Ale mnie to denerwuje jak polaczki z jakichś niewiadomych powodów czują potrzebę uegzotycznienia(?) swoich wypowiedzi i pozamieniać polskie słowa/literki na obce (zazwyczaj angielskie). O boże. Raz od znajomego usłyszałem:
"To jest actually bardzo dobry point" - bo przecież nie ma polskich odpowiedników tych słów.
Jeszcze rozumiem wykorzystywać obce słowa, gdy faktycznie w naszym języku brakuje odpowiednika. Albo w odpowiednich branżach np. informatyka. Ale to jest często w tak durny sposób forsowane, że aż mi się rzygać chce. A jeszcze śmieszniej jest, gdy ktoś próbuje się popisać znajomością angielskiego, a widać że nie zna do końca tego języka.
"That's make sense" - xD
A z takich zupełnie durnych anomalii to nie wiem co za półgłówek wpadł na pomysł żeby zamiast "pw" będącego skrótowcem od "prywatnej wiadomości" pisać "pv".
#zalesie #gownowpis
ImTheOne

Może pv to skrót od priv?

koszotorobur

@ImTheOne - albo private visit

ChrissXRezner

Dla mnie to pokazuje siłę innych kultur i słabość naszej. Też jest to pewien fenomen, bo pracując i przebywając w Francji, Hiszpanii, Szwajcarii nigdy tego nie uświadczyłem na taką skalę jak w Polsce. Mówię na taką skalę, bo kraje mają zapożyczone słowa np. Pardon od francuzów.


https://www.youtube.com/shorts/EjL0Ae5xH0Q

koszotorobur

@ChrissXRezner - a ja jak mówię na croissanta w anglojęzycznych krajach jak ten gość to patrzą na mnie jak na debila

jestem_na_dworzu

@ChrissXRezner zakompleksienie naszych, a nie siłę innych.

bishop

@ChrissXRezner język niemiecki ma bardzo dużo zapożyczeń z języka angielskiego. Na tyle dużo, że znajoma kiedyś pisała kiedyś o tym magisterkę na językoznawstwie. Chyba najbzdurniejszym "niemieckim" słowem jest słowo komórka (w sensie urządzenia) - das Handy ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽

ChrissXRezner

@bishop Bo to ta same drzewo językowe. Angielski to rodzina języków Germańskich. Polski do słowiańskich.

ChrissXRezner

@jestem_na_dworzu Jest to siła innych podobnie jest w Chinach. Robiąc produkt na Chiny często dodaje się Japońskie znaki, bo mają skojarzenie z lepszą jakością. Siła kulturowa jak w grze Cywilizacja.

hellgihad

@solly Serio Cię takie rzeczy denerwują?

GtotheG

@solly ja tez tak mowie. Wynika to z tego, ze czetso uzywam ang, niektore wyrazenia czy slowa sa krotsze/latwiejsze/dokladniejsze.

Jim_Morrison

@GtotheG Tylko nie zachowuj się jak moja znajoma która po roku w USA "zapomniała" polskiego.

GtotheG

@Jim_Morrison nie grozi mi rok w USA także spokojnie!

solly

@GtotheG 

>Wynika to z tego, ze czetso uzywam ang, niektore wyrazenia czy slowa sa krotsze

Rozumiem ze wyrzucasz polowe slow z polskiego i mowisz polowe po angielsku bo pewnie mniej wiecej tyle z nich jest krotszych?

>latwiejsze

Co ma znaczyc latwiejsze? W polskim nie potrafisz wymowic/napisac poprawnie, czy jak?

>dokladniejsze.

To jest jedyne co moze miec nieco sensu. Ale ja tez wskazuje ze sa slowa w obcych jezykach, ktore nie maja odpowiednikow w naszym i to wtedy jest jakos zrozumiale.

GtotheG

@solly przykład, często mówię randomowy, zamiast losowy/przypadkowy - bo randomowy to takie słowo pomiędzy tymi dwoma i znaczy po prostu wszystko, co się losowo przytrafia, ma nieco inne znaczenie niż nasz przypadkowy, przynajmniej dla mnie, w języku polskim np. rzadko używasz określenia przypadkowy nieznajomy, a w języku angielskim powiedzenie random stranger jest to popularne zestawienie słów, tak się określa nieznajomą osobę napotkaną przypadkiem (bo mogą być też nieznajomi, ale spotkani celowo, albo nieznajomi typu w pracy, ale nie są oni przypadkowymi nieznajomymi, tylko ludźmi pracującymi w tej samej firmie co ty i już ich tak nie określisz).

Jak piszę po polsku używam często fraz, które nie mają odpowiednika w języku angielskim, bo są związane np. z kulturą, filmem, muzyką polską. Jak mówię po angielsku to np. nie przeklinam praktycznie, po polsku przeklinam non stop.

Dla mnie każdy język to inny świat, inna forma wyrazu, a czasem łatwiej mi coś wyrazić używając jakiegoś słówka, które nie jest 1:1 z językiem polskim. W korpo mamy np. calle czy 1on1y, i jak próbuje to tłumaczyć ludziom starszym/ spoza branży to nie wiem jakich polskich słów używać, żeby oni zrozumieli co to jest. Call to jest krótkie spotkanie dźwiękowe, za pomocą komunikatora x, w którym bierze udział większa ilość osób, można użyć słowa telekonferencja, ale to często nie jest ani tele, ani konferencja, ani rozmowa telefoniczna. 1on1 - spotkanie z managerem w celu omówienia twojej sytuacji w firmie/planów/eskalacji/bóg wie co, znowu odpowiednika jako takiego nie ma. Jak powiem komuś w środowisku co to jest 1to1 to wszyscy wiedzą co to jest i co się działo. Jak powiem komuś spoza to muszę się rozwodzić semantycznie "miałam spotkanie z xyz w celu ewaluacji mojego dorobku zawodowego".

solly

@GtotheG 

>w języku polskim np. rzadko używasz określenia przypadkowy nieznajomy

Głównie dlatego, że ludzie używają tego co ty. Szczerze nie wiem co jest specjalnego w "przypadkowy nieznajomy". To jest dokładnie takie określenie, którego potrzebujesz żeby określić pierwszą lepszą osobę spotkaną na ulicy. Bo spotkanie jej jest przypadkiem i tej osoby nie znasz. Brzmi zupełnie poprawnie i każdy to zrozumie. Nie wiem jak "randomowy" wprowadza coś specjalnego do tego.

>losowy/przypadkowy - bo randomowy to takie słowo pomiędzy tymi dwoma

Przecież to są synonimy. Nie łapię tego usprawiedliwienia.

>W korpo mamy np.

Tłumaczyłem to i nie wiem czemu znowu o tym wspominasz, ale powtórzę:

>Jeszcze rozumiem wykorzystywać obce słowa, gdy faktycznie w naszym języku brakuje odpowiednika. Albo w odpowiednich branżach np. informatyka.

Chociaż calle to słaby przykład. Bo podane przez ciebie odpowiedniki są zupełnie w porządku i jasno opisują co jest czym. Ale w robocie tłuką takie durne rzeczy nowym pracownikom do głów więc to nie jest zupełnie twoja wina.

GtotheG

@solly 

> Brzmi zupełnie poprawnie i każdy to zrozumie. Nie wiem jak "randomowy" wprowadza coś specjalnego do tego.


w ang możesz to skrócić do random - szybsze


> Przecież to są synonimy. Nie łapię tego usprawiedliwienia.


Synonimy z delikatnie różnymi znaczeniami. O to chodzi w języku - jedne są mega dokładne w opisach, a inne wcale


> Bo podane przez ciebie odpowiedniki są zupełnie w porządku


Ale powiedzenie ich na głos zajmuje 3 x dłużej

Dodam jeszcze, że w robocie na non stopie musisz zmieniać język, którego używasz, ja na ten przykład używam 3 różnych codziennie - uwierz, że łatwiej jest wybrać jedno słowo po ang i używać go we wszystkich 3, zamiast odpowiednika we wszystkich 3, kiedy przez 3 spotkania gadasz z 3 różnymi osobami, w 3 różnych językach

solly

@GtotheG 

>Ale powiedzenie ich na głos zajmuje 3 x dłużej

Z wielu wyjaśnień to jest najdurniejsze. Nikt nie mierzy czasu wypowiedzi słówka. Różnica w czasie wypowiedzi jest oczywiście znikoma dopóki nie pojawią się jakieś nosówki. Pisanie tego jest chociaż w minimalnym stopniu uzasadnione skróceniem ale i tak XD

GtotheG

@solly to twoja opinia

solly

@GtotheG Ta, serio sądzisz, że czas wypowiedzi słowa które ma jedną-dwie sylaby więcej jest jakkolwiek istotny? Nie. Nikt tego tak nie robi. Ta różnica jest na tyle znikoma, że sama dobrze wiesz, że nie zwróciłabyś na nią zupełnie uwagi, kiedykolwiek. To jest zupełnie niewiarygodne uzasadnienie, powiedzenie jednego słowa zajmuje ułamek sekundy, a przewaga jaką zyskujesz zanika, gdy musisz odpowiednio dostosować swój głos czy akcent - chyba że jesteś dwujęzyczna. Po prostu próbujesz jakoś bronić tej patologii językowej

GtotheG

@solly widze, ze ty masz czas na gadanie w pracy, ja nie mam czasem chce cos krotko i zwiezle ujac

solly

@GtotheG tak jak mowilem - ta oszczednosc czasu jest na tyle znikoma, ze nie ma wlasciwie znaczenia. teraz to po prostu tzw. cope z twojej strony

GtotheG

@solly ok, cope z mojej strony widze, ze w pisaniu uzywanie angielskich slowek Ci nie przeszkadza. a cope po polsku to „proba emocjonalnego poradzenia sobie z jakas sytuacja poprzez racjonalizacje”.

greetings from mountain

solly

@GtotheG 

>widze, ze w pisaniu uzywanie angielskich slowek Ci nie przeszkadza.

Boże, ale to jest durna rozmowa. Napisałem dosłownie:

>Jeszcze rozumiem wykorzystywać obce słowa, gdy faktycznie w naszym języku brakuje odpowiednika.

"proba emocjonalnego poradzenia sobie z jakas sytuacja poprzez racjonalizacje” to nie jest odpowiednik. Nie wiem co ty teraz ćwiczysz XD

GtotheG

@solly nie wiem co Ty cwiczysz napisz swoje rozumienie slowa cope, chetnie poczytam

solly

@John_the_Revelator ? xd

John_the_Revelator

@solly Napinasz się... za bardzo. Tyle w temacie.

Widzisz, po polsku też umiem pisać; dodam jeszcze, że znam inne języki. Ale co Ty o tym możesz wiedzieć?

xd

solly

@John_the_Revelator to zajebiscie ale moj syn studiuje prawo

John_the_Revelator

@solly to tak jak moja curka....

UmytaPacha

@solly też mnie to drażni i próbowałam zrozumieć skąd się to bierze. Z 90% osób, u których słyszałam częste anglo-makaronizmy to osoby, które nie władają płynnym, poprawnym angielskim. Może to częściowo potrzeba praktyki języka, która nie ma ujścia?

I w to 90% nie wliczam nastolatków, które co drugą angielską wstawkę używają jej błędnie xd

Ja +3 lata w UK, angielski w codziennym użyciu na poziomie C2 i żeby mnie zawiesiło bo "nie wiem jak to po polsku" miałam dosłownie dwa razy.

jonas

@UmytaPacha Za długo w tym UK siedzisz. Takie trzy-cztery miesiące i przyjazd do Polski na tydzień to w sam raz, żeby wśród znajomych błysnąć tekstem "jak to jest po waszemu".

UmytaPacha

@solly co to 'pv' jednak stanę w obronie, bo język codzienny dąży do praktyczności i łatwiej powiedzieć "otwórz priva" niż "otwórz prywatną wiadomość"

Mikel

@solly 

polaczki [...] czują potrzebę uegzotycznienia

Natomiast ja nie rozumiem ludzi którzy chcą pokazać swoją wyższość kosztem innych bo ktoś nie zachowuję się zgodnie z ich oczekiwaniami. Już czujesz się lepiej po tym jak pokazałeś że innych uważasz za debili? Ego podbudowane bo jesteś (niby) lepszy? Nie jesteś.


Żyje w Polsce ale w pracy w 99% używam języka angielskiego (Poziom C1/C2). Jeżeli mam opowiedzieć co w pracy słychać to muszę często zastanawiać się nad tłumaczeniem. Jeżeli używam jakiegoś zwrotu w pracy częściej niż w życiu prywatnym to zdarza mi się, wśród znajomych użyć zwrotu angielskiego zamiast zastanawiać się nad tłumaczeniem. Muszę tylko się czasami pilnować w drugą stronę, bo na przykład takie słowo 'rezolucja' nie znaczy wcale rozwiązania problemu. Tak samo po polsku nie eskaluje się spraw.


A co ze zwrotami czy słowami nie przetłumaczalnymi? Słowo 'compliance' nie ma dobrego polskiego tłumaczenia. Słowo 'zgodność' nie oddaje natury rzeczy bo co niby znaczy "we are compliant"? Wolę też użyć zwrotu "what has been seen cannot be unseen" w oryginalnej formie aniżeli usilne coraz popularniejsze polskie tłumaczenie "odzobaczyć". Nie potrafię po polsku przetłumaczyć "took me as granted" jeżeli opowiadam o czyimś związku tak żeby w 100% zachować sens tego co dla angola jest oczywiste. W tym kontekście użyłbym "traktuje jak własność" aniżeli najczęstsze tłumaczenie na które trafiam "wziąć za pewnik" - dalej obydwa tłumaczenia są naciągnięciem tego co autor, (czyli ja) miał na myśli.


Ale jakiś random z internetu uważa mnie za półgłówka bo pragnie podbudować własne ego uważając się za lepszego...

solly

@Mikel 

>A co ze zwrotami czy słowami nie przetłumaczalnymi?

Przecież dosłownie o tym napisałem w poście. Przeczytałeś pierwszą linijkę i już uznałeś że sam wszystko wiesz? Cytuję:

>Jeszcze rozumiem wykorzystywać obce słowa, gdy faktycznie w naszym języku brakuje odpowiednika.

Masz, moje słowa. Jakbyś przeczytał, to byś wiedział.

>Ale jakiś random z internetu uważa mnie za półgłówka bo pragnie podbudować własne ego uważając się za lepszego...

Takie mieszanie języków w wypowiedziach może mieć trochę głupie konsekwencje, bo to w oczywisty sposób może prowadzić do nieporozumień i utrudniać komunikację. Ja jestem młodszy i angielski znam przyzwoicie, to załapię, ale jak widzę niektórych co piszą to dopiero po paru sekundach dociera do mnie co zostało napisane.

>Żyje w Polsce ale w pracy w 99% używam języka angielskiego (Poziom C1/C2). Jeżeli mam opowiedzieć co w pracy słychać to muszę często zastanawiać się nad tłumaczeniem.

To również jest wg mnie zrozumiały przypadek. Bo w pracy używasz obcego języka, a inny język to nie jest tylko tłumaczenie słówek. Cała struktura zdań ulega zmianie, to widać na najprostszym "jak masz na imię?" które po angielsku dosłownie tłumaczone brzmi "jakie jest twoje imię?". Gdy sam opisuję swoją interakcję z obcokrajowcem (bo zdarzyło się coś nietypowego, zabawnego), to nie tłumaczę tego co sobie powiedzieliśmy, bo to często zmienia sens. Po prostu cytuję po angielsku.

>Natomiast ja nie rozumiem ludzi którzy chcą pokazać swoją wyższość kosztem innych bo ktoś nie zachowuję się zgodnie z ich oczekiwaniami. Już czujesz się lepiej po tym jak pokazałeś że innych uważasz za debili? Ego podbudowane bo jesteś (niby) lepszy? Nie jesteś.

Bycie lepszym nie jest zdeterminowane tym, jak ktoś mówi. Teraz ci powiem, że sam bardzo szybko przypiąłeś mi etykietkę i napisałeś długi komentarz, którego nawet nie musiałeś, bo w samym poście odniosłem się do połowy twojej wypowiedzi.

John_the_Revelator

@Mikel Punkt za wiedzę, za znajomość języka w tym przypadku ang. Nie odbierz tego negatywnie:

Ale: BRAWO TY!!

bejonse

Ale piernikowe narzekanie. To jest slang internetu a internet to życie. Sam dla beki czasem tak mówię i nie spotkałem się nigdy aby ktoś tak na sto procent gadał. Może jakaś przetiktokowana 12 latka w potocznej rozmowie z rówieśnikami .Naciągane pod tezę bo oczywiście wokol ciebie to aż taki problem, że postanowiłeś się zrobić czerwony.

Ty pewnie z tych co ludziom przecinki wytyka w internecie.

Takie malkontenctwo jest już bardziej triggerujące bo to nie ci ludzie mają z czymś problem, tylko ty z dostosowaniem się do rzeczywistości AKCZUALI

solly

@bejonse 

>to nie ci ludzie mają z czymś problem, tylko ty z dostosowaniem się do rzeczywistości

I co, sądzisz że jeśli społeczeństwo coś robi to znaczy, że jest dobre?

solly

@bejonse 

>Ale piernikowe narzekanie.

Mam, kurwa, 22 lata XD

bejonse

@solly 

Mam, kurwa, 22 lata XD


haa czyli faza ą ę. Oryginał , jestem ponad motłoch. Niektórzy tak mają, zwłaszcza w tym wieku. Nie, nie jesteś wyjątkowy. Tak, ludzkie bywają niezreczni. Interesuj się sobą, nie bądź młodym zgredem bo będziesz jeszcze miał czas na to w przyszłości.

solly

@bejonse 

>ahaa czyli faza ą ę.

Mi się wydaje, że ąę to próbują być ludzie, którzy wtrącają na siłę obce słówka do wypowiedzi. Tak to byłoby rozumiane, a ty to teraz próbujesz jakoś wywrócić żeby mi dosrać XD

>Oryginał , jestem ponad motłoch.

Cieszę się?

>Nie, nie jesteś wyjątkowy.

To po co na mnie zwracasz uwagę?

>Interesuj się sobą

? xd

Póki co twoja odpowiedź opiera się "ludzie to robią a ty narzekasz!!!" XD

Tak samo jak ludzie robią wiele chujowych rzeczy a ja mam z tym problemy, np. olewanie leżących bezdomnych na ulicach. To też pewnie "malkontenctwo" bo ludzie z tym żyją a mi się nie podoba ignorowanie takich osób + powinienem się sobą zainteresować

Zaloguj się aby komentować