Zdjęcie w tle
Terra incognita

Społeczność

Terra incognita

6

Różności bez przynależności

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

pacjent44

@AbenoKyerto jest rok 1876

w maju, Murad V zostaje sułtanem tureckim

w czerwcu Siuksowie 1 : Custer 0

Hickok -kolejny rewolwerowiec kopie sobie grób

w sierpniu, Murad V okazuje się na tyle stuknięty, że jednak przestaje sułtanić


a ty sobie leżysz w trawie, czytasz o tajemniczej Afryce

Zaloguj się aby komentować

Eber

Obraz zaraz będzie miał 200 lat i najciekawsze w tych obrazach jest dla mnie to, że można się przyjrzeć jak naturalnie wyglądały twarze tych dziewczyn, jak ładnie były ubrane, a i gesty bardzo bliskie temu co dzisiaj :thinking_face::+1:

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

The enchanted garden of Messer Ansaldo, Marie Spartali Stillman, rok 1889.


Ukazana scena jest oparta na historii opisanej w dziele "Dekameron", które w XIV wieku stworzył Giovanni Boccaccio.

Messer Ansaldo, szlachcic żyjący na terenie Udine, zakochuje się w mężatce imieniem Dianora. Mężczyzna wysyła dziesiątki wiadomości mając nadzieję, że kobieta odwzajemni jego uczucia. Ta jest jednak absolutnie wierna swemu małżonkowi. Dianora postanawia pozbyć się niechcianego adoratora stawiając przed nim teoretycznie niemożliwe zadanie: stworzenie ogrodu pełnego zieleni i kwitnących kwiatów w środku zimy. Nieoczekiwanie z małą pomocą adepta sztuk tajemnych Messer dokonuje cudu, co stawia kobietę w bardzo kłopotliwym położeniu. Finalnie Ansaldo zwalnia Dianorę ze złożonej obietnicy.


#necrobook #sztuka #ladneobrazy #mariespartalistillman

1814fefa-8b15-4e6a-a3ab-d7d30b66d86d

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Tytuł: Dzień tryfidów

Autor: John Wyndham

Rok wydania: 1951

Ocena: 7/10


Wyobraź sobie świat, w którym z dnia na dzień 99 procent populacji traci wzrok w wyniku niewyjaśnionego bliżej fenomenu. W ten właśnie sposób zaczyna się "Dzień tryfidów", my zaś towarzyszymy jednemu z "farciarzy", którym udało się zachować zdolność widzenia.


Aha, żeby nie było, trzeba też dodać, że nagła ślepota nie jest jedynym zmartwieniem bohaterów świata przedstawionego. Na całym globie bowiem żyją sobie tryfidy, roślinki będące wynikiem jakiegoś wyjątkowo pokręconego eksperymentu ruskich naukowców. Roślinki te mogą sobie chodzić, gdzie chcą, a do tego bardzo lubią zabijać przedstawicieli gatunku ludzkiego.


Bohater książki musi nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości oraz odpowiedzieć sobie na pytanie: jak żyć? Ratować tylko siebie czy próbować ocalić także tych, którzy sami nie mają szans na przetrwanie. W tym świecie to najważniejsza kwestia, która przewija się praktycznie cały czas. Nowa rzeczywistość ostatecznie okaże się być wyjątkowo brutalna(od razu napiszę, że ta brutalność to bardziej tak w cudzysłowiu, autor stroni od "soczystych" opisów).


To klasyczek, który wszedł jak w masło.Lubię tego typu książki, a jak są jeszcze napisane porządnie tak jak to dzieło, to już w ogóle miodzio. Cóż można więcej dodać, polecam.


#necrobook #sciencefiction #tryfidy #pseudorecenzja #polecajki

6c613530-d429-4fcf-917e-b462774b2dd3
myoniwy

@AbenoKyerto jest audiobook, posłucham.

Zaloguj się aby komentować

Nowe pierdu pierdu o czytanych książkach 


Postanowiłem trzymać się klimatów wojennych i po przeczytaniu "Stąd do wieczności" niemal od razu zabrałem się za "Bunt na okręcie" Hermana Wouka. Fajna książka, zdecydowanie podobała mi się dużo bardziej niż pozycja Jonesa. 


Problem z poprzednią książką miałem taki, że autor za bardzo skupiał się na tematach alkoholizmu, seksu i innych aktywności bohaterów, po prostu było tam za mało aktywności okołowojskowej. Inaczej do sprawy podszedł pan Wouk, który z działań załogi USS Caine stworzył główną oś fabularną. Rzecz dzieje się podczas wojny amerykańsko-japońskiej, okręt przemierza Pacyfik pomagając w działaniach wojennych, a w międzyczasie załoga "walczy" z wyjątkowo upierdliwym dowódcą. Naprawdę ładnie opisano tutaj wszelkie rutynowe czynności załogi statku, autor wiedział, co pisze, bo sam przed napisaniem książki nabył spore doświadczenie na morzu. 


"Stąd do wieczności" to trochę taka książka o patologii systemu wojskowego, "Bunt na okręcie" w sumie także nie ucieka od tego tematu, robi to jednak znacznie delikatniej. Ukazuje problem, ale nie wali nim po głowie niczym cegłą, raczej pozwala czytelnikowi wyciągnąć własne wnioski. Otrzymujemy przykład słabego dowódcy, który mimo wszystko jest chroniony przez system. System nie przewidujący tego, że może się mylić, działający zgodnie z zasadą: "Mierny, ale wierny". 


Od początku w książce towarzyszymy postaci niejakiego pana Keitha, od chwili zaciągu do armii, następnie w czasie jego służby na USS Caine aż do końca wojny. Dużo lepsza to postać od głównego bohatera "Stąd do wieczności", którego trudno było polubić. 


Obie pozycje najbardziej cierpią w sferze romansu, Jones jak i Wouk stworzyli wyjątkowo słabe wątki miłosne, szczerze mówiąc wszystkie książkowe starocie jak do tej pory budzą u mnie w tej kwestii potężne rozczarowanie, może tak widziano romans w tamtych latach, nie mam pojęcia. 


8/10 będzie chyba dobrą oceną, Pulitzerek zasłużony.


Bonus.

Przyznam, że zanim zacząłem czytać powyższy tytuł, zabrałem się za "Buszującego w zbożu". Absolutny amerykański klasyk, pomyślałem sobie: "Może to być wspaniała lektura". Takiego wała, jak się okazało, cierpliwości starczyło mi na jakieś 40 stron tych wypocin. Nie przeczę, dla młodego czytelnika może to być fajniejsze czytanko, dla mnie wynurzenia 16-letniego bęcwała, już nie pamiętam skąd on tam był, okazały się być mało ciekawe. To tyle na dziś, bez odbioru. 


#necrobook #pseudorecenzja #hermanwouk

597f7982-02cd-4ad5-a7d9-af77effe5f10

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Potężny to był klocek(jakieś 650 stron), ale udało mi się w końcu go wymęczyć. Mowa o "Stąd do wieczności" Pana Jamesa Jonesa. Książka została wydana w 1951 roku i tyczy się fikcyjnych przygód pewnej kompanii stacjonującej na Hawajach.


To historia o wojsku, ale nie z gatunku tych chwalebnych, autor postanowił bowiem skupić się na patologiach trapiących to środowisko w tamtym czasie. W ten sposób mamy tutaj żołnierzy przedstawionych jako dziwkarzy, pijusów i degeneratów, a to tylko część ich zalet. Mamy też oczywiście do czynienia z nepotyzmem i chorymi układami, a wszystko to dla "dobra" żołnierzy.


Trzeba przyznać, że główny bohater jest chyba jedną z najmniej sympatycznych spośród książkowych postaci, które było mi dane poznać. Bohater tragiczny, który sam sprowadzał na siebie wszystkie nieszczęścia(a spotkało go sporo rzeczy, których, gdyby nie jego głupi upór, mógłby spokojnie uniknąć). 


Oczywiście wiele z tych rzeczy nigdy nie powinno wyniknąć, mimo wszystko patologia to nadal patologia(szczególnie ukazany w książce Obóz Karny, który przechowuje w swoich murach największych skur...synów).


Niemal cała fabuła dzieje się w czasie "pokoju", konkretnie w roku 1941, kiedy to wojska amerykańskie wciąż siedzą na dupskach. Otrzymujemy tutaj sceny z ataku Japońców na Pearl Harbor, ale jest to bardzo niewielka część książki.


Pewnie w czasie wydania takie przedstawienie wojska musiało być czymś nadzwyczajnym, dzisiaj za to, kiedy już zostaliśmy dawno oswojeni z takimi tematami, zdecydowanie nie robi już takiego wrażenia. Dzisiaj uznałbym to dzieło za średniaczka z notką 5/10. Ale jest to też ciekawe spojrzenie na tamte czasy(traktowanie gejów przez żołnierzy to mokry sen każdego konserwatywnego chłopa, oczywiście nie pochwalam i jestem za równym traktowaniem każdego bez względu na jego preferencje seksualne). 


#necrobook #pseudorecenzja #jamesjones #staddowiecznosci #wojenneopowiescidziwnejtresci

61874229-e589-4399-a2c9-4299172990b2
Kaligula_Minus

@AbenoKyerto czemu nie przez #bookmeter ?

AbenoKyerto

@Kaligula_Minus Wolę wrzucać wszystko do swojej społeczności.

Zaloguj się aby komentować

gwynebleid

@AbenoKyerto dla krótkowidza to przez chwilę jest to portret Pinokio

zmrużcie sobie oczy

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Nowy "Nosferatu" odhaczony i werdykt jest taki, że zdecydowanie warto było poświęcić czas na obejrzenie tego filmidła. Fajny klimacik, mroczna atmosferka no i mój ukochany(no homo) Willem Dafoe. Jedyny mały zgrzyt miałem z przedstawieniem wampirzego złodupca, współczesne produkcje przyzwyczaiły mnie do ładnych chłoptasiów o ostrych ząbkach, tak więc wąsaty Janusz z Karpat był dla mnie czymś niezwykłym, no ale taka była wizja twórcy i trzeba ją zaakceptować. Ogólnie polecam, film to takie mocne 7/10. Swoją drogą muszę w końcu się zabrać za książkę Brama Stokera, bo trochę wstyd nie znać klasyki, na podstawie której powstały filmowe wersje. 


#necrobook #dracula #nosferatu #pseudorecenzja

730e2929-5e8e-4e3c-988f-08751a7174d8
SuperSzturmowiec

Nawet nie wiedziałem że jest taka książka

AbenoKyerto

@SuperSzturmowiec Ano jest taki staroć, "Drakula" się zowie, mości Panie.

141cabf4-d143-4659-85a3-ede7c8285bb9
zmariusz

Twórcy zapewne stwierdzili, że nie mają szans w starciu z łysym Klausem Kinskim z poprzedniej ekranizacji (i to nie jednej), więc poszli w zupełnie inny wygląd wampira, w sumie wyszło im to na dobre uważam. Najnowsza ekranizacja jest bardziej brutalna od poprzednich, ale jednocześnie pięknie robi klimat takich ciasnych, puchatych, niby-przytulnych domów, słabo oświetlonych ciepłym światłem. A gdzieś tam na zewnątrz lata wampir

AndzelaBomba

Było wrzucić wpis na #filmmeter 😛

Zaloguj się aby komentować