Tomki chyba zwariowałem albo mam jakiś kryzys oczywiście przez ostatnie wybory.
Zacznę od tego, że nie mam pojęcia kiedy i gdzie granica takiego zwykłego ludzkiego rozsądku została przekroczona ale moment, w którym „elity” wychodzą przed narodem i twierdzą, że ustawki to coś moralnie uzasadnionego, a nawet akceptowalnego to ten moment, w którym nie mogę przejść obojętnie to jest dla mnie symbol upadku pewnych wartości i rozumienia w jakim społeczeństwie chciałbym żyć. A najgorsze jest to, że ta amoralna narracja stworzona tylko i wyłącznie w celu poparcia politycznego kosztem społecznych norm udzieliła się najważniejszej osobie w moim życiu mojemu ojcu… Nie chcę tutaj się rozwodzić i użalać się nad sobą ale to mnie bardzo uderzyło. Moja ostoja i wzór do naśladowania, ciężko pracujący człowiek, pomocny, życzliwy, zawsze gotowy poratować dobrą życiową radą wprost powiela propagandową wizję świata gdzie napierdalanie się grupy troglodytów to coś całkowicie normalnego… Wiem, że dla niektórych może to się wydawać wyolbrzymianiem ale ja naprawdę mam poczucie jakby nastała jakaś rewolucja kulturalna ale w stronę w jaką nigdy bym się nie spodziewał, że kiedykolwiek pójdzie.
Dla mnie te wybory to symbol początku pewnego upadku, upadku zwykłej ludzkiej moralności i postrzegania życia społecznego jako pewnego zbioru wartości nabytych, których nigdy sami z siebie się nie wyzbędziemy ale jednak moja naiwność nie zna granic i teraz ciężko mi jest pogodzić się z tym jak bardzo się myliłem. Szczerze nie wiem jak wrócić do porządku dziennego z tą świadomością nie mam pojęcia jak w tym momencie mam podchodzić do kwestii moralnych i oceny ogólnego postępowania w takim społeczeństwie nawet w takich przyziemnych sprawach. Nie widzę już sensu oceniania i zastanawiania się czy osoba, która zaparkuje na chodniku to jakieś przewinienie warte potępienia skoro jutro prezydent wyda orędzie, że takie zachowanie jest ok, a cały naród tylko przytaknie z wielką ochotą. Mam też poczucie, że popełniłem błąd w życiu i jednak bycie dobrym człowiekiem nie ma najmniejszego sensu w takiej rzeczywistości. Nawet nie ironicznie zastanawiam się w związku z tym czy gdybym zajął się podobnymi aktywnościami jak pewien kandydat na prezydenta to czy bym nie wyszedł na tym o wiele lepiej?
A już nie mam siły więcej pisać nawet nigdy nie byłem zbyt wylewny w internetach zostawiam ten wpis jako mój mały sprzeciw i chciałem tylko się wygadać jak ogromną bezsilność odczuwam w tym momencie. Dla mnie niezależnie, który kandydat wygra to i tak to niczego nie zmieni granica została przekroczona i moim zdaniem nie ma od tego odwrotu będziemy żyć w całkowicie zepsutej moralnie zaplutej melinie, gdzie szlachetne wartości zostaną odwrócone do góry nogami.
Trzymajta się tam i powodzenia.
#polityka #wybory


