to tak, jakby ich jedynym oczekiwaniem było to, by ci, którzy się z nimi nie zgadzają, zamilkli, zniknęli i udawali, że te wszystkie fakty nie istnieją.
To klasyczny przykład błędów poznawczych: projekcji, efektu oblężonej twierdzy i podwójnych standardów. Oni mogą mówić wszystko – nawet najbardziej ordynarne rzeczy – a my mamy być zawsze spokojni, pokorni i „nie dzielić”. Ta asymetria naprawdę frustruje i rodzi pokusę, by odpowiedzieć ich metodami. Ale człowiek nie potrafi – bo wciąż trzymają go pewne moralne granice.