Zdjęcie w tle
animedyskusja

Społeczność

animedyskusja

52

społeczność koneserów chińskich bajek i komiksów

#anime #animedyskusja

Przyszła wreszcie pora na zmierzch bożyszcza, czyli ostateczne rozwiązanie kwestii deathnotowskiej. Być może słyszeliście kiedyś o tej niespecjalnie popularnej serii, jaką jest rzeczony Death Note (2006), z japońskiego Death Note, albo Katowski Kajecik. Seria ta istnieje w świadomości weebów wszelakich od tak dawna, że było całkowicie naturalnym, był nie miał nigdy wątpliwej przyjemności się z nią zaznajomić. Wątpliwej, bowiem nie jest to aż tak durna rozrywka, jaką jest choćby równie kultowy Code Geass. Death Note wcale sprawnie brnie przez swoje pierwsze fabularne hooki i nie potyka się o własne nogi, przykuwając do ekranu jak najlepszy dreszczowiec. Potem, jak to zwykle bywa, wreszcie nadąża za nim niedorzeczność całej hecy. 

Znacie tę historię, prawda? Znudzony kostucha, Ryuk, zrzuca swój magiczny zeszyt do zabijania w świecie śmiertelników, żeby zobaczyć, co się niby stanie. Podnosi go oburzony na wszechobecny rozkład moralny Light Yagami, który, na szczęście Ryuka, nie jest jakimś tam kmiotkiem, który pobawi się chwilę i zaraz go coś zdmuchnie z planszy, tylko – geniuszem. To także licbus, ale jego życie szkolne nie jest zupełnie eksponowane, stąd darowano nam choćby tego krzyża. Light badawczo podchodzi do sprawy i zadaje sobie trudu, by doskonale zrozumieć reguły rządzące zeszytem – bo co to niby znaczy, kogokolwiek imię tu zapiszę, niechybnie zginie? Przez tych kilka odcinków jest naprawdę dobrze. 

Nie jest to slice of life z życia domorosłego mordercy niegodziwców, bowiem prędziuśko zostaje wyprofilowany przez policję jako mieszkaniec prawdopodobnie Tokio, prawdopodobnie uczeń, choćby po godzinach tego, kiedy konkretnie i kto konkretnie umiera. Nie może tak być, że ktoś tu sobie indywidualnie wymierza sprawiedliwość, mordując na odległość kogo popadnie, w jakiś magiczny, niewykrywalny sposób – do schwytania sztubaka wysłany zostaje najtęższy umysł na planecie, w osobie tajemniczego L, króla detektywów. Możemy się zastanawiać w tym momencie, czy bajka aby nie grała na długość 1-cour, choćby z racji tego, jak błyskawicznie rzeczy mają miejsce. 

Do tego momentu zapewne widzowie Death Note wciąż niejako pamiętają Death Note, jednak im dalej w las, tym zabawy jest znacznie, znacznie mniej, wręcz w tempie wykładniczym. Najpierw torturowani jesteśmy „drugim zabójcą,” następnie rozwlekłym wątkiem dobrowolnego uwięzienia Lighta, następnie żenującymi podchodami L, który słusznie zakłada, że Light jest zabójcą, ale przecież stracił pamięć, więc czy na pewno jest tym zabójcą? Niech pomaga w śledztwie... Równolegle, motyw nadprzyrodzony zostaje haniebnie wyjawiony, chowając przy tym rewelacyjnego Ryuka do szafy już prawie do końca całej bajki. Dalej klasyka, koszmarny wątek korporacji Yotsuba, timeskip, kolejne postępowanie w sprawie zabójcy, tyle że już prowadzone przez jakiegoś dzieciaka. Finał godny głośnego rechotu.

Death Note wywala się ordynarnie na pysk pod ciężarem tych nieustannych gierek i podchodów, piętrzące się keikaku sprawiają, że staje się seansem koszmarnie powolnym i przegadanym, a wreszcie szytym już nieznośnie grubymi nićmi, znacznie wykraczając poza granice zawieszenia niewiary. Serial staje się zwyczajnie męczący, i ja osobiście wyznaczam początek swojego zmęczenia w momencie tego, gdy Light planuje z góry utratę pamięci przez zrzeczenie się zeszytu, ale zarazem planuje i odzyskanie zeszytu później, w karkołomnej kombinacji. Żonglerka (kilkoma) zeszytami tyle dała, że pogubiłem się zupełnie, i przestałem zwracać uwagę na to, kto powinien wiedzieć co w danym momencie. 

Nie jest też to seans wizualnie atrakcyjny, ni w ząb. Dzieje się głównie w kilku wnętrzach na krzyż, i o ile nie ma uchybień w sztuce, to też nijak nie umila nam się zabawy w jakikolwiek niebanalny sposób. Ileż razy można gapić się na wymieniające się raz po raz gęby Lighta i L? Nie umilają nam tego ani na chwilę jakiekolwiek atrakcyjne cyce w obsadzie. Nadrabia nieco soundtrackiem, wcale niewielkim, jak na serial 3-cour. Znacie zapewne doskonale te wszystkie kościelne chórki, które przyspawane są do scen z Lightem, a także gitarowe wygłupy, gdy akurat to L jest górą. W finale Death Note pozwala sobie nawet na jakieś szafowanie 3d modelami samochodów, z całą pewnością w racjonalnym celu. 

Ogółem, nie warto, 10/10.

https://www.youtube.com/watch?v=X0xQBdLCVr0
hellgihad

@tobaccotobacco Właśnie sobie czytam mangę bo oglądałem to wieki temu i zgadzam się z każdym zdaniem, ledwo już męczę ale tylko kilka zeszytów do końca. Anime wydawało się o wiele lepsze ale fakt że pamiętałem tylko początkowe wątki.

Grewest

@tobaccotobacco Podobno w Novelce motyw "Near'a" jest lepiej opowiedziany.

Tak czy owak lepsze zakończenie było filmowej wersji Death Note, gdzie "L" sam wpisał swoje imię do kajecika, i ten genialny plan Lighta nie zadziałał https://youtu.be/X-Cnw0qkrFE?si=uuqOV-wtfZtWiNsj&t=89

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Combatants Will Be Dispatched!

Tytuł jest streszczeniem fabuły. Zła korporacja wysyła na ziemiopodobną planetę pewnego zabijakę złodupca oraz loli robota z shotgunem, by zrobili rekonesans przed podbojem owej. Trafiają w sam środek wojny królestwa już sam nie pamiętam czego z królestwem demonów i mają tam swoje przygody.

Bajka jest generycznym niskojakościowym kasztanem-wypełniaczem sezonu, który mocno męczy widza już od pierwszego odcinka. Nie uświadczymy tutaj niczego co by przypominało fabułę, a aspekt komediowy całkowicie leży. Komuś coś się ostro pojebało i stwierdził, że jak napcha pod korek krindżowego fanserwisu to będzie jednoznaczne z komedią. Nie jest. Postacie to kolejna porażka, a jej synonimem jest główny bohater, który miał być cheeky bastard, a wyszedł z niego cheeky retard. Miała to być taka cool postać lekkoducha zdobywającego "punkty zła" za niecne uczynki, które może wymienić na nagrody od swojej korporacji. A na ekranie mamy typa, który biega i łapie wszystkich za cycki.

Wieje nudą od prawa do lewa, jedyną atrakcją są kolejne sceny napastowania drużyny przez głównego bohatera, a kulminacyjnym momentem animu, gdzie osiąga swój peak, jest sytuacja, w której główny bohater rozpina rozporek, wyciąga fujarę i kładzie ją na czole pewnemu dygnitarzowi.

Tytuł nie bardzo nadaje się nawet jako typowy odmóżdżacz, bo wymagałoby to zejścia do poziomu odmóżdżenia będącego zagrożeniem dla życia i zdrowia. Parodia isekaia musi spełniać jeden obowiązkowy warunek - musi choć trochę śmieszyć. Tu niestety się nie udało.

Dodatkowy minus za żenujące i nieśmieszne nawiązania do Konosuby.
0c7dcc63-beb6-4c46-985f-189d889e7959
Wojbody

@kinasato  Pamiętam, że odpuściłem po 1 czy 2 odcinkach.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Heavenly Delusion

Piętnaście lat temu na ziemi coś jebło, co konkretnie, nie wiadomo.Teorii jest wiele, wszystkie to tylko domysły. Pewny jest tylko stan faktyczny jaki to pozostawiło - niewielkie skupiska ludzi żyją w wyizolowanych grupkach żerując na resztkach cywilizacji, a grasujące tu i ówdzie monstra od czasu do czasu pożerają co mniej uważnych.

Seria jest podzielona na dwie części - jedna to migawki z życia grupy dzieciaków żyjących w zaawansowanej technologicznie enklawie, gdzie dorastają pod czujnym okiem szerokiego grona naukowców. Druga, to tułaczka żyjących na powierzchni ludzi, próbujących przeżyć na ruinach świata. Tu obserwujemy dwie postacie, młodego chłopaka i odrobinę starszą dziewczynę, którzy zawarli pakt - znajdą razem "Niebo", choć dla każdego z nich niebo jest czymś innym. Kwintesencją bajki jest rozgryzienie w jaki sposób splatają się losy pierwszej i drugiej grupy.

Tengoku Daimakyou jest fantastycznym kinem drogi. Podróż Kiruko i Maru przez post-apokaliptyczne ruiny Japonii to jedna z przyjemniejszych rzeczy jakie mi ostatnio przyszło oglądać w anime. Jest między nimi chemia, ich perypetie są mocno ugruntowane w przedstawionym świecie, wiarygodne oraz trzymające w napięciu. Turlają się po tym złowrogim świecie szukając wiatru w polu i unikając niebezpieczeństw czyhających na nich na każdym kroku.

Troszkę gorzej wypadł aspekt gówniaków trzymanych w złotej klatce, ale może jestem niesprawiedliwy i moja delikatna niechęć wynika tylko i wyłącznie z oklepania tego tematu. Ten motyw w chińskich bajkach ograny jest do bólu i o ile miał tu swoje quirki oraz twisty i ostatecznie nie wypadł jakoś specjalnie źle, to jednak troszkę za mało by dorównać jakościowemu post apokaliptycznemu szabrowaniu, w kontraście do którego został zestawiony.

Wizualnie seria jest mocną pozycją w portfolio Studia I.G., czyli górna półka górnej półki. Mamy śliczne klimatyczne scenerie z motywem przewodnim upadku ludzkości, postacie o fajnym designie i pierwszorzędnie zekranizowane sceny akcji. Good job. Jest tylko jedno ale, o którym wspomnę poniżej.

Bajka delikatnie sypie się w dalszej części, pojedyncze wątki poboczne zaczynają odstawać jakościowo od reszty, a jako punkt graniczy wyznaczam tu odcinek numer dziesięć. Jest to gościnna wizyta reżyserska pana Ikarashiego znanego z tytułów Triggera i moim skromnym zdaniem jest to dramat. Dotychczasowa spójność artystyczna serii zostaje dosłownie zdemolowana, a postacie zmieniają się w śmiesznie machające łapkami pokemony z dużymi głowami. To był błąd. Dalej seria dążąc do finału stawia dosyć mocno na shock value, którym chce zagiąć widza, robi się mrocznie i nieprzyjemnie, a przecież ten jeszcze nie pozbył się z głowy triggerowych śmiesznotek i fikołków, które mu przed chwilą zaserwowano. Kto to w ogóle wymyślił.

Ostatecznie jest to takie trochę gorsze Shinsekai Yori, wiele elementów tutaj się pokrywa. Dzieciaki manipulowane przez dorosłych, odkrywanie swojej seksualności, mroczne i ciężkie motywy niekoniecznie z happy endem. Tajemnica jest niezła, sporo jest zostawione dla widza by rozgryzł sam i rozkminił sobie jakąś pasującą teorię. Widziałem, że troszkę ludzie rzucali w tę serię błotem bo homo/trans/lgbt, ale można to całkowicie zignorować. To jest jedna z tych sytuacji, gdzie jest to całkiem legitny wątek fabularny i nie ma się do czego przyczepić. Rzadki przypadek.

Podsumowując - troszkę gorsze Shinsekai Yori to ja biorę w ciemno każdego dnia.
64c0803e-cf0a-41fb-8178-5c76c649173d
michal-g-1

Gdzie to znajdę online?

twombolt

@michal-g-1 na Disney+ jest, właśnie oglądam zachęcony wpisem

Kremovka

Obejrzałem w swoim życiu kilkanaście, może więcej anime, które mi się w większości mi się podobały, niektóre miały genialne pomysły na które żaden zachodni serial by się nie odważył, jednak wydaje mi się że nie chciałoby mi się poświęcać czasu na kolejne produkcje, od każdego anime jakie próbowałem ostatnio oglądać się odbijałem. Poza tym chyba każde jest o dojrzewających nastolatkach, czy Japończycy mają jakąś obsesję na tym punkcie? Ok, nie wszystkie takie są ale wszystkie popularne.

Wannasauna

tak maja obsesje na tym punkcie, jak jestes niewolnikiem w korpo to wspominasz z utesknieniem czasy nastoletnie xD

Kremovka

@Wannasauna bo wszyscy pracują w korpo, a czasy nastoletnie wyglądają tak że za jakąś pierdołą ugania się wianuszek dziewczyn wliczając w to jego siostrę

keborgan

Obejrzałem kilka odcinków. Meh. Oprócz tęczowych motywów nic ciekawego.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja #koneserslabychbajek

Ya Boy Kongming!

Kongming to wybitny chiński strateg sprzed blisko dwóch tysięcy lat, który trafił do isekaia, a tym isekaiem jest współczesna Japonia. Bardzo szybko adaptuje się do nowego środowiska, poznaje amatorsko śpiewającą po klubach dziewczynę zwaną Eiko i postanawia przy pomocy swojego tytanicznego intelektu zrobić z niej gwiazdę.

Bajeczka nie klei się nic a nic, jest to pudrowany trup. A pudru zużyto tu tyle, że aż wchodzi w oczy i gardło. Uniwersalne uznanie dla tego tytułu w postaci mantry "baja sezonu" powtarzanej przez prawie każdego nie przestaje mnie zadziwiać.

Ogromną tragedią jest tu sama postać Eiko. Nie wiem jakie były zamiary autorów, ale odbiór jest dla mnie jednoznaczny. Nasza bohaterka to tryhardujące beztalencie, które jest ciągnięte za uszy do góry przy każdej okazji przez Pana Chińczyka. Jej piosenki są po prostu okropne, przywodzą mi na myśl Edytę Górniak fałszująca Polski hymn narodowy, którą dodatkowo ktoś postrzelił z łuku. Każde zachwycanie się widowni jej występami wywoływało u mnie skręt kiszek z krindżu. Gorsze od tego były chyba tylko sceny joł joł fristajlowych rapsów. Gwoździem do trumny jest zestawienie występu Eiko z Nanami w 11 epie, która dosłownia MIAŻDŻY Eiko pod każdym aspektem. Wspaniały wokal w intro, świetna aranżacja, choreografia, zmiany tempa doskonale ożywiające utwór nadając mu potencjał na wiele przesłuchań, a w kontrze do tego mamy naszą bohaterkę która wychodzi na scenę i wyje "OoOoOoO kolorowe życie uooooooUUUoOeee świat jest taki piękny oUooouEEEEEEEEEEEEE miłość na wieki" po czym wychodzi dobry ziomek Kongming i przy pomocy magii z dynastii Ming daje jej zwycięstwo. Bleeeee.

Animacja - chyba cały budżet poszedł na opening i dosłownie kilka scen. Zaskakująco wiele scen śpiewanych to statyczna plansza z twarzą bohaterki i lecącą w tle muzyka. A momenty na które został przepalony cały hajs też mnie specjalnie nie zachwyciły. Coś jest nie tak, ruchy mają nienaturalne tempo i wygląda to co najmniej dziwnie.

Tytuł mogła by podratować jakaś chemia i dynamiczna relacja dwójki naszych bohaterów, ale nawet to nie jest nam dane. Eiko nie przechodzi żadnej ewolucji, nie zdradza żadnych ambicji jest dokładnie w tym samym miejscu co na początku bajki siedząc w sklepowym koszyku pchanym przez dobrego ziomka Kongminga. On też jakoś niespecjalnie ma na nią wpływ, raczej jest - weź sobie usiądź, ja wszystko załatwię.

Na ukojenie skołatanych nerwów w załączeniu piosenka Underworld prawdziwej artystki Nanami, a nie jęki tego wyjca na chińskich dopalaczach. Ten występ to najlepsza część bajki, ale nawet to częściowo spierdolili, szatkując go na kawałeczki jakimiś nic nie wnoszącymi durnymi przemyśleniami bohaterów. Tak więc sama pioseneczka, ale nic nie szkodzi, bez problemu się obroni.

https://www.youtube.com/watch?v=0HX2GYcAMMo

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Cześć, wracam z wstępem do kolejnego sezonu. Wyszło już po kilka odcinków serii, więc można trochę się zorientować, co może nam przypasować. Sezon pomimo moich obaw całkiem solidny. O każdym tytule słów kilka.

https://myanimelist.net/anime/53998/Bleach__Sennen_Kessen-hen_-_Ketsubetsu-tan

Pierwsza część nowej odsłony wybielacza pozostawiła mnie z dość mieszanymi uczuciami. Zmiana kreski i dodanie efektów 3D mocno wpłynęło u mnie na odbiór tego sezonu. Z pewnością nie można powiedzieć, że jest gorzej, jest zdecydowanie inaczej. Skok w czasie dla takiego tytułu to trudne zadanie i efekty nie są złe. Bleach jednak stał na świetnej muzyce i tutaj trochę nie dowozi. Nie czuję takiej ekscytacji nawet jeśli na ekranie dzieje się zdecydowanie więcej niż w starej odsłonie. Nie podoba mi się też to, że sprowadzono do roli popychadeł nawet kapitanów dywizji. Mocno to mnie uderzyło, że dawnymi bossami to teraz podłogę się wyciera. Druga część najnowszego wcielenia bleacha rozwija dalej wojnę Soul Society z Quincy. Materiały reklamowe jasno wskazują, że wszystko idzie w kierunku dawnej rywalizacji Ichigo z Ishidą. Jakość nie odbiega od poprzedniego sezonu, z treścią wszyscy raczej spodziewamy się co się będzie działo dlatego pozostaje usiąść i oglądać.

https://myanimelist.net/anime/51179/Mushoku_Tensei_II__Isekai_Ittara_Honki_Dasu

Seans z tych słodko-gorzkich. Bajkowy świat fantasy w pięknej oprawie graficznej. Ciekawe postaci poboczne, angażujące historie i wyzwania z przyjemną muzyką. Ma się wrażenie jakby wchodziło się do ekskluzywnej restauracji czujemy się wręcz troszkę onieśmieleni. Trwa to jednak tylko chwilę kiedy na ekran wraca Rudeus. Niczym żul wsiadający do autobusu zaczyna roztaczać wokól siebie odrażający zapach. Można to ignorować, ale zapach wręcz dusi. Życzę mu, by do końca sezonu uzbroili go w jakąś odporność psychiczną i stanie wtedy na nogi. Historia drugiego sezonu pokazuje podróżującego na północ Rudeusa zamkniętego w swoich negatywnych przemyśleniach. Celem podróży ma być dalsze poszukiwanie rodziny. Porzucenie przez towarzyszy bardzo go dotknęło. Kiedy ostatnie wydarzenia odebrały mu chęci do życia napotyka grupę łowców przygód, którzy krok po kroku nadają ponownie jego życiu sens i dodają otuchy w trudnych chwilach. Za rogiem czeka jednak stare bycie nieudacznikiem i ofiarą. Kolejne złe decyzje życiowe rujnują dalej sens życia bohatera. Seria jakościowo dalej trzyma najwyższy poziom, przyjemnie się na to patrzy. Warto tutaj nadrobić dwa speciale wydane między seriami.

https://myanimelist.net/anime/51009/Jujutsu_Kaisen_2nd_Season

Pierwsza część Jujutsu Kaisen nie posiadała wybitnej historii, postaci też nie posiadały wyszukanych życiorysów natomiast oglądało się to bardzo przyjemnie. Do współczesnego świata należy dodać zjawy, duchy czy inne upiory i zwalczających je użytkowników mocy duchowych. Wszystko działa na zasadzie kontrastu współczesnej technologii i owianego mistycyzmem świata nadprzyrodzonego. W ten świat wciągnięty zostaje licealista, który nabywa moce najpotężniejszego demona zostając jego zakładnikiem. Cała sprawa odbija się echem w świecie jujutsu przez co nad chłopakiem zostaje nałożona kuratela najpotężniejszego egzorcysty. Aby chłopak nie musiał umierać szkolą go w technikum, by mógł opanować moce demona i żyć z nim w symbiozie. Drugi sezon rozpoczyna się od wydarzeń sprzed kilku lat w porównaniu do pierwszej serii. Historia rzuca się szybko w wir akcji. Udział w niej biorą postaci mniej lub bardziej drugoplanowe. Nadaje to samym wydarzenion z pierwszego sezonu trochę więcej głębi i wyjaśnia niektóre relacje między bohaterami. Szkoda, że nie zdecydowano się pozostawić przyjemnej dla oka kreski postaci z pierwszej odsłony. Grafika w wielu miejscach wydaje się nawet lepsza, ale mniej klimatyczna wg mnie. Seansik na pewno wart uwagi walki to niezła jazda, warto przed obejrzeniem nadrobić dodatkowy odcinek Jujutsu Kaisen 0.

https://myanimelist.net/anime/54112/Zom_100__Zombie_ni_Naru_made_ni_Shitai_100_no_Koto

Zom 100, let’s go! Takie tytuły to ja rozumiem. Poznajemy typowego szarego pracownika biurowego przeciążonego nadgodzinami i obowiązkami służbowymi. Mobing w pracy prześladuje go nawet we śnie. Facet w trzy lata zostaje doprowadzony do takiego stanu, że zaczyna zaniedbywać relacje z rodziną, płacenie rachunków a nawet higienę osobistą i marzy tylko o tym, by nie musieć iść do roboty. Na to wszystko los odpowiada mu apokalipsą zombie. Uradowany chłopak zaczyna nadrabiać stracony czas tworząc tytułową listę 100 rzeczy, które chce zrobić zanim umrze. Czuć w powietrzu przygodę, podekscytowanie głównego bohatera i radość z życia. Nie ma tu żadnego nudnego dochodzenia co spowodowało tą tragedię. Żyje się dzisiaj, nie będziemy się przejmować tym, czy jutro nie ugryzie nas jakiś zombiak. Ending sugeruje, że do czynienia będziemy mieli z czwórką bohaterów dwoje mężczyzn i dwie kobiety a poruszać się będą kamperem. W pierwszych odcinkach jest zabawnie, wręcz groteskowo jednak wiele scen jest dość tragicznych i zrozumiałych raczej dla starszego widza. Dla mnie początek z ogromnym potencjałem i cieszę, że wydają taki tytuł.

https://myanimelist.net/anime/54856/Horimiya__Piece

Seria Horimiyi przyciągnęła mnie świetnym openingiem i nietuzinkowym humorem. Wycofany chłopak okazujący się wytatuowanym luzakiem w długich włosach i kolczykach. Żartowanie z preferencji w postaci bycia dominowaną i tworzenie gagów, w których zadowolona kobieta odchodzi po otrzymaniu plaskacza zaskarbiło sobie moją sympatię. Pierwszy sezon był zabawny, dawał satysfakcjonujące odczucie rozwoju romansu między głównymi bohaterami i budował relacje z postaciami drugoplanowymi. W drugim sezonie otrzymujemy poboczne historie do głównej serii zabrane w 13 odcinkowy sezon. Więcej jest życia szkolnego, mniej humoru i romansu. Warto zajrzeć po obejrzeniu pierwszej serii.

https://myanimelist.net/anime/51552/Watashi_no_Shiawase_na_Kekkon

Moje szczęśliwe małżeństwo to romans osadzony w alternatywnej Japonii końca XIX wieku. Historia kopciuszka i księcia w świecie mocy nadprzyrodzonych. Główna bohaterka Mayo Saimori z uwagi na swoje pochodzenie powinna odziedziczyć wyjątkowe moce co jednak nie ma miejsca w rzeczywistości. Zawiedziony tym ojciec wyklucza dziewczynkę z głównego nurtu życia rodziny całą swoją uwagę i troskę poświęcając jej przyrodniej siostrze, która odziedziczyła moc widzenia istot nadnaturalnych. Nad Mayo pojawiły się ciemne chmury, znęcano się nad nią w domu, traktowano ją jak służbę by w końcu pozbawić ją dziedzictwa rodu. Mężczyźnie, któremu była obiecana zaoferowano jej siostrę a ona sama miała zostać narzeczoną bezwzględnego dowódcy garnizonu. Jakim zaskoczeniem dla głównej bohaterki jest to, że jej przyszły mąż jest dobrze ułożonym, miłym i przede wszystkim przystojnym mężczyzną. Czyżby los w końcu się do niej uśmiechnął? Serial ma ukazywać krętą i pełną trudności drogę do szczęścia głównej bohaterki stąd uświadczymy tutaj wiele mikro, mini ale i czasem sporych dram. Początkowe odcinki w mojej ocenie bardzo dobre czekam na więcej.

https://myanimelist.net/anime/50613/Rurouni_Kenshin__Meiji_Kenkaku_Romantan_2023

Nowe wydanie historii o samuraju wspierającym rewolucjonistów w drugiej połowie XIX wieku. Z Kenshinem nie mam dobrych relacji, kilkukrotnie próbowałem się w niego wkręcić oglądając stare wydanie jednak przerosło mnie to wyzwanie. Seria była bardzo przeciągnięta stąd nowe, bardziej kompaktowe wydanie wzbudziło moją ciekawość i już na wstępie mogę przekazać, że zabieg się udał. Fabuła rusza z kopyta i nie ma się wrażenia, że co chwile rozpraszają nas głupkowate gagi. Kenshin to koks z mieczem u pasa a wszystkie bandziory zakłócające życie zwykłych obywateli dostają srogi oklep. Kreska prezentuje się godnie do rangi tytułu, zdecydowanie warto oglądać.

https://myanimelist.net/anime/54790/Undead_Girl_Murder_Farce

Detektywi prowadzący swoje działania wśród nadnaturalnych istot. Motyw przypomina Vanitas no karte czy Kyoukou Suiri. Pierwszy epizod fajnie streszcza poznanie się głównych bohaterów, a że jest wykonany trochę w teatralnym stylu przypadł mi do gustu. Bohaterka jest nieśmiertelna i została pozbawiona ciała. Sama głowa przenoszona jest przez jej służącą w klatce na ptaki. Towarzyszy jej pół człowiek pół demon, który w wyniku eksperymentu przestał być człowiekiem. Połączyła ich współna chęć odnalezienia pewnego jegomościa, który może być zamieszany w oba incydenty. Starszego pana z wygrawerowaną literą M na gałce swojej laski. Czyżby profesor Moriarty? Trudno na tym etapie zgadnąć jak poprowadzone zostaną dalsze odcinki i jak wysoki sufit lub jak niską podłogę tutaj uświadczymy. Wydaje mi się jednak, że seria może trzymać poziom i dostarczy oczekiwanej rozrywki w zakresie stawiania wyzwań i odkrywania tajemnic przez głównych bohaterów. Warto sprawdzić.

https://myanimelist.net/anime/51916/Dekiru_Neko_wa_Kyou_mo_Yuuutsu

Raj dla wszystkich miłośników kotów. Bohaterami jest pracownica biurowa i dwumetrowy chodzący na tylnich łapach czarny kocur. Bestia wykonuje za bohaterkę niemalże wszystkie czynności domowe, przygotowuje jej posiłki, sprząta w domu i zanosi do łóżka kiedy ta odpłynie po rauszu alkoholowym. Znaleźli sposób na idealnego współlokatora. Tytuł przesadza miejscami ze scenami trójwymiarowymi, ale sama fabula niesie. Przyjemny odmóżdżacz.

https://myanimelist.net/anime/52505/Dark_Gathering

Ciekawy tytuł z odrobiną dreszczyku. Seria osadzona w klimatach mistycyzmu, demonów, klątw i egzorcyzmów - normalna współczesna Japonia. Główni bohaterowie nie mają dobrych doświadczeń z tego typu stworzeniami co rzutuje na ich niechęć lub lęk przed nimi. Postać Yayoi wydaje się być w centrum wszystkich wydarzeń przez swoją pogoń za spotkaniem ducha swojej matki, który prawdopodobnie został porwany przez jednego z demonów. Całość trochę straszna, trochę groteskowa warto dać szansę chociażby z uwagi na zadeklarowane 25 odcinków.

https://myanimelist.net/anime/51020/Helck

Helck przebija się swoim irracjonalnym humorem. Mamy do czynienia z długowłosym jegomościem o aparycji pudziana, który przystępuje do turnieju o tytuł króla demonów. Nic dziwnego, gdyby nie był człowiekiem i to bratem bohatera, który zabił poprzedniego władcę. Jest zabawnie i głupkowato a na dodatek ma być wydany w 24 odcinkach. Warto dać szansę.

https://myanimelist.net/anime/52082/Shiro_Seijo_to_Kuro_Bokushi

Komedia romantyczna pastora i młodej dziewczyny nazywanej świętą. Z tych co ona pała uczuciem a on by się nie domyślił nawet gdyby świeciła mu tyłkiem przed oczami. Jest sobie kościółek, jakieś małe miasteczko i wszyscy sobie szczęśliwie żyją a parka przeżywa mniej lub bardziej krępujące sceny romantyczne. Pozycja nie jest obowiązkowa, ale wg mnie przyjemnie się ogląda.

https://myanimelist.net/anime/52214/Genjitsu_no_Yohane__Sunshine_in_the_Mirror

Yoshiko niedoszła piosenkarka po dwóch latach bez sukcesów wraca do rodzinnego miasta opiekować się domem starych. Gdy wraca na swoje zadupie dociera do niej jak wiele się pozmieniało. Nikt już jej prawie nie pamięta a dawni przyjaciele podjęli się różnych karier. Tylko ona jak ta sierota stoi w miejscu. Po powrocie okazuje się, że w miasteczku dzieją się niedobre rzeczy – jak to w fantasy bywa. Główna bohaterka już zaczyna kminić co się tutaj odwala i rozpoczyna swoją detektywistyczną przygodę. Można ominąć – chyba, że ktoś lubi oglądać dziewczynki w świecie fantasy.

https://myanimelist.net/anime/51498/Masamune-kun_no_Revenge_R

Wielka zemsta Masamune akt drugi. Pomimo przeciwności główny bohater nie rezygnuje ze swojego celu – rozkochać w sobie przyjaciółkę z dzieciństwa i odrzucić ją tak jak ona odrzuciła jego za dzieciaka. Jak do tej pory przeszkadzały mu czynniki zewnętrzne tak teraz zmaga się z wewnętrznymi rozterkami. Co jeśli to odrzucenie to jedna wielka pomyłka? Ofiara twierdzi, że chłopiec z dzieciństwa po złożeniu obietnicy nigdy się nie pojawił. On jednak pamięta, że wrócił z kwiatkami i przez okno usłyszał, że ma się tu więcej nie pojawiać. Straszna drama wisi w powietrzu. Można sobie tytuł odpuścić, nie jest tak zabawnie jak w pierwszej serii chociaż nie wiem jak poradzi sobie dalej.

https://myanimelist.net/anime/53438/Higeki_no_Genkyou_to_Naru_Saikyou_Gedou_Last_Boss_Joou_wa_Tami_no_Tame_ni_Tsukushimasu

Przedstawiciel serialu o grze randkowej. Tutaj protagonistką babeczka po śmierci reinkarnowana w ciało kilkuletniej księżniczki. Dama owa w grze randkowej uchodziła za zepsutą i nikczemną i znając powód jej śmierci główna bohaterka stara się jej uniknąć zmieniając o 180 stopni charakter dziewczynki. Akcja dzieje się w fantastycznym królestwie pełnym magii. Oznacza to bale, ładnych ludzi, knucie i dramy. Główna bohaterka jest też urodzonym geniuszem i w kilka lat staje się na tyle silna by samodzielnie powalić grupę rycerzy wroga. Nic specjalnego, można ominąć.

https://myanimelist.net/anime/54234/Suki_na_Ko_ga_Megane_wo_Wasureta

Szkolna komedia romantyczna gdzie główna bohaterka niczym pan Hilary z bajki dla dzieci zgubiła swoje okulary. Ma przez to trudności w szkole co wykorzystuje kolega z ławki obok przystawiając się do babeczki. Uczucia wydają się odwzajemniane co cieszy obojga. Gagi niezbyt wyszukane i dość pokracznie ekranizowane w trzecim wymiarze. Do tego dochodzą niekiedy dziwne ruchy kamerą niczym z dobrego kina akcji co czasem potrafi zakłuć w oczy. Początkowo zabiegi studia nawet przypadły mi do gustu im dalej w las tym jednak człowiek wolałby trochę bardziej statycznych kadrów. Pozycję można zahaczyć, jednak nie jest to pozycja w tym sezonie obowiązkowa.

https://myanimelist.net/anime/48633/Liar_Liar

Zaskakująco dobrze się to ogląda. Anime z gatunku pojedynków. Tutaj pojedynkują się uczniowie szkoły o gwiazdki. Im więcej gwiazdek tym większa popularność i prestiż ucznia. Wysokogwiazdkowi gracze dostają dodatkowe umiejętności, które mają utrudnić przeciwnikom ich pokonanie. Gry są różne, zwykle wymyślane przez samych uczniów. W tle jednak tytułowe kłamstewka, które dodają smaczku, i których spoilerować nie będę. Przypomina troszkę classroom of the elite czy no game no life.

https://myanimelist.net/anime/50582/Nanatsu_no_Maken_ga_Shihai_suru

Historia uczniów szkoły magii. Jest sobie grupka młodzieży, która zakumplowała się szybciej niż gotuje się woda w czajniku. Doprawione jest to jakimiś traumami z czasów przedszkolnych – no bo każdy licealista jest byłym żołnierzem, członkiem wwe czy innym komandosem. Dość słaby tytuł, tylko dla chętnych.

https://myanimelist.net/anime/51458/Lv1_Maou_to_One_Room_Yuusha

Parodia wszelkiej maści anime o walcze bohaterów z władcami demonów. Bohater stacza się na dno społeczne po skandalach seksualnych i popadnięciu w nałogi hazardu i alkoholizmu. Władca demonów traci niemalże całą moc i zostaje karykaturalną dziewczynką. Żyją sobie na jednym pokoju w iście toksycznej relacji. Trochę ecchi, ale głównie jest nudno. Dla koneserów średniaczków.

https://myanimelist.net/anime/53787/AI_no_Idenshi

Tytuł ma opowiadać o doktorku opiekującym się wszelkiej maści istotami z technologią w ciele. Mamy tu ludzi, ludzi częściowo już zmechanizowanych, roboty bez świadomości ale i takie z już osiągniętą świadomością na dodatek do pewnego stopnia rozwijających nawet swoje ciała. Z tego wynikać zaczyna sporo problemów i natury moralnej, emocjonalnej ale i technicznej. I właśnie z te dylematy poniekąd przewijają się wokół przychodni doktorka. Ten pomaga naprawić sprzęt i pojawiają się kolejne problemy. Czy warto robo-mamie usunąć pamięc z ostatnich 2 tygodni? A może to już nie będzie ta sama mama? Z jednej strony problemy wydają się głębokie a z drugiej chyba za mało czasu antenowego jest im poświęcane, żeby temat się sprzedał. Dla mnie dość nijakie i raczej dla chętnych.

https://myanimelist.net/anime/54760/Ryza_no_Atelier__Tokoyami_no_Joou_to_Himitsu_no_Kakurega

Tytuł opisuje zmaganie trójki znajomych dzieciaków chcących poznać szeroki świat fantasy. Całość oparta na grze, więc początkowo ludki zaczynają uczyć się podstaw profesji i klas. Nawet da się oglądać, ale to seans raczej dla ludzi z dużą ilością wolnego czasu, bo głębi fabularnej tu nie ma żadnej.

https://myanimelist.net/anime/52969/Jitsu_wa_Ore_Saikyou_deshita

Isekai, główny bohater przy narodzinach otrzymuje op umiejętności, które robią z niego najpotężniejszą istotę na świecie. Co nie oznacza, że jest równie mądry i rozwinięty emocjonalnie. Raczej dostajemy przerośniętego dzieciaka, któremu nic nie jest w stanie się postawić. Nie ma nawet scen ecchi dlatego dużego sensu taki seans nie ma. Tylko dla koneserów średniaczków.

https://myanimelist.net/anime/54275/Temple

Stara dobra haremówa. Duże zagęszczenie cycuchów na metr kwadratowy, należy dodać, iż główny bohater stara się bronić rękami i nogami od pokus te jednak przychodzą do niego same. Akcja dzieje się w tytułowej świątyni gdzie ziomek miał nadzieję uchronić się od pokus cielesnych. A tutaj niespodzianka, jest to klasztor i to dla kobiet, ale co tam wbijaj przyjmujemy wszystkich. W tle problemy finansowe i matrymonialne babeczek, które mają nadzieję rozwiąże nowy nabytek świątyni. Dla fanów ecchi.

https://myanimelist.net/anime/49894/Eiyuu_Kyoushitsu

Kolejny przedstawiciel haremówek ecchi tym razem głównym bohaterem jest były bohater, który utracił część swoich mocy. Jesteśmy w fazie tworzenia haremu, bimbały latają na prawo i lewo. Do tego teraz zamieniło się to w swego rodzaju przedszkole. W mojej ocenie lepiej wybrać w tym sezonie Temple, ale dla fanów ecchi warto zatrzymać się i tutaj.

https://myanimelist.net/anime/53632/Yumemiru_Danshi_wa_Genjitsushugisha

Poznajemy ziomka, który stalkeruje koleżankę z klasy. Iiii nagle mu się odwidziało. Niedoszła ofiara doznaje dysonansu poznawczego i zaczyna się zastanawiać co się odwala i dlaczego ziomek, który się do nie przywalał już tego nie robi. Komedia romantyczna ale wg mnie dość mało zabawna. Raczej dla chętnych.

https://myanimelist.net/anime/53379/Uchi_no_Kaisha_no_Chiisai_Senpai_no_Hanashi

Koleżanka z pracy głównego bohatera to uroczy kurdupel z bimbałami jakby karmiła trojaczki. Typowy romcom w pracy. Parka do siebie lgnie, wszyscy to widzą, oni tego chcą ale kurna zleci cały sezon zanim cokolwiek z tego wyjdzie. Jest wiele lepszych tego typu serii, stąd raczej nie polecam.

https://myanimelist.net/anime/52611/Okashi_na_Tensei

Isekai z op głównym bohaterem. Tym razem zreinkarnowali kolesia, który był cukiernikiem i ziomek ma bzika na punkcie słodyczy. Nie przeszkadza mu to jednak w klepaniu bandytów czy szantażowaniu szlachciców. Taki średniaczek dla chętnych.

https://myanimelist.net/anime/51764/Level_1_dakedo_Unique_Skill_de_Saikyou_desu

Całkiem przyjemna haremówa fantasy. Bohater dostaje przy reinkarnacji zwiększonego dropa co powoduje, że szybko progresuje i zarabia kupę forsy. Zaczyna się zabawa w dom, levelowanie i kompletowanie haremu. Kobiecych walorów jak na lekarstwo, ale dla zrelaksowania można obejrzeć.

https://myanimelist.net/anime/52619/Jidou_Hanbaiki_ni_Umarekawatta_Ore_wa_Meikyuu_wo_Samayou
Isekai gdzie główny bohater reinkarnuje się jako automat do napoji. Dziwactwo straszne, ale ma swoją metodę na przyciągnięcie widza. Miejscami jest dość zabawne, ma całkiem ciekawe i oryginalne pomysły. Wg mnie warto dać szansę.

https://myanimelist.net/anime/53263/Seija_Musou__Salaryman_Isekai_de_Ikinokoru_Tame_ni_Ayumu_Michi

A jakże kolejny isekai. Tutaj ziomek szczyci się swoimi umiejętnościami typowego salarymana. Potrafi negocjować i dobrze się sprzedać. Natomiast wygląda to trochę jakby nie znał realiów świata do którego trafił przez co nie jest w stanie dobrze ocenić, czy zawierane przez niego umowy mają faktycznie sens ekonomiczny. Bohater uczy się na kapłana przez co znajduje zatrudnienie przy leczeniu innych bohaterów a także i bohaterek, które później okazują się bardzo wdzięczne. Scen ecchi jeszcze nie uświadczyliśmy, ale można to pozostawić wyobraźni. Raczej średniaczek, ale fani kobiecych walorów mogą spróbować.

https://myanimelist.net/anime/53428/Ayaka

Serial ma ukazywać tajemnicze wyspy, pod którymi biegnie żyła nadnaturalnej mocy, z której korzystają tamtejsi egzorcyści do odprawiania na drugi świat złe dusze krążące po okolicy. Tytuł całkiem ładny, choć animacje nie powalają. Raczej przerost skupia się na akcji i ukazywaniu jak to kolejni bishe radzą sobie ze swoimi problemami. Dość nijakie wg mnie tylko dla chętnych.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Dagashi Kashi

We wsi na najgłębszym japońskim zadupiu znajduje się sklepik ze słodyczami, od pokoleń prowadzony przez jedną rodzinę. Obecny właściciel jest niezwykle zasmucony, albowiem jego syn Kokonotsu (nie mylić z Coconutem) wcale nie jest zainteresowany przejęciem biznesu, lecz aspiruje do zostania mangaką. Pewnie tak by zostało gdyby nie pojawienie się Hotaru, córki potentata słodyczowego, mającej na zadanie nakłonić jego ojca, cukierkowego eksperta od 9 pokoleń, by pracował w firmie jej starego. Ten odmawia, ale gotów jest zmienić zdanie, pod warunkiem, że przekona Kokonotsu do przejęcia rodzinnego biznesu. Hotaru niczym cukierkowa czarodziejka próbuje otworzyć przed sceptycznym chłopakiem wrota do magicznej krainy japońskich słodyczy, a całości przygląda się Saya, podkochująca się w Kokonotsu od dzieciństwa dziewczyna z ogromnym niepokojem obserwująca fikołki jakie wyprawiają. Początkowa rywalizacja i zazdrość szybko jednak mija, ponieważ dziewczyny odkrywają, że mają wspólny cel - jeżeli Hotaru uda się gwizdnąć starego, to młody zostanie z Sayą na wiosce.

Bajka jest jedną nostalgiczną retro przygodą wspominająca kultowe japońskie słodycze. Niby fajnie, ale ja nie znam japońskich słodyczy i w ogóle z niczym mi się nie kojarzą. Tak więc niestety jestem z tym tytułem rozjechany tematycznie jak tylko się da. Coś jakby tłumaczyć Japończykowi, że maczugi są spoko, a kukułki i śliwka nałęczowska w czekoladzie to prawdziwy odjazd.

Czy w takim razie da się to obejrzeć na pełnej ignorancji? Da się, choć za pewne sporo się straci. Kreska jest spoko, design postaci bardzo podszedł mi do gustu, humor jest jak najbardziej ok, o ile nie zagłębi się w jakieś słodyczowe niuanse o których nie mam zielonego pojęcia. A robi to raczej często.

Nie dla Polaka robaka to jest bajka, to dla Chada Japończyka jest seans.

https://www.youtube.com/watch?v=f0CUbkBO9qw&t=1s

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Mashle: Magic and Muscles

Mash jest chłopcem wyjątkowym. W świecie przepełnionym magią, gdzie ludzie nawet podcierają sobie dupę zaklęciami, bo tak wygodniej, jest magicznym zerem, nie posiada w sobie ani krzty magii. Ponieważ takie osoby są usuwane ze społeczeństwa w sposób mniej lub bardziej humanitarny, mieszka wraz ze swoim przyszywanym starym w lesie, gdzie oddaje się bez pamięci kulturystyce. Sielanka zostaje zburzona, gdy zostaje odkryty i właściwie zmuszony do wstąpienia do elitarnej magicznej akademii. Oczywiście w celu zostania pośmiewiskiem, ale nasz bohater nie zamierza się poddać i nadrabia swoje magiczne braki innymi talentami.

Taki jest zamysł historii, skrzyżowanie Harrego Pottera z One Punch Manem. Pomysł może i ciekawy, ale koncertowo spierdolony przez... przez właściwie wszystko. Mash to paskudna karykatura Saitamy, stworzona przez kogoś kto w ogóle nie zrozumiał, na czym polegała magia tej postaci. Bardzo ciężko mi znaleźć jakiekolwiek pozytywne elementy, które mogłyby stawić zaporę wielkiej masie obornika jaka wylewa się z tego tytułu. Fabuła, konstrukcja bohaterów, antagoniści... dramat. Jesteśmy na poziomie kreskówek dla 6-8 letnich dzieci wyprodukowanych w latach 70. Przerysowane do bólu postacie wygłaszające teksty typu "Huehuehue teraz ja wielki łubudubu zrobię sraku sraku, a wy będziecie płaku płaku. HAHAHAHAHHA!" Dosłownie zatrważające. Główny bohater też pięknie farmazoni, mistrzu kulturystyki naucza "W ciągu 45 minut od treningu należy spożyć białko" po czym zaczyna wpierdalać ptysie, czyli same węglowodany. "Ale sprytny żart" pomyślałem sobie. A to wcale nie był żart...

Interakcje między postaciami to wygłaszane na przemian monologi bez jakiejś specjalnej interakcji między nimi, zamknięte w dwóch klatkach animacji kłapania mordą. A animacja nie błyszczy właściwie nigdy, jak na poziom A-1 to rzekłbym, że jest nawet słaba. Ogólnie od bajki bije taki vibe, że musiała być w produkcyjnym piekle, bo ciężko żeby ktoś o zdrowych zmysłach zaplanował stworzenie takiego potworka.

Mashle początkowo dropnąłem po trzech epkach. Potem postanowiłem dać tytułowi jeszcze jedną szansę i obejrzałem kolejne trzy odcinki. To był błąd, wymęczyłem się tylko przeokrutnie. Podsumowując, dużo lepiej się bawiłem gdy po raz 1000 zobaczyłem na wykopie obrazek hari pota zwal mi kutas, niż oglądając maszle.

https://www.youtube.com/watch?v=_ce5_P1Hj5A
Wannasauna

słabe, miało potencjał, ale zamiast traktować się z dystansem i parodiować to zrobił sie z tego typowy shonen który powtarza w kółko żart o kremówce itp.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

The Dangers in My Heart

Ichikawa to szkolny dziwak i odludek, co prawda nikt nie robi mu bully, ale zawsze był tym dzieciakiem na uboczu, tolerowanym mniej lub bardziej przez innych. On sam zdaje sobie sprawę, że jest nieźle jebnięty, ale akceptuje swoją naturę i powoli małymi kroczkami zabiera się za realizację planu, który uknuł w swoim chorym umyśle. A ten plan, to zamordowanie Anny Yamady, szkolnej ślicznotki z jego klasy. W takiej sytuacji najlepiej zacząć od obserwacji oraz zbadania swojego celu. I jakby na to nie patrzeć i jakby do sprawy się nie zabierać, trzeba diagnozę postawić jasno - normalna, to ona nie jest.

Bokuyaba jest to szkolne love story pierwsza klasa i nawet postać emo MC cipeusza nie jest w stanie tego popsuć. Ba, jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z peak gimbaza romance. Właściwie całe anime przeszło z palcem w dupie moją recenzencko-krytyczną czeklistę i nie mam się do czego przypierdolić, no może słabe OP i ED, ale to w żaden sposób nie wpływa na odbiór bajki. Wizualnie bardzo ładne, fajny design postaci, reżysersko pierwsza klasa, a postacie są naprawdę żywe i urzekają swoim charakterem, nawet w dalszym planie. Cały czas coś się dzieje, dialogi i zachowania postaci przykuwają uwagę, nic a nic się nie nudzimy, nawet jak postacie motają się w swoim spierdoleniu. Nie ma waty i siana jako tani wypychacz. Miałem mały kryzys z oglądaniem chińszczyzny, gdzie w dwa miesiące obejrzałem jakieś trzy bajki, a ten tytuł opierdoliłem jak wściekły.

Nie jest to komedia do darcia łacha, bardziej tytuł do comfy szczerzenia się jak łysy do sera. Oprócz MILFY, przez nie się zaplułem xD
55cb3f95-3b21-47f8-b5cf-fa547e949fca
Rzuku

co prawda nikt nie robi mu bully

@kinasato Z tym się jeszcze nie spotkałem, żeby dręczenie przetłumaczyć jako "robić bully" xD

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Happy Sugar Life (2018) to wspaniały reprezentant niespecjalnie dużego gatunku pt. pedoyuri yandere dreszczowiec psychologiczny. Reprezentuje swoją niszę z godną podziwu konsekwencją, i pomimo karkołomności pokazu, wcale zgrabnie powstrzymuje się od upadku tam, gdzie byśmy się go spodziewali. Zepsuć można było więcej, niż potencjalnie dało radę tu uzyskać. Szczęśliwie dla koneserów, których zafrapowało pierwsze zdanie, uzyskano wiele. 

Seans żyje swoimi patologicznymi, zwyrodniałymi relacjami, które prezentuje jak najbardziej serio. O ile pierwsze dwa odcinki mogą nastrajać na formułę psychola tygodnia, to HSL odzyskuje animusz i już do końca serwuje historię licealistki Satou, której paskudne dzieciństwo pozostawiło ze skrzywionym pojmowaniem miłości i moralności w dążeniu do niej, i loli o imieniu Shio, którą z jakiegoś powodu Satou trzyma w swoim mieszkaniu.

Shio, której paskudne dzieciństwo pozostawiło z potężnym poczuciem odrzucenia, występuje tu niemalże jako laleczka, jako zwierzątko (co uwydatniają jej pionowe źrenice), do momentu, gdy już takową nie jest. Klejąc na ślinę resztki swojej psychiki i usiłując jakoś normalizować przed Shio ich wspólną relację, Satou konsekwentnie brnie do celu, a jej celem jest uwikłanie gniazdka dla siebie i Shio, gdzie mogłyby żyć sobie długo i szczęśliwie. Rzecz jasna, gówno idzie w dół. Jak to w dobrej tragedii, wszystkie wysiłki spełzają na niczym, a trup ścieli się gęsto.

Całość utrzymana została w uroczej konwencji creepy-cute, a liczne yandere momenty to pełna profeska, klasa w planowaniu i wykonaniu. Seans być może nie z gatunku obowiązkowych, ale w swojej niszy nie ma absolutnie żadnego powodu do kompleksów. 

https://www.youtube.com/watch?v=3QvZYI00voE

Zaloguj się aby komentować

a obejrxalem se te grave of the fireflies bo ludzie mowili ze to takie super ze taki dobry wyciskacz lez a mnie to kompletnie nie ruszylo po prostu dosc szybko zlecial mi ten film i to tyle zero emocji czy ten film jest przereklamowany czy to ja osiagnalem mistyczny chlod?
#przegryw #anime #animedyskusja
6bca2107-0c3d-4d20-9eaa-d1db8dd94782
SuperSzturmowiec

Tak osiagled mistyczny chłód

Precell

może nie bardzo wczuwasz się w chińskie bajki XD


może bardziej by przemawiało do Ciebie coś np jak "Imperium słońca"?

Tacerpacer

@Precell wczuwam sie w hinskie bajki bo byly takie co mnie wczesniej poruszyly a to bylo jakies takie nijakie


ehh nie mam sily na normalne filmy

Kubilaj_Khan

Wolałem Nausicaa z doliny wiatru.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Servant x Service

Nie wiedząc nic o bajce i sugerując się tytułem spodziewałem się jakichś świntuszących wygibasów spod znaku kinematografii typu H z pokojówką w roli głównej. Okazuje się, że jest to coś zupełnie innego, gdyż sługą jest urzędnik a serwis zazwyczaj oznacza postawienie jakiejś pieczątki na wniosku.

Ten tytuł to workplace comedy rozgrywające się w jakimś urzędzie miasta czy innym biurze do spraw papierkologii i rozpoczyna się od przyjęcia do roboty trójki świeżaków:

- Młody, zdolny lecz leniwy slacker
- Zagubiona typiara, która po zawaleniu studiów nie wie co ze sobą zrobić, więc została urzędnikiem
- Wstydliwe dziewczę o ogromnym biuście i questem do wykonania

O ile baja zaczyna się mocno tematycznie, przybliżając widzowi arkana urzędniczego żywota oraz trudności z nim związane, dosyć szybko, bo po zaledwie kilku odcinkach praca schodzi na bardzo daleki plan, a tematyką stają się rozterki sercowe pracowników. Samo w sobie nie jest to złe, ale nie ukrywam, że część wprowadzająca podobała mi się bardziej, było mniej japonizmów, krindżowania o cospleju oraz różowego królika. Różowy królik to totalnie nieporozumienie.

I to właściwie tyle z zarzutów, seans jest całkiem śmieszny, lekki i przyjemny, postacie są charakterne i wyraziste, a ich zachowanie jest raczej spójne - nie mamy tutaj obrzydzających życie, a występujących prawie w każdym anime romansidle, plot twistów z dupy na budowanie chujowej dramy. Można oglądać.

https://www.youtube.com/watch?v=Zts5MJJQ9kM
Wannasauna

Ale ten op ma ładną kreskę, ale pewnie tylko op

edit: aha połowa to byly zdjecia... do spania xD

GniezSenpai

@Wannasauna sprobuj odcineczek kierowniku

Wannasauna

nie lubie a1, ogladalem working, blend s, maou i wszystkie 3 byly do kitu

Zaloguj się aby komentować

w koncu hyouka skonczona ale sie na tym wynudzilem srogo jeszcze mnie ten spermiarz oreki niemilosiernie wkurhwial co byl na kazde skinienie tej kuurhwy chitandy ktora go sprytnie wykorzystywala do zabijania czasu ehh
musze teraz obejrzec cos wciagajacego bo nie wytrzymam kuurhwa
#przegryw #anime #animedyskusja
ea7ddbe5-4bee-4843-bf35-265db1bf32ce
tobaccotobacco

baza. nawet w chińskich bajką nie mogą khurwy jap0nki yuleczki jebane przestać tłamsić dobrych chłopaków

GniezSenpai

mmmmm hyouka 9/10 super baja

Wannasauna

postac irisu zostala fajnie zaadaptowana przez strony trzecie to jest jedyna dobra rzecz dotyczaca hyouki

obejrzyj sobie filma dla resetu po takim shicie

Zaloguj się aby komentować

kuuurwaaa chuuuuj co dziś obejrzeć kurwaaaaa
#anime #animedyskusja

@kinasato
Zelich

A co oglądałeś i polecasz?

TenebrosuS

@dev ja aktualnie oglądam Dr. STONE

lubieplackijohn

@dev I co w końcu obejrzałeś?

dev

@lubieplackijohn Nie pamiętam już ( ͡° ʖ̯ ͡°)

lubieplackijohn

@dev To lepiej sobie przypomnij, bo mi się pomału #anime kończą

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja

Gdybym miał wymieniać studia podwyższonego ryzyka, GoHands na pewno byłoby jedną z żelaznych pozycji tej listy. Grająca w tym sezonie baja o dziewczynce bez okularów może być dla wielu pierwszym kontaktem z tymi tuzami japońskiej animacji i przyprawić niegotowego na to widzą o przyśpieszone bicie serca. Obeznani z tematem wiedzą co będzie się działo - CGI wywołujące myśli samobójcze oraz przesterowana paleta koloru inspirowana jakąś amazońską toksyczną żabą, ze szczególnym uwielbieniem oczojebnego niebieskiego. Dzisiejszy wywód nie będzie jednak o wspomnianej wcześniej świeżutkiej bajce, ale o pozycji już ponad 10 letniej. Bo tak jak generatory crapu typu Diomedea wypuszczają od czasu do czasu coś dobrego, tak i GoHands ma w swoim szerokim portfolio te góra trzy tytuły, których nie musi się wstydzić. Tak więc na talerz wskakuje

SEITOKAI YAKUINDOMO

Zarys fabuły i wstęp to temat na dwa zdania wszystko ponad to byłoby zwykłym laniem wody. Ziomek wybiera się do liceum dla dziewcząt, które zostało przekształcone w koedukacyjne, gdzie jak się wszyscy domyślamy, będzie pływał w oceanie dup. Na wejściu zostaje złowiony przez przewodnicząca samorządu i wcielony do powyższego organu, by sprostać nowym wyzwaniom i poszerzyć jego kompetencje o kogoś z jajami.

Typowa szkolna komedyjka damsko-męskich nieporozumień? Nic z tych rzeczy. Ta bajka to wulkan zbereźności przyozdobiony piękną fasadą nieskazitelności, do której nie ma się jak przyczepić. Ta bajka jest jak Twoja wyuzdana dziewczyna wywodząca się z katolickiego domu, macająca stopą Twoje kroczę pod stołem przy odmawianiu modlitwy, w trakcie niedzielnego obiadku u jej starych. Anime jest niezwykle seksualnie wulgarne, lecz ta wulgarność opiera się całkowicie na dwuznaczności, domyśle, grze słownej lub wydarzeniach poza ekranem. Choćby właśnie na ekranie szedł temat masturbacji analnej ogórkiem lub gag(jaka dwuznaczność) o loli ciągnącej druta, to można z czystym sumieniem puścić SYD własnej babci, pod warunkiem, że nie ma napisów i nie zna japońskiego.

Baja momentami trochę przesadza, tempo ładowania widzowi sucharów o ruchaniu prosto do gęby bez chwili wytchnienia jest czasami zbyt szybkie i może się przyjeść. Anime generalnie mi się podobało i na pewno z przyjemnością obejrzę kolejny sezon/ova/etc, ale potrzebuje chwili na przełknięcie i popitkę.
4e880981-4758-4cb8-9d27-bcaec83f7d53

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Speed Grapher (2005) uważam za anime już nie tyle słabe, co wręcz szkodliwe. Na papierze - jest to ten typ nieznośnego dojrzałego anime dla dojrzałego widza dojrzałych anime, od którego flaki się przewracają z żenady, ale na szczęście to wyłącznie aranżacja na podstawy kina exploitation, butem wciśniętego w PG-16. Produkt swoich lat - dostatecznie edgy, by zapewne był chlubą nocnego pasma w telewizji. Wyłącznie po nocy jest w stanie zmęczony umysł zaakceptować te brednie. 
Tokijo, Dżapan. Ten parszywy kapitalizm doprowadził do niewyobrażalnego rozwarstwienia społecznego, którego w ogóle nie widzimy na oczy. Każdy autorytet w mieście to zbok na pasku sekretnego klubu doznań niedozwolonych, a który da radę ujawnić wyłącznie on, nasz bohater - SAIGA! Niegdysiejszy fotograf wojenny, który nie potrafi dostać erekcji bez aparatu w dłoni. Podążając tropem tajemniczych morderstw, Saiga odkrywa klub, a w nim zostają na niego spuszczone w obrzydliwym rytuale tajemnicze moce, dzięki którym, za przeproszeniem, strzela ze swojego aparatu. 
Serial bardzo silnie pozycjonuje się na ten grubymi nićmi szyty komunikat, że rozpasany kapitalizm prowadzi do fizycznych ekscesów, a w dalszym ciągu do zboczeń seksualnych z gatunku BDSM. W niejednym anime zapewne mieliście możliwość odczuć ten dziwny moodzior, który zawsze umieszcza co bogatszych i ważniejszych w roli co najmniej łotrów. Tu pociągnięte jest do granic absurdu. Co Speed Grapher zaznacza dosłownie, każdy, kto jest w stanie wydać rozkaz, jest tu jednym z tych zboków. 
Saiga ratuje z opresji dziewuszkę-niewiniątko, tak przeraźliwie bezbarwną moe kukłę, że dziwić możemy się wyłącznie, dlaczego ktoś co chwila usiłuje ją zgwałcić. Obijają się od ściany do ściany w tym naprawdę nieudanym scenariuszu, dopchanym do długości dwóch cour wyłącznie dzięki kiepskim pojedynkom z kolejnymi zboczeńcami, którzy usiłują odbić Kagurę z rąk fotografa-pedofila. Fabuła usiłuje potrząsać mało przekonująco stołem, jednak gra na finał tak oczywisty, że wstałem z fotela i wydarłem się w pustkę - dlaczego?!
Jest koszmarnie, okropnie brzydko. To animacja rodem z kiepskiego hentaja, pełna nudnych designów i usypiających pejzaży. Miałem porównywać bajkę do Gungrave, ale przyszło mi przyznać, że Gungrave wyglądał znacznie lepiej, i samo to nobilitowało bajkę bardzo. Podobnie jak przy Gungrave, zmieniłem w końcu ścieżkę dźwiękową na angielską, by chociaż przerysowane i napompowane fuckami i shitami dialogi odrobinę rozruszały tę ramotę. Nie dało rady, baja nie radzi sobie z niczym. 
10/10, klasyk.
5fba0ecf-12da-4810-8d2b-431866f3fcb4

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Jednym z autentycznych fenomenów mangoanimowych na polskim rynku jest niewątpliwie Great Teacher Onizuka, który wyszedł u nas sto lat temu na papierze rodem z komiksów Gigant, a podobno niedawno miał lepszej jakości reedycję. Mnie ta faza ominęła, a więc nie miałem też przyjemności zaznajomić się z adaptacją z 1999 aut. studio Pierrot, której urywki co najwyżej kojarzyłem z telewizji Hyper, równie mętnie, co urywki Chobits. 
Napocząłem jednak w końcu anime, bo to jest przymus, bo koneserzy wyrzucą z tagu i będzie świst tylko szedł. Mimo adaptacji urywkowej, GTO na ekranie bardzo sprawnie rozpoczęło i zakończyło akcję, i samo to wyróżnia się na plus na tle epoki. Znaczna część widzów może kojarzyć przede wszystkim czterdziestominutowy odcinek pierwszy serii, jej niby-pilot, niby-prolog, który nijak się ma do reszty serialu, ale doskonale prezentuje jego ton, i właściwie po nim samym stwierdzicie łatwo, czy pozostałe 42 odcinki się Wam spodobają. 
Ileż można kluczyć. GTO to jest ta seria o patusie-motocykliście, co dorósł i wymyślił sobie przyszłość taką, w której zostanie nauczycielem w liceum, gdzie ma zamiar rwać młode dupy. Ku jego nieszczęściu, zostaje zatrudniony w gimnazjum, więc gros jego aktywności to faktycznie edukacja młodzieży. A młodzież dostaje najgorszą. Wszelkie historie o nękaniu, przemocy, galeriankach, próbach samobójczych, wreszcie skrajnych głupkach w klasie, to dla Onizuki odtąd chleb powszedni. Postawił sobie za zadanie być tym nauczycielem, który nigdy nie spisze nikogo na straty, nigdy nie nazwie ucznia "śmieciem ludzkim," co spotkało jego samego. 
Onizuka to motor napędowy całej serii, i jego osobowość doskonale wypełnia seans nawet wtedy, gdy akurat nie ma go na ekranie. Jest wulgarny, chutliwy, niespecjalnie mądry, impulsywny, imponująco silny i absurdalnie wytrzymały na rany i obrażenia, wreszcie absolutnie lojalny wobec swoich uczniów. Nie oszukujmy się, lwia część serialu przyjmuje formę łobuziaka tygodnia, przy czym zazwyczaj jednego ucznia grilluje się od dwóch do trzech odcinków, z przerwami na jakieś humorystyczne epizody. 
Nasz bohater najczęściej narusza patologiczne status quo wyciągając jakiegoś ucznia z jego strefy komfortu, po czym wtedy dopiero interweniuje z odsieczą, gdy uczeń sam sobie uświadomi, jakim obrzydliwym gówniarzem jest, i jak dobrze życzy mu Onizuka, w przeciwieństwie do innych nauczycieli. Strasznie to sokratejska metoda, takie prezentowanie młodzieży ich własnych słabości w zwierciadle, by nawrócili się na rozum i godność człowieka, i Onizuka ma stuprocentową skuteczność. 
Dobrze się to ogląda, nawet wbrew oprawie wizualnej, która bywa bardzo tanio zrobiona. Gęby jednak wykrzywiają się na tyle czytelnie, byśmy byli się w ogóle w stanie połapać, kto na ekranie gada, a gada się sporo i z werwą. Muzyka to już w ogóle pomidorek, chociaż łapię się na tym, że liczba utworów w moich uszach brzmi na znacznie mniejszą, niż była w istocie. Być może nazbyt hojnie szermuje się tu zaledwie garstką, a reszta gdzieś tam brzdęka ze dwa razy. 
Doskonała seria z kanonu obowiązkowych pokazów, których nigdy sie nie widziało. 
https://www.youtube.com/watch?v=S-z4iEcpq-s
Zielczan

@tobaccotobacco świetne anime, może nierzadko prostackie, ale mnie autentycznie bawiły niektóre akcje, a w szczególności saga z Toyotą Crestą xD

Zaloguj się aby komentować

https://myanimelist.net/anime/52608/Tensei\_Kizoku\_no\_Isekai\_Boukenroku\_\_Jichou\_wo\_Shiranai\_Kamigami\_no\_Shito
Złapałem się ostatnio na tym, że nie chciało mi się włączać bardziej kompetentnych bajek i pierwszym zakończonym seansem jest powyższe dziwadło. Mentalne dziecko reinkarnuje się w świecie fantasy z mocami połączonych Dumbledora i Heraklesa. Półbóg kroczący po ziemii, do którego smolą cholewy dwie dziewczynki i niedorozwinięta umysłowo Elfica. Wszystko rozgrywa się w otoczeniu arystokracji wyimaginowanego królestwa. Splotem wyjątkowo sprzyjających okoliczności i brakiem jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego ludności tubylczej pozwala się chłopcu egzystować w królestwie a nawet zdobywać coraz to wyższe tytuły szlacheckie.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czerpałem przyjemności z seansu. Bardzo przyjemny dla odmóżdżenia po dniu pracy. Dostarcza humoru może nie najwyższych lotów ale podłoga stabilna i nie schodzi niżej. Trochę akcji, głupoty ze strony nadwornej świty i sporo beztroski głównego bohatera. Dla mnie 5/10 ale seans dla koneserów średniaczków wart zastanowienia.
c705749c-b0f1-4cdc-874f-c0e30859c114

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Eiga Daisuki Pompo-san (2021) to 90-minutowa kinówka, która wyszła z poślizgiem, ale może to i lepiej, bo i tak na nią nie czekałem. Wrzucona do plan to watcha zwodem, fermentowała mi w myślach w najlepsze, rosła do niebotycznych rozmiarów, przybrała postać przebrzydłej bestii pokroju jakiejś, za przeproszeniem, P*priki, po czym doczekała się wreszcie koneserskiego pojedynku. Eiga Daisuki Pompo-san, aleś mi zaimponowało. 
Formuła tej bajki jest wcale nieoczywista - to hollywoodzki film o Hollywood, tyle że tak naprawdę to japońskie anime. Mariaż, wydawać by się mogło, ciężkostrawny. Hollywood kocha filmy o sobie, i niekiedy nawet ich widzowie zdają się je lubić, ale - są to, było nie było, filmy właśnie, kadra robi tam film o kadrze żmudnie robiącej film. W półświatku anime porównywalnym przedsięwzięciem jest może wyłącznie Shirobako, anime o kadrze żmudnie robiącej anime.
Pompo znajduje swój głos w tłumie i nieco dodaje do tego zapatrzonego w siebie gatunku, dorzucając nieprzesadnie wiele języka wizualnego animowanego medium, jak i loli jako zwornik doznań na ekranie. No, wychodząc nie trzaskajcie drzwiami. Tytułowa Pompo to młodociana producentka filmów, która wymyśliła sobie wyhodować pod bokiem taki film, który ją osobiście wreszcie zdoła zachwycić. Jej dziadek bowiem, legendarny producent, tak ją katował klasykami w dzieciństwie, że nic jej już nie rusza. Jak to producentka, dopina swego zarządzaniem kadrami. Sama pisze scenariusz dla aktorki, którą sama obsadziła, sama znajduje zieloniutkiego reżysera, sama załatwia mu plan zdjęciowy, po czym znika z ekranu.
Podejrzenia o lolicentryczność, które zatruwały moje myśli przed właściwym seansem, okazały się nietrafione. Gdybym wyłącznie słuchał filmu z zamkniętymi oczyma, wręcz bym stwierdził, że Pompo to jakaś dorosła osoba. Stylówa została przyjęta chyba wyłącznie na złość widzom. Podobnie nie ma tu wcale magicznego realizmu i natrętnych metafor, poza jedną wyłącznie, wcale umiejętnie zrealizowaną. Opowiastka to zdecydowanie bardziej o asystencie Pompo, wyznaczonym na reżysera jej wymarzonego filmu - Genie, filmowym obsesjonacie, który na planie zdjęciowym i w montażówce odkrywa, czym właściwie filmy są dla niego samego. 
Całkowicie logicznie, ale jakoś przyciężko zrealizowany został wątek finansowania produkcji, i sam bym chyba odważył się wyciąć go do żywego, tak jak Gene uczy się wycinać swoje własne, w jego mniemaniu genialne i odkrywcze pomysły. Niemniej jednak, nie cierpimy przed ekranem wcale, bowiem film ma jedną, niewątpliwą zaletę - trwa 90 minut. To taki snobistyczny żarcik, który zrozumieją wyłącznie ci, którzy film już zdążyli obejrzeć - bo Pompo nie ma cierpliwości do filmów dłuższych, niż 90 minut. Wolno klaskać. 
Ocena: 2/10
f8238d14-25fb-4597-aed5-9b8a3cb31dc0

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Uncle from Another World
Seria rozpoczyna się od przedstawienia widzowi postaci Takafumiego udającego się do szpitala, w którym leży jego wujek. Wujek, który obudził się po 17 latach śpiączki i był źródłem rozłamu w rodzinie w kwestii tego czy go po prostu nie odłączyć oraz wielu nieszczęść, w tym finansowych. Sam bratanek udaje się tam w jasno określonym celu - ma przy sobie papiery, na podstawie których zamierza oddać go do zakładu opiekuńczego. Po spotkaniu jego obawy się spełniły - wujek jest pierdolnięty, bo twierdzi, że przez ostatnie 17 lat żył w innym świecie i ma na to twarde dowody. Dowody okazują się jednak na tyle mocne, ze Takafumi zabiera go do siebie do domu, a sam wujek postanawia zostać Youtuberem.
Wspaniałe anime o starym boomerze poprowadzone w tonie "Słuchaj no, synek!", gdzie nasz tytułowy bohater relacjonuje klasyczne "kiedyś to było". Dosłownie, nic nie kłamie. 80% czasu antenowego to stary ugly bastard opowiadający historie ze swojej młodości, z tym że tak jak je zapamiętał, a nie tak jak zgodnie z prawdą było. Anime pomimo całkowicie narracyjno-retrospekcyjnej natury jest po prostu przekurwaśmieszne, choć nie wynika to bezpośrednio z jakichś zabójczych gagów, a z ciężkiej szydery, twardego sarkazmu i ciętej ironii. Relacje damsko-męskie wujaszka doprowadziły mnie do łez, a jego zdolność do przegapienia sedna sprawy - do ataków kaszlu.
Miejscami widać developement hell przez jaki przechodziła ta seria, animacja czasem potrafi łapać czkawkę, mamy okazjonalne klejenie jakimś paskudnym 3d, a sinusoida skoków i spadków jakości jest widoczna gołym okiem. W absolutnie żaden sposób nie przeszkadza to w odbiorze, a rzekłbym nawet że okazjonalne pokraczne chibi wstawki wyszły na dobre bo są utrzymane w klimacie prosto z memów "skisłem xD"
Doskonałe gówno, grzech nie obejrzeć.
56fa8ea1-ae27-46bc-a040-d03effd716cb
PanW

Zawiodłem się, mocne 6/10.

Zaloguj się aby komentować

#anime #animedyskusja
Working!!
Popura, dorabiająca sobie w restauracji nastolatka o karłowatym wzroście dostaje od szefowej zadanie - brakuje rąk do pracy, więc ma znaleźć kogoś do roboty, ale ino raz. Gdy żadna z koleżanek nie jest zainteresowana i kończą się jej pomysły, w akcie desperacji zaczyna zaczepiać ludzi na ulicy. Ku jej nieukrywanemu zdziwieniu, pewien chłopak po krótkim namyśle się zgadza. "Ale mam farta" pomyślała Popura. "A to w dodatku taki miły chłopiec". Niestety, nie wiedziała, że to pedofil.
Konstrukcyjnie Working jest okruchami życia z gatunku januszex ze sporą dozą klasycznego amerykańskiego sitcomu. Akcja dzieje się dosłownie w kilku lokalizacjach i w całości opiera się na perypetiach pomiędzy postaciami, beż żadnego wiodącego wątku fabularnego. A postaci w tej bajce jest nie mniej niż członków rodziny polityków pis w spółkach skarbu państwa. Poza pracownikami restauracji są też ich rodziny i szeroko pojęci znajomi, którzy regularnie pojawiają się w mniejszych lub większych rolach. A prawie wszyscy to jakieś dziwadła. Kierowniczka restauracji to dawna przywódczyni grupy chuliganów, szefowa sali biega z mieczem samurajskim u pasa, jedna z kelnerek jest największą fanką One Punch Mana, na kuchni pracują doomer z podglądaczem. No i jest jeszcze Yamada, koń pociągowy tej bajki, której super mocą jest tłuczenie talerzy i wchodzenie w kadr jak ktoś akurat robi zdjęcie. Jest mega sympatycznie i z przyjemnością ogląda się tę zgraną paczkę.
Seria jest wizualnie ładna, potrafi czasami zaskoczyć sprytną reżyserią lub dbaniem o szczegóły, które dodają jej uroku. Humor jest dosyć specyficzny i choć baja potrafi kilka razy zagrać to samo, ale jakimś cudem przez bite trzy sezony wcale a wcale mi się nie przyjadło, głównie dzięki zrzuceniu okazjonalnej bomby oraz zagrywki w stylu tworzenie podbudówki pod jeden gag przez półtora (!) sezonu lub awangardowa ekspozycja postaci "Jedynej normalnej kelnerki Matsumoto". Coś, czego nie miałem przyjemności zobaczyć nigdy w żadnym anime, wręcz Monty Pythonowski fikołek scenariuszowo/reżyserski zostawiający widza z pytaniem - "Ale... ale, dlaczego w ogóle i po co?"
Świetna zabawa, choć szczerze przyznam, przed seansem myślałem że to będą generyczne slice of life pomyje i dałem się bardzo przyjemnie zaskoczyć.
A teraz specjalnie dla was Yamada nakurwiająca przez 15 minut na tamburynie. Wiem, że krótko, ale można nacisnąć replay.
https://youtu.be/26mC5O3LvUQ
Wojbody

@kinasato Namówił. Chociaż miałem już dodane do obejrzenia.

Zaloguj się aby komentować